niedziela, 29 marca 2020

Janas-Dudek, Lisiecka, Będkowska-Kopczyk, Lenkowska, Tkaczuk, Herman, Gerstler

I
Barbara Janas-Dudek – Makatka (fragment)
8.
Nikt we mnie nie wierzył, a jeśli nawet, to ta wiara nie przedarła się
przez grubą skorupę mojej niewiary. Moja niewiara jest gęsto
unerwiona. Rozrasta się, piętrzy jak góra naczyń. Wystarczy ruch,
a roztrzaska się na miliony małych, trudnych do rozpoznania rezygnacji z siebie.

Czasem bywa plamą oleju na zimnych kaflach podłogi. Trudno ją zetrzeć.
Jest naturalna jak pierwszy krzyk, zarost, miesiączka, znamię
na ciele migdałowatym. Pamięta wszystko i nic nie powie.

Ukochała sobie gniazdo brzucha. Stamtąd wysyła sygnały. Łamie mnie
w pół, aż nie mogę oddychać. Ból narasta. Karetka. Szpital. Prześwietlenie.
Reoperacja. Koniec żartów. Teraz albo nigdy. Walka o przedłużenie gatunku.

Wszyscy na miejsca. Trzy, dwa, jeden.
Start!

30.
Każdy dzień jest krokiem w pęknięcie,
z nadzieją, że uniesie nas powietrze. A to dopiero początek.
Wkrótce pojawi się dziewczynka z niezacerowanym sercem.
Będzie się miotać jak ryba wyrzucona na brzeg, będzie krzyk
w środku kołysania. A kiedy ucichną strzały, zabliźnią się rany,
odrosną włosy, ktoś na progu zostawi tę bez słów, z pięścią
w gardle. I zatoczy się koło. Z dziwnym początkiem,
poranionym środkiem i odejściem na końcu zdania.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary przeciwsłoneczne, fotka z ręki, zbliżenie i na zewnątrz
Barbara Janas-Dudek (1976) – poetka, współtwórczyni Portu Poetyckiego, autorka trzech tomów wierszy: „Oczy na uwięzi” (Tawa, 2009), „Zakład pracy chronionej” (Zaułek Wydawniczy Pomyłka, 2012), „Za wcześnie na rytuały” (Anagram, Warszawa 2017) oraz arkusza poetyckiego „Alfabet lęku”(Zaułek Wydawniczy Pomyłka, 2011). Tłumaczona na język bułgarski. Poniższy fragment poematu pochodzi z przygotowywanego tomu wierszy „Mamidło”, który ukaże się wiosną 2020 r. nakładem Zaułku Wydawniczego Pomyłka.


II
Daria Danuta Lisiecka
Listopad w Pradze
Dla M.S., która Tam

Skoro nie możemy się spotkać ani we śnie ani w półjawie ani nigdzie
na twoim ukochanym przeklinanym Kreuzbergu,
wybierzmy się w listopadzie do Pragi
Każda ze swojego punktu A
gdziekolwiek by się znajdował
Niech będzie listopad, niech dojrzewa na Hradczanach wino
Niech marszczy brwi Wełtawa,
niech szumią platany lipy surmie
niech mgła o świcie wisi nad mostami.
Spotkajmy się w tej kafejce, do której schodzą o poranku turyści
nasyceni widokiem z Mostu Karola,
ochoczo chłonący kolejne porcje kofeiny,
szemrzący w stu językach.
Będziesz szukać oczu najbardziej czarnych;
powiesz: Peru, stamtąd była moja prababka
powiesz: Sumer, Babilon, Mezopotamia, Indie,
zacytujesz z pamięci ukochane Upaniszady
bo to ,”co słuchu słuchem jest i myślą jest myślenia,
I mowy mową co - to tchnieniem jest oddechu,
I okiem oka to”.
Wypatrzę nad barem fotografię Malcolma Lowry’ego;
powiem: to jest mój mistrz czarnej melancholii.
Reszta to literatura, proza, jakieś wiersze, mistrz jest tylko jeden.
To nic, że marnie wychodził na zdjęciach: nalana twarz, zmęczone oczy,
nieforemna sylwetka.
Jeśli się tak pisało, choćby przez całe życie tylko jedną książkę,
nie trzeba być pin up boyem, gładkim chłopcem z plakatu.
Będziemy się włóczyć od knajpy do knajpy,
gadać o książkach, prowokować niegrzecznych chłopaków
perlistym śmiechem, niewyczerpaną energią, kolorem włosów, spojrzeniem,
łazić po Malej Stranie, Josefowie, Żiżkowie.
Powiesz: w tym zaułku śmierdzi mokrym kundlem,
a w tamtym psim truchłem.
Powiem: jak w Meksyku w dniu śmierci Konsula.
Otulisz się wielkim czarnym płaszczem,
będę patrzeć jak wnikasz w mgłę, stając się jej cząstką.
Będę tęsknić.
Jeśli mogą się przenikać nasze światy,
jeśli to czym teraz jesteś może kontaktować się
z tym, czym się kiedyś stanę,
jeśli „To, co jest tu, jest także tam,
To, co jest tam, jest także tu”,
spotkajmy się w Pradze.
I niech będzie listopad.
Niech dojrzewa wino na Hradczanach.
Niech dzień przegląda się w Wełtawie.
I niech jeszcze chwilę trwa ten nasz nienajlepszy ze światów.

Fragmenty „Upaniszad” w przekładzie Franciszka Michalskiego
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, na zewnątrz i przyroda
Daria Danuta Lisiecka (ur. 1961) – poetka, animatorka kultury, instruktorka teatralna. Publikowała w prasie literackiej i antologiach, zdobywała laury w konkursach. Jest autorką książek poetyckich „Teatr Moich Wierszy” (1999) i „Mgnienia” (2020). Ma Teatr Moich Wierszy, z którym od czasu do czasu wyrusza w trasę. Zainicjowała i współorganizuje Ogólnopolskie Spotkania Poetów BIAŁA LOKOMOTYWA - festiwal literacki odbywający się w Łazieńcu, wsi rodzinnej Edwarda Stachury. Współpracuje z ukazującym się w Toruniu miesięcznikiem literackim „Menażeria”. Obecnie z muzykiem, Arkadiuszem Podstawką, realizuje się w projekcie słowno-muzycznym „Obłoki nad bulwarem”. Mieszka na Kujawach Białych.

