Stempel, Zdanowicz, Amber, Fiedorczuk, Kamińska, Małecka-Wippich, McLane

I
Karina Stempel – Glosa
Bo nie o miłość tu chodzi, czyli
właśnie o miłość, której nie ma.
Wypełniasz świat, wyznaczając
coraz większe rozmiary braku.
Co teraz zrobić z nami? Pokój
osobliwości, gabinet figur
woskowych, powiewające
na wietrze kartki? Glosy
do wierszy. Nikt do nikogo
nie będzie miał pretensji,
bo nie o miłość tu chodzi,
choć zawsze chodzi o nią.

*
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, noc i zbliżenie
Karina Stempel – autorka książek poetyckich Rok Drewnianego Konia (Wrocław 2015), Noc w Nome (Warszawa 2016) oraz Wnioski z badań terenowych (Mikołów 2019); redaktorka, tłumaczka, doktor nauk humanistycznych. Publikowała w czasopismach i na portalach wirtualnych (m.in. w „Czternastodniówce literackiej”, „Drobiazgach”, „Helikopterze”, „sZAFie”, wydawnictwoj.pl) oraz papierowych (m.in. w „Twórczości”, „FA-arcie”, „Afroncie”, „Czasie Literatury”, „Bucovina Literară”, „Frazie” i innych). Zawodowo zajmuje się książkami i Rumunią.
Wiersz pochodzi z książki Wnioski z badań terenowych, wyd. Instytut Mikołowski im. Rafała Wojaczka 2019
Fot. Iza Garbarz.

II
Katarzyna Ewa Zdanowicz – nasza klasa
dziewczyny z mojej podstawówki
te w białych podkolanówkach i majtkach
i te zasmarkane z sinymi kolanami

widzę je dziś czasem
popękane w środku
pochylone w sobie
lub jak ja
– nad wózkami

byłyśmy już
dobre
nieczyste
aż piękne

– wszystko zaliczone –
ból i sens są zbędne

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary i zbliżenie
Katarzyna Ewa Zdanowicz – autorka tomików, m.in. „Szkliwo” (Nagroda Literacka im. Wiesława Kazaneckiego), „Jak umierają małe dziewczynki” (wyróżnienie Biblioteki Raczyńskich), „ciemność resort spa” (nominacja do Nagrody dla Autorki Gryfia) oraz książek: „Kto się boi Marii K.? Sztuka i wykluczenie” i „Obce. Reaktywacja – szkice”. Jej wiersze były publikowane m.in. w „Scattering the Dark. AnAnthology of PolishWomenPoets” (2015), „Warkoczami. Antologia nowej poezji” (2016), „SLApidarium” (2019). Przygotowuje do druku nowy zbiór wierszy i książkę dla dzieci.

III
Ludwika Amber – Czekamy na wieloryby
Zimowe łagodne światło słońca
kołysze się lekko na falach oceanu.
Na nagim zielonym wzgórzu stoimy
- ze sto osób - wpatrzeni w spokojne wody
czekając z lornetkami na biały pióropusz.

Na ciemnej powierzchni Pacyfiku
zaledwie kilka jasnych łódeczek tu i tam.
Na brzegu dzieci liżą lody gapiąc się
na nas czując napięcie oczekiwania
wszystkich ludzi zwróconych na południe.
W oddali pojawia się biała fontanna.

Dmucha! Dmucha! Taaam! Ich grzbiety
i płetwy ogonowe otwierają głębinę
pomiędzy nami nieskończoność ewolucji
nasza zdrada ich krwi - ta odległość ta bliskość.
(....................)

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Ludwika Amber (ur. 1948 w Kowarach) – polska poetka, prozaik, tłumaczka poezji australijskiej. Autorka publikowanych w Polsce i Australii tomików wierszy, opowiadań, przekładów poezji australijskiej, a także edytor antologii. Jej wiersze są tłumaczone na języki angielski, niemiecki, francuski i litewski. Prowadzi warsztaty literackie i współpracuje z czasopismem kulturalno–społecznym "Kurier Zachodni" (Perth, Australia). W styczniu 2004 r. czytała swoje wiersze w Operze Sydnejskiej podczas Festiwalu Kultury i Sztuki Polskiej POLART.


IV
Julia Fiedorczuk - Mama
w mojej skórze, bo tylko tak mogę, niosę cię
nad morze, którego nie znałaś: mną możesz
pływać lepiej niż umiałaś, kiedy miałaś imię.
moimi oczami wypatrujesz delfinów –
albo ja twoimi? dziś nie przypłynęły.

tniemy toń dłońmi, które zaraz potem,
na brzegu, poprawią włosy gestem
twoich późnych dni, tak kruchym, że
się od niego otworzę wzdłuż
pogrzebanej w moim dnie blizny

po tobie – i wyjdzie ze mnie morze
z ławicami ryb i niebo bez krawędzi
i blask: przyklejone do ścian domu
gniazda z młodym głodem

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Julia Fiedorczuk - autorka sześciu książek poetyckich, zbioru opowiadań, dwóch powieści i kilku książek eseistycznych o poezji, ekologii, etyce i estetyce; wykładowczyni akademicka i tłumaczka. Nominowana do nagrody Nike za powieść Nieważkość (2016), laureatka nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom Psalmy (2018). W marcu ukazała się jej najnowsza powieść, "Pod Słońcem" (Wydawnictwo Literackie). Prowadzi rubrykę poetycką „Jeż na autostradzie” w miesięczniku Znak, regularnie pisuje do Przekroju. Mieszka w Warszawie i Serocku, gdzie Bug łączy się z Narwią.

