Grzegorzewska, Kur, Bachmann, Kulisiewicz, Kruczak, Rembielińska, Chiang

 I

Wioletta Grzegorzewska
'
Wszystko o mojej babce
Córko pszenicy, niewolnico chytrej lebiody,
matko pięciu stron świata i trzech hektarów,
ostronosa żono stolarza, kochanko zduna;
pachnąca szarym mydłem królowo, w chustce
ze złotą nitką pani, z nimbem ptaków o świcie
umęczona wasalko pól, chleba naszego akuszerko,
mistrzyni polewki i żuru, opiekunko kapusty,
która zanosiłaś dojrzały sierpień do stodoły,
bono kwaśnego zaczynu w kamiennym domu,
niedotleniona meduzo o poskręcanych palcach,
nawlekająca nas na nitkę jak ćwiartki gruszki,
urodziwa selenitko z wytrzeszczonymi oczami,
z wolem tarczycy na szyi czarna wróżbitko,
czuję wokół twoje deseniowe spódnice,
siedem napiętych antenackich kręgów,
lunatyczko łapiąca oddech przez szczeliny snu,
damo z jaskrą idąca po omacku do światła
w stołowym, w piecu, na ganku i w studni,
na łożu małżeńskim ukrzyżowana rodzicielko,
porzucona metreso, słodko-gorzka niewolnico
dawnych przyśpiewek, zabobonów i wierzeń,
babciu, wytrwała kusicielko, sina wierzbo
nawiedzająca uparcie moje myśli i wiersze,
klepsydro, księgo starych słów i światów
ze złamanym obojczykiem popłyń
na zawsze z tą bezbarwną rzeką.
Z tomu “Orinoko”, 2008
*



















Wioletta Grzegorzewska (1974) – polska poetka i prozaiczka. Autorka ośmiu tomów poetyckich i czterech książek prozą. Laureatka kilku nagród literackich, m.in. "Konkursu Literackiego Polish Books w Londynie" (2007), "Złotej Sowy Polonii" w Wiedniu za działalność literacką (2015), Nagrody Miasta Częstochowy w dziedzinie kultury (2017).

II
Bożena Kur
Na zapas
u nas to rodzinne
babcia wypychała kieszenie
skórkami od chleba
zagryzała lęk przed czarną godziną
mama uginała się od zakupów
bardziej niż półki
pełne na wszelki wypadek
a ja chucham na zimne układy
bez przepływu ciepła się męczę
w najbardziej stałym stanie nie iskrzy
gdy ciało mija się z ciałem
jestem zachłanna na zapas
kocham
jakby miało się skończyć do jutra
*



















Piszę od niedawna - nieco ponad rok. Wierszami najczęściej rozmawiam ze sobą lub z wybranym adresatem.
Wiersz w załączniku to jeden z kilku, w których nawiązuję do szczególnych zachowań lub momentów z życia kobiet w mojej rodzinie - często przemilczanych lub uznanych za niewystarczająco istotne, by świat o nich wiedział. Bożena Kur.