III
Agnieszka Będkowska-Kopczyk
U spowiedzi
Ostatni raz byłam u spowiedzi
w pierwszy piątek
zeszłego miesiąca
obraziłam Pana Boga
następującymi grzechami:

pyskowałam mamie, tacie i babci,
ukradłam koleżance błękitną kredkę
(bo nigdy jej nie używała)
i ugryzłam Księdza Probszcza
w palec.

Dlaczego ugryzłaś dziecko
Księdza Proboszcza
w palec?

Bo jak byłam ostatnio
posprzątać kościół,
Ksiądz Proboszcz
pokazał mi taką brzydką gazetę
a potem włożył mi palec do ust,
no to go ugryzłam,
ale bardzo tego żałuję,
bo na mnie nakrzyczał.

Odmów sobie dziecko
Litanię do Najświętszego
Serca Jezusa Chrystusa
i nie denerwuj już nigdy
Księdza Proboszcza
ani rodziców i babci
a błękitną kredkę oddaj.

Amen.
Puk puk.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie i na zewnątrz
Agnieszka Będkowska-Kopczyk, 1972. Slawistka, językoznawczyni, tłumaczka i poetka. Wykłada językoznawstwo słoweńskie i slawistyczne na uniwersytecie w austriackim Grazu.
Tłumaczenia z literatury słoweńskiej publikowała w pismach literackich (m.in. „Studium”, „Arkadia”, „Pobocza”, „Dziennik Portowy”, „Opcje”) i tłumaczyła wiersze do wydań książkowych poezji Primoža Čučnika (Zapach herbaty, 2002), Petera Semoliča (Wiersze wybrane, 2003), Miklavža Komelja (Rosa, 2003), Alojza Ihana (Salsa, 2003) i Brane Mozetiča (To nie jest księga seksu, 2005). Jako redaktorka i tłumaczka współpracowała przy powstaniu antologii Šestnajst slovenskih pesnic / Szesnaście poetek słoweńskich (2012) oraz Portret kobiecy w odwróconej perspektywie. 12 poetek z Czech, Słowenii i Ukrainy. Wraz z Primožem Čučnikiem tłumaczyła na język słoweński poezję Czesława Miłosza (Zvonovi pozimi: izbrane pesmi, 2008) i wiersze do antologii Akslop (2005). Pomysłodawczyni i współorganizatorka Międzynarodowych Warsztatów Translatorskich w Bielsku-Białej. Konsultantka ze strony polskiej Międzynarodowego Festiwalu Literackiego Vilenica, który odbywa się w Słowenii. Swoje wiersze publikowała w Polsce w Wakacie, Śląskiej Sferze Gender, antologii Babińca Literackiego, a w Słowenii w pismach „Apokalipsa” i „Vpogled” oraz antologii Opazovanje v tišini ('Obserwacje w cieszy') portalu Poiesis. Współpracuje także z Wolnym Radiem Helsinki w Grazu i Radiem Agora w Klagenfurcie, dla których realizuje audycje związane z kulturami słowiańskimi.

IV
Krystyna Lenkowska
KARTKI WIATR
Śni mi się
reglamentacja w komunie
cytrusy
spirytus
i toaletowy papier
na kartki

śnię
kolejki PRL-u
rozmowy w realu
przepychanki
uściski
zwykły dotyk

na jawie pieszczę
klawiaturę laptopa
wacikiem
z płynem
jałowym
spod lady

układam puzzle
z dala
od wnuków
bo dzieci
zabijają wirusem
i ta moc nie jest
aplikacją w komórce

ostrożnie
oddycham tlenem
muskam wodę
oszczędnie
bo może wkrótce
one będą
na kartki

o ile wciąż będą
kartki
papierowe latawce
wiatr w żagle
pszczoły
jaskółki z nowiną.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary i zbliżenie
Krystyna Lenkowska, poetka, tłumaczka, prozaiczka, eseistka, krytyk literacki - wydała dwanaście tomów poezji (dziesięć w Polsce, jeden w Ukrainie i jeden we Francji), jedną powieść, dwa audiobooki, a ostatnio przekłady poezji Emily Dickinson „Jest pewien ukos światła”. Jej wiersze opublikowano w Polsce i kilkunastu innych krajach świata w tłumaczeniach m. in. na angielski, ukraiński, albański, chiński, hiszpański. Nagrodzona w Sarajewie ("Seeking a Poem" 2012), w Macedonii-Albanii (DITET E NAIMIT 2013), Indiach (The World Congress of Poets 2019). Jej wiersz został włączony do jednej z najbardziej reprezentatywnych antologii polskiej poezji współczesnej SCATTERING THE DARK. AN ANTHOLOGY OF POLISH WOMEN POETS (White Pine Press 2016, Buffalo - New York). Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (SPP) oraz Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury (STL). Reprezentowała Polskę na wielu festiwalach, kongresach, rezydencjach literackich, m. in. w Albanii, Bośni, Chinach, Indiach, Hiszpanii, Izraelu, Kanadzie, na Litwie, w Macedonii, Meksyku, Słowacji, Szwajcarii, Ukrainie, USA, we Włoszech.
Fot. Mikołaj Starzyński

V
Hałyna Tkaczuk – Czarna kawka
Jakoś zebrałyśmy się,
ja i inne piękności,
żeby znaleźć w biały dzień
gniazdo czarnej kawki.
Szukałyśmy jej śladu
na ulicach i w knajpach,
na uniwersytetach,
niech to diabli wezmą,
w filharmoniach,
w parkach
i w gościach.
Słowem, wszędzie,
dokąd sięgała
nasza wyrośnięta
wyobraźnia.
I w końcu znalazłyśmy ślad.
A potem i same gniazdo.
Było tam strasznie narzucane.
Panował nieład.
Jak to bywa
w gnieździe.
Były tam jakieś rajstopy i kolczyki,
wydruki wierszy
wiadomego autorstwa
wątpliwej jakości
w niebezpiecznej odległości
od zapalonych świeczek
i my same
w niebezpiecznej odległości
od czarnej kawki.

