Accerboni, Szymborska, Janczak, Bogusławska, Perillo, Betcher, Gašpar Đokić

I

Laura Accerboni - [Wczoraj najwyższy]

Wczoraj najwyższy chłopak
włożył kamień
między zęby
i zaczął żuć.
Pokazał matce
co mogą zrobić usta
doprowadzone do ostateczności
i że dom zniszczony
to tylko zniszczony dom.


Wczoraj wszystkie wyższe dzieci
głodziły wrogów
i szybko podniosły stawkę.
Pokazały matkom
porządek i dyscyplinę
martwych.
Po wszystkim pobiegły
obmywać ręce i słuchać
wiadomości w formie kołysanek.

przeł. Oliwia Betcher - redaktorka Babinca Literackiego, nauczycielka angielskiego i trenerka umiejętności językowych.

*

21751821_609378539452012_4742740577102886517_n

Laura Accerboni - jedna z najczęściej nagradzanych współczesnych poetek Włoch, fotografka i redaktorka.

II

Wisława Szymborska - Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej

A ty dokąd,
tam już tylko dym i płomień!
- Tam jest czworo cudzych dzieci,
idę po nie!


Więc, jak to,
tak odwyknąć nagle
od siebie?
od porządku dnia i nocy?
od przyszłorocznych śniegów?
od rumieńca jabłek?
od żalu za miłością,
której nigdy dosyć?

Nie żegnająca nie żegnana
na pomoc dzieciom biegnie sama,
patrzcie, wynosi je w ramionach,
zapada w ogień po kolana,
łunę w szalonych włosach ma.

A chciała kupić bilet,
wyjechać na krótko,
napisać list,
okno otworzyć po burzy,
wydeptać ścieżkę w lesie,
nadziwić się mrówkom,
zobaczyć jak od wiatru
jezioro się mruży.
Minuta ciszy po umarłych
czasem do późnej nocy trwa.

Jestem naocznym świadkiem
lotu chmur i ptaków,
słyszę jak trawa rośnie
i umiem ją nazywać,
odczytałam miliony
drukowanych znaków,
wodziłam teleskopem
po dziwacznych gwiazdach,

tylko nikt mnie dotychczas
nie wzywał na pomoc
i jeśli pożałuję
liścia, sukni, wiersza –

Tyle wiemy o sobie,
ile nas sprawdzono.
Mówię to wam
ze swego nieznanego serca.

*

Ludwika Antonina Wawrzyńska (ur. 22 kwietnia 1908 w Warszawie, zm. 18 lutego 1955 tamże) – pedagog, z narażeniem życia uratowała z pożaru czworo dzieci z sąsiedztwa, stając się jego ofiarą.

22195351_619948348395031_5574705624261370351_n

Wisława Szymborska - poetka i eseistka, laureatka literackiej nagrody Nobla za rok 1996. Urodziła się 2 lipca 1923 roku w Bninie pod Poznaniem –według metryki, bo rodzinne przekazy wskazują Kórnik – związana całe życie z Krakowem. Zmarła tamże 1 lutego 2012 roku. Dorobek poetycki Szymborskiej, ilościowo skromny - opublikowała ok. 350 wierszy - od trzeciego, popaździernikowego tomu "Wołania do Yeti" (1957) do pośmiertnie wydanego "Wystarczy" (2012), zawsze znajdował uznanie krytyki i czytelników.

Dziękujemy Fundacji Wisławy Szymborskiej za wyrażenie zgody na publikację tekstu.

Śladem autorki w Babińcu: https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/546851779038022/?type=3&theater

Fot. z archiwum Fundacji Wisławy Szymborskiej.

III

Aglaia Janczak (vel Joanna Heman) - *** (...jego do tej pory gadatliwa...)


dla Borisa Viana

Jego do tej pory nieznośnie gadatliwa matka ulega mutacji

w ciszę.

