Plumb, Czekańska, Oliver, Kieras, Dickinson, Bąkowska, Guterman

I
Vivienne Plumb – W dwóch umysłach
W dwóch umysłach tkwię
Gdy jeden mówi pasta
Wtedy drugi widzi plaster
Jest tak cicho kiedy śpią –
Oba na jednej poduszce
Ale pod dwoma kocami.
Złączone, jak syjamskie bliźnięta
Dwa umysły
Siedzą razem
w swych wysokich czerwonych fotelach,
ze stopami na jednakich pufach.
Telepatologiczne, wstają co dzień rano
Ćwiczą na drążku
I wcinają płatki.
przeł. Kamila Jansen
*
Obraz może zawierać: 2 osoby, uśmiechnięci ludzie
Vivienne Plumb (ur. 1955) – pisarka i aktorka nowozelandzka. Wydała sześć tomików wierszy: Salamanca (1998), Avalanche (2000), Nefarious (2004), Scarab (2005), From Darkness to Light (2007) i Crumple (2010), dwie powieści: The Diary as a Positive in Female Adult Behaviour (1999) i Secret City (2003), jak również zbiory opowiadań: The Wife who Spoke Japanese in Her Sleep (1993), za który otrzymała nagrodę Huberta Churcha, oraz Glove Box (2014), który stał się podstawą jej doktoratu. W Polsce jej wiersze ukazywały się w „Pograniczach”, we „Frazie” oraz w niskonakładowym arkuszu „Nowa kość” wydanym przez poznańską Kontrabandę.
źródło: Helikopter OPT

II
Maria Czekańska 06.05.2019

spod wąsów słychać nucenie, zniekształcony śpiew, typowe. przymknięte oczy przy
papierowym żołnierzyku. albo gwiaździstej nocy mcleana. człowiek nie roz-
umiał wcześniej odpowiedzieć (do diaska!), miał przyśnięte powieki. wszystko oświetlają
pół-płomienie. rozciągnięte swetry, piosenki, irytujące krzątanie. słowa wypowiedziane
zmarszczkami. wszystko co mi (przy)chodzi przed oczy jest zbyt banalne, wyrzucam
rzutki
językowe. język jest zbyt ograniczony, a palce za wolne. pamiętasz, jak chciałeś mieć siwe
włosy? będziesz miał je we wspomnieniach. przez życie kruczoczarnie rozmarzony aby w
świetle się (z)mienić. patrzę jak płoną słoneczniki w przygaszonym słońcu, barwią się na
popiół. już nie wyrosną, w tle burzących się chmur. powoli błyska, widzę nieco jaśniej, że

świat nigdy nie był na ciebie gotowy.
*
Autorka o wierszu:
Poczucie marności językowej, zbyt ubogiego narzędzia ekspresji nigdy nie było mi tak dotkliwe jak teraz. 04.01.1956 r. urodził się mój Tata. Człowiek, który w czasach studenckich każdy grosz wolał przeznaczać na książki, aby następnie zarazić magią słowa pisanego swoje dzieci. 06.05.2019 zmarł cudowny ojciec, wiecznie zakochany w swojej żonie mąż, nie starzejący się marzyciel. Teraz, w niewielu wersach staram się pożegnać jedną z najbliższych i najważniejszych w moim życiu osób.
Kiedy język jest zbyt ubogi, pozostaje nam jedynie czytać między wierszami. I właśnie za to, co odnalazłam między nimi, dziękuję mojemu Tacie.
Na zdjęciu ojciec autorki
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, pies i w budynku
Maria Czekańska, od roku uwalnia swój ekshibicjonizm twórczy poprzez słowo pisane. Finalistka konkursu na wiersz doraźny 2018. Publikowana w Akancie, Wizjach, Babińcu Literackim i Śląskiej Strefie Gender. Pasja: chodzenie na skrajach.

