Debora Greger - Muzeum Brytyjskie

Debora Greger--Muzeum Brytyjskie

Waza Portlandzka

To był tylko rzymski przekład, nazbyt kwiecisty,
z dawno zaginionej Greki,
a jednak stałam przed wazą, przed którą
przedtem stał Keats,
czekając aż poczuję, co on czuł wtedy
lub później, na papierze—
nie byłam wymagająca. Nie byłam

nawet naukowcem, załamanym,
bo musi przyznać, przynajmniej w przypisach,
że nie potrafi udowodnić,
na której wazie, na pewno, Keats widział
"tę jałówkę ryczącą do nieba".
I jaki to ołtarz zielony, O tajemniczy kapłanie?
Gdzie była ta ofiara?

Mleczna bogini trzymała mleczno-białego węża
tuż przy piersi—
czy chciała, żeby Keats właśnie to zobaczył?
Studiował medycynę—
kiedy płuca niszczały z każdym krwawym oddechem,
posłano po cyrulika,
który przystawił błogosławioną pijawkę.

"Zimna sielanko! Zawsze gorąca . . ."
Stał przed kuźnią,
tęskniąc do ognia,
w czasie długiej drogi do domu. "Zawsze zdyszanej
i zawsze młodej—"
miał zaledwie dwadzieścia trzy lata. Będzie miał czas
na Amerykę Południową,

zaciągnie się jako chirurg na Indiaman,
spędzi rok w Kentucky,
jeśli gdzieś w pobliżu będzie biblioteka.
"Rozpalone czoło,
i spieczony język"—znał te objawy
i przypisywał je
jeszcze przez parę miesięcy miłosnej gorączce.

Marmury Elgina

Dużo mniejsze niż się spodziewałam,
stara sala operacyjna
przytulna—jedyne słowo, dające się użyć
jak kompres
na otwartą ranę pomieszczenia.
Nawet ci wrażliwi
w najwyższym rzędzie z tyłu, marzyciele,

nastoletni Keats,
gryzmolił zamiast notować,
widzieli, jak dziecko uśmiechnęło się
do doktora, a ten wybuchnął płaczem,
do operacji przystąpiono—
gdy tylko pacjentowi zawiązano oczy—
bez znieczulenia.

Plamy wżarte w podłogę,
piły wypolerowane,
zwyczajne szramy w topornym stole,
fartuch zawieszony
by jak przednie mięso czekał na rzeźnika,
skrzynka trocin
przygotowanych na krew –

ciało to tylko marmur.
Bogini ogniska domowego,
z kikutami ramion,
straciła głowę w jakiejś kłótni,
brutalnej lub błahej,
nikt już nie pamiętał. Jego matka nie żyje
od siedmiu lat.

Brat kaszle. Bóg rzeki
rozbudzony przez jakieś odgłosy,
uniósł się na jednym doskonałym ramieniu
by zobaczyć co się stało,
nie miał ani rąk ani stóp.
Koń to tylko głowa,
kamień wciąż drżał ze zmęczenia.

Tłum. Ewa Hryniewicz-Yarbrough

Wiersz po raz pierwszy opublikowany był w kwartalniku Fraza (Nr 64-65/2009).

*

Debora Greger, ur. w 1949 roku, Amerykańska poetka i artystka. Do przejścia na emeryturę wykładała literaturę i twórcze pisanie na University of Florida. Swoje prace plastyczne wystawiała w wielu galeriach i muzeach w USA. Jest laureatką licznych nagród poetyckich, stypendiów i wyróżnień. Od 1996 związana z wydawnictwem Penguin, gdzie wydała Desert Fathers, Uranium Daughters (1996), God (2001), Western Art (2004), Men, Women, and Ghosts (2008), By Herself (2012). Dzieli swój czas pomiędzy Gainesville na Florydzie i w Cambridge w Anglii.
FB_IMG_1475022434210

Ewa Hryniewicz-Yarbrough jest tłumaczką i pisarką mieszkającą aktualnie w USA. Przełożyła na angielski m.in. powieść Piotra Szewca Zagłada i tom wierszy Janusza Szubera, a na polski wydany w Znaku wybór wierszy Philipa Levine’a. Eseje i szkice publikowała w The American Scholar, Ploughshares, Poetry, Threepenny Review oraz innych czasopismach w Stanach Zjednoczonych.

Komentarze