Przełożyła Aneta Kamińska
*
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i buty
Hałyna Tkaczuk (1985) – poetka, prozaiczka i autorka książek dla dzieci. Urodziła się w Chmielnickim, mieszka w okolicach Kijowa. Ukończyła filologię ukraińską na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Autorka ponad dziesięciu książek: poetyckich oraz dla dzieci. W Polsce wyszedł jej dwujęzyczny tomik Ja ta inszi krasuni/ Ja i inne piękności w przekładzie Anety Kamińskiej. Jej wiersze były publikowane w „Nowej Okolicy Poetów” oraz w antologiach: 30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska (2012) i Wschód – Zachód (2014). W 2011 roku była stypendystką programu Gaude Polonia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP.
Śladem poetki w Babińcu:


VI
Agnieszka Herman – tłem niech będzie sprawiedliwość
chłopiec obserwuje jak szpak
karmi nieproporcjonalnie duże pisklę kukułki.
zachłanny dziób podrzutka niemal połyka
karmiącego razem z pokarmem.

za cwaniactwo pokoleń
chłopiec wydaje wyrok
kamień w łeb.
przybrany tata trzepocze
nad martwym dzieckiem.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi, niebo, buty i na zewnątrz
Agnieszka Herman – poetka, dziennikarka, graficzka, autorka okładek do książek w wydawnictwach: Zysk i S-ka, Wydawnictwo Literackie, Nowy Świat, Znak, W Drodze, Dreammee Litlle City i inne. Dotąd opublikowała: Wybuchło słońce (1990), Zapisane światłem (1995), Jesienią najtrudniej iść środkiem dnia (2015), Punkt przecięcia (2018) i Tło (2019). Jej wiersze znalazły się w licznych antologiach polskich: m.in. Ławka rezerwowych (1999.), Snuć miłość. Polska poezja miłosna XV-XX w. (2000), A jeśli miłość – co to jest takiego (Książnica 1999), Pomiędzy (2016) i zagranicznych (USA, Kanada, Singapur, Bułgaria, Wielka Brytania, Turcja, Wielka Brytania, Indie).
Uczestniczka międzynarodowych festiwali poetyckich w Turcji (2018), Bułgarii (2018, 2019) i Ukrainie (2019).
Jej haiku publikowane były w "Przekroju", japońskim Kuzu i antologii Papierowy Żuraw. Należy do Polskiego Stowarzyszenia Haiku.


VII
Amy Gerstler – Porady gąsienicy
Przegryź przejście do nowego świata.
Żuj liście. Zrzuć skórę. Odpocznij. Zrzuć
skórę raz jeszcze. Inwencja to klucz.
Utkaj wiele gniazd. Wyhoduj kłującą
szczecinkę. Nie okazuj zbytniej ckliwości
co do porzuconych skór. Rośnij
szybko. Wykształć smak na pokrzywy.
Kurcz się i rozkurczaj naprzemiennie.
Ufaj swoim czułkom. Odkładaj trucizny
w swoim ciele na późniejszy użytek.
W zagrożeniu, wydzielaj ohydne zapachy
w samoobronie. Zachowuj się nieobliczalnie
by zmylić drapieżniki: zmieniaj kolor, pluj,
udawaj martwą. W ostateczności, podle smakuj.

Przełożył Janusz Solarz
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie i na zewnątrz
Amy Gerstler (ur. w 1956) mieszka w Los Angeles i jest wykładowcą na Uniwersytecie Kalifornijskim w Irvine. W swoich wierszach często stwarza, jak podkreślają krytycy, fantastyczne światy na modłę Lewis’a Carroll’a. Uhonorowano ją, między innymi, stypendium Fundacji Guggenheima.

niedziela, 22 marca 2020

Żuchowska-Arendt, Past, Wicherkiewicz, Adamowicz, Łucyszyna, Bałdyga, Bowman

I
Agnieszka Żuchowska-Arendt
* * *
Wielcy poeci piszą wielkie dzieła
i wielce są zatroskani o stan sylabotonizmu,
że nikt już nie rymuje
i nie pisze o tym, co piękne,
że w wielkich miastach mali chłopcy
wciągają wielkie kreski
i śmieją się, że inni, to dopalacze mylą z koksem.
Wielcy poeci piją wódkę z wielkich szklanek
i niewiele się przejmują losem kotleta,
który już nie zobaczy swojej rodziny,
bo przecież nie ma oczu, tylko panierkę.
Wielka poetka
wielkiemu poecie
pierze gacie.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba
Agnieszka Żuchowska-Arendt (ur. 1983.) - poetka („Biała masa tabletek” 2005, „Gutenmorgen” 2019), autorka opowiadań („Znikomat” 2009), tłumaczka literatury z j. serbsko-chorwackiego; prowadzi Kółko Literackie w ramach krakowskiego APE (Autonomiczna Przestrzeń Edukacyjna), śpiewa w Krakowskim Chórze Rewolucyjnym.