III
Ingeborg Bachmann
Miłości, wytłumacz mi!
Twój kapelusz lekko powiewa, pozdrawia, płynie na wietrze,
twa odsłonięta głowa oczarowuje chmury,
a serce twoje za czymś innym tęskni,
usta twe przemawiają nowymi językami –
drżączka rozplenia się po polach,
lato rozdmuchuje naokół okwiat gwiazdnicy,
oślepiona płatkami podnosisz twarz,
śmiejesz się i płaczesz i cała zamierasz
na myśl, co ci się jeszcze może przydarzyć –
Miłości, wytłumacz mi!
Paw uroczyście roztacza swój ogon budząc podziw wokół,
gołąb stroszy swój kołnierz z piór,
powietrze się wzdyma napełnione gruchaniem,
kaczor głośno kwacze, dzikim miodem wionie
cała ziemia, nawet w statecznym parku
każdy gazon obrzeża złoty pył.
Ryba czerwienieje, prześciga ławicę
i poprzez groty dopada łoża z koralu.
Skorpion tańczy lękliwie w takt muzyki srebrnych piasków.
Chrząszcz z daleka węszy swą Najwspanialszą;
gdybym miał jego zmysł, czułbym także,
że skrzydła pod jej pancerzem lśnią i migocą
i ruszyłbym ku dalekiej kępce poziomek!
Miłości, wytłumacz mi!
Woda poczyna mówić,
fala bierze falę w posiadanie,
w winnicy nabrzmiewa grono, odskakuje i spada.
Jak odważnie ślimak wysuwa się ze swego domku!
Kamień potrafi zmiękczyć inny głaz!
Miłości, wytłumacz mi, czego sam nie umiem sobie wytłumaczyć:
Miałżebym więc przez ten krótki straszny czas
tylko z myślami obcować i samotny
ni miłości nie zaznać, ni miłością darzyć?
Czyżby ktokolwiek mógł jedynie myślą żyć? Nie odczułby braku?
Powiadasz: czeka na niego już duch inny.
Nie tłumacz mi więc nic. Widzę salamandrę
jak mknie prosto w ogień.
Żaden jej nie gna strach i nic jej bólu nie sprawia.
Przełożyła Wanda Markowska
*









Ingeborg Bachmann (1926 - 1973) – austriacka poetka, pisarka, eseistka, germanistka, z wykształcenia filozofka i psycholożka. Prywatnie żona pisarza Maksa Frischa.

IV
Małgorzata Kulisiewicz
Ekfraza do rzeźby Władysława Hasiora
Tata wyjmował nimi gwoździe na budowie
i robił domek dla lalek,
teraz wyrywają nimi jego paznokcie.
My także za ścianą brudnego lochu.
Słyszymy krzyk.
Urodzona w pierwszym roku wojny,
mam teraz dziesięć lat,
nie rozumiem jeszcze
po co Żołnierze Wyklęci
i kto to komuniści.
Słyszymy tylko rozpacz i wrzask.
Miałyśmy mówić strażnikom,
że nic nie wiemy,
bo naprawdę nic.
Tylko straszny żal taty
i zdziwienie,
do czego mogą służyć obcęgi.
źródło: Helikopter OPT
*



















Małgorzata Kulisiewicz – absolwentka filmoznawstwa i polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka esejów i recenzji filmowych i literackich, publikacji historycznych, realizatorka reportaży telewizyjnych. Autorka tomików poezji: Inni Bogowie, Kot Wittgensteina i inne wiersze oraz Ciasteczka z ironią. Jej opowiadania i wiersze były publikowane m.in. w „Gazecie Kulturalnej”, „Wyspie”, „Nowych Myślach”, „BregArcie”, „Babińcu Literackim”, „Poezji Dzisiaj”, w „Whisper of Sofly – Yearly Anthology of Poetry (Vol 2)”, „Contemporary Writers of Poland. On Life’s Path” oraz w licznych antologiach i almanachach. Kilkukrotnie zauważona i wyróżniona w konkursach poetyckich. Mieszka w Krakowie.
Śladem poetki w Babińcu: https://www.facebook.com/…/a.320315781691624/627163097673556

V
Julija Kruczak
***
W dzieciństwie nienawidziłam jeździć do babci
Bałam się, że wyrosnę na grubą babę z kupą dzieci i długim nosem
I żeby wybić ze mnie tę miejską dziewczynę budziła mnie z pierwszym kogutem
I senną w koszuli nocnej rzucała w rosę żebym rosła piękna bez chorób i nerwic
Mówiła to łzy ziemi ona płacze za swoją młodością
Płacze za wszystkimi sowami które wypadały z gniazd i jeżami które zabłądziły
Za wszelkim złym i nieczystym co wryły się w grunty z pierwszym boskim promieniem
W dzieciństwie nienawidziłam jeździć do babci
Bałam się, że nachapię się tej rosy i stanę się zbyt piękna
Bo piękne dziewczyny a potem kobiety mówiła babcia zawsze są nieszczęśliwe
Przetłumaczyła Aneta Kamińska
*



















