Oliver, Wójtowicz, Kurowska, Krupska, Kałytko, Graboś, Replansky

I
Mary Oliver – Dzikie gęsi

Nie musisz być dobra.
Nie musisz iść na kolanach
sto mil przez pustynię, pokutując.
Wystarczy jeżeli pozwolisz zwierzątku twego ciała
kochać, co pokochało.
Mów mi o twojej rozpaczy, ja opowiem moją.
A tymczasem dalej trwa świat.
Dalej słońce i przezroczyste kamyki deszczu
suną przez krajobrazy,
nad łąki i głębokie drzewa,
nad góry i rzeki.
Znów dzikie gęsi, wysoko w czystym błękicie,
lecą z powrotem do domu.
Kimkolwiek jesteś, choćbyś była bardzo samotna,
świat ofiarowuje się twojej wyobraźni,
woła do ciebie jak dzikie gęsi, cierpko, pobudzająco,
coraz to oznajmiając, gdzie jest twoje miejsce
w rodzinie ziemskich rzeczy.

Przełożył Czesław Miłosz

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, zbliżenie

Mary Oliver (ur. 10 września 1935 w Maple Heights, Ohio, zm. 17 stycznia 2019 w Hobe Sound, w stanie Floryda) – amerykańska poetka i eseistka. W 1992 zdobyła National Book Award, a w 1984 roku zdobyła nagrodę Pulitzera za jej najbardziej znaną kolekcję wierszy American Primitive. W 2007 The New York Times określił ją jako „zdecydowanie najlepiej sprzedającą się poetkę tego kraju.
Oliver studiowała na Ohio State University i Vassar College w połowie lat 50., ale nie uzyskała dyplomu w żadnym z obu college’ów. Była ujawnioną lesbijką.
W 2012 roku zdiagnozowano u Oliver raka płuc, ale udało się jej go skutecznie wyleczyć. Zmarła na chłoniaka 17 stycznia 2019 r. w domu w Hobe Sound na Florydzie, w wieku 83 lat.
Śladem poetki w Babińcu:


II
Małgorzata Wójtowicz – Solilokwia
Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć,
ukryć pamięć w wierszach, obmyć brzegi rzeki
z popiołu, a we mnie sen wzrośnie jak ziarno.

Zatęsknię za wizją tak jak ból realną
i połączę nasze uśpione sylwetki.
Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć.

Gubi wyrazistość błękitne wahadło,
czas w oczach zamiera na mgnienie powieki,
z popiołu sen we mnie wyrasta jak ziarno.

Czytasz z mojej ręki, cicho przenikają
pomiędzy palcami twe kruche kosteczki.
Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć.

Styczeń prószy śniegiem, dom pachnie herbatą,
nigdy nie wiadomo, skąd do mnie przychodzisz,
z popiołu powstajesz czy wzrastasz jak ziarno.

Zapach cię prowadzi drogą zakazaną
chowasz się w narracji jak w ciepłej pościeli.
Już po solilokwium, więc pozwól mi zasnąć,
niech biały wiersz w tobie wyrośnie jak ziarno

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary i zbliżenie
Małgorzata Wójtowicz – autorka tomu poezji „Jeszcze” wydanego przez Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu. Debiutowała w „Miesięczniku Literackim”, jej wiersze prezentowano w Polskim Radiu Rzeszów. Publikowała na łamach „Super Nowości”, kwartalnika „W Kręgu Mieleckich Humanistów”, a także na stronie internetowej „Nowe Myśli”.

III
Elżbieta Kurowska
SWOJA
już nigdy nie będzie nieswoja
w jej uszach
święte słowa prababki to zwykłe ble - ble
jak w głuchym telefonie
w jej oczach
spłowiałe skrypty pradziadka
utraciły wszystkie wykrzykniki
i żelazny uścisk cudzysłowu
usta nie próbują nawet dziesiątej wody po kisielu
nos wykręca się od kadzidła
a skóra gubi łuskę
cały ten posag po mieczu i kądzieli
jest psu na buty

Staje naga w wilczym stadzie
ramię w ramię
skowyt w skowyt
krew w krew
cień w cień

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary i zbliżenie

Elżbieta Kurowska, urodzona w Augustowie w roku 1957. Z wykształcenia politolog i psychoterapeuta – obecnie na emeryturze. Mieszka na podkarpackiej wsi (woli, żeby miasta świeciły jej z daleka i pozostały kamienne w dotyku). Z radością pielęgnuje swój ogród, czasem maluje, fotografuje i bez żalu rozmienia się na 1001 drobiazgów. Lubi także stany bez – myślności. Od czasu do czasu wietrzy szuflady i próbuje na nowo języka poezji.