Od kilku dni leży patrząc
jak cienie chmur
przemykają po rzuconych w kąt ubraniach i papierach.
Gładki obrus zsuwa się, sunie
ciągnąc za sobą wszystko
razem ze stołem który idzie za nim
potulnie jak skarcony szczeniak

(może poszedł meblować
inną pustkę)

Wkrótce z domu wymyka się
do cna
całe jej dotychczasowe życie.
Robi się zimniej i zimniej,
ostatnie rzucone do niej pytania
zawisają w powietrzu i zamarzają
w zabawne znaki przypominające
laski cukrowe
które wciskała w niego
w dzieciństwie

Na pożegnanie
zasypia w końcu mocno
okryta jedwabiem spokoju.

*

21433225_605217206534812_3826803254952216412_n
Joanna Aglaia Joy (pseud.), poetka, księgarka, pracuje również jako redaktor. Debiutowała w Toposie” w 2007 r., laureatka kilkudziesięciu konkursów i turniejów poetyckich (m.in. XIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Michała Kajki 2017, XI OKP „Struna Orficka” im. Wojciecha Bąka 2017, Literaturomanii organizowanych przy okazji Festiwalu Nagrody Literackiej Gdynia, Gdyńskich Połowów Poetyckich, Manifestacji Poetyckich w Warszawie), drukowana w czasopismach literackich (np. Autograf, Topos, Lampa, Bliza) jako Joanna Herman. Autorka tekstów piosenek do spektakli teatralnych dla dzieci (sztuki w teatrach: Baj Pomorski w Toruniu, Miniatura w Gdańsku, Olsztyński Teatr Lalek i innych). Po kilku latach niepisania, w roku 2016 wznowiła działalność tworząc nie do końca wiersze, które nazywa „strzępami cynamonowymi”. Mieszka na strychu starej warszawskiej kamienicy, planuje wydanie prozy poetyckiej, uważa się za szczęściarę.

IV

Teresa Bogusławska

***

Przedziwne tego roku opadają liście,
inne liście, niż zwykły opadać jesienią;
jakoś dziwnie, przedziwnie barwy ich się mienią,
gdy pod stopy się kładą wzorzyście, wzorzyście…


Przedziwne tego roku opadają liście…

Zebrały te liście jesienne
zachodu i wschodu blask złoty,
owe cienie złocisto-płomienne…

Zebrały te liście jesienne
mgły złowieszcze, i mroczne, i krwawe,
łzy, wylane w godziny bezsenne,
gdyśmy oddać musieli Warszawę…

Zebrały te liście jesienne
zachodzącej wolności blask cały,
wszystkie trwogi, rozpacze płomienne
— cały zachód męczeński zebrały.

Cieniem na nich pokładły się klęski
i rozliczne porywy szaleństwa,
lata, glorią złociste męczeństwa,
i hymn wieczny o duchu zwycięskim.

Kwitnie na nich szkarłatem tęsknota,
ku wolności promienna jej droga —
ten marsz ciężki, krokiem twardym, męskim,
marsz ,wiodący do gwiazd i do Boga
wśród zwątpienia, które sercem miota
— cała krwawa, płomienna Golgota.

Zebrały te liście jesienne
echa strzałów wśród murów Warszawy
i krwi świeżej strumienie codzienne,
którą wiejskie wchłonęły kurzawy…

Zebrały te liście jesienne
mgłę oddechu ostatniego w celi,
jęki tych, którzy zdradzić nie chcieli,
i w obozach gdzieś noce bezcenne…

Zebrały te liście jesienne
barwy, tony, półtony, półwzloty,
wszystkie blaski tajemne, płomienne
— polską mękę przeświętą Golgoty…

Przedziwne tego roku opadają liście,
inne liście, niż zwykły opadać jesienią;
jakoś dziwnie, przedziwnie barwy ich się mienią,
gdy pod stopy się kładą wzorzyście, wzorzyście…

Przedziwne tego roku opadają liście…

(1943)