Julija Kruczak (1993) – ukraińska poetka, malarka i założycielka fundacji ArTerapia. Laureatka konkursów literackich: Nowe nazwiska poetów (2012), Młoda republika poetów (2014) oraz wydawnictwa Smołoskyp (2015). Otrzymała nagrodę publiczności Międzynarodowego Festiwalu Wideopoezji CYKLOP. Twórczyni marki odzieży dla kobiet Być. Pracuje jako arteterapeutka, trenerka transformacyjna oraz psychoterapeutka.

VI
Olga Rembielińska
Meu amor PTSD
Pewien mężczyzna zakradł się w nocy z ostrzem,
długie włosy rozsypały się w dłoniach
Polska, ostrzegała mnie jedynie przed mocą dalidy
szeptuchy z wiosek zebrały się więc w krąg:
dzwonnica kościoła rozproszyła stado gołębi,
zahuczało jak w więzieniu, gdy klawisz wali
w pręty. Karton zgnił we wnętrzu. Zaczęłam śnić
o kraju szamba: ô inhame, a batata é uma puta barata
erotyczne od kiedy przychodzimy na świat
erotyczne od kiedy samo-stanowimy
sypialnia nie jest pusta
w odbiciu stoi Mokosz
mokra
choć sama
*













Olga Rembielińska (89) – z wykształcenia etnolożka. Pracuje nad pierwszą książką poetycką. Publikowała w "Etnografii do kieszeni", "Babińcu Literackim", "Szajn". Jej wiersze znalazły się w antologiach pisma "Inter" oraz "Babińca Literackiego". Prowadzi fotomodelingowe konto na Instagramie: @olgarembielinska. Bardzo ceni kapitał kulturowy, który zbudowała sobie na słuchaniu 50 Centa, Seana Paula i innych raperów z końcówką „dogg” odtwarzanych w Winampie.

VII
WEN-YU CHIANG - PAPAJA (江文瑜 – 木瓜)
nie chce,
tak jak inne wyluzowane babcie, rozbierać się
przed każdą kąpielą słoneczną,
płynącym chmurom nie powie dzień dobry
nie wpuszcza do swojej nocy wojskowej parady
delikatnie głaszcze dwie papaje na piersiach
mniej więcej pięćdziesiąt lat temu, pełna młodych piersi
myślała o nich jak o żarówkach, białych, świecących mocno
myślała, są trwałe, energooszczędne, starczą na długo
japońscy żołnierze włączali je i wyłączali jeden po drugim
jakby szkło elastyczne miało nigdy nie pęknąć
światła w pokoju gasną
przytępione światło nie pozwala dostrzec
który z nich się śmieje, który jest pełen furii, który radosny, który swobodny
białe światło piersi nie oświetla ich twarzy
w maleńkim pokoju w miejscu bez imienia
na filipińskiej wyspie
musi użyć jedynego, czystego światła, swego ciała
do towarzystwa, do tchórzostwa, ciała-trwożywa
ruszali jeden za drugim, gwałtownie
w stronę dziewiczej/cichej krainy
a ona kołysała się na łodzi
a może i była łodzią
żołnierze napierali jeden po drugim jak fale,
które odpychają od domu rodzinnego
jej imię zmuszone by zostać na lądzie/na lodzie, na polu bitwy
wszystkie statki niesione w podróż
w kraje bezwiedne/jędrne
łódź przepływa
przez wietnamskie ujście Mekongu
samoloty spuszczają bomby
pokład natychmiast zmienia się w drzazgi
a ona patrzy na drugą połowę statku; tonie
ogromny ciężar napiera ją od pasa w dół
stopniowo traci oddech
nie potrafi złapać za dryfujące drewno
woda przepływa przez jej ciało jak torpeda
zamiast mowy ma w ustach bańki
wypływa kolejny statek
przemierza Kanał Bashi
rozładowują się, jeden po drugim, każdy z nich
każe zmienić/zmielić tożsamość i imię
w tej dżungli
ze statku wojennego wychodzą całe oddziały
w klitce/klitoris swojego domu boi się
gdy co noc żołnierze czołgają się
boi się karczowania/koczowania w zaroślach
poza dźwiękiem czyszczonej lufy
jest tylko dźwięk duszy
wychodzący z czeluści/czułości wszechświata
mniej więcej pięćdziesiąt lat później
konania/konary drzew pozbywają się owoców papai, spadają na gołą ziemię
jej słaby/smukły kręgosłup nie zegnie się by podnieść
bańki/bomby rozrzucone po podłodze
przypominają odpady, przepalone knoty
wszędzie wokół śpiew robactwa
nuci żołnierską melodię na akordeon i harmonijkę
"Wciąż mieszkasz na tej filipińskiej wyspie?"
Przekład na język polski: Jakub Sajkowski
Przekład z zapisu tradycyjnego na uproszczony, konsultacja językowa: Zha Guining
*



















