niedziela, 18 października 2020

Kuroczka, Ka Klakla, Galoch, Kruczak, Osipowicz, Brooks

 I

Katarzyna Kuroczka

tryptyk
Pamięci T. K.

I
czekam na otwarcie saloniku em obok mickiewicza
kilkanaście kroków w lewo obóz zagłady
zwożą spychaczami papier
obszarpany pożółkły
z plamami pleśni
nikt nie dotyka słowackiego
steinbecka miłosza
odwracam wzrok by nie widzieć
własnego końca gdzieś na straganie
za złotówkę

jeszcze tli się nadzieja że słowo ma sens
bo było na początku
czekam więc na otwarcie saloniku em
by usłyszeć z ust pani
że nie ma takiej gazetki topos
ale może sprawdzić
nie, dziękuję
spieszę się na pogrzeb poety

II
dochodzę do katedry, wspinam się po jej
wychudzonych żebrach
gram na organach fałszywe tony
bo to nie moja działka muzyka
brakuje mi rytmu
czasami nawet zdarza się arytmia
ale z tym można żyć
umierają bardziej umuzykalnieni
po to by chór i kilka samotnych
głosów miało swoje pięć minut
nad trumną poety

III
płynę wielką tratwą z gromadą
szaleńców
poeta niczym flisak
odpycha nas od dna
napręża martwe muskuły
by ostatnim wysiłkiem
dowieźć wszystkich
do końca
gdzie sam odpocznie
a my pójdziemy w tan
tango zatańczymy z różą
bosą stopę wbijemy w piach

Katowice-Chorzów, 4 lipca 2017 roku

*












Katarzyna Kuroczka − doktor nauk humanistycznych, literaturoznawca, eseistka, publicystka, krytyk literacki, poetka, prozaik, nauczyciel dyplomowany. Stypendystka Ministra Kultury w dziedzinie literatury (2014, 2018). Autorka licznych tekstów naukowych, popularnonaukowych, publicystycznych, eseistycznych i literackich oraz wywiadów z ważnymi postaciami kultury i nauki. Fragmenty jej dramatu „Ja, Gustaw” były emitowane na antenie Radia Katowice. Na antenie tej rozgłośni wystąpiła także w kilkunastu programach poświęconych jej twórczości literackiej, badaniom naukowym i projektom edukacyjnym. Jej słuchowisko radiowe „Witraże” zostało wystawione w formie teatru impresyjnego przez zespół offowy Teatr Franciszka w Katowicach. Prowadzi blog: www.kuroczka.blogspot.com.


II

Ka Klakla

kolor rożawy

żółty czerwony zielony lubiłam takie galaretki
posypane cukrem słońce krew kobieca ziarno
kiełkujące w piachu pustynne lwice warkocze
pod chustami w kwiaty obecne
w biernej formie czasowników
zdradzone

czas przeszły dokonany rękami tymi rękami
na wyciągnięcie na odległość kija krzyku strzału
RPG dla ubersamców 16+ tytuł źródło pokoju
na wyposażeniu czołgi armaty spluwy i fiuty
w opcjach wytrysku seria z karabinu gazy bojowe
i sperma
efekty specjalne trofea gwałty skiny i
głowy te możesz trzymać za kare warkocze
będą huśtać się toczyć bez uśmiechu
uniwersum i akcesoria projektowane
pod męskie dłonie i marzenia

buntu kobiet scenariusz nie przewiduje
nie ma w ustawieniach żeńskiego awatara
ten potrafi zrujnować każdą grę
zainstaluj dodatek lwice na odstrzał
w pakiecie pociski patriot możliwość
ćwiartowania i użycia trutki na szczenięta
podświetlane cele by nie zabłądzić
w trailerze jednej z lwic dają nick maciora
i rytualnie rozdeptują jej piersi
destroy delete erase hewrin chalaf

RGB żółć czerwień zieleń to nie gra
nie ma klawisza escape wszystkich ich
nie zabijecie lepiej śpijcie z bronią pod
głową przyjdzie świt a wtedy córki
zatańczą halparke na waszych kurhanach