IV
Ewelina Krupska – live cams
nie musimy nigdzie jechać: są takie kamery,
których nikt nie przykrywa na noc ściereczką;
nasiąkają rosą, rejestrują świt i dziecko

zbierające białe talerze z kartonu, by jutro

podać na nich glony i piach. lepiej się rozpakuj
i popłać rachunki ― liczy się dziś dla nas
nieprzerwany stream, milion klatek, z których wiemy
jak rusza się kwiat. tamten ślad na bawełnie,
ten zajączek światła, to słońce przepuszczone
przez figurkę ze szkła stoi między udami
jak białe jezioro. cały dzień nosisz kostium
― drugą warstwę skóry, co posypie się w ziemię
jak sparciała gumka, gdy w porze ciszy nocnej,
snu chudych koni i parowania kompotów
wylanych na beton, nieco mocniej potrę ci kark

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, na zewnątrz

Ewelina Krupska (1989) – łodzianka. Poetycko na tropie miejsc granicznych, momentów przejścia i tego, co zapisane w ciele. Jedną nogą w dzieciństwie i dorastaniu, szczególnie tym, które zna leśne dukty, ścieżki przy torach i osiedla z wielkiej płyty. Debiutowała w 2016 roku Mapą zalesienia ― prozatorsko-poetyckim tomem wydanym w Convivo. Laureatka Turnieju Jednego Wiersza organizowanego w ramach gdańskiego Portu Literackiego 2015. Autorka kolaży poetyckich, fotografka. Mieszka w Poznaniu.

V
Kateryna Kałytko
***
Zamykam oczy i zaklinam: niech wszystko pozostanie niezmienione

do jakichś następnych przyjazdów.

Żebym mogła, jak nagła krew, pojawić się zwyczajnie – znikąd.
Żeby pociągi całą noc leciały przez nasyp nad miastem,
odkrzykując semaforom przydworcowych okien.

Żeby drzewa zaczynały rosnąć z szerokich szczelin w ścianach
i trzymały chwytnymi korzeniami czyjąś rozwalającą się chałupę,
żeby iść przez most i miasto aż osiem przystanków tramwajowych
i ciągnąć cię za sobą
za rękę
jak z ciała za pióro strzałę.

To boli nie tam, gdzie można połknąć tabletkę przeciwbólową.
Boję się, bo wiosna, restauracja, bo obcy między tymi fasadami.
I ściskam rękami gardło, ale krzyk wyrywa się i leci.
Nabiera wysokości.
Nasila się.
I nie spada.

Przełożyła Aneta Kamińska
*
Kateryna Kałytko (1982) – poetka, prozaiczka i tłumaczka. Pochodzi z Winnicy. Studiowała dziennikarstwo na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Autorka książek poetyckich: Posibnyk zi stworennia switu (1999), Sjohodnisznie zawtrasznie (2001), Portretuwannia asfaltu (2004), Diałohy z Odissejem (2005), Sezon sztormiw (2013), Katiwnia. Wynohradnyk. Dim (2014), Bunar (2018), Nichto nas tut Ne znaje, i my – nikoho (2019) oraz prozatorskich: M.isterija (2007) i Zemla Zahublenych, abo Maleńki straszni kazky (2017). Laureatka wielu ważnych nagród literackich, m.in. Nagrody im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego, Książki Roku BBC i Nagrody Miasta Literatury UNESCO. Jest tłumaczką i popularyzatorką współczesnej literatury Bośni i Hercegowiny. W Polsce jej wiersze zostały opublikowane w kilku antologiach w przekładach Anety Kamińskiej: 30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska (2012), Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy (2014) oraz Listy z Ukrainy. Antologia poezji (2016).