II
Ambar Past – Dedykacje
Dedykuję ten wiersz mężczyznom którzy nigdy się ze mną nie przespali
dzieciom których nigdy nie miałam
wierszom których nikt nie napisał

Dedykuję ten wiersz matkom które nie kochały swych dzieci
Tym co pomarły samotnie w hotelu
i nikt im nie towarzyszył

Dedykuję ten wiersz autorowi graffiti na murach
Mężczyźnie i kobiecie
Bezimiennemu na torturach
Temu co nawet swego nie zdradził imienia

Dedykuję ten wiersz tym co krzyczą z bólu
Także położnicom
I krzykaczom na dworcu autobusowym

przy portalach bramy wejściowej na targowisko
Dedykuję ten wiersz samobójcom
Zapomnianym poetom
pokutującym w jakiejś antologii

Temu co myje trupy w kostnicy
Kobietom które sypiają ze wszystkimi
Tym co zawsze kładą się do łóżka samotnie
Dedykuje ten wiersz kumom i kumplom
którzy uprawiają miłość jakby byli z kamienia
Tym którzy obmywają się wodą z filiżanki
w Wielki Piątek i zamieniają się w ryby
Człowiekowi który chciał stać się krukiem
i tym wszystkim którym się śni że potrafią latać

Dedykuję ten wiersz Panu Gwiaździstej Nocy
Ognistemu Ptakowi
Szlochającym Muchom
i Zielonym Deszczom
Strażnikowi Miodu
Wspólnocie Braci Mniejszych
Człowiekowi w Masce która płacze
Chropowatemu Ślimakowi Ziemi
Wodzie Tryskającej z Czterech Stron Świata
Zbieraczowi Kory Drzewnej na Wino Ceremonialne

Dedykuję ten wiersz tym co grają na flecie i biją w bęben przed praniem bielizny w oczku wodnym
Tej co pluszcze się w górskim wodospadzie a włosy płucze wywarem z lilii
Tej co karmi piersią swe dziecko podczas zbiorów trzciny cukrowej
Tym co szukają tęczy w oleistej kałuży
Wioślarzom których ramiona śpiewają
Tym co podstawiają napój z kukurydzy pod deszcz żeby wypłukać z niego wapno
Tym co wodą napełniają dzbany
i przemierzają autostrady

Dziewczynce która zobaczyła świetliki
Dziewczynce z latarką w ręku
Dzieciom które skaczą po tlącym się ściernisku
Tym co biegają po ogniu
Tym co chowają swych zmarłych pod podłogą w kuchni
i śpiewają pośród szczątków
Temu co chce oszukać swą śmierć w łóżkach nieboszczyków
Temu co schodzi z gór aby nie poparzyły go gwiazdy
Temu co chwyta śmierć za rękę i prosi ją do tańca
Tym co mają wiele synowych i noszą iguany we włosach

Czarnoskórym sprzedawcom lodów na ziemi gorącej
Poławiaczom krewetek witającym o świcie kometę
Temu co podwija koszulę i woła o siekierę
Tej co sprzedaje tamales z rozmaitym farszem
Tym co zrywają kukurydzę żeby zjadać ją na surowo
i uwiązują za ogon psa – złodzieja kurczaków
Tym co potrząsają kastanietami
i zabijają z miłości
Tym co chowają się w mysią dziurę na pogrzebie przyjaciela
Poecie który nie potrafi zejść z dachu bo jest za bardzo zakochany
Temu co robi ile może

Dedykuję ten wiersz tym co nie chodzą do kawiarni
ani na basen nie umieją rozmawiać przez telefon
Tym co nie przestępują progu banków
i nie pokazują się w telewizji
Tym co chodzą do wieczorowej podstawówki
i otrzymują listy miłosne z błędami ortograficznymi
Poetom którzy nie napiszą żadnego wiersza
Kelnerom przełykającym swoje poczucie godności
Staruszkom piorącym cudze ubrania
Tym co nie mają odwagi powiedzieć tego co myślą
ani podnieść głosu
Tym co nie odważą się być szczęśliwe bez zgody mężczyzny
Tym co śpią gdzie popadnie a w tłumie nie pisną ani słowa
Kobietom które kładą się spać w fartuchach
z myślą o robocie podczas gdy ich mężowie mają przedwczesny wytrysk
Tym co wstają po ciemku pod palmowym dachem bez ścian
Tym co pieką tortille w lepiankach
Tej co spaliła sobie włosy
i sadzą poplamiła spódnicę
Tym co na słonecznym dachu uprawiają chilacayotes
i nie mają gdzie usiąść bodaj ma chwilę

Tym co śpiewają dzieciom kołysanki w języku tzotzil
i mają brud za paznokciami
Zbieraczom bawełny i kawy
Tym co koszą trawę
Tym co sadzą nopales i żywią się posoloną tortillą
Nocnemu stróżowi który także w dzień pracuje
Kobiecie w dziurawych pantoflach która ściele co rano setkę łóżek
Bezzębnemu starcowi który handluje gumą do żucia na plaży
Tym co podróżują na stojąco do ziemi kakaowców
Tym którym od smutku poczerniały twarze
i bliznę płaczu skrywają w głuchocie

Dedykuję ten wiersz zakutemu w kajdanki
Dzieciom bitym przez pijanych rodziców
Kobietom pilnującym cudzych dzieci a swoje własne oglądającym co dwa tygodnie
Tej co zmywa podłogi w szkole i nie potrafi się nawet podpisać
Tym co jadają w przytułku
Kalekom skulonym wokół pieca w jakiejś piekarni
Tym co obsługują łaźnie publiczne
i zamiatają o świcie ulice
Tym co tańczą w kabaretach
i mają już tego dosyć
Dedykuję ten wiersz murarzowi umierającemu w domu który zbudował dla kogoś innego
Poecie podczas czuwania przy jego zwłokach z ustami zamkniętymi na wieki
Tym co uciekli nocą gdy lawa wulkanu wdzierała się do ich kościoła
Sąsiadom którzy zdążyli pochować swe dzieci
jedno po drugim rok po roku
Tym zmuszonym sprzedawać swe dzieci swą krew i swoje ciało