*
Płeć jest przypadkiem, dostałam ją odgórnie, nikt minie nie pytał, czy taką chciałam.
To wiersz o zderzeniu męskiego świata z kobiecym (i nie mam tu na myśli tej niewielkiej liczby, której się udało, tylko pozostałe 3 miliardy kobiet, których życie jest warte niewiele). O użyciu najnowszej techniki wojskowej i prymitywnej seksualności jako broni. O społecznym formatowaniu mężczyzny. Podział na mężczyzn-podmioty i kobiety-przedmioty jest fundamentalnym podziałem patriarchatu.
Wydarzenia w Rożawie są jak mit – odbijają rzeczywistość w uproszczony, symboliczny sposób. Nie potrzebują zbyt wielu słów, wystarczą równoważniki zdań i komendy. Głosy kobiet nie mają nawet ułamka tej słyszalności, co głos pana Janusza czy Mohameda.
Jestem siostrą Hewrin Chalaf i wielu innych, choć bóg mi świadkiem, łatwiej byłoby mi być bratem jej morderców.
Wiersz pochodzi z tomiku "Żałoba po kocie”, wydawanego przez Fundację Duży Format, który ukaże się tej jesieni.

*












Ka Klakla - urodzona w Krakowie. Pisze, maluje, projektuje, redaguje, fotografuje. Nie gra i nie śpiewa, ale słucha i tańczy.
Wyróżniana w konkursach na książkę autorską w Świdnicy za tomik Córka Ewy, siostra Kaina oraz zbiór opowiadań Pobudka, autorka nagrodzonej powieści Łotrzyca. Tej jesieni ukaże się jej tomik Żałoba po kocie (FDF).


IV

Ela Galoch – Zauroczenie

Widziałam wielu mężczyzn w robotniczych autobusach
i z polityką na ustach
lecz Ty wydałeś mi się najmniej zrozumiały
jakbym już Ciebie znała
i tylko szukała Twojej twarzy pod obecną
aby upewnić się że jesteś

Moje oczy niespodzianie rozpaliły się
gdy stanąłeś obok mnie oddech zatrzymał się
słońce przestało wędrować
i nie było już nic więcej prócz tej jednej żywej chwili
Nie rozpoznałam już swojego imienia
stałam się prawdziwie kobieca -
pożądana

Widziałam wielu mężczyzn w szpitalach
i przy kioskach z piwem
Nie kochałam ich
nie przeżywałam w wyobraźni ich dotyku
Żałowałam ich czasem

Widziałam wielu mężczyzn nieogolonych
cuchnących rosyjskim spirytusem
aż wreszcie chciałam się ich wyrzec -
byli dla mnie zbyt pospolici

Z tobą jest inaczej
że muszę słowa pożyczać od innych
jakbym jeszcze nigdy niczego nie przeżywała
jakbym nigdy nie dotknęła żadnego mężczyzny
i rozumiem cię
jakbym rozumiała całe swoje życie

*














Ela Galoch – ukończyła studia teologiczne na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i podyplomowe w zakresie historii na Uniwersytecie Wrocławskim. Mieszka i pracuje (jako nauczycielka liceum ogólnokształcącego) w Turku. Jej wiersze ukazały się w kilkudziesięciu antologiach i almanachach, m. in. w: „Bliżej ziemi bliżej nieba” (2005), „Contemporary Writers of Poland, Dreamme Little City, US (2005), „Człowiek i Czas” (2005) oraz czasopismach: "Czas kultury", "Okolica Poetów", "Topos", „Poezja Dzisiaj”, „Ślad”, „Tytuł”, „Autograf”, „Rita Baum”, "Per-jodyk", "Poezja dzisiaj", „Karton”. Wydała tomiki: „Włamanie do...” (2002) i „Miasteczka” (2004). Jest laureatką wielu ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów literackich.

Fot. Ela Galoch w bibliotece
w Będzinie.


V

Julija Kruczak

***

Ojcowskie obowiązki wyjaśniania mi jaka powinna być kobieta żeby ją kochał mąż wziął na siebie mój dziadek

Nauczył mnie moczyć chleb w kawie oraz nienawidzić herbaty i teraz kiedy to robimy on mówi
Julianna
A ja po raz kolejny mówię mu jestem Julia dziadku
Przecież Julianna to jakaś krzyżówka typu Anna-Marija Marija-Jewdokija nie mówiąc już o Bohdanie-Ołehu

On mówi mi że bywają różne kobiety dobre i złe robotne i takie jak ja
Ale mężczyźni cenią robotne
Mówi że grzeszył więc ja mam być nieskazitelna żeby mojemu mężowi nie przyszło do głowy zgrzeszyć

Mówi żebym dbała o siebie bo bardzo chorowałam i wszyscy myśleli że umrę i ja naprawdę mogłam to zrobić
Dlatego mój mąż ma cenić mnie i kochać ponad wszystko i robić całą pracę za mnie bo przy tym jestem jeszcze nierobotna

