Tlałk, Ahi, Wierzbicka, Baranowska, Kijanowska, Ronen, Brett

I
Anna Tlałka - słowo jest miejscem
słowo jest miejscem naszego spotkania.
rozróżniamy wartość od jej braku.
gdybyśmy mówili znanymi językami,
nie świecilibyśmy.

my mówimy językiem jasności,
zapisanym palcem na piasku.
a jeśli miniemy się w ciemności,
szczęściem będzie wiara, że
obok siebie szliśmy.

i mrugam do ciebie z tej jednej gwiazdy
i wiem, że pobiegniemy bez słów.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, zbliżenie i w budynku
Anna Tlałka (ur. 1983) – poetka, nauczycielka, animatorka kultury. Autorka trzech książek poetyckich
„PROSCENIUM” , Kędzierzyn-Koźle 2013, Nagroda Główna Prezydenta Miasta Kędzierzyna-Koźla
w konkursie literackim „Krajobrazy słowa”, „kobieta raz i dwa i”, Kraków 2014, Miniatura, „odsłanianie światła” , Poznań 2018 r. FONT. Laureatka kilku ogólnopolskich konkursów literackich. Teksty literackie publikowała w „Migotaniach”, „Okolicy poetów”, „Wyspie”, „Gazecie kulturalnej”, „Kozimrynku” oraz na stronach internetowych.


II
Eda Ahi – woda na ten młyn
noc jest zimna, w niebie komet blask,
fińskie sanki, długie ślady, śnieg,
kożuch i szalik masz białe od szronu,
a w spojrzeniu ciekawości błysk.

dziś wieczorem, gdy wrócisz do domu,
wygugluj mnie, kochanie, o tak.

do prawdy krótszej drogi nie ma,
wygugluj. uwierz mi, to nie grzech.
moja krucha tajemnica bez słowa
przepadnie nim doliczysz do trzech.

jak w twych oczach ciekawości błysk:
chwilę szczery – w okamgnieniu prysł.

Przełożyła Anna Michalczuk-Podlecki
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, kapelusz i zbliżenie
Eda Ahi (ur. 1 lutego 1990 r. W Tallinie ), jedna z najzdolniejszych estońskich poetek swego pokolenia, fenomen wśród rówieśników. Jej utwory to precyzja stylu, użycie rymów i pełen gracji, lekki rytm. Porywającą, pełną gry słów poezję pierwszych zbiorów wierszy Ahi przyrównano w ich witalności i optymizmie do Dekamerona.
Anna Michalczuk-Podlecki, ur. w Opolu w 1974 r., absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Tłumaczka literatury estońskiej. Jej największe fascynacje to język, literatura i Estonia. Przełożyła z estońskiego m.in. utwory J. Kaplinskiego, P. Raud, J. Talveta, K. Ehin, M. Heinsaara. Autorka artykułów o literaturze estońskiej.
Wiersz pochodzi ze strony "Wiersze w mieście".

III
Barbara Wierzbicka
dzieje grzechów
matka i babka matki
tudzież matka prababki
po mieczu i po kądzieli
spod znaku swojskiej harówy
wygarbowanej skóry
przez wieki bez prawa głosu
(boskie nieboskie stworzenie)

już na kamieniu nie rodzi
domaga się znieczulenia
docenia metodę in vitro
zmuszana liczy barany
dzień po poszukuje remedium
w zasięgu jest kalendarzyk
(istne z nią boskie skaranie)

wytropi cennik podziemia
zostawi oby w okienku
przedzierzgnie się w tatomamę
pozna miłość od pierwszego cierpienia
niejedną przetrwa deprechę
szpilki i szminki pochowa
(niezbadane wyroki boskie)

jak była na początku i teraz
w domu wciąż zupa za słona
gwałt boks płacz krzyk dobre wiadomości
dla jej dobra pakiet dzikich ustaw
plus błazeńska klauzula „sumienia”
ekstra bonus rozgrzeszenie w zawiasach
(ciemność widać na miłość boską!)