III
Mary Oliver ‒ Krajobraz
Czyż to nie oczywiste, że połacie mchu, choć
nie mają języków, mogłyby prawić
cały dzień, gdyby chciały, o
duchowej cierpliwości? Czyż to nie jasne,
że czarne dęby przy ścieżce stoją,
jakby były najkruchszymi z kwiatów?
Co rano spaceruję tak wokół
stawu, myśląc: jeśli wrota mego serca
kiedyś się zamkną, będę jak martwa.
Na razie co rano jestem żywa. A teraz
wrony odrywają się od reszty ciemności
i wzbijają w niebo – jakby
całą noc myślały, jakie chciałyby
mieć życie i wyobrażały sobie
swoje silne, grube skrzydła
Przełożył Jacek Majewski
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się
Mary Oliver urodziła się 10 września 1935 roku w Maple Heights w Ohio. Zmarła 16 stycznia 2019. Była amerykańską poetką i eseistką, laureatką Nagrody Pulitzera i National Book Award w dziedzinie poezji oraz wielu innych prestiżowych nagród, Doktorem Honoris Causa kilku uniwersytetów. Debiutowała w 1963 roku tomem poezji pt. No Voyage and Other Poems. W wierszach często pisała o naturze, otaczającym nas świecie, o dogłębnej samotności, porównywana z Emily Dickinson. Była krytykowana za podejmowanie tematu związków miłosnych kobiet, jednak została też doceniona zarówno przez krytykę, jak i czytelników.
Prywatnie przez 40 lat związana była z fotografką z Molly Malone Cook, która umarła w 1995 roku.
fot. Kevork S. Djansezian

IV
Beata Kieras ***
kobiety po które przychodzi miłość
milkną na swój temat zostawiają lustrom
szybkie szkice i błądzą wzrokiem
zanim trafią do właściwych oczu
żeby się w nich starzeć jak w oknach
wychodzących na las
wyrastają z wiosny w lato powoli
otrząsają się z jesieni ze złamanych gałęzi
dźwigają śnieg
nie wiadomo co stanie się pierwsze
czy twarz mężczyzny zniknie w cieniu
czy drzewo pęknie
nie może się zdarzyć nic więcej
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, zbliżenie i na zewnątrz
Beata Kieras, poetka, absolwentka filologii polskiej i studiów podyplomowych na Uniwersytecie Gdańskim, nauczycielka języka polskiego, autorka książki poetyckiej pt."Lady Hiob otwiera drzwi", wydanej przez Stowarzyszenie Literackie im. K.K. Baczyńskiego, po przyznaniu III miejsca w jednej z edycji konkursu poetyckiego. Laureatka Gdyńskich Połowów Poetyckich i dwukrotnie konkursu „O Złote Pióro Sopotu". Jej wiersze cechuje duża kultura i melodia słowa, wrażliwość na piękno przyrody i świetny zmysł obserwacji codzienności.

V
Emily Dickinson ‒ Do nieba idę!
Nie wiem ‒ na kiedy,
nie pytajcie, proszę was, kędy.
Nawet bym nie wiedziała, 
jak odpowiedzieć bez błędu!
Idę do nieba...
Jakie to mętne!
A jednak tego dokonać trzeba,
jak powrotu na wieczór trzód
do owczarni otwartych wrót!
Może idziesz tam i ty też?!
Kto wie?
Gdybyś więc dotarł pierwszy,
zarezerwuj dla mnie miejsce
tuż blisko obok mych utraconych!
Z "szat" najmniejsza i najmniejsza "korona"
najlepiej dogodzą mi, drodzy moi,
bo czyż się dobiera strojów,
kiedy się wraca do domu?
Całe szczęście, że nie dowierzam,
bo oddech by wnet w piersi mi stanął,
a rada bym, rada szczerze
jeszcze tę ziemię dobrze pooglądać nieznaną...
Szczęściem ‒ oni na pewno wierzyli,
ci, których nie mogę odnaleźć
od tej wzniosłej jesiennej chwili,
kiedy się pod darń przede mną schowali.
Przekład: b/d
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi
Emily Dickinson (1830-1886). Jedna z najbardziej oryginalnych i najwybitniejszych poetek amerykańskich, wciąż pozostaje nieprzeniknioną zagadką jako pisarka i jako człowiek. Niemal całe życie spędziła w rodzinnym domu, z dala od świata, zaledwie kilka razy opuszczając Amherst, miejsce swego urodzenia. Przed 1886 r. ukazało się drukiem jedynie kilka z ponad 1700 jej wierszy. Reszta przetrwała w zamkniętym na klucz kufrze, którego zawartość dopiero po śmierci poetki pozwoliła odkryć jej niezwykły talent, nowatorstwo, przenikliwość. W krótkie, pełne paradoksów utwory chwytała rzeczywistość. Umiała nie tylko dostrzec jej wewnętrzne sprzeczności, ale i zaakceptować je znaleźć w nich prawdę o świecie i sobie samej.