Mówi żebym zawsze była uczesana bo rozczochrane kobiety nie kończą dobrze
I żebym nie wkładała tych majtek na ulicę i nieważne że to szorty

Mówi że jestem w miarę ładna i żadne majtki
To szorty dziadku
I żadne majtki nie pomogą mi stać się lepszą

Kobieta w spódnicy to zawsze kobieta a jeśli ma też uczesane włosy i jest robotna to ceny na nią nie ma

Co do ceny mówi dziadek to miłości nie da się kupić więc mąż nie powinien być bogaty ani nawet przystojny
Powinien być mądry i głupi jednocześnie taki przeciętniak żebym miała możliwość być lepsza od niego ale mu tego nie okazywała

Babcia mówi że już czas mi iść za mąż umrzeć jako stara panna to kompletna poruta
I jaki by nie był mam go przywieźć i będzie kosił siano dopóki nie umrze pod kopicą bo tylko ten jest dobry kto przeżył całą wojnę albo kosi i nie męczy się
A dziadek jej mówi milcz stara ty mnie tym sianem do grobu wpędzisz
Mąż nie śliwka sam z drzewa nie spada

Dopijaliśmy swoją kawę i łyżeczkami wyjadaliśmy chleb z kubków
I wracaliśmy do tego tematu znowu kiedy wkładałam te szorty

Przetłumaczyła Aneta Kamińska

*













Julija Kruczak (1993) – ukraińska poetka, malarka i założycielka fundacji ArTerapia. Laureatka konkursów literackich: Nowe nazwiska poetów (2012), Młoda republika poetów (2014) oraz wydawnictwa Smołoskyp (2015). Otrzymała nagrodę publiczności Międzynarodowego Festiwalu Wideopoezji CYKLOP. Twórczyni marki odzieży dla kobiet Być. Pracuje jako arteterapeutka, trenerka transformacyjna oraz psychoterapeutka.

#środyzAnetąKamińską


VI

Katarzyna Osipowicz

-•-

nie boję się głębokich nocy
bezsennych kształtów
dźwięków majaczeń
strumieni myśli wylanych z oczu
pozostawionych w poduszkach potem

nie boję się jutra patrzenia
na to co było
w otchłani zamęt
wskroś lodowate ciało stopiło
kiedy przychodzisz do mnie rano

mówisz spokojnie, w dal zamyślona
tak mi ta rozpacz pachnie mdławo
pękło ukryte serce dobranoc
bez bólu kroczysz dumnie
mamo

*














Katarzyna Osipowicz (1979), artystka sztuk wizualnych, autorka oryginalnego cyklu kolaży fotograficznych „Demontage”. Poezją zajmuje się od 2018 roku. Publikowała w WydawnictwieJ i Helikopterze.


VII

Gwendolyn Brooks

My orły, sokoły

My orły, sokoły. My
Wylani ze szkoły. My

Do późna łazimy. My
Na odlew walimy. My

Śpiewacy złych czynów. My
Pijacy mórz dżinu. My

I Czerwca cały jazz. My
Konamy tylko raz.

___________________________

We Real Cool

We real cool. We
Left school. We

Lurk late. We
Strike straight. We

Sing sin. We
Thin gin. We

Jazz June. We
Die soon.

*














Gwendolyn Brooks (1917-2000) spędziła większość swojego życia w Chicago. W Chicago zakończyła swoje formalne wykształcenie, po szkole średniej, na stopniu licencjata. W Chicago debiutowała w czasopiśmie dla dzieci już w wieku trzynastu lat. Jedną z jej ambicji było opublikowanie wierszy w mającym szeroki zasięg miesięczniku Poetry. Stało się to w 1944 roku. Choć czarnoskóre poetki publikowały wiersze w Stanach Zjednoczonych od ponad dwustu lat, Brooks była pierwszą, która zdobyła szersze uznanie. W 1946 roku otrzymała stypendium z Fundacji Guggenheimów, a w 1950 roku była pierwszą czarnoskórą poetką wyróżnioną nagrodą Pulitzera.