Wen-yu Chiang(江文瑜)- tajwańska poetka, badaczka, lingwistka, feministka. Jest absolwentką Państwowego Uniwersytetu Tajwańskiego i Uniwersytetu Teksańskiego w Austin, obroniła doktorat na Uniwersytecie w Delaware. Odbywała staż gościnny na Harvardzie i Uniwersytecie w Kyoto. Obecnie jest profesorem w Instytucie Lingwistyki na Państwowym Uniwersytecie Tajwańskim. Naukowo zajmuje się teorią metafory, lingwistyką kognitywną, socjolingwistyką i gender studies. Opublikowała, między innymi, tomy wierszy: Męskie sutki(男人的乳頭), Kuchnia babci(阿媽的料理), Gassho(合掌) (współautorstwo z Judy Ongg) i Budda sadzi róże w kocich źrenicach (佛陀在貓瞳裡種下玫瑰). Ponadto, opublikowała biografię: Kobiety Timuru: Tajwańska malarka Chen Chin i jej uczennice(山地門之女:台灣第一位女畫家陳進和她的女弟子); zbiór opowiadań Ciało, które zlewa się z kimonem(和服肉身); opracowała również antologie opowieści tajwańskich kobiet: Babcine opowieści(阿媽的故事), Znikające babcie Tajwanu(消失中的台灣阿媽), Matczyne opowieści(阿母的故事). Otrzymała nagrodę Nagrodę Poetycką Chen Hsiu-hsih (陳秀喜), oraz Nagrodę Literacką Wu Chuoliu (吳濁流) za poezję. W roku 2000 wybrano ją jedną z Dziesięciu Najwybitniejszych Młodych Kobiet Tajwanu.
Jakub Sajkowski – poeta, tłumacz, redaktor. Opublikowane książki poetyckie: Ślizgawki (2010), Google Translator (2015), Zestaw do kaligrafii (2018). Tłumaczył z angielskiego, rosyjskiego i mandaryńskiego.
Od tłumacza:
„Papaja” (木瓜) jest najbardziej znanym wierszem tajwańskiej poetki, badaczki, lingwistki i feministki Wen-yu Chiang (江文瑜), i jednym z najważniejszych dla samej autorki. Opowiada on o losie tzw. „kobiet do towarzystwa”, „pocieszycielek” albo „comfort women” – są to eufemistyczne określenia kobiet zmuszanych do nierządu i gwałconych przez japońskich okupantów. Liczbę „kobiet do towarzystwa” szacuje się od 50000 do 300000. Pochodziły z terenów okupowanych przez Japonię, np. Chin, Korei, Formozy (dziś: Tajwan), Wietnamu, Malajów, Filipin i innych podbitych państw. W wierszu „Papaja” Wen-yu Chiang, chcąc jak najpełniej dać głos jednej z tych kobiet, zdaje się maksymalnie wykorzystywać potencjał języka mandaryńskiego. Mam tu na myśli przede wszystkim homonimię, najczęściej przez tajwańską poetkę zaznaczaną poprzez pary słów poprzedzielane ukośnikiem. Homonimię, to znaczy dokładne współbrzmienie słów o zupełnie odrębnym znaczeniu, a identycznym brzmieniu, zjawisko powszechne w języku mandaryńskim, a stosunkowo rzadkie w języku polskim. U Wen-yu Chiang ta homonimia