*

20430065_583523998704133_3344738355730265472_n
Teresa Bogusławska - Najmłodsza Poetka Walczącej Warszawy. Zmarła na gruźlicze zapalenie opon mózgowych w wieku szesnastu lat 1 lutego 1945 roku. Podczas okupacji hitlerowskiej uczyła się na tajnych kompletach w warszawskim Gimnazjum im. Cecylii Plater-Zybek. Jesienią 1941 wstąpiła do konspiracji – należała do 6. Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej Szarych Szeregów. Została aresztowana przez Gestapo 23 lutego 1944 podczas akcji naklejania na niemiecki afisz z listą rozstrzelanych kartek papieru z hasłami. Ciężko pobita została osadzona w więzieniu na Pawiaku, gdzie była torturowana na przesłuchaniach i tam nabawiła się gruźlicy. Zwolniona 14 marca, chora na gruźlicę.

V

Lucia Perillo - Przyśpieszony kurs semiotyki

1.
“Naga kobieta wśród policjantów”: oto jeden ze sposobów
na zaczęcie wiersza. Ale czy ona znaczyłaby cokolwiek
pozbawiona kontekstu, w tym przypadku jest to bujny
zagajnik liściastych drzew, głównie dębów, trochę klonów,
przy końcu sierpnia? Nie ma ze sobą żadnych rekwizytów—
na przykład łańcucha, który policjanci byliby zmuszeni
odciąć od pnia drzewa, z którym połączyła swoje ciało.
Ale zacznijmy od niej jeszcze czystej, niewytłumaczonej,
tak jak te drzwi w słynnym rysunku, które są tajemnicą
do czasu aż powiesimy na nich słowa DLA PAŃ gdzieś
tak z półtora metra nad podłogą, to znaczy jeśli te drzwi
nie mierzyłyby tylko pięć centymetrów—to my sami,
uwierz mi, zakładamy, że te drzwi odpowiadają
pełnowymiarowym drzwiom. Czy w czymś pomoże to,
jeśli powiem, że ta naga kobieta jest “naprawdę” moją
przyjaciółką, tą z tym przekręconym włoskim nazwiskiem,
które nie jest nam tutaj na nic potrzebne. A jeśli jeszcze
dodam, że właśnie wtedy pływała—w jeziorze Tiorati—

2.
zobaczysz chyba, że ta komplikacja natychmiast wymusza
dwa pytania (a) gdzie do diabła jest jezioro Tiorati?
i (b) dlaczego nago?—pozwól, że odpowiem na ostatnie
pytanie, jest rok 1978, ona ma dwadzieścia lat, na uczelni
czytała ostatnio Simone de Beauvoir i poznała
takie słowa jak patriarchat i dyskryminacja.
I było tak jakby ktoś zmiksował je z jej własnymi myślami,
nawet w kwestii kostiumów kąpielowych—odmowa
noszenia kostiumu jest równoznaczna z zerwaniem
napisu z drzwi i podeptaniem go. Opalając się na skale,
nie spodziewa się tego kłucia, które czuje w przegubach
kiedy jakiś facet sika wyzywająco w polu jej widzenia.
To jest odrętwienie, którego przyczyny, jak myślała,
zostały usunięte gdy zmuszała swoje mięśnie do wzrostu,
tak że jej ciało przypomina mapę konturową Appalachów.
Ta historia rozgrywa się na północnych krańcach tych gór
i to jest opóźnioną odpowiedzią na pytanie (a), powyżej.

3.
“Naga kobieta blablablabla”: żadna historia, tylko słowa
na końcu łańcucha, którego pierwszym ogniwem jest
zdanie sobie sprawy, że portorykańskie dzieci pluskające
po drugiej stronie jeziora bynajmniej się nie bawią—
chociaż taki właśnie znak umieściła na ich drzwiach.
Nie, zupełnie inne słowa należy przypisać chłopcu,
który rozpryskuje dłońmi powierzchnię wody:
on tonie. Nawet ten sikający gość nagle powstrzymał
swój strumień i odszedł, zataczając się, zawstydzony.
A ponieważ to właśnie ona ma ciało ratowniczki,
a wszyscy mężczyźni są zbyt pijani,
nie zastanawia się wcale i po chwili płynie
w stronę tego miejsca gdzie dzieciaki krzyczą Julio,
rysując sobie w myślach punkt docelowy X na wodzie.
Oczywiście była to gra wyobraźni, przybliżenie,
które miało zrównać rysunek z życiem, zrozumiesz
więc pewnie jak nieprawdopodobne było to,
że gdy zanurkowała do dna, jej ręka natrafiła na dziecko.

