Jak światło ściekające z wypadku — więcej światła, i więcej
Jak cień na progu
Jak dokument na końcu korytarza
Jak ludzie skubiący trawę na pastwisku
Jak żałobnicy, jak konie
Jak oficjalna przemoc
Tortura
Jak dziecko w szpitalnym pokoju po odejściu rodziców
Jak spotkanie sukienki na studniówkę z twoją nagością
Jak spotkanie z Obojętnością w sukience na studniówkę
Jak czarna kawa rozlana na liliach
Jak mleko rozchlapane na prochach
Oto nadchodzę: Mężczyzna wlokący coś za sobą
Ta rzecz, którą wlecze: Oto jestem
Przełożył Janusz Solarz
*
Laura Kasischke urodziła się w 1961 roku w Grand Rapids w stanie Michigan, dawniej centrum przemysłu meblowego. Poza studiami na Columbia University, praktycznie całe jej życie związane jest ze stanem Michigan. Ma magisterium z twórczego pisania zdobyte na Univeristy of Michigan, gdzie też uczy, od wielu lat, kształcąc przyszłych poetów i poetki. Uważa się ją równocześnie za piewczynię i demaskatorkę życia rodzinnego z amerykańskich przedmieść. Nikt tak jak ona, jak uważają krytycy, nie poświecił się tematowi dorastania, zakładania rodziny, zmagania się ze stereotypami w enklawach amerykańskiego suberbium.
#poniedziałkizJanuszemSolarzem
VIII
Anna Grabowska
ani ex ante, ani ex post
jest koło czwartej, byle jaki dzień października, chwilowo nie pada na twarz
nikt oprócz pijaka w metrze pełnym beznadziei. taka percepcja subliminalna:
on leży, ja próbuję nie upaść zbyt nisko.
obłąkana kobieta krzyczy w moją stronę, że nas piekło pochłonie, a przecież
już jedziemy pod ziemią przynajmniej trzy stacje, na końcowej zdziwi się bardzo
józef z arymatei, że nas aż tylu.
obłąkanej przekazuję wzrokiem znak wojny, próbuję nie powiedzieć, że mam dość
chore dziecko, żadnej świetlanej przyszłości, ani, że każą matkom rodzić
parogodzinne cierpienia.
już pisałam, jest październik, pochmurno, a będzie jeszcze gorzej. na ulicach
ucinają głowy, pielęgnują zdrowo rosnące chore płody, miłosiernie
zakazali plewienia.
zapomniałam ci powiedzieć: przed wejściem do metra, w deszczowej studzience
znalazam łańcuszek z koziorożcem. gdybym była tobą, uwierzyłabym w dobry znak
a nawet cuda. ale nie jestem.
*
Anna Grabowska (1969) – poetka. Autorka tomu Migotanie gwiazd i przedsionków (Radomsko 2014). Laureatka VI Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Janusza Różewicza (2014). Mieszka w Paryżu. Nieszczęśliwa szczęściara, czyli zdecydowanie kobieta.
IX
Dominika Lewicka-Klucznik
Listopad odchodzi powoli
nie znalazłam czasu
na twoje życie tym bardziej na śmierć
jak zwykle nie w porę jak zwykle za szybko
nie umiera się pomiędzy dobranoc a napijesz się kawy
pomiędzy chcę dziecko a owulacją
zmieniłam kod pocztowy
kwiaty z adresem na cmentarz stoją
w wazonie powoli gniją
drzewa za ciebie nie posadzę
domu nie mam w kartonie książki
w komputerze muzyka
nie czekam piję wódkę
jadę pierwszym tramwajem
umieram na biało oddaję się
za darmo piszę
nic nie pomaga
*
Wiersz jest dla mnie ważny, ponieważ przypomina mi, że każdy dzień może być ostatni, a plany robione na bliżej nieokreśloną przyszłość wcale nie muszą się zrealizować. Skoro tak szybko umieramy, to powinniśmy jeszcze mocniej żyć.