V
Aneta Kamińska
uchodź czyni
członkini
(w maxi i mini)
polonistka
ukraińska ekstremistka
feministka
genderystka
aktywistka
idea
listka
agnostyczka
praco
holiczka i holowniczka
weganka
tradycji neganka i negatywka
tolerancji pozytywka
lewaczka
wykładaczka
nałogowa przekładaczka
uciśnionych przygarniaczka

z rodziny
się wyrzucaczka
dzieci
się wyrzekaczka
wart ości kości zaprzeczaczka

anty i pro
testowalnica
nawałnica hurra granica

szeptucha
(od ducha do pucha
chu cha!)

słucham
czy jeszcze jestem
polką
czy tylko
galopką szalopką

zwalniam
się

rozchodzę
po gościach innościach

uchodzę
w pokój
spokój
wewnętrzny

w wiersz
wszersz
wskroś oś

wolny
Warszawa, 14 listopada 2015
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Aneta Kamińska – poetka i tłumaczka poezji ukraińskiej. Urodziła się w Szczebrzeszynie, pochodzi z Zamościa, mieszka w Warszawie. Skończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako metodyczka i lektorka języka polskiego dla cudzoziemców. Autorka tomików: „zapisz zmiany”, „czary i mary (hipertekst)”, „więzy krwi” oraz „autoportret z martwą naturą. ostatnie wiersze nazara honczara napisane przez anetę kamińską” (nominacja do Nike 2019). Wydała wybory przekładów wierszy: Nazara Honczara „Gdybym”, Hałyny Tkaczuk „Ja ta inszi krasuni/ Ja i inne piękności”, Chrystii Wenhryniuk „Dowhi oczi/ Długie oczy”, Borysa Humeniuka „Wiersze z wojny”, Lubow Jakymczuk „Morele z Donbasu”, Julii Stachiwskiej „Wszystkie możliwe rzeczy”, a także trzy autorskie antologie: „Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska”, „30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska” oraz „Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy”. Współtłumaczka antologii: „Portret kobiecy w odwróconej perspektywie. 12 poetek z Czech, Słowenii i Ukrainy”, „Komiks wierszem po ukraińsku” oraz „Listy z Ukrainy”. Członkini Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury oraz ukraińskiego PEN Clubu.

VI
Magdalena Małecka-Wippich – Mama jest aktorką
Wysokie trawy, w których można się zgubić. Wcześnie rano, nieraz tuż po wschodzie słońca, szliśmy z ojcem na łąkę pod lasem. Pamiętam podniosłość tej chwili, i pamiętam to przyjemne uczucie konspiracji, które w dzieciństwie smakuje dużo intensywniej. Kawiaty zbieraliśmy tak długo, póki bukiet nie był na tyle duży, że trudno go było unieść. Chabry, stokrotki, trawy o wielu odcieniach, czasem zagubiony gdzieś w bukiecie kłos żyta. 26 lipca. Imieniny Anny.
Małe Ciche, które wtedy jeszcze na prawdę było na końcu świata. Dom niedaleko strumienia, drewniany kościół, górale, którzy śpiewali w nim z życiodajną siłą, i nieskończona ilość zapachów, tak prawdziwych, że można było iść przez wieś z zamkniętymi oczami.
I jeszcze Wysokie Tatry, w których kilka razy złapała nas z mamą burza.
W Krakowie odwiedzałyśmy dziadków. Dziadek zazwyczaj schodził na dół i witał nas przy żywopłocie. Zapamiętałam go, jak pokazuje mi pierwsze zakwitłe pąki i nazywa rosnące obok kamienicy drzewa.
Mama jest bardzo podobna do dziadka. Ma tak samo delikatne, opadające na czoło włosy.
Dużo chodziłyśmy z mamą po Krakowie. Kościół na Skałce, Teatr Słowackiego, Kościół Franciszkanów z witrażem Wyspiańskiego (jej ulubiony, bo pełen secesji), Kanonicza, Wawel, Cmentarz Rakowicki.
Dużo chodziłyśmy brzegiem morza. Potrafiłyśmy tak iść wiele kilometrów.
Chodziłyśmy też szlakiem kolejki wąskotorowej, na jagody, albo zwyczajnie, do parku.