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi i okulary
O sobie: Jestem amatorsko pisującą babcią i obie role z równym zamiłowaniem kradną mój czas. Posiadam następujący (niepokaźny) dorobek literacki: książka pt. „Groch z kapustą, czyli baby w kuchni rozmyślania”, książka laureatów Konkursu Muzeum Miasta Łodzi „ludzki język łódzki”, dwie książki dla dzieci – prace zbiorowe w ramach projektu Latające Babcie, felietony zamieszczane w internecie (nagroda II miejsce w Konkursie Wiadomości 24.pl), teksty drukowane na łamach Kwartalnika Artystyczno Literackiego Arterie, wygrany Konkurs Wspomnienie – Ośrodek Górna pod patronatem Domu Literatury w Łodzi, kilka wyróżnień i szuflada.

IV
Małgorzata Baranowska
** *
Jak to więc starość może być taka płocha
Odrzucać laskę biec w błękitną przestrzeń
Krzyczeć na wietrze
Rzucać się w morze i płynąc w nieznane
śpiewać wieczorem
zasypiać nad ranem
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, kapelusz i zbliżenie
Małgorzata Baranowska (ur. 15 marca 1945 w Krakowie, zm. 22 stycznia 2012 w Warszawie) – polska poetka, pisarka, krytyk i historyk literatury, varsavianistka. Członek Związku Literatów Polskich i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Publikowała w czasopismach „Teksty Drugie”, „Res Publica Nowa”, „Twórczość”, „Konteksty”. Dwukrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike: w 2000 za książkę Prywatna historia poezji oraz w 2004 za książkę Posłaniec uczuć: prywatna historia pocztówki (ta książka została wybrana książką Stycznia Warszawskiej Premiery Literackiej 2004). W 2004 otrzymała nagrodę Ministra Kultury.

V
Marianna Kijanowska
* * *
na czczo
podczas opadów śniegu
łykam śnieg księgi

naga
Przełożyła Aneta Kamińska
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, stoi, w budynku i zbliżenie
Marianna Kijanowska (1973) – poetka i tłumaczka. Urodziła się w Żółkwi, mieszka we Lwowie. Jest absolwentką filologii ukraińskiej Uniwersytetu Lwowskiego. Autorka tomików: Inkarnacija (1997), Winky sonetiw (1999), Mitotworennia (2002), Kochannia i wijna (wspólnie z Marjaną Sawką; 2002), Knyha Adama (2004), Zwyczajna mowa (2005), Deszczo szczodenne (2008), 373 (2014), Do Er: Wybrane (2014), Łysty z Łytwy – Łysty zi Lwowa (wspólnie z Marjaną Sawką; 2016), Babyn Jar (2017). oraz zbioru opowiadań Steżka wzdowż riky (2008). Tłumaczka poezji polskiej, w jej przekładzie ukazały się m.in. wybory wierszy: Julian Tuwim. Poeziji ta konteksty (2013), Syn Hrudnychy Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego (2014), Nowe pomeszkannia Adama Wiedemanna (2015) oraz Ptaszyne radio Juliana Tuwima (2010). W Polsce jej wiersze były drukowane w „Literaturze na Świecie”, „Studium”, „Pociągu 76” i „Akcencie” oraz na stronach: ArtPapier i Babiniec Literacki. Weszły również do antologii: Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska (2011), Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy (2014), Listy z Ukrainy. Antologia poezji (2016). W latach 2003, 2009 i 2015 była stypendystką programu Gaude Polonia Ministra Kultury RP. Uhonorowana odznaką Zasłużona dla Kultury Polskiej.

VI
Diti Ronen ‒ ptaszek
Zacznij od góry
powoli,
od tego jasnoniebieskiego, bardzo lekkiego
i rozległego i ogromnego i białego
zacznij, od nieskończoności
zacznij od nieba.
Od ptaka.
Patrz, on się wzbija.
Jeden ptak, mały. Patrz.
O! Leci.
Ma przed sobą całe niebo -
Ogromne i otwarte.

Zacznij od ogromu, tak, zacznij ogromnym,
od góry, ogromnym,
zacznij od wszystkowidzącego punktu widzenia
niewinnego punktu widzenia
punktu widzenia Boga
który nie widzi szczegółu.
Czy były tam inne ptaki?
Czy był szczebiot?
Był, na pewno był.
O! inny ptak się wzbija.
Zacznij od horyzontu.
Czy wciąż widzisz na nim jakąś smużkę dymu?
Nie, jeszcze nie świta,
nic nie widać.
I horyzont jest daleko a morze jest blisko
a słońce pośrodku nieba.
Teraz czubki drzew wyzierają,
wyłaniają się.
Zacznij od czubków drzew.
One wyciągają się, wiecznie zielone,
ich palce wzdychają do wysokości,
boskości,
do Boga który spogląda, do
ptaka.
Czy słońce rzeczywiście świeciło?
I jaki był kształt chmury?
Czy Bóg, który patrzy, zauważył ptaka?