Tym co nic nie mają do stracenia
Dedykuję ten wiersz zdesperowanym chłopom którzy wdarli się na ziemię właściciela
Tym co kopią tunele pod twierdzą pieniądza
Tym co podkładają ogień pod rafinerie cukru
Tym którzy nie rzucają cienia i w noc bezksiężycową patrzą z mostu
Trzynastolatkom ruszającym do partyzantki
którzy zadają się po raz pierwszy z kobietą w górach
Ten wiersz jest dla dwóch rannych
Dla Kostuchy albo Łysej
Dla małej Olgi w obozowisku guerilleros
Dla bezdomnych brudasów przeganianych przez wszystkich

Dedykuję ten wiersz dzieciom z krajów w których prawda jest prawie zabroniona
Tym co przybrali inne nazwisko
i przez całe lata nie kontaktują się z rodziną
Tym co nigdy ze sobą nie dzielili łoża
a pochowano ich w zbiorowej mogile

Dedykuję ten wiersz matce szukającej syna w amfiteatrze
wśród innych wierszy z odciętą głową
Tej która nie może rozpoznać swego nieboszczyka
i każdego żegna uściskiem.

Przełożyła Krystyna Rodowska
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, drzewo, na zewnątrz i zbliżenie
Ambar Past (1949) – poetka, malarka, graficzka, ilustratorka książek, tłumaczka, wydawca. Założycielka i dyrektor pisma „La Jicara”. Autorka wielu książek poetyckich, m.in. La fe (2003), Caracol de aire (2004), czy Huracana (2006). Jej wiersze opublikowano m.in. w antologii Biura Literackiego: "Umocz wargi w kamieniu" (2011). Mieszka w Meksyku.

III
Joanna Wicherkiewicz
***
w roku szczura
na włoskich cmentarzach
kolejki do nieba
dzwon wybrzmiewa
żałobny nokturn
tworzywo wyrwało się twórcy
i drąży lęk
tym jeszcze lekko i sprośnie
tamtym strach zasłania okna
na mapie świata kalekie szańce
chcą zatrzymać śmierć

w roku szczura
otrzymaliśmy półtora metra na człowieczeństwo i wiemy
że to nie wystarcza
więzimy się w małych rajach
uparcie powtarzamy
zostaję w domu
zostaję w domu

to nasz największy heroizm
zostać w domu
i pozostać człowiekiem

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi i w budynku
Joanna Wicherkiewicz: urodzona w 1971 roku w Mławie. Lata dzieciństwa spędziła w Żurominie. Czas studiów związała z Olsztynem. Aktualnie mieszka w Uniejowie. Szczęśliwa matka i żona. Z wykształcenia nauczycielka. Jej wiersze publikowane były w: „Poezji Dzisiaj”, „Protokole Kulturalnym”, ,,Interze”, ,,Obszarach Przepisanych”, ,,Wytrychu”, „Akancie”, „Dzienniku Polskim”, „Gazecie Kulturalnej”, „Helikopterze”, „Artefaktach”, „Kronice Mazowieckie”, „Biuletynie Uniejowskim”, „Uniejowskich Stronach”, „W Uniejowie”, ,,Lirydramie”, na portalach PoeciPolscy.pl, pisarze.pl, nowemysli.pl, szuflada.pl, w almanachach oraz kilku antologiach. Na podstawie jej poezji powstał koncert poetycko -multimedialny w reżyserii Małgorzaty Szyszki, śpiew Aldona Jacórzyńska, muzyka Anna Jędrzejewska. Wydała tomiki: „Okruchy codzienności”(wyd. TPU 2015 r.), ,,Dysharmonie” (wyd. ANAGRAM 2018 r.)
oraz ,,Kim jest Zachary? (wyd. ANAGRAM 2020 r.),

Fot. Wiesław Leszczyński

IV
Anna Adamowicz – układy. kościec
w okupowanym przez nas mieście wszystkie muzea
są zamknięte, wszystkie galerie sztuki wymarłe
– pozostało mi zwiedzanie aryjskiego ciała

więc krążę z palcami pod otoczką mięśni
i rozczula mnie każdy szew, każda chropowatość,
każdy zrost po złamaniu. oczyma wyobraźni

widzę te kości wybielone i umyte, poskładane starannie
od ud przez żebra aż po kosteczki słuchowe
pozbawione błony bębenkowej nie mogą zadrżeć

od piosnek propagandy, ponieść ich w głąb
Europy wibrującej pierwszorzędnym kamertonem,
łykającej wszystkie kostki aż do zadławienia

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Anna Adamowicz (ur. 1993) – autorka książek poetyckich „Wątpia” (Wydawnictwo Kwadratura, Łódź 2016) i „Animalia” (Biuro Literackie, Stronie Śląskie, 2019). Finalistka XIX OKP im. J. Bierezina. Mieszka we Wrocławiu.


V
Oksana Łucyszyna
pomnik
nie płacz, głupku
czterdzieści lat to nie koniec życia
a w użhorodzie postawią ci pomnik
jak postawili niemcy kochankom goethego
bo za natchnienie też się należy nagroda

nie mogę ci tego zagwarantować
ale nadzieja zawsze jest
kiedy mieszkałam w domu byłej teściowej
i ona kręciła palcem koło skroni
broniłam się – czekajcie, jeszcze wam na domu powieszą
tablicę pamiątkową

niech tam na drzewie za płotem przybiją
mówiła ona
bo na ścianach za gałęziami nie widać
zwłaszcza latem
niech i tak będzie
w tym można ustąpić
jeśli wykuję u władzy dla ciebie pomnik
staniesz na piedestale
i zawołasz – exegi monumentum aere perennius
tak i ja wołałam
u ciebie w domu, kiedy się kłóciliśmy
i mówiłeś mi że masz dziewczyn od pyty
dla pyty regalique situ
pyramidum altius

to nie twoja ameryka
gdzie można po turecku siadać na stoliku
i palić palić papierosy
na durne twoje przylizane włosy
u nas w użhorodzie gołębi dostatek
nie płacz, głupku
nie zostawię cię

Przełożyła Aneta Kamińska
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, na zewnątrz i zbliżenie
Oksana Łucyszyna (1974) – ukraińska poetka i prozaiczka. Urodziła się w Użhorodzie, od 2001 roku mieszka w Stanach Zjednoczonych. Ukończyła filologię angielską i francuską oraz gender studies. Autorka tomików poetyckich: „Uswidomłena nicz” (1997), „Orfej Wełykyj” (2000) i „Ja słuchaju pisniu Ameryki” (2010), zbioru opowiadań „Ne czerwonijuczy" (2007) oraz powieści: „Sonce tak ridko zachodyt'” (2007), „Iwan i Feba” (2019). W ramach stypendium Fulbrighta pracowała w Polsce nad doktoratem na temat Brunona Schulza i Waltera Benjamina. Jej wiersze były publikowane w „Poboczach”, „ArtPapierze” i antologii „Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska” (2011; tłum. Aneta Kamińska).

