I
Joanna Fligiel - Makatka
Ktoś powtórzył mi, przypadkiem, twoje słowa;
Oj, kochałem tę dziewczynę, była słodka,
z alabastru miała skórę, włosy lśniące.
Nie zapomnę popołudnia na tej łące.
Też pamiętam na tej łące popołudnie.
Tego lata słońce, w Bystrej, grzało cudnie.
U Szymanka beczał baran, a na niebie:
jeden obłok, wciąż wędrował. Chciałam Ciebie!
Mech był miękki, niczym dywan z Anatolii,
reszta łąki przystrojona w mleczną kolię.
Ty bez spodni, ja bez spodni, stanął jeleń.
Zakrwawione miał poroże. Chciałam Ciebie!
Nie, że jeleń. Nie, że ryczał. Grzało słońce!
Bardzo chciałam, tego lata, na tej łące.
A tu nagle Ty przestałeś mnie całować.
Teraz kiedy byłam prawie całkiem goła.
Nie zdążyłam nawet krzyknąć Jezus Maria
Ty zniknąłeś, tylko bestia liście żarła.
Pozbierałam moje spodnie, twoje spodnie.
Jeleń zadem się obrócił (tylko) do mnie.
Ktoś powtórzył mi, przypadkiem, twoje słowa;
Oj, kochałem tę dziewczynę(...). Wielka szkoda.
Joanna Fligiel (6.08.1968) - inicjatorka Babińca Literackiego, która popełniła również kilkadziesiąt rymowanych wierszy we wczesnej młodości.
II
Ewa Brzoza Birk
Ptaki
umilkły, gdy za moimi plecami
stawiali piramidy krochmalonych prześcieradeł,
w ciemnościach tliło się kadzidło.
Na ulicy, z domami o wysokich progach,
umarłych przykrywają białym płótnem -
wtedy potknęłam się po raz pierwszy.
Mumifikacja przy świetle lamp oliwnych
trwa, więc czekam na kolejne przyjście.
Zgodziłam się obmywać ciała i wlec za sobą mieszek
wypalonych kości.
Zmarli przyszli po zmierzchu, pachniało
macierzanką - potknęłam się po raz drugi.
Czuję, że się zrywam albo spadam
i jestem wszędzie.
*
Ewa Brzoza Birk (1955) – poetka, z wykształcenia psycholożka. Mieszka w Danii, gdzie wyemigrowała w latach osiemdziesiątych z Warszawy. W roku 2009 zadebiutowała tomem wierszy "Krajobraz po meblach", publikowała też w internecie.
III
Elizabeth Bishop
Sny przez nich zapomniane
Spadały martwe ptaki; skąd? — nikt nie był pewien,
nikt ich nie widział w locie. Czarne, z zamkniętymi
oczami; nikt ich nie znał, ale każdy trzymał
w dłoni, wpatrzony w nowy lej otwarty w niebie.
Spadały także czarne krople. Ich nawisły
nocą z okapów ciemny ciężar, kształt wezbrany
na suficie w sypialniach ponad ich głowami,
ciekł im teraz przez palce tak jak rosa z liści.
Gdzie widzieli jagody tak na wskroś, do głębi
czarne, tak lśniące rankiem? gdzie mroczna przynęta
tkwiła, pod jakim listkiem? Czy z myślą „Pamiętaj —
trucizna!” poniechali ich, czy skosztowali?
Jakim kwiatom w rozmiary nasion zbiec się dano?
Lecz ich sny tracą wszelki sens przed ósmą rano.
Przełożył Stanisław Barańczak
*
Elizabeth Bishop (ur. 8 lutego 1911 w Worcester, zm. 6 października 1979 w Bostonie) – poetka amerykańska, tłumaczka, eseistka, powieściopisarka. Doceniona nagrodami jak Nagroda Pulitzera, National Book Critics Circle Award oraz Neustadt International Prize for Literature. Ta ostatnia po raz pierwszy w historii przypadła, dzięki wygranej Bishop, kobiecie.