*
Dominika Lewicka-Klucznik – rocznik 1978, animatorka, filolożka. Wydała trzy książki poetyckie. Prowadzi blog/stronę autorską: www.lewickaklucznik.pl
X
Monika Taubitz – Nocny rejs
Nie mam prawa
zarzucić kotwicy
w bezpiecznym porcie.
Wszystkie więc mury
odrzuciłam.
Wpuściłam potop.
Ciemna fala,
co mnie porwała
w samotną nocną podróż
ku morzu zwątpienia,
nie zawróci.
Kto waży się,
dociekać tajemnicy,
zarzuca kotwicę
w nieznaną głębię
między zatopione skarby
na dnie,
na lądy, co istniały,
w czas, tory wypływa.
Może kiedyś znów wynurzę się ,
z perłą w dłoni.
Wtedy samotnie zasnę na morzu
wypłycona w wyspę,
i w sztormowym wietrze,
małym, chorym ptakom,
co u mnie leczą osłabione skrzydła,
snuć będę opowieści.
Nie o rafach strachu,
na których rozbijają się statki,
nie o pętach istot bezskrzydłych,
ani o bezmiarze fali,
która mną cisnęła.
Ale o dalekich brzegach ze światła
i o rozbłyskach na horyzoncie,
które czasem unoszą moje powieki.
Przełożyła Magdalena Sanocka
*
Monika Taubitz (ur. 2 IX 1937 roku we Wrocławiu) jest niemiecką poetką i pisarką, związaną ze Śląskiem i ziemią kłodzką, laureatką wielu prestiżowych nagród literackich oraz m.in. odznaczenia Krzyża Zasługi na Wstędze za dokonania literackie oraz „budowanie mostów” między Niemcami i Polakami.
XI
Paula Gotszlich
Przy produkcji gąbek w Leverkusen
O tych, o których mówi się, że są z Polski,
w Polsce mówi się, że są z Niemiec. Podoba mi się taki
brak lokalizacji. Ja, ja, ja: dziś na pewno jestem odpowiedzią
na wszystkie pytania, chociaż niektórych z nich nie rozumiem,
reaguję w ciemno i naprawdę szkoda,
gdy nie o taki odzew chodziło.
Renate poprawia włosy, sugerując mi, że mam poprawić akcent.
Rozmawiamy poważnie w czasie obiadowej przerwy.
Słyszysz głos z Litwy?
– Jedzmy, nikt nie woła.
*
Paula Gotszlich (1992) ‒ poetka, w latach 2012-15 studiowała filologię angielską w Wyższej Szkole Biznesu w Dąbrowie Górniczej oraz filologię polską na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Mieszka w Tarnowskich Górach. Debiutowała tomikiem "bezdech" wydanym przez Wydawnictwo Fundacja Duży Format. Publikowała m.in. w „Inter-”, „Helikopterze”, „Wyspie”, „Cegle”. Finalistka 10. edycji „Połowów” Biura Literackiego.
XII
Chrystyna Zanyk
***
Ta jesień wypełniona złotymi liśćmi, ulewami,
ciepłem świec, portugalskim winem, chryzantemami
i bezsensownymi porażkami.
Błędnymi wyborami,
ciągłymi poszukiwaniami i próbami.
Ilość nie przeradza się w jakość,
limity się wyczerpują, a prawda się nie odsłania.
Czarny Poniedziałek, film „Wołyń”,
świat w ogóle nie staje się lepszy,
problemy tylko się nawarstwiają.
I o czym to myślą politycy?
Niebo zaciąga się depresyjnymi chmurami.
Praca obrzydła, pieniądze się kończą.
Krótko mówiąc, jak zawsze jesienią.
Jedyne, co ci pozostaje, to twoja wolność.
Pijesz kawę za kawą, słuchasz plotek w korporacyjnej kuchni.