VI
Zofia Bałdyga – suflerkom
Boi się istot, które krwawią, a przecież w nim też to płynie.
Szumi za półprzymkniętymi drzwiami. On się boi, nie słyszy.

A może wystarczy tak po prostu żyć?
Pozwolić ciału oddychać w rytmie starszych gatunków.
Daję Ci pierwszeństwo na ostatnich pasach.

Ty mi zabierasz przestrzeń, ja sobie słowa.
Gdzieś tutaj ostatnio widziano podejrzany synonim
lekko wytarty znaczeniowo. Odniosłam liście do lasu.

Ty mi dajesz przestrzeń, ja tobie słowa
walutą jest echo. Kończy wers
który zaczął oddech.

*
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i zbliżenie
Zofia Bałdyga (1987) – warszawianka, autorka książek poetyckich „Passe-partout” (Warszawa 2006), „Współgłoski” ( Nowa Ruda 2010) oraz „Kto kupi tak małe kraje” (Warszawa 2017). Absolwentka Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW. Tłumaczka najnowszej poezji czeskiej i słowackiej. Mieszka w Pradze. Współredaguje „Drobiazgi”.

VII
Catherine Bowman
Zlew
Uwielbia rozmawiać przez telefon
przy zmywaniu naczyń po kolacji,
dowiadywać się co słychać w odległych miejscach
lub rozwiązywać problemy bliżej domu,
namierzać tych, z którymi dawno straciła kontakt
lub kogoś poznanego niedawno. Uznaje,
że działa na nią terapeutycznie spłukiwanie
konsekwencji. I tego, co czuje
w żołądku, gdy ktoś, kogo kocha
przeciągle milczy. A w ciemności
pod zlewem, pośród kolanek rur, zestaw kluczy
nasadowych, zawieruszony szpagat, stalowa girlanda,
kanalizacyjny smród, kołtuny druciaków, symbole
oleistych namaszczeń, zepsuty kompas nieodmiennie
wskazujący południowy wschód, spleśniałe kodeksy,
skłębione ogonki kurzu jak pamiątki po lepszych dniach,
packa na muchy w kształcie ryby z niebieskimi rogami,
sfermentowane dusze zmarłych, ogniste widma,
uwięzione w butelkach, obok płynu do zmywania,
wirujące w mazi opary alkoholu, zamknięte w puszkach,
zalane octem, nabijane na widelczyk, pyszne dodatki do krakersów,
gromadzone kłosy traw, resztki świeczek.
Z tyłu w zapomnianym kącie
stara puszka po kawie, a w niej smalec
po miesiącu rozpustnych niedziel,
na nim inkrustacja księżycowej ćmy, wschodząca — poranna gwiazda.

Przełożył Janusz Solarz
*
Catherine Bowman urodziła się w El Paso w Teksasie. Otrzymała tytuł magistra z twórczego pisania na Columbia University w 1988 roku. Jej nauczycielem i promotorem był Josip Brodski. Jest uznaną autorką kilku wyborów poezji, w których żongluje językiem jak niewielu innych amerykańskich poetów współczesnych. Jeden z krytyków tak pisał o jej wierszach: „Te rozdzwonione, rozchwiane, często podstępnie medytacyjne wiersze należą do najbardziej interesujących i formalnie odkrywczych, które wyszły spod pióra żyjących amerykańskich poetów”. Bowman mieszka w Bloomington w stanie Indiana, na farmie gdzie jej towarzystwo to kilka pięknych koni. Spotkaliśmy się kilkakrotnie, jako że uczymy obydwoje na Indiana University, by porozmawiać o poezji. W jej biurze, wśród artystycznego nieładu, zdeterminowany poszukiwacz odnalazłby wiersze wielu polskich poetów w tłumaczeniu na angielski.

niedziela, 15 marca 2020

Lech, Drzewiecka-Antolak, Tyczyńska, Łyłka, Szczypiorska, Jakymczuk, Trethewey

I


Joanna Lech – Jakby z rozpędu
Berlitz
Seam
W spektaklu tym odgrywam wszystkie role, kolejno
ściągam słuchawki, ociekam żywicą i mówię o deszczu.
Stoję tak nieruchomo, jakbym parzyła, mówię o deszczu,
bo jestem rzeką, mówię, że upał, bo lepisz się do mnie
oczami, ale nocą, mówiłeś, śniło ci się, jak wyłam.
I to, jak wbijałam gwoździe w śliwki (kamieniem).
Klęczałam na śniegu, chciałam wyssać ci szpik (z łopatek)
(chciałbyś) (z łopatek czy z bioder?) Zataczałam łuki
w powietrzu (rękami?) i wyłam. Zagrażałam światu.
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, noc i zbliżenie
Joanna Lech, ur. 1984. Jako pisarka debiutowała powieścią Sztuczki (Nisza) nominowaną w 2017 r. do Nagrody Literackiej Nike i Nagrody Literackiej Gdynia. W 2019 wydała także głośną powieść Kokon (W.A.B.). Redaktorka antologii wierszy „Znowu pragnę ciemnej miłości” (W.A.B. 2018). Autorka czterech tomów wierszy: Zapaść, Nawroty, Trans i Piosenki pikinierów, nominowanych do Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody literackiej Nike.
Laureatka wielu konkursów literackich, w tym nagród głównych w najbardziej prestiżowych konkursach poetyckich w kraju: im. R. M. Rilkego, im. Jacka Bierezina oraz Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. Stypendystka m.in. Stypendium Twórczego Miasta Krakowa i krakowskiej Fundacji Grazella, Międzynarodowego Domu Pisarzy Ventspils oraz projektu Once Upon a Deadline. W 2019 została laureatką programu rezydencyjnego Czeskiego Centrum Literackiego oraz stypendium Praga Miasto Literatury UNESCO.
Tłumaczona na język angielski, niemiecki, ukraiński, rosyjski i czeski.
Fot. Maja Potrawiak