IV
Aleksandra Dańczyszyn
Jegiel
siadamy na pomoście patrzymy na wodę
połóż się na brzuchu będziemy robić kółka
o tak maczając palec
odkładam okulary i robimy kółka
ot tak maczając palce
siedzimy na pomoście
ty za mną przed nami jaskółki
maczają skrzydełka zostawiają kółka
staw jest piegowaty
słońce
patrzę na ciebie i
zamiast źrenic mam dwa słońca
*
Aleksandra Dańczyszyn (1991) – absolwentka polonistyki UW, laureatka konkursów poetyckich. W 2015 r. reprezentowała Polskę na Międzynarodowym Festiwalu Poetyckim Transpoésie w Brukseli. Jej wiersze były tłumaczone na język francuski, flamandzki i angielski. Książka Kochanie, z której pochodzi wiersz Jegiel jest jej debiutem poetyckim.
V
Ija Kiwa
***
o czym rozmawialiśmy
wychodząc na fajki w średniej szkole
ona stała się prostytutką w wieku 12 lat
ponieważ górnikom nie płacono pensji
a ona chciała naciągnąć pończochy na nogi
naciągnąć pończochy na twarz
schować się w pończochach
i położyć się całym ciałem na trasie makijewskiej
dzisiaj byśmy powiedzieli
że stała się pracownicą seksualną
ale nie jestem pewna czy płacono jej za każdym razem
czy płacono jej przynajmniej raz
ale kończyli w niej wszyscy
życie jednak na tym się nie skończyło
życie przecież nigdy się nie kończy
dzisiaj byśmy powiedzieli
że z jej sztucznie przerwanego dzieciństwa
mogłaby się urodzić ładniutka dziewczynka
ale ona zawsze unikała wspólnych zdjęć
więc z jej twarzy zapamiętałam chyba tylko beret
i ruchomą dziurę z której lały się wszystkie rodzaje przemocy
nad jej społecznym i biologicznym ciałem
o czym byśmy rozmawiali dzisiaj
kilka lat temu rzuciłam palenie
a na jej zdjęciu na którymś portalu społecznościowym
ona stoi obok dziecka płci żeńskiej
historia jednak na tym się nie kończy
Przełożyła Aneta Kamińska
Ija Kiwa (1984) – ukraińska poetka, tłumaczka i dziennikarka. Urodziła się w Doniecku, w 2014 – na skutek działań wojennych na Donbasie – przeprowadziła się do Kijowa. Absolwentka filologii Donieckiego Uniwersytetu Narodowego. Wiersze pisze po rosyjsku i ukraińsku. Autorka książek poetyckich: „Podalsze ot raja” (2018) i „Persza storynka zymy” (2019); nagroda specjalna jury LitAkcentu) oraz wywiadów „My prokynemos’ inszymi: rozmowy z suczasnymy biłoruskymy pysmennykamy pro mynułe, teperisznie i majbutnie Biłorusi” (2021). Przetłumaczyła na język ukraiński powieść Marii Galiny „Autochtoni”. Przekłada wiersze poetów ukraińskich, białoruskich, rosyjskich i polskich na rosyjski i ukraiński. Jako tłumaczka i redaktorka współpracuje z projektem PJ Library na Ukrainie, popularyzującym żydowskie książki dla dzieci. Laureatka wielu konkursów literackich i translatorskich. W Polsce jej wiersze były zamieszczane w „Babińcu Literackim”, „Śląskiej Strefie Gender”, „ArtPapierze”, „Wizjach” (tłum. Aneta Kamińska), „Helikopterze” (tłum. Tomasz Pierzchała) oraz w antologii „Ukraińska Nadzieja” (tłum. Karolina Olszewska). Obecnie przebywa w Polsce na stypendium „Gaude Polonia”.
fot. Walentyn Kuzan
VI
Bożena Grabowska
Piwnica matka
Na cekinowym ciele odbiło się gorąco
Ominęła cię tragedia córko
Przyciągnij krasnoludów w naszyjnikach zmarłych
Niedomyte dzieci będą śpiewać
Muskały dwa światy
Jeden z nich jest wysokim bliźniakiem
Od którego bezszmerowo
Odbijam wolność dla ciebie
Po drugiej stronie trzeciej RP
Zdrajcy nie podchodzą zbyt blisko
Gdyż chronię cię
Amuletem matki
Bożena Grabowska (Beatrycze Weronika Mār). Rocznik 1982. Pochodzi znad morza. Urodzona w Noc Świętojańską, pozostaje pod silnym wpływem natury i żywiołów. W przeszłości związana z Teatrem Rondo w Słupsku. Zamieniła Bałtyk na Morze Północne. Emigrantka. Niestrudzona poszukiwaczka obrazów i słów. Matka. Ukończyła Level 3 Diploma of Childcare and Young People Workforce. Słyszy mowę drzew. W swojej poezji łączy realne z wyobrażonym, redefiniując otaczający ją świat. Boi się ciemności, z której wydobywa ją dźwięk Ibrahima Maaloufa. W 2019 roku, w ramach 22. Międzynarodowego Konkursu Interpretacji Dzieł S.I. Witkiewicza "Witkacy pod strzechy", zaprezentowała monodram „(Nie) Czysta Forma - Miłość i Śmierć”.