po raz pierwszy pojawia się w wersie wprowadzającym pojęcie „kobiet do towarzystwa”, w oryginale: 慰安 未安 畏暗 [wei an, wei an, wei an], w wiernym tłumaczeniu brzmiałoby to tak: „pocieszycielki”, „brak bezpieczeństwa”, „strach przed ciemnością”. Tłumacz uznał, że zachowanie pełnej homonimii jest tu niemożliwe, jest możliwe natomiast zaznaczenie współbrzmień poprzez aliteracje czy rymy niedokładne, a jednocześnie trzymanie się zasady, którą przyjęła autorka, to znaczy: że homonimy wyrażają kontrastujące pojęcia, jedno często (choć nie zawsze) odnoszące się do miłości, czułości, żywotności, drugie do zła, agresji, ciemności. Zdarzało się, że kosztem utrzymania tej równowagi cierpiała wierność w stosunku do oryginału. Gra słów „ciało-trwożywo” jest autorskim pomysłem tłumacza, w oryginale również nie występuje (auto)oskarżycielska konotacja słowa „tchórzostwo”, tłumacz uznał jednak, że samoskarżenie, autodeprecjacja (lub oskarżenie w stronę japońskich żołnierzy?) jest uzasadnione przez całość historii, mieści się też w kontraście pomiędzy „pocieszycielstwem” a strachem, a jednocześnie wyraźnie wskazuje na współbrzmienie występujące w oryginale. Z kolei we fragmencie „czeluść/czułość” (oryginale 竅/鞘 [Qiào/qiào], czyli „otwór/powłoka) zdecydował się, kosztem oddalenia od oryginału, na jak najbliższe współbrzmienie przy jednoczesnym stworzeniu zestawienia, które doskonale odnosi się do całości klimatu wiersza. Warto też zwrócić uwagę na zastosowane przez autorkę rozwiązanie niemożliwe w języku polskim, które pod koniec wiersza niejako „przełamuje” jego tytuł. Tam, gdzie tłumacz pisze „konary/konania”, autorka pisze „木/墓瓜”. 木瓜, czyli „papaja”, składa się, jak większość słów w języku chińskim, z autonomicznych znaków. 木 [mu], czyli „drzewo”, oraz [gua] 瓜, czyli „owoc”. Zatem dosłownie „owoc drzewa”. Autorka „przełamuje” jednak to słowo homonimem „drzewa” [mu] 墓, oznaczającym „śmierć”. W oryginale jest to więc „owoc drzewa/śmierci”, a jednocześnie po prostu „papaja”. Mistrzowsko wykorzystana ekonomiczność języka mandaryńskiego była tu niemożliwa do oddania w wersji polskiej, dlatego tłumacz wybrał bardziej opisowe rozwiązanie. Reszta homonimicznych par została zinterpretowana przez tłumacza względnie wiernie, choć była równie dużym wyzwaniem, podobnie jak cały wiersz. W tłumaczeniu nieocenioną pomocą była koleżanka Zha Guining, która przeprowadziła mnie przez największe pułapki języka chińskiego.

Komentarze