II
Izabela Drzewiecka-Antolak
Wiersz dla Jakuba
lubię gdybanie
moment kiedy rodzi się myśl
żeby obalić horyzont
jak przesąd
zaczynam od regałów i gadania
o dobrym zagospodarowaniu miejsca
spokoju i oddychaniu pełną piersią
potem śnią mi się statki
myślę o starych ogrodach owocowych drzewach
żółtych polach rzepaku i przestrzeniach
z poezji Tranströmera
uważaj
bywam zaraźliwa
już układasz płyty w niebieskich pudełkach
i zajadasz się migdałową tartą
tarot ostrzega
osiągnięcie celu spowoduje brak motywacji
spoczniemy na laurach
albo na szkierach
1 października 2012 r.
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Izabela Drzewiecka-Antolak (1966-2017) - urodzona w Katowicach, gdzie skończyła filozofię na Uniwersytecie Śląskim, fascynatka pracy z umysłem, kotów, Kazika i buddyzmu. Poetka.
Wczoraj obchodziliśmy już trzecią rocznicę jej śmierci.

III
Agnieszka Tyczyńska
Balerina
tańczy perfekcyjna w każdym ruchu
tu nie ma miejsca na pomyłkę kroki wykonuje w punkt
zgodnie z muzyką i wskazówkami baletmistrza
z atletyczną siłą unosi się
walczy z grawitacją i wygrywa
oddaje siebie jak krople potu spływające na podłogę
kawałek po kawałku w skurczach mięśni w jedwabistych przechyłach
traci zdrowie zachowuje urodę miewa nastroje bierze leki
doznaje kontuzji ale wraca ze śrubą w stopie
tańczy Giselle albo Jezioro Łabędzie i znów staje na puentach
na ich wysokości dorasta do roli zrasta się z nią i pozwala jej odejść
do następnego przedstawienia
*
Jestem członkiem stowarzyszenia Salon Literacki. Mam na swoim koncie publikację w czasopiśmie internetowym 'Nowe Myśli', a także w wydawnictwie pokonkursowym 'Refleksów' w szczecińskim Elewatorze. Przed debiutem książkowym. Więcej moich wierszy można znaleźć na blogu agadoslownie.blogspot.com.
Dzisiaj zaprezentowaliśmy ostatni wiersz wyróżniony przez Jury III Ogólnopolskiego Konkursu Babińca Literackiego.
Kolejny (czwarty doroczny) konkurs zostanie ogłoszony 1 sierpnia 2020 (sobota), w rocznicę założenia Babińca Literackiego.

IV
Kamila Łyłka
...---...
mamusiu daj lajka, proszę udostępnij mnie
jakbym rodziła się na nowo.
w blasku tysiąca wyświetleń pewnego dnia
dostanę maila z gratulacjami
i zaproszenie do holywood.
mamusiu. na tych zdjęciach ciągle wyglądam
jak pięciolatka. zwiększ kontrast. przetrwamy
tę falę Hejnów.
yolo!
mummy. nie wyjdę na dwór. chłopaki
sterują dronami ciągle robią mi zdjęcia
z zaskoczenia i wystawiają na snapa.
mam już kurwa dość.
mum. mum. matko boska. zrób coś z tym.
co z siebie za.
(suka)
patrzysz jakby wcale mnie tutaj nie było.
ale chyba jestem (?)
moim największym dowodem na istnienie
jest pępek.
mamo. kiedy umrę. chcę abyś na mój pogrzeb
zaprosiła wszystkich znajomych z fejsa
i insta. niech udostępniają wydarzenie.
nazwij je patricia’s Black party.
szkoda że założyłam vloga
tak późno.
mamo obiecaj że nigdy
mnie nie wylogujesz.
*
Kamila Łyłka (1987) – Elbląg.

V

Wanda Szczypiorska – Gość
Jakże niesłusznie twojego krewniaka gawrona nazywają wroną
miejscy poeci – szara wrono, współmieszkanko ogrodu.
Dobrze ci było ze mną. Dwa razy tego lata przychodziło na świat
twoje potomstwo, miałaś je czym karmić, pełno tu małych ptaszków,
ich piskląt, ich jajeczek – nie trzeba oszczędzać, ani zawracać sobie głowy cierpieniem takich niepozornych stworzeń.
Twoje wronięta, nadzwyczaj dorodne budziły mnie co rano przeraźliwym wrzaskiem; chciały jeść, chciały latać, chciały nie wiadomo co. Nie liczyły się z nikim. Trudno.
Ale to przeszłość. Lato mija. Słyszę z daleka twój głos. Już nie o mnie ci chodzi, ani o to miejsce. Nie wiem nawet, czy pamiętasz to gniazdo, to schronienie, które dał ci wiąz.
Człowiek– gość przypadkowy mojego ogrodu – zapomni.
Ale ty sobie przypomnisz. Przypomnisz sobie, kiedy nadejdzie czas
2002
*
Obraz może zawierać: 2 osoby, uśmiechnięci ludzie, ludzie siedzą, drzewo i na zewnątrz
Wanda Szczypiorska – plastyczka, autorka prozy. Uczęszczała do Liceum sztuk Plastycznych, a potem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i Warszawie. Autorka zbioru opowiadać „Puciszka” (Fundacja Duży Format, Waszawa 2016). Publikowała w Autografie, Pograniczach, Znaj, Wiadomościach Literackich, Metaforze, Pisarzach.pl , Latarni Morskiej i Magazynie Literackim. Dwukrotnie nagrodzona w konkursie biblioteki otwockiej. 11 marca przypada rocznica jej śmierci.
zdjęcie: archiwum prywatne W.S.