Dzisiejszy wiersz jest jednym z najsłynniejszych amerykańskich wierszy dwudziestego wieku. Ukazał się w niezliczonych antologiach. Jest w nim coś z tekstów muzyki rap na długo przed tym nim rap stał się rozpoznawalnym zjawiskiem. Tematem wiersza jest życiowy etos młodych czarnoskórych mężczyzn, którzy umierali młodo (do tej pory czarnoskóry męzczyzna w Waszyngtonie może spodziewać się, że będzie żył, statystycznie, tylko 42 lata, krócej niż mężczyźni w Republice Konga) w wyniku życiowych wyborów, narkotyków, przemocy, itd.

Wiersz jest w zasadzie nieprzetłumaczalny, no bo jak oddać inflekcję murzyńskiego angielskiego po polsku, jak poradzić sobie z krótkością frazy, jak zachować wewnętrzne rymy? Moje wersja nie jest więc wierszem o czarnoskórych młodych mężczyznach, ale o bardziej rozległym gronie mężczyzn chojraków, głupich z wyboru.

niedziela, 11 października 2020

Osiecka, Milczarek, Glück, Lipska, Poworoznyk, Akram, Swenson

 I

Agnieszka Osiecka

Sama chciała

Tak się urodzić
w niedzielę wieczór,
nie chcieć, nie poczuć, nie przeczuć.
Być jak przesyłka,
jak paczka mała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak chodzić do szkół
wszędzie po troszku -
myśli i nerwy mieć w proszku.
Znaleźć i zgubić,
co matka dała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak się niemądrze
w niemądrych kochać-
nie trwać, nie czekać, nie szlochać.
Potem zazdrościć
tej, co płakała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak się na dobre
rozlubić w tobie -
z żalu za tobą wypłowieć.
Być nazbyt cicha
lub nazbyt śmiała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak nagle ustać
w niedzielę wieczór -
nie czuć, nie poczuć, nie przeczuć.
Wśród jasnych buków
zasnąć jak skała.
Sama chciała, sama chciała...

*

















Agnieszka Osiecka (ur. 9 października 1936 w Warszawie, zm. 7 marca 1997 tamże) – polska poetka i muza mistrzów słowa, autorka tekstów piosenek, pisarka, reżyserka teatralna i telewizyjna, dziennikarka. Pisała o sobie: "Meldowana nielegalnie gdzie normalnych ludzi setka, wizytówkę mam na wannie - pół kobieta, pół poetka".

*
"Była kwintesencją poezji, artystką od stóp do głów, nie ma najmniejszej wątpliwości".

Anna Szałapak o Agnieszce Osieckiej

Fot. Lucjan Fogiel

~

https://www.youtube.com/watch?v=nGZmpSOCHQQ


II

Monika Milczarek

heroiny

w naszej rodzinie nigdy nie było dziewczynek
rodziły się same wojowniczki
mężczyzn prawie nie pamiętam

Paulina bujała się na kablach ruskiej radiostacji jak na huśtawce
dziadek mówił że Niemcy by ją za to rozstrzelali
bo to sabotaż i nieważne że w kokardkach

Olgę razem z prababcią czerwoni wywieźli na Sybir
mróz zabrał im nie tylko kobiecość
wróciła tylko jedna

dużą Zdzisię macocha karmiła biedą
mimo to urodziła trzy następne
ale lodówkę ma zawsze pełną

Zośka ukryła Żydów pod strzechą
gdy naziści bagnetami kłuli jej dom pytała czy szukają wróbli
bo jedynie co ma nielegalnie to niekolczykowaną świnię

Ania z Zielonej Góry uparcie porządkowała akta życia archiwiście
układając codzienność według alfabetu
ja jestem pod m

czasami przed lustrem przymierzam ich buty
są nadal za duże

*
Dlaczego uznałam, że ten wiersz jest najważniejszy? Bo opisuje historię silnych kobiet z mojej rodziny, które mimo wielu dramatów nigdy się nie poddawały. Ja nie dorastam im do pięt.

*

















Monika Milczarek − nauczycielka języka angielskiego i poetka. Urodziła się i mieszka w Sieradzu. Wydała cztery tomiki: „Krzyk Źrenic” w 2001 roku, „Tatuaż duszy”(2013), ”Piórnik Przemian” (2017) i „Uwaga, nie dotykać” (Fundacja Duży Format 2019). Należy do sieradzkiej grupy poetyckiej „Desant”.