VI
Józefa Bąkowska – List
Chciałam list pisać do ciebie
Na listku róży,
Lecz listek mógłby zaginąć 
W chaosie burzy;
Chciałam na skrzydłach motyla
Złoconym wzorem
Pisać do ciebie, lecz motyl
Ginie wieczorem.
Chciałam list oddać zdrojowi
W górach szumnemu,
Ale zdrój mógłby list odnieść
Komu innemu;
Więc chciałam list rzucić z gwiazdą
W dół spadającą,
Lecz duszę by twą paliła
I tak gorącą!
Chciałam znów list mój zaczepić
O błysk na niebie,
Ale się pałam, by piorun
Nie zabił ciebie!
I tak nie zjawia się poseł
Dosyć bezpieczny,
A list mój leży do ciebie
Taki serdeczny.
*
Obraz może zawierać: 1 osoba
Bąkowska Józefa, z domu Cybulska, pseud. Szczęsna, ur. 15 II 1861 we Wrocławiu, zm. 24 II 1933 w Warszawie – polska poetka, nowelistka i publicystka, współpracowała z prasą warszawską, m.in. 1897–1901 redaktor „Bluszczu”; opublikowała tomik Poezje 1894, prozę poetycką oraz antologie złotych myśli: J. Słowackiego 1884, A. Mickiewicza 1895, Z. Krasińskiego 1913.

VII
Guta Guterman – Garnce
Na rzęsach służącej drży sen.
Białymi łapami w okno stuka dzień.
I już wyrastają garnce - czarne, niebieskie, brązowe. 
Połyskujące płaszczami aluminiowo-ołowiane monstra.
Wodą plujące, wodą gotowe się krztusić,
Wiecznie spragnione - z kredensu gapią się garnce
I na piecu skarżą się czerwienią przymglonego oka.
W garncach miesza dziewczyna nudne godziny.
Zapomniała już, czym różni się blask słońca od ognia.
Kafle płoną w małych, drżących łunach zmierzchu.
Ile rąk roznieciło na niebie ten ogień? -
Pytają spojrzenia rwące się spod powiek.
Z prostych dni, jak z garnców, wylewa się tydzień,
Spływając z niepokojem po skrzypiących schodach,
A na ulicy w wolnej, wytęsknionej godzinie
Kołyszą, prężą się latarnie - świecące garnce.
Wieczór. W węzełku rozkopanych włosów
Leży głowa, drzemiąc na brzegu stołu.
Księżyc wyrywa się z objęć chmury
I składa na szybie blady, niebieski pocałunek.
Północ. W nieładzie płonie węzełek włosów,
I pomału podnosi się znużona głowa:
Czy to wszystko było tylko snem?
Spójrz, za oknem wisi srebrny garniec.
Z jidysz przełożyła Magdalena Ruta, adiunkt w Katedrze Judaistyki UJ.
*
Obraz może zawierać: tekst
Guta Guterman - poetka pochodząca z Mogielnicy koło Grójca z rodziny o chasydzkich tradycjach. Do wybuchu II wojny światowej mieszkała w Warszawie, następnie uciekła na tereny ZSRR. Do Polski powróciła w roku 1946, skąd w 1951 wyemigrowała do Izraela.

Komentarze