VI
Lubow Jakymczuk
***
lekarz-śnieg
przygotował fotel ginekologiczny
i posypuje go białymi kwiatami:
– proszę się położyć
nie słyszę
tak dużo jest śniegu
że nie słyszę
i powietrze już nie jest powietrzem
tylko maleńkimi kłującymi kropelkami
które wyrwały się z mojej krwi
i teraz są tu
prosto przed moimi oczami
leukocyty polują na wirusy
śnieg natarczywie pochyla mnie żeby się położyć
językiem gestów
językiem białych kolców
wbijających się w płeć
moje pięty na wysokości głowy
moja głowa gdzieś w chmurach
leży na kłującej wacie szklanej śniegu
a pode mną fotel
patrzący w niebo
lustrzanymi oczami:
– proszę się położyć
moje pięty na wysokości głowy
moja głowa – w chmurach
kawałek lustra gdzieś we mnie
to ja Królowa Śniegu
z rozsuniętymi jak strzałki zegarka
nogami
słyszę:
– proszę się położyć
a brzmi jak rozstrzelać
i kładę się w tę zimę
jak w brzuch matki
i godzę się z diagnozą
niezmiennie zimną
ale pocieszającą:
wiosna
Przełożyła Aneta Kamińska
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Lubow Jakymczuk (1985) – ukraińska poetka, scenarzystka i animatorka kultury. Urodziła się w Pierwomajsku w obwodzie ługańskim, obecnie mieszka w Kijowie. Autorka tomików poezji: „jak MODA” (2009) oraz „Abrykosy Donbasu” (2015). Tworzy poetycko-muzyczne projekty razem z kontrabasistą Markiem Tokarem oraz Ołesią Zdorowecką. Jej wiersze były również śpiewane przez znaną piosenkarkę Marjanę Sadowską. Organizatorka takich wydarzeń kulturalnych jak: Rok Semenki (2012), DonKult (Lwów 2015), GalicjaKult (Charków 2016), Metro do Kybynec (2016). Współautorka scenariusza filmu dokumentalnego „Dom Słowo” (2017). W 2015 roku kijowski magazyn „New Time” zaliczył ją do stu najbardziej wpływowych ludzi kultury na Ukrainie. W 2018 roku w Polsce wyszedł jej tomik „Morele Donbasu” w przekładzie Anety Kamińskiej. Wiersze były publikowane również w kilku antologiach: „Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska” (2011), „Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy” (2014), „Przewodnik po zaminowanym terenie” (2016) oraz „Listy z Ukrainy. Antologia poezji” (2016). W 2010 roku była stypendystką programu Ministra Kultury RP Gaude Polonia. Wielokrotnie występowała w Polsce.

VII
Natasha Trethewey
Kadry zdradzieckie
Nauczyłam się w kinie, że kadry zdradzieckie
to termin gdy się sceny filmuje bez dźwięku,
i pomyślałam sobie, że gdy byłam dzieckiem
obserwowałam matkę, niemą, w szponach lęku,
w naszym bezgłośnym domu przez strach wyciszonym.
Na początku jej gesty trudno było pojąć,
i jej nagłe milczenie gdy zbliżał się ojczym.
Później, w pewien poranek, ślad zrobiony dłonią
kładł się na jej twarz cieniem, uczyłam się patrzeć
na to jak zaciskała na widelcu palce,
noc po nocy; za drzwiami, widok jak w teatrze —
znak wymowny, tak cichy w tej wewnętrznej walce,
że nie pomnę jej mowy odkąd śmierć ją zmogła:
jej głos przepadł, słów nie ma, które wyrzec mogła.
Przełożył Janusz Solarz
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, zbliżenie
Natasha Trethewey urodziła się w 1966 roku jako pierwsze i jedyne dziecko pochodzącego z Kanady profesora literatury i czarnoskórej pracownicy socjalnej. Pobrali się w tajemnicy jako że związki międzyrasowe były wtedy wciąż jeszcze nielegalne. Jej ojciec czytał w tym czasie Tołstoja i zafascynowany postaciami z powieści rosyjskiego giganta literatury postanowił nadać swojej córce rosyjskie imię. Rodzice Natashy Trethewey rozwiedli się gdy miała ona sześć lat. Od tego czasu mieszkała trochę z matką, w Atlancie, a trochę z ojcem w Mississippi. Jej matka została zamordowana przez drugiego męża, po tym jak się rozwiedli, gdy Natasha miała 19 lat. Matce będzie poświęcony wielokrotnie nagradzany wybór wierszy Trethewey Native Guard. Książka ta otrzymała między innymi nagrodę Pulitzera i ugruntowała pozycję Trethewey do tego stopnia, że została wybrana dwukrotnie, w 2012 i 2014 roku, na stanowisko konsultanta do spraw poezji przy Bibliotece Kongresu USA, a więc faktycznie była “poetką narodową.”
Wiersze Trethewey to mieszanka wiersza białego i tradycyjnych form takich jak sonet czy vilanella. Niezmienny pozostaje temat większości jej wierszy, zagłębianie się w historię dwóch odnóg swojej rodziny, próbowanie znalezienia odpowiedzi na trudne pytania o własną tożsamość, tożsamość osoby żyjącej i piszącej pomiędzy, pomiędzy rasami i tradycjami, należąc tu i tam lub ani tu ani tam.

Redakcja Babińca Literackiego zaprasza!

 Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie w blogowaniu, przedstawiamy Państwu obecny skład redakcji Babińca Literackiego...