Zacznij od drzewa. Od gałęzi,
zobacz jak się przytula do pnia,
opierając się na nim, tak bardzo ufnie.
Ona też jest cicho. Lekko poruszana wiatrem.
Głaszcząc się delikatnie
mrucząc dźwięki swoich korzeni.
Czy zauważyłaś gniazdo?
Czy widziałaś pisklę?
Zacznij od drzewa.
Od drzewa obok.
Pamiętasz ptaka?
On opada tutaj, żeby usiąść na gałęzi.
Zacznij od niego.
Nie. Zacznij od tego drzewa.
Nie. Zacznij od drzewa obok.
Zacznij od kilku drzew.
Wielu drzew.
Lasu.
Teraz popatrz. Z góry.
Czy widzisz polanę?
Patrz.
Tam są obozowe baraki.

Zacznij od baraku.
Nie ważne którego,
wszystkie są podobne.
Zacznij od dziesiątego.
Popatrz, wychodzi z niego przystojna kobieta.
Dumnie kroczy.
Narysowałaś ją?
Niech będzie ładna, proszę.
Ładna, łysa i dumna.
Zauważyłaś?
Jej okrągłą twarz, zeszczuplała,
podkreślając duże, niebieskie oczy.
Patrzy w górę.
Widzi niebieskie nieba
skradające się pomiędzy czubkami drzew
które narysowałaś, i koniuszek chmury
w kształcie tęsknoty.
Widzi detal.
Pamięta zapach i smak,
kolor i dźwięk z przeszłości.
To musi być wiosna.
Widzi
przelatującego ptaka
szybującego, jego skrzydła otwarte.

Zacznij, od oficera.
Niech będzie wysoki.
Podkreśl jego twarz, proszę.
Jest kwadratowa. Narysuj mu
mocną szczękę, wystający
podbródek.
Teraz włosy: starannie ostrzyżone,
jego czapka włożona z niedbałą elegancją.
Widziałaś jego mundur?
Godło na rękawie?

Zacznij od karabinu.
Oficer trzyma karabin w rękach.
Stoi obok baraku. Karabin w ręce.
Teraz podnosi broń,
celuje w niebo.
Opiera policzek na broni
zamyka niecelujące oko
i szuka.
Niech będzie wysoki. I bardzo wyprostowany.
Patrzy przez celownik
do góry, szuka,
Co zaraz zestrzeli?
Ptak siedzi teraz na gałęzi.

Narysuj oficera jak patrzy, narysuj ten wzrok.
Robi ruch, kieruje wzrok na kobietę.
Patrz. On
zapomina o swojej funkcji. Jego mięśnie puszczają.
Narysuj opuszczaną broń, ześlizgującą mu się z rąk.
Narysuj zamazywanie pola ostrzału.
On patrzy na kobietę.
Jej krok taki dumny
ubrana w workowatą sukienkę ściągniętą paskiem.
On patrzy na kobietę.
Ona go nie widzi,
idzie naprzód, do latryny,
jej spojrzenie skupione na ptaku.

Narysuj jak oficer patrzy na kobietę.
Patrzy jak idzie,
i rozsiewa szmery pośladków.
O! Weszła do latryny.
On znów podnosi broń.
Zdecydowany. Nieczuły na te szmery,
nieczuły na jej pośladki.
Widziałaś? On znów, opiera policzek
co tam wiosna na świecie
i może z powodu
zimnej stali
on zamyka jedno oko.
Patrz.
Celuje, skupia się, celuje,
i ptak, o! ten ptak,
to on –
i strzał.
Narysowałaś to?
Czy możesz narysować jak ptak opada?
Tam, tutaj, tak blisko,
O, tu, jego ciało
ląduje miękko jak Bóg,
bezdźwięcznie.

Zacznij od kobiety.
Usłyszała strzał.
Jeden, i jego echo
walące w skroniach
łomocące na skraju lasu
i z powrotem. Czy jest ranna?
Narysuj dźwięk, huk,
narysuj jej lęk.
Narysuj jak wstaje i wychodzi z latryny.
Idzie. O! idzie, nie jest ranna.
Poprawia na sobie workowatą sukienkę.
Prostuje plecy. Patrzy,
ptaka nie ma.
Rzuca ostrożne spojrzenie.
Co to był za strzał?
Martwi się o przyjaciółki
idzie szybko do baraku,
żeby wejść do środka, wrócić.