Rozciągasz usta w uśmiechu na żarty,
takie płaskie jak pianka we flat white.
Wyjmujesz z torby książkę, którą już trzeci tydzień taszczysz na darmo.
Nie zdążasz na niczym się skupić,
żadne to practical mindfulness.
Brakuje ci słońca,
a zwłaszcza morza.
Chcesz uciec, a potem przypominasz sobie, że już uciekłaś.
19.10.2016
Przetłumaczyła Aneta Kamińska
*
Chrystyna Zanyk (1986) urodziła się w Kołomyi. Ukończyła dziennikarstwo na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej oraz zarządzanie mediami na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od 7 lat mieszka w Polsce: najpierw w Krakowie, a przez ostatnie trzy lata w Warszawie. Pracowała jako dziennikarka na Ukrainie oraz za granicą. Aktualnie jest redaktorką naczelną gazety dla Ukraińców mieszkających w Polsce „Nasze Słowo”.
#środyzAnetąKamińską
XIII
Anna Piwkowska – Jesień nad miastem Semiramid
Nad miastem rdzawy nów i moknie, pomarańczowy skuter, w oknie
stoję wsłuchana w miasta szelest, nie, raczej pomruk, gdy w obrocie
falują drzwi, ruchome schody, Semiramidy i ogrody.
Tysiące Semiramid w brzuchu – miasta. Narasta grzmot pod ziemią,
gdy w bębny miast tysiące plemion uderzą, staną w tatuażach
kobiety różnych ras, a w twarzach, czarnych i żółtych, białych, nagich,
łagodnych, albo jak dynamit – gniewnych – drgną usta Semiramid.
Babilon czesze swoją jesień w ogrodach metra. W mgle kanałów
wyrusza naga, z psami, na łów, dziewczynka. Oczy ma jak kadzie
w spiżarniach pełnych miodu, kładzie, kamień węgielny, diament, lament
pod nowe miasto. Stare w granit, stygnie, przy trąbkach Semiramid.
Warszawa, jesień 2018
*
Anna Piwkowska (1963) – poetka, eseistka, polonistka. Opublikowała tomy: „Szkicownik” (1989), „Cień na ścianie” (1990), „Wiersze i sonety” (1992), „Skaza” (1996), „Tylko trzy drogi” (2000), „Po” (2002), „Niebieski sweter” (2004), „Farbiarka” (2009), „Lustrzanka” (2012), „Wyspa Nieborów” (2016). Laureatka m. in. Nagrody Literackiej im. Georga Trakla (1995), Nagrody Literackiej m. st. Warszawy (2010, 2015) i Nagrody Literackiej IBBY za powieść dla młodzieży „Franciszka” (2014). Autorka książek o życiu i twórczości Anny Achmatowej (2003, 2015) oraz prozy inspirowanej wierszami i biografią Georga Trakla pt. „Ślad łyżwy” (2007). Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i PEN Clubu.
Fot. Wikipedia
XIV
LOUISE GLÜCK
ROCZNICA
Powiedziałem, że możesz się przytulić. To wcale nie znaczy
przyciskania twoich zimnych stóp do mojego fiuta.
Ktoś powinien cię nauczyć jak się zachowywać w łóżku.
Myślę, że powinnaś trzymać
swoje łapy i nogi przy sobie.
Zobacz co zrobiłaś —
przepłoszyłaś kota.
Ale ja nie chciałam twojej dłoni tam.
Chciałam by twoja dłoń była tutaj.
Powinieneś dbać o moje stopy.
Powinieneś wyobrazić je sobie
następnym razem gdy zobaczysz seksowną piętnastolatkę.
Bo dużo więcej można znaleźć tam gdzie te stopy należą.
_______________________________________________
ANNIVERSARY
I said you could snuggle. That doesn’t mean
your cold feet all over my dick.
Someone should teach you how to act in bed.