4.
Być może oczekiwała, że mężczyźni na brzegu
nie zwrócą na nią uwagi, tak jak u Maneta w Dejeuner...:
gdzie naga kobieta siedzi wśród nich, ale jest duchem.
Ale dzieciaki wciąż krzyczą Julio! nawet po tym
jak wyciągnęła topielca na brzeg i, wskazując palcem,
pwiedziała: Julio okay. Nie, dzieciaki drą się dalej,
Julio otro! a ona zna na tyle kilka hiszpańskich słów,
by zrozumieć, że w jeziorze jest jeszcze jeden Julio.
Nie może go uratować mimo że kilkakrotnie nurkuje,
aż do czasu gdy policjanci zbiegają po ścieżce do jeziora
w swoich służbowych butach. Wtedy wychodzi na brzeg
i stoi trzęsąc się wśród nich, opowiadając co się stało
w miarę spokojnie aby wreszcie zażądać: na miłość boską,
czy ktoś ma dla niej podkoszulek? A oni gapią się
tak jakby wszystkiemu ona była winna, widzą nagą
kobietę, a nie widzą cudu. Cudem, rzecz jasna,
jest żyjący chłopiec, i to, że dzięki tym słowom—Julio otro!—
udaje nam się cokolwiek zrozumieć.

*

22141081_616753908714475_8590867371628862402_n

Lucia Perillo (1958-2016) była świetną poetką, której zabrakło czasu by stać się poetką wielką. Poznałem ją osobiście w 1987 roku gdy przyjechałem na studia w Syracuse University. Ona właśnie skończyła swoje studia, ale przez jeszcze jakiś czas mieszkała w tym mieście sławnym z obfitych opadów śniegu. Byliśmy dwa lub trzy razy w większej grupce przyjaciół na pizzy i piwie. Nie wiedziałem wtedy jakie mam szczęście, jak wielu z młodych ludzi w moim wieku z tego towarzystwa stanie sie uznanymi pisarzami. Byli wśród nich George Saunders i Tom Perotta, dwaj uznani obecnie prozaicy. Ten pierwszy uważany za najwybitniejszego obecnie autora opowiadań. Ten drugi za mistrza portretowania życia przedmieść, a kilka jego książek, sfilmowanych, zapewniło mu finansową niezależność, wzmocnioną posadą profesorską na Harwardzie. Wśród nich, i wszyscy to wiedzieli, Lucia Perillo była wyjątkowa. Przyszli pisarze niechętnie chodzili na zajęcia z teorii literatury, a Lucia brylowała na nich. Studiowała poprzednio ochronę środowiska, świetnie pływała, miała w sobie jakiś moralny blask. W jej towarzystwie nie opowiadano głupich dowcipów. No i najważniejsza sprawa: wszyscy podziwiali jej wiersze. Jej nauczycielami w Syracuse byli Hayden Carruth, legendarny poeta i redaktor miesięcznika Poetry, oraz Tess Gallagher, poetka i żona Raymonda Carvera. Ci ostatni byli, przez ponad rok, moimi sąsiadami. W każdy wtorek wystawiałem na chodnik ich śmieci.

Mniej więcej w tym samym czasie wykryto u Luci Perillo stwardnienie rozsiane, czyli, mówiąc bardziej dosadnie, wydano na nią wyrok powolnej śmierci. Póki mogła uczyła nieco, pisała bez przerwy. Postępująca choroba przykuła ją do wózka inwalidzkiego, a ona nie przestawała pisać. Po drodze otrzymała stypendium Fundacji McArthur’a dla “geniuszy.” Jej wiersze są jedyne w swoim rodzaju, rozlewne, ale też pisane z wielką dyscypliną, przewrotne, co często jest wyrazem erudycji autorki, feministyczne bez nachalnej propagandy. Smutno gdy ktoś kto już dowiódł, że ma talent nie ma szansy wykorzystać do końca swojego potencjału.