Fot. Mariusz Mikolajczyk


III

Louise Glück

Bajka

Dwie kobiety
z tym samym roszczeniem
stanęły u stóp mądrego
króla. Dwie kobiety,
ale tylko jedno dziecko.
Król wiedział,
że jedna z nich kłamie.
Oto co im powiedział,
niech dziecko będzie
rozcięte na pół, w ten sposób
nikt nie odejdzie
z pustymi rękoma. I
wyciągnął miecz.
Wtedy jedna z tych
dwóch kobiet
zrzekła się swojej części:
to był znak,
to była lekcja.
Załóżmy,
że zobaczyłabyś swoją matkę
rozdartą między dwiema córkami:
co mogłabyś zrobić
by ją ocalić prócz okazania
chęci by zniszczyć
siebie samą — rozpoznałaby
kto jest prawowitym dzieckiem,
to, które nie mogło znieść myśli
o podziale matki.

Przełożył Janusz Solarz

*

A Fable

Two women with
the same claim
came to the feet of
the wise king. Two women,
but only one baby.
The king knew
someone was lying.
What he said was
Let the child be
cut in half; that way
no one will go
empty-handed. He
drew his sword.
Then, of the two
women, one
renounced her share:
this was
the sign, the lesson.
Suppose
you saw your mother
torn between two daughters:
what could you do
to save her but be
willing to destroy
yourself—she would know
who was the rightful child,
the one who couldn’t bear
to divide the mother.

*












Louise Glück (ur.w 1943 roku w Nowym Jorku), laureatka nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2020, jest jedną z najwybitniejszych poetek swojego pokolenia. Studiowała na Columbia University, ale nigdy nie skończyła studiów. Wyróżniano ją wieloma najbardziej uznanymi nagrodami, Pulitzerem czy nagrodą Bollingen. Uważa się ją za poetkę autobiograficzną, cenioną za moralne natężenie jej wierszy, za posiłkowanie się mitologią i odwołaniami do historii w medytacjach o własnych doświadczeniach i dziejach nowoczesnego świata. Uczyła sztuki pisania poezji na wielu renomowanych uniwersytetach. Mieszka w Cambridge w stanie Massachusetts, blisko Harwardu, choć uczy, już jako emerytowana profesorka, na Yale University.


IV

Ewa Lipska – Egzamin

Egzamin konkursowy na króla
wypadł doskonale.

Zgłosiła się pewna ilość królów
i jeden kandydat na króla.

Królem wybrano pewnego króla
który miał zostać królem.

Otrzymał dodatkowe punkty za pochodzenie
spartańskie wychowanie
i za uśmiech
ujmujący wszystkich za szyję.

Z historii odpowiadał
ze świetnym wyczuciem milczenia.

Obowiązkowy język
okazał się jego własnym.

Gdy mówił o sprawach sztuki
chwycił komisję za serce.

Jednego z członków komisji
chwycił odrobinę za mocno.

Tak
To na pewno był król.

Przewodniczący komisji
pobiegł po naród
aby móc uroczyście
wręczyć go królowi.

Naród
oprawiony był
w skórę.

(1973)

*















Ewa Lipska (ur. 8 października 1945 w Krakowie) – polska poetka i felietonistka, w latach 1970–1980 redaktor działu poezji Wydawnictwa Literackiego, laureatka Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1973), w latach 1995–1997 dyrektorka Instytutu Polskiego w Wiedniu, członkini polskiego i austriackiego PEN Clubu, członkini-założycielka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (1989), członkini Polskiej Akademii Umiejętności.

Fot. Danuta Łomaczewska/ EAST NEWS, na zdjęciu Ewa Lipska, Kraków czerwiec 1966.

#wierszrocznicowy


V

Olha Poworoznyk

***

Dni, kiedy chce się gotować jedzenie.
Włączać rano cichą muzykę, patrzeć
na to wszystko, co dalej będziesz robić.
Wsłuchiwać się w dźwięk rozbijania jajek
o brzeżek czarnej miski.
Pamiętać, że ciasto zniesie wszystko
oprócz braku soli. Dać szczyptę.
Patrzę w okno, które udało się
umyć tylko od środka.
Widzę przez nie te wysokie siostry-sosny.
Widzę przez nie moją babcię,
która gotowała w tej kuchni wszystkie te gołąbki.
Która uczyła przesiewać mąkę,
oddzielać żółtko od białka,
wyrównywać nożem powierzchnię,
odkrajać niepotrzebne,
odmywać z ciasta ręce.
Słyszę wszystkie wyśpiewane pieśni,
dźwięczny śmiech i kaszel.
Dni, kiedy chce się gotować jedzenie,
żeby ktoś przychodził do ciebie.
Dni, kiedy ktoś przychodzi,
a ty sadzasz go w kuchni,
żeby nakarmić.
I dziękować za to.
I znowu słuchać dźwięku rozbijania
skorupki jajka,
dźwięku rozpalania ognia
i dźwięków naczyń.
Jesteśmy najbliżej z tymi, z kim jemy.
Bo jedzenie to nasza pierwsza rozmowa.
I ja dziękuję.