VI
Jadwiga Graboś – Mówią
że wtedy otwiera się wieczność
chyba kłamią bo nic nie widziałam

pamiętam woskowy kolor dłoni nieruchome usta ciszę
czterech mężczyzn w czarnych garniturach i mróz
dotknęłam cię ale to było na nic
jakbym dotknęła stali
ta poduszka te kwiaty ten różaniec
żadnych ociepleń wszystko na nic
chciała cię pocałować ale jest za niska
nie mogła dosięgnąć odeszła pochylona

widziałam
jak strącasz dla niej orzechy z drzewa
jak podsuwa ci kaszę z mlekiem
„nie ma nic lepszego na śniadanie”
to minie z czasem
mówią
ale ja im nie wierzę

biegnę cię budzić do tej starej kuchni
gdzie miałeś w zwyczaju odpoczywać

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Jadwiga Graboś - ukończyła filologię germańską oraz prawo (UMCS w Lublinie). Pisze wiersze, prozę, teksty piosenek. Mieszka i pracuje w Lublinie. Obecnie słuchaczka podyplomowych Studiów Literacko-Artystycznych w Krakowie (UJ). Zainteresowania: poezja, przyroda, muzyka, fotografia, psychologia.
fot. Sebastian Graboś

VII
Naomi Replansky
Zazdrość
Z odległości pięciuset mil

zazdrość może usłyszeć

zgniatanie poduszki
pod dwiema głowami.

Delta wieku
Im więcej zagarniam, tym mniej chcę pod słońcem.
Im szersze me brzegi, tym wody mniej rwące.
W miastach zbieram śmieci, ze wzgórz szlam przynoszę,
Im rzeka wolniejsza, tym bliższe jest morze.

Obrażona Muza
Jeśli naglisz Muzę,
zmienia się w Meduzę.

Ruch
Taki ruch
na drodze do śmierci, że myślałby kto
rzeczy nieco przyhamują.

Nowoczesne czary-mary
Jedna kropelka nienawiści
Świat wzdłuż i wszerz zalać jest w stanie
I zatruć nas i nasze myśli
I ryby wszystkie w oceanie.

Przełożył Janusz Solarz
*
Obraz może zawierać: 1 osoba
Naomi Replansky urodziła się w 1918 roku w Nowym Jorku w biednej rodzinie rosyjskich Żydów. Pisała już w dzieciństwie. Jej otoczenie, w robotniczej dzielnicy Bronx, uczuliło ją od wczesnych lat młodości na problemy biedniejszych, tych pominiętych przez szczęśliwszy los. Replansky była długoletnim członkiem Komunistycznej Partii USA. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku tłumaczyła na angielski Bertolta Brechta, co sprawiło, że zainteresowało się nią FBI. Jej pierwszy wybór wierszy ukazał się w 1952 roku i otrzymał National Book Award. Po nim nastąpiła długoletnia cisza. Następny tomik ukazał się w 1988 roku, gdy poetka miała już 70 lat. W 2012 roku wydano jej wiersze zebrane, skromniutką książeczkę, którą wyróżniono nagrodą W.C. Williamsa. Była ulubioną poetką Philip’a Levine (przetłumaczonego pięknie przez Ewę Hryniewicz-Yarbrough dla Znaku), który tak o niej pisał: “Replansky jest poetką na wskroś polityczną, zniesmaczoną przez okrucieństwo, korupcję i chciwość korporacji i panów tego świata. Początkowo fascynował mnie jej liryzm, ale wkrótce dostrzegłem bliskie mi polityczne nastawienie jej wierszy.” Inna komentatorka widzi w tej poetce mistrzynię śpiewnego metrum, które nasuwa podobieństwa z wierszami Blake’a, który także, gwoli ścisłości, poświęcił wiele ze swoich wierszy doświadczeniu “klasy robotniczej.” Gdy wiersz Naomi Replansky ukazał się w Babińcu po raz pierwszy w 2018 roku, poetka kończyła właśnie 100 lat. Dziś, dwa lata później, jest zapewne najstarszą żyjącą pisarką.
Śladem poetki w Babińcu Literackim:

Komentarze