What I think is you should
keep your extremities ro yourself.
Look what you did —
you made the cat move.
But I didn’t want your hand there.
I wanted your hand here.
You should pay attention to my feet.
You should picture them
the next time you see a hot fifteen year old.
Because there’s a lot more where those feet come from.
ŚNIEG
Późny grudzień: mój ojciec i ja
jedziemy do Nowego Jorku, do cyrku.
Przytrzymuje mnie
na swoich ramionach na przenikliwym wietrze:
świstki białego papieru
poniewierają się na podkładach kolejowych.
Mój ojciec lubił
tak stać, trzymać mnie
tak by mnie nie widzieć.
Pamiętam
jak gapiłam się przed siebie
w ten świat widziany przez mojego ojca.
Uczyłam się
wchłaniać jego pustkę,
ciężki śnieg
nie chciał spaść, wirował wokół nas.
______________________________________________
SNOW
Late December: my father and I
Aae going to New York, to the circus.
He holds me
on his shoulders in the bitter wind:
scraps of white paper
blow over the railroad ties.
My father liked
to stand like this, to hold me
so he couldn’t see me.
I remember
staring straight ahead
into the world my father saw;
I was learning
to absorb its emptiness,
the heavy snow
not falling, whirling around us.
CIEŃ JASTRZĘBIA
Obejmując się na drodze
z jakiegoś powodu, którego już nie pamiętam
i odsuwając się od siebie gdy dostrzegliśmy
ten kształt przed nami — jak blisko od nas?
Spojrzeliśmy w górę, tam gdzie jastrząb
kołował ze swoją zdobyczą; patrzyłam
jak skręcają w stronę West Hill, rzucając
swój wspólny cień na ziemię, ten wszechogarniający
kontur drapieżnika —
za chwilę zniknęli. A ja pomyślałam:
jeden cień. Taki sam jak nasz,
gdy trzymałeś mnie w ramionach.
______________________________________________
HAWK’S SHADOW
Embracing in the road
for some reason I no longer remember
and then drawing apart, seeing
seeing that shape ahead — how close was it?
We looked up to where the hawk
hovered with its kill; I watched them
veering toward West Hill, casting
their one shadow in the dirt, the all-inclusive
shape of the predator —
then they disappeared. And I thought:
one shadow. Like the one we made,
you holding me.
NOCNE MIGRACJE
To ten moment gdy widzisz raz jeszcze
czerwone jagody górskiej jarzębiny
i nocne migracje ptaków
na tle ciemnego nieba.
Zasmuca mnie to kiedy myślę,
że umarli ich nie zobaczą —
tych rzeczy, na których nam zależy,
one wszystkie znikają.
Gdzie wobec tego dusza znajdzie pocieszenie?
Wmawiam sobie, że być może nie będą jej już
potrzebne takie przyjemności;
może stan niebytu najzwyczajniej wystarczy,
jakkolwiek trudno jest to sobie wyobrazić.
__________________________________________
THE NIGHT MIGRATIONS
This is the moment when you see again
the red berries of the mountain ash
and in the dark sky
the birds’ night migrations.
It grieves me to think
the dead won’t see them —
these things we depend on,
they disappear.
What will the soul do for solace then?
I tell myself maybe it won’t need
these pleasures anymore;
maybe just not being is simply enough,
hard as that is to imagine.
~
Tegoroczna noblistka, Louise Glück, jest już oczywiście znana polskim miłośnikom poezji, chociaż jej twórczość będzie musiała poczekać na bardziej obszerny wybór wierszy w polskim przekładzie. Dzisiaj dla czytelników Babińca cztery wiersze poetki, z czterech różnych okresów jej długiej kariery. Wszystkie zostały wybrane z przekrojowego wyboru poezji autoryzowanego przez autorkę i wydanego przez dom wydawniczy Farrar, Straus and Giroux w 2012 roku.
Komentarze
Prześlij komentarz