Zacznij od kobiety.
Nie, zacznij znów od oficera.
Jego spojrzenie wraca do kobiety.
Ona przyśpiesza kroku,
rozgląda się wokół przestraszona, niespokojna,
prawie biegnie.
On wciąż na nią patrzy.
Zdumiony. Pochyla się, urzeczony,
podnosi ptaka z ziemi.
Ptak drga, jego ciało wciąż ciepłe.
Oficer czuje jego ciężar, jest taki maleńki,
i taki ładny,
teraz podaje ptaka kobiecie.

Teraz narysuj kobietę proszę.
Szybko, teraz wszystko dzieje się szybko,
ona bierze ptaka
jakby to było zaplanowane,
jakby było oczywiste,
jakby ptak był przeznaczony dla niej,
bierze ptaka,
do ręki, nie drży,
bierze ptaka
spojrzenie nic więcej,
bierze ptaka,
otwiera drzwi baraku,
i wchodzi, teraz biegnie,
bez tchu, do przyjaciółek,
ptaszek w jej dłoni.
Drzwi są teraz otwarte i ona widzi
że one wszystkie są całe. Teraz wszystkie są w środku.
Martwiły się o nią, co to był za strzał?
Teraz wszystkie są w środku.
I ptaszek, martwy.
Teraz wszyscy są w środku. I ptaszek trzymany w dłoni.

Zacznij od przyjaciółki tej kobiety.
Nie, zacznij od Blokowej.
Ona jest Czeszką. Religijną. Niską.
Chowa swoją córeczkę w składziku.
Jest dobra. Zacznij od pieca do pieczenia.
Nie. Zacznij od ptaka.
Zacznij, od garnka.
Nie. Zacznij od ptaka.
Kto wyrwał pióra?
Po co wyrywać pióra?
I co ma Blokowa do ptaka?
Zacznij, od początku.
Zacznij od ptaka.
Proszę narysuj mi ptaszka.
Nie. Narysuj mi garczek.
Nie. Proszę narysuj mi piecyk.
Patrz.
W brzuchu pieca jest garnek,
a w brzuchu garnka jest ptak.
Nie musisz tego rysować.

Zacznij, zacznij od przyjaciółki tej kobiety.
Nie, zacznij od tej kobiety.
Kobieta jest wciąż w szoku. Drzwi baraku zamknięte
jej oczy przyzwyczajają się do ciemności.
Ona patrzy na przyjaciółki, trzyma ptaka.
Nie. Zacznij od przyjaciółki tej kobiety.
Ona jest starsza. Nie, nie taka stara.
Jest wciąż młoda, tylko trochę bardziej dojrzała.
Bierze ptaka z rąk kobiety
i idzie do Blokowej.
Patrz na nią. Jak ona
chwyta tego ptaszka,
podnosząc go tak lekko,
i zerkając na piecyk.
Delikatnie. I czeka na zrozumienie.
Podnosi, i zerka na garczek.
Ma czas.
Podnosi, powoli, i zerka na margarynę.
Lekko przechyla głowę na prawo.
Podnosi, zastyga i zerka na podłogę.
Ma cierpliwość. Zerka w kierunku pieprzu i soli.
Patrz na przyjaciółki. Ich słodki sekret.
Narysuj spojrzenie.
Narysuj głód.
Narysuj sekret.
Narysuj porozumienie.
Narysuj nadzieję. Głód.
Zacznij od głodu.
Nie. Zacznij od ptaka.
Nie. Zacznij od kobiety.
Od oficera. Broni. Od
baraku. Pieca. Garnka. Ptaka. Od –
początku. No, już, zacznij.
Zacznij od pamięci.
Zacznij od, od, od spokoju.
W ciszy.
Zacznij od milczenia.
Zacznij od ciszy. Cisz.
Nie. Nie zaczynaj.
Tylko milcz i nie zaczynaj.
I nigdy nic nie mów.
Nie pisz i nie rysuj.
Zapomnij wszystko co powiedziałaś. I milcz.
Wymaż wszystko co napisałaś. I milcz.
Wymaż i zapomnij. Zapomnij i wymaż.
I milcz.
Opuść barak. Opuść oficera, opuść kobietę.
Opuść głód, opuść spojrzenie, opuść nadzieję.
Zostaw ciszę, zostaw głosy.
I nie myśl o piecu, ani garnku.
I nie ruszaj tej historii, ani piosenki.
Usuń ptaka. Boga.
Połknij te słowa.
I milcz.
Zapomnij. Wymaż. I nie mów.
A jeśli już musisz, zacznij przynajmniej bezdźwięcznie.
W swojej głowie, w szepcie. Szeptając.
Zacznij od tęsknoty. Wzdychania.
Czy wiesz co to znaczy bechinalt? Jasne, że wiesz.