Przełożyła Aneta Kamińska

*
















Olha Poworoznyk – ukraińska reżyserka, poetka i malarka. Urodziła się we Lwowie. Autorka książek poetyckich: „Muzej ihraszok” i „Imja Wody”. Na podstawie tej drugiej wyreżyserowała film poetycki pod tym samym tytułem. Jej reżyserskim debiutem jest film dokumentalny „Ja Baczu”. Założycielka i dyrektorka studia OFF Laboratory specjalizującego się w filmach dokumentalnych.

#środyzAnetąKamińską


VI

Sara Akram

dziewczynka niczego nie łapie, tylko patrzy

Mięsień rozdarty
do strzępka. Wypukły
emblemat, skośne linie biegnące
od czoła do czoła.

Ciało to delikatna i zmienna materia.

A jednak
przyjemnie skąpać się we wrzątku,
jak w skorupce ululać.

Leżeć i pachnieć lnem, zwracać oczy na siebie.

A potem ktoś rozkłada makietę,
krew i ślina spływają razem
po udach, zostaje puste
pudełko gniewu. Spalam je
w dłoniach.

*
















Sara Akram – rocznik '94. Doktorantka w Instytucie Filologii Polskiej UMCS. Publikowała m.in. w „Akcencie”, „Stonerze Polskim”, „Tlenie Literackim” i „Stronie Czynnej”. Finalistka XV edycji Pracowni Twórczej „Połów” (2020). Mieszka w Lublinie.


VII

May Swenson

Cztery słowa na wers

Ty masz oczy takie
jak pszczoły, i ja
czuję się jak kwiat.
Ich piwność sprawia, że
wietrzyk omiata moją skórę.
Gdy twoje rzęsy falują
raz wyżej raz niżej
jak brązowe nóżki pszczół,
twój przenikliwy wzrok czule
obleka moje oczy tiulem.
Jak chciałabym byśmy były
w cienistym miejscu i
by żaden rój innych
oczu nie wiedział, że
jestem kwiatem, który ledwo
oddycha i nie przeszkadza
ciepłym spojrzeniom twoich pszczół.
Pozwoliłabym ci byś brodziła
we mnie i posiadła
dzięki niecierpliwej, brunatnej pszczelej
sile tę wilgotną, połyskującą
słodycz w moim wnętrzu.

Przełożył Janusz Solarz

*

utwór oryginalny:

Four-Word Lines

Your eyes are just
like bees, and I
feel like a flower.
Their brown power makes
a breeze go over
my skin. When your
lashes ride down and
rise like brown bees’
legs, your pronged gaze
makes my eyes gauze.
I wish we were
in some shade and
no swarm of other
eyes to know that
I’m a flower breathing
bare, laid open to
your bees’ warm stare.
I’d let you wade
in me and seize
with your eager brown
bees’ power a sweet
glistening at my core.

*
















May Swenson (1913-1989) wychowała się w rodzinie Mormonów. Podstawowym językiem w domu jej rodziców był szwedzki, choć mówiono też tam po angielsku. Konserwatywna rodzina Swenson nie do końca akceptowała lesbijskie preferencje córki, ale pozostawała w bliskim kontakcie z poetką przez całe życie. Swenson ukończyła studia na Uniwersytecie Stanowym Utah w Logan w 1934 roku. Pracowała jako profesorka ucząca poezji na wielu amerykańskich uniwersytetach, między innymi na Bryn Mawr College i w Purdue University. Była też recenzentką nadesłanych propozycji poetyckich w redakcji New Directions. Od 1966 roku nie pracowała już poświęcając się wyłącznie swojej poezji. Była też kanclerzem Amerykańskiej Akademii Poetów w latach 1980-1989. Zdobyła większość renomowanych nagród i stypendiów, do których kwalifikują się amerykańscy poeci. Krytyk Harold Bloom uważał ją za jedną z najważniejszych i najoryginalniejszych poetek dwudziestego wieku.

#poniedziałkizJanuszemSolarzem

Redakcja Babińca Literackiego zaprasza!

 Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie w blogowaniu, przedstawiamy Państwu obecny skład redakcji Babińca Literackiego...