VII
Gabriela Mistral
Każda zostanie z nas królową
Każda zostanie z nas królową
cztery królestwa morze nam da:
tak Rozalii jak Ifigenii
Lucyli a także Soledad
Junko Kitano
W dolinie Elqui, opasanej
górami w krąg, górami stu,
co jak klejnoty czy ofiarne stosy
bo spływa czerwień i szafran z gór.
Tak mówiłyśmy w uniesieniu
wierząc: inaczej być nie może;
każda z nas miała być królową
i każdej było pisane morze.
Gdy siedmioletnie, z warkoczami
w jasnych sukienkach perkalowych,
drozdy w zabawie płoszyłyśmy
w przejrzystym cieniu drzew figowych.
Królestwa nasze, mówiłyśmy,
wierząc jak wierzy się w świętość Ksiąg,
ogromne będą i z pewnością
do morza będą sięgać stąd.
Czterech małżonków poślubimy,
kiedy na śluby przyjdzie czas:
Króla-pieśniarza - co jak Dawid
weźmie za męża każda z nas.
Pomieszczą wielkie królestwa nasze
morza zielone, morza alg,
i jeszcze będzie tam niechybnie
przefruwał bażant - szalony ptak.
Na drzewach - jadła tam dostatek
chleba i mleka dają w bród,
więc ziemskich owoców już nie trzeba
i nie zagląda w oczy głód.
Każda z nas miała być królową,
królestwo było pisane nam,
ale królową żadna nie była
ani w Aracuo, ani w Copan.
Rozalia całusa dała chłopcu,
co morzu był już poślubiony;
ten, co całował, zginął w Guaitecas
w burzy zachłannej, w fali zielonej.
Krew przemieniając w chleb powszedni
Soledad siedmiu braci chowała,
a oczy miała coraz czarniejsze,
bo nigdy morza nie oglądała.
W winnicach opodal Montegrande
u gorącego czystego łona
kołysze cudzych królewskich synów -
swoich nie weźmie nigdy w ramiona.
Ifigenia cudzoziemca
spotkawszy poszła za nim w bezdroża,
nie znając nawet jego imienia,
bo wydał się jej - podobny do morza.
Lucyla, co z rzeką rozmawiała,
z górami albo z babim latem,
królestwo wzięła księżycowe:
szalone - najprawdziwsze zatem.
Słone sadzawki to jej ziemie,
dziesięciu synów - pośród chmur;
w rzekach widziała swych małżonków,
a w burzy - płaszcz królewski swój.
Ale w dolinie Elqui, dokąd
poprzez sto gór prowadzi szlak,
przyjdą dziewczęta inne śpiewać
i zaśpiewają znowu tak:
Każda zostanie z nas królową:
nasze nad ziemią panowanie
tak wielkie będzie i prawdziwe,
że każdej - morze się dostanie.
Przełożyła Aleksandra Olędzka-Frybesowa
*
Gabriela Mistral, właściwie Lucila de María del Perpetuo Socorro Godoy Alcayaga (ur. 7 kwietnia 1889 w Vicuña, zm. 10 stycznia 1957 w Hempstead w USA) – chilijska poetka, dyplomatka i działaczka oświatowa.
Jej pseudonim literacki był wyrazem uznania dla włoskiego poety i pisarza Gabriele D’Annunzio i dla francuskiego poety tworzącego w języku prowansalskim Frédérica Mistrala.
Laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1945 - pierwsza laureatka w dziedzinie literatury pochodząca z Ameryki Łacińskiej.







Brak komentarzy:
Prześlij komentarz