Całość przygotował tłumacz i poeta - Janusz Solarz

VI

Oliwia Betcher - jeszcze raz

M.B.

możesz odchodzić nawet trzysta trzydzieści trzy razy, ale myśl,
że wolno ci szybko odejść, odwracając tylko wzrok, a nie, dajmy
na to, potencjalne konsekwencje, to zwykłe skurwysyństwo.


tak, to jest język, w którym przeklinam. w tym, popatrz, zaklinam
rzeczywistość i siebie na wszystkie świetności. zapomniałam,
że miałam nie pamiętać. odczuć kogoś to tak, jak się oduczyć? wszystko
we mnie wędrowne. najszybciej dostaję szału. podła i podłamana
łapię się na łajaniu, łapaniu za słówka albo łataniu
ostatniej deski ratunku jak tratwy z trawy, bo tak najłatwiej
zataić, że coś się jeszcze tli. poudawać udane życie
zdążymy zawsze. możesz odchodzić trzysta trzydzieści trzy razy.

*

21013887_596231737433359_6236372912872763478_o

Oliwia Betcher - edukatorka, trenerka języka angielskiego, redaktorka Babińca Literackiego, autorka tomu "Poza" (2015).

VII

Danja Gašpar-Đokić - * * *

Nie musisz się usprawiedliwiać
Wybrałam cię grzesznego
Na mój obraz i podobieństwo.
I teraz oboje grzeszni grzeszymy
I poprawnie poprawiamy
Prawdziwą Szczerością
Sterylizujemy.
Grzeszne myśli,
Nierządne popołudnia,
Poranne otrzeźwienia
Wysuwamy na czoło.
W szpitalnych korytarzach
Oferują wyzdrowienie
W dostawionych łóżkach,
O ile będą nas chcieli przyjąć
Z ostrym zapaleniem grzeszności
To leczy się skutecznie w domu.
W przejściu gdy
Otrę się o ciebie,
Będziesz nosił na duszy
Jedyną grzeszną
Część mnie
Grzech pierworodny
Mój los kobiety


przełożyła: Agnieszka Żuchowska-Arendt

*

21371082_603641980025668_1208760773149013534_n

Danja Gašpar Đokić (05. 10. 1960 r. Chorwacja) - opublikowała dziewięć tomów poezji: "Wonne ślady we mnie” (Mirisni tragovi u meni, (2008, drugie wydanie: 2012), "Duch wiosny dojrzałą jesienią” (Dah proljeća u sazreloj jeseni, 2010), "Równowaga wszechświata, w której się spotkaliśmy” (Ravnoteža svemira u kojoj smo se sreli, 2010), "Księżyc we łzie” (Mjesec u suzi, 2010), "Słońce, pod bosymi nogami” (Sunce, pod bosim nogama, 2011), "Mrugająca droga, gwiazda” (Žmireći put, zvijezda, 2011), "Kołysanka na dwie cisze” (Uspavanka za dvije tišine, 2012), "Motyw do etiudy” (Motiv za etidu, 2012), „Tylko dla moich bliskich” (Svedan za sve moje, 2013, drugie wydanie: 2015). Jej wiersze były tłumaczone na j. angielski, francuski, słoweński, macedoński, węgierski, niemiecki i arabski. Publikowała także w antologiach i czasopismach literackich. Mieszka w Sarajewie.

Agnieszka Żuchowska-Arendt (1983) – absolwentka filologii słowiańskiej, opublikowała ponad 20 przełożonych tytułów we współpracy z kilkoma wydawnictwami. Przekłady publikowała również w czasopismach (m. in. „Red”, „Fa-art”, „Fraza”, „Poezja dzisiaj”). Autorka tomu poetyckiego „Biała masa tabletek” (2005) oraz zbioru opowiadań „Znikomat” (2009).






Komentarze