Małgorzata Köhler - Armenia

Musiał mieć w sobie nonszalancję kozła,
skaczącego po górach, twój pradziad, Ormianin,
z kraju długiego życia - z tym warto coś zrobić,
ocalić, wywieźć, choćby i do obcych.

Mój armeński przodek przywlókł rytm odrzeczny
- tęsknotę za śnieżnym szczytem i za zejściem.
Są w nas emigranci, są w nas ci uchodźcy przed wyrokiem góry.

Przed sklepem jubilera żebrak, nic nie mówi,
tylko zdejmuje czapkę przed pieniądzem.
Na palcu ruskie złoto, obrączka. Ktoś obok:
"Panie, on u siebie ma dwa domy, żonę,
co chodzi w futrach, i bandę nierobów.
Co mu pan tu dajesz, pójdzie zaraz w świat.“

Patrzę na jego czapkę, pod nogami, w którą wrzuciłeś piątkę
- z barankiem, z Armenii.

Nadal nie mówi, modli się: za żonę,
za obcych, za nas
i za jubilera.
za obrączki, pierścionek dla córki, najmłodszej, bo nie ma.
za wizę, za szkołę, za prąd i lekarstwo.
za tytoń. za bilet,
za bilet.

A potem odchodzimy, prędko, bo wstyd
dawać jest większy niż brać.
Nad górami śnieg, w aucie ciepło.
Zaczynasz śpiewać i zaraz lepiej.
I krew w nas gra to samo: pieprzyć terytoria,
okna są do wybicia, do śpiewania morda.

*
FB_IMG_1487616000998
Małgorzata Köhler, autorka dwóch tomików poezji „Zjedz ślimaka“ i „Zimne ognie“, powieści „Zabieg“ i opowiadań „W drodze do szpitala“ wydanych pod nazwiskiem Małgorzata Gołąbek, jeszcze przed emigracją. Urodzona we Wroclawiu, później związana z Kielcami, od 1985 roku mieszka w Niemczech. Jej wiersze ukazywały się m.in. w „Życiu literackim“, Twórczości“, „Frazie“, „Toposie“ i wielu innych pismach papierowych, laureatka kilku konkursów literackich. Pisze poezję i prozę, dramaty, tłumaczy również poezję. Od kilku lat publikuje wyłącznie w internecie.

Komentarze