Czasy w których kwitło życie towarzyskie. Pamiętam takie Wigilie. Gwar, półmorok, ścisk, drewniane schodki, prowadzące do pokoju z pianinem. U Wojciecha Siemiona, o północy gaszono światło i zapalano świece. Siemion, jak na obrazie Caravaggia-z początku cicho, na wpół oświelony i z błyszczącymi niepokojąco źrenicami-zaczynał recytować „Rodowód Jezusa” wg. Św. Mateusza, po nim, „Kolendę” Tytusa Czyżewskiego, a na koniec „Zaczarowaną Dorożkę” Gałczyńskiego...Tak zetknęłam się z żywą poezją; późną nocą, z biciem serca i wypiekami na twarzy.
W Laskach pod Warszawą, gdzie mama czasem występowała i dokąd zabierała mnie ze sobą, utkwił mi w pamięci chłopiec z dużym guzem, okropną naroślą zamiast prawego oka. „Może to lepiej, że nie widzi samego siebie”-myślałam naiwnie. W tamtych czasach, nie widywało się dzieci niepełnosprawnych. Niepełnosprawne dzieci, siedziały zaklęte w domach, w zamkniętych ośrodkach. Tymczasem niewidome dzieci z Lasek witały się ze mną i z mamą podchodząc do nas po kolei, i dotykając naszych twarzy.
„Nawet nie wiesz, jaką masz wspaniałą matkę!”j– jakaś obca kobieta pochyla się nade mną.
„My tak Panią kochamy, pani Aniu”.
Zdarzało się, że razem z bratem w umówionym momencie pokazywaliśmy obcym język.

Jeszcze Teatr. Był oczywiście i teatr. Było dużo teatru. Ale, czy to tak na prawdę ważne?
Pamiętam długą, drewnianą poręcz nad klifem, który wychodził na morze. Stałyśmy razem przy tej poręczy i parzyłyśmy na zachód słońca. Tego dnia, zachód był różowo-pomarańczowy, z domieszką mocnego grafitu. Gdy to wspominam, zdaje mi się, że znów tam stoję i patrzę na strome zbocze. Jakby ktoś w mojej głowie zrobił zdjęcie tamtej chwili, i wbił je na zawsze szpilką w serce.
Zapamiętaj-mówi mama-jak stoimy tu razem. Każdy zachód słońca jest inny. I każdy zachód słońca, tak samo jak ta chwila, już nigdy się nie powtórzy.
 (Śląska Strefa Gender, publikacja z 2015 roku}/

*
Obraz może zawierać: 2 osoby, ludzie siedzą, dziecko i zbliżenie
Magdalena Małecka-Wippich – altowiolistka, kameralistka, wykształcona muzycznie i literacko. Ukończyła Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie, Podyplomowe Studia Literacko-Artystyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, oraz pierwszą w Polsce Szkołę Dramatu w Warszawie.
Od roku 2004 związana z zespołem Opium String Quartet, którego powstanie zainicjowała, i z którym nagrała trzy albumy otrzymując nominację Polskiej Akademii Fonograficznej do nagrody Fryderyk 2011 za debiut płytowy, oraz nagrodę Fryderyk 2014 za trzeci album płytowy Chagall for Strings w kategorii „Muzyka Współczesna“.
Prywatnie, córka kompozytora Macieja Małeckiego i aktorki Anny Seniuk, oraz żona perkusisty Marcina Wippicha i mama Felicji Wippich.

Fot. Marcin Łobaczewski

VII
Maureen N. McLane
Zatoka Chesapeake
Czy Zatoka Chesapeake jest martwa?
a z nią milion wymieszanych gatunków
unicestwionych zanim naukowcy
mogli nadać im imiona?
Niesamowite, że ten świat
nie jest pokryty całunem
powszechnej żałoby
chyba że tak nazwiemy niebo. Odrzucam
taką zasłonę. Odkładam na później
lament. Nie będę też dąć
w retoryczne trąby
poranek po poranku
tak jakby słońce nie było tą durną rzeczą
głodną by nas powitać każdego dnia —
tym tępym, żółtym psem
na niebie. Jakież ono wierne,
to słońce. Starsze
od wszystkich bogów,
ani nie mrugnie
swoim nieciekawskim okiem.
Patrzy jak dni
omijają nasze przemijanie.

Przełożył Janusz Solarz
*
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba, na zewnątrz i zbliżenie
Maureen N. McLane dorastała w wiejskich okolicach górnego Nowego Jorku. Jej kwalifikacje naukowe onieśmielają. Studia na Harwardzie, na Oksfordzie, na University of Chicago. Od 1997, a więc cztery lata po tym jak zakończyła się moja przygoda z New York University, McLane jest profesorką od szeroko pojętego romantyzmu na tej uczelni. Oprócz monografii naukowych, pisze wiersze i rzeczy autobiograficzne. Nagradzano ją wielokrotnie, we wszystkich kategoriach, w których pisze.

Komentarze