Zacznij od bechinalt.
Narysuj jak unosi się jego zapach
i rozchodzi po domu.
Unosi się z garnka, wychodzi z kuchni,
pełznie do salonu,
dociera do dywanu,
do radia,
do programu „szukaj krewnych”,
sprawia że zmysły tracą głowę.
Zacznij od popołudnia.
Narysuj mieszkanko w Givataim.
Słońce przesuwa się po przekątnej
i lekki wietrzyk wieje od morza.
Zacznij od matki.
Zacznij od matki, po południu.
Narysuj jak gotuje, drewniana łyżka w ręce,
jak mówi mi o mące, i o tym jak przyrządzić roux.
Zacznij od matki, po południu.
Niech będzie wysoka, przy piecu.
Narysuj ją dokładnie, w zbliżeniu.
Narysuj jak mnie dotyka.
Zacznij ode mnie.
Zacznij od matki, po południu.
Nich będzie ładna, na wysokich obcasach.
To ta godzina dnia kiedy czasem matka,
zatrzymuje się w sklepie mięsnym i kupuje kurczaka,
żeby przyrządzić bechinalt
z ptaszka
którego dostała od oficera.
O smaku ogromnego, tak ogromnego, tak bardzo ogromnego czasu.

Z angielskiego przetłumaczyła: Krystyna Lenkowska
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, okulary i zbliżenie
Diti Ronen, poetka z Izraela, jest autorką siedmiu książek. Jej wiersze w przekładach ukazały się w wielu pismach i antologiach literackich. Otrzymała trzy międzynarodowe nagrody poetyckie oraz wiele izraelskich nagród i stypendiów. Do niedawna była wykładowczynią na Hebrew University of Jerusalem, a wcześniej pracowała w izraelskim Ministerstwie Kultury jako dyrektor Departamentu Polityki Kulturalnej, Teatru i Literatury. Obecnie zajmuje się pracą wydawniczą, translatorską i konsultingową w dziedzinie kultury i sztuki. Urodziła się w Izraelu. Ma pięcioro dzieci i gromadę wnuków. Mieszka pod Tel Awiwem..

VII
Lily Brett
Sonderkommando
ci więźniowie
znani jako
Szwadron Śmierci

przekładali
jedynie
śmierć z miejsca na miejsce

porządkując
i pakując na nowo
jej składniki

zaganiali
tłumy
pod prysznice

wyciągali
ciała
zagazowanych

pod strumieniem wody
czyścili je
z gówna

wiązali
śliskie ciała
rzemykami u nadgarstków

i
upychali
je

w windach
do
pieców

Przełożył Janusz Solarz
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Lily Brett, australijska powieściopisarka i poetka, urodziła się jako Luba Brajtsztajn we wrześniu 1946 roku w Feldafing, w obozie dla wysiedleńców wojennych. Jej rodzice przeszli przez gehennę łódzkiego getta i obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W 1948 roku wyemigrowali do Australii. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku była cenioną dziennikarką muzyczną w Londynie. W jednej ze swoich autobiograficznych prac opisuje spotkania z Jimmy Hendrixem czy Jimem Morrisonem. Po zakończeniu muzycznego etapu kariery, poświęciła się poważniejszej literaturze. Wiązało się to też z przeprowadzką za ocean. Brett mieszka od ponad trzydziestu lat w Nowym Jorku, na Upper West Side. Znana, ceniona i nagradzana głównie jako autorka powieści, wydała też kilka wyborów poezji, między innymi Auschwitz (1986) i Poland (1987). Z tego pierwszego pochodzi dzisiejszy wiersz.
27 stycznia - Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.

Komentarze