Kobylińska, Daňhelová, Podobińska, Osiecka, Niedziejko, Iłłakowiczówna, Jurkowska

I
Katarzyna Kobylińska (1956-2019)

Katarzyna Kobylińska pisała niewiele, i nigdy nie zabiegała o wydanie swoich wierszy, choć wydawcę znalazłaby z pewnością, a i wiele osób ją do tego namawiało. Zawsze skupiona na innych, nie na sobie, była podporą i cierpliwą nauczycielką dla wielu młodych poetów, muzą pl.hum.poezja i Nieszuflady.
Odeszła przedwcześnie po ciężkiej chorobie.
Szkoda, aby jej wiersze pozostały nieznane, więc dziś jeden z nich:

kolacja we troje

zasady umierania są umowne
ja umieram
ty mówisz że ładnie wyglądam
i że wszystko będzie dobrze
kiedy leżę w białej koszuli
śmierć wyczesuje mi włosy
rozrzucając je na dywanie
bierzesz odkurzacz i mówisz
że mam srebrzystą głowę
i że wszyscy mi tego zazdroszczą
wieczorami przynosisz wino
żebym mogła się śmiać
a czasem także zgrabne sukienki
i pantofle na obcasach
których stukot zagłusza
skrzypienie w kolanach
nocą wtulamy się w siebie
staram się naśladować twoje bicie serca
i oddech
rano budzę się z odciśniętym na policzku
fragmentem poduszki
– pamiętaj zadzwoń załatw odbierz
nie zapomnij – prosisz
podając mi torebkę
mam w niej dowód osobisty
z wpisaną datą urodzenia
na wypadek
gdyby śmierć chciała mnie wylegitymować
gdy biegnę do autobusu
żeby zdążyć na pierwszą zmianę
zwinięta w świąteczny precel
tej ryby po grecku
nie da się powtórzyć
schab przebity widelcem
daje znak do odwrotu
sypią się bakalie
twarde orzechy
polewy
jak ty wyglądasz
o boże
tak niepoważnie układasz półmiski
zamieniasz miejscami talerzyk z masłem
i salaterkę śliwek w occie
uwikłany w zapach choinki
mruczysz mantrę o spełnieniu marzeń
których niedoczekanie
tkwię w cichej wannie
jak karp
jednak z głową ponad taflą
nie domyślać się uczuć
wywołanych zimnym strumieniem wody
jest miło
no to kto jest
aniołek


II
Lenka Daňhelová

* * *

Jaki pokój następnym razem.
W jakim języku trzeba będzie
poprosić o brakujący ręcznik.
Ile będziemy mieli wódki,
czy wino będzie znów takie dobre.
Która godzina poranna,
będzie tą, która zamiast snu
przyniesie krótkie omdlenie.
Co wszystko znów nam ucieknie.
Ile słów, myśli się nie urodzi.
Ile ich zabijemy śmiechem.
Ilekroć jeszcze palcami
będziemy przeczesywać marność.
Co przy tym poczujemy.
A nawet gdyby,
jakie nadamy jej imię.

(22. września 2005 r.)

Przełożył Franciszek Nastulczyk

*

Lenka Daňhelová (ur. 1973) - czeska poetka, pisarka, malarka oraz tłumaczka z języków: polskiego, słoweńskiego, włoskiego i francuskiego. Pracowała jako dziennikarka w bruntalskim tygodniku „Patriot", współpracowała z Radiem Wolna Europa i publikowała w internecie, na publicystycznym portalu iRegion.

Franciszek Nastulczyk urodził się 22.08.1957 r. w Bystrzycy nad Olzą (Republika Czeska). Absolwent UJ w Krakowie. Mieszka w Bielsku-Białej, pracuje jako nauczyciel. Poeta, tłumacz poezji czeskiej i słowackiej.  Członek zespołu redakcyjnego kwartalnika literacko-artystycznego "Pobocza". Wydał kilka zbiorów poezji.

źródło: Kwartalnik Pobocza

III
Magdalena Podobińska

Kobieta - ptak

jestem łabędziem
dumnym, czasem smutnym
lecz zawsze pięknym
nawet gdy inni
widzą tylko brzydkie kaczątko
skłonna do poświęceń
składam się w ofierze
ale nie wytrzymuję zbyt silnego mrozu
dlatego kochaj mnie
adorowana obrastam w piórka
to daje mi siłę
i chroni przed złymi mocami

jestem mewą
we mnie drzemią
dusze zmarłych marynarzy
tęsknoty mórz i oceanów
prastare pieśni
dzikość, natura i wiatr
jestem Humana del Niebla
Utkana z Mgły

jestem gęsią
cechuje mnie czystość
rześkość i witalność
mimo znużenia przenoszę góry
chronię nasze gniazdo
podnosząc larum
pełna ambicji i pragnień
cenię wolność
lecz nawet w klatce potrafię latać
bywam też głupią…

jestem kolibrem
niby delikatnym i kruchym
a jednak otwieram serca
tańczę i cieszę się chwilą
znam sekrety kochanków
wyciągam esencje życia
zmartwychwstaję ze wschodem słońca

jestem kurą domową
szczęśliwa i spełniona
jak westalka pilnuję ogniska
w mej pozornej uległości
drzemie wielka siła
cenię niezmąconą codzienność
ciepło i miłość
to mnie uskrzydla

jestem jaskółką
przynoszę wierność
szczęście i płodność
mam dar jasnowidzenia
i leczenia ślepoty
jestem Luz del Abismo
Światło z Otchłani
czynię wiosnę

*

Magdalena Podobińska urodziła się w Jeleniej Górze, wychowała i dorastała w Pszczynie a od 18 lat mieszka na Podkarpaciu. Jest żoną, matką dwójki dzieci i  nauczycielką języka angielskiego. Pasjonuje się muzyką, malarstwem, fotografią, filmem i literaturą.

IV
Agnieszka Osiecka – Grób nieznanego inteligenta

Czy pamiętasz, mój najmilszy, to miasteczko,
gdzie dawałeś mi kasztany i zawilce,
to miasteczko, co w pamięci mej, jak rylcem,
wyrzeźbione jest z ratuszem oraz rzeczką?
Skarby świata tam rzucałeś mi do stóp
i perfumami pachniała mięta,
prowadziłeś mnie za miasto, tam gdzie grób -
grób nieznanego inteligenta.

Nieznany inteligent
tam leżał Bóg wie odkąd,
nie wiemy, co zostawił
ni wdowie, ni sierotkom.
Nieznany inteligent -
podobno uczył w szkole,
nie wiemy, w jakim boju,
za miastem cicho poległ.
On oczy miał zielone,
a zimą chodził w palcie,
paluszki lubił słone,
przeciągów trochę bał się.
Nabawił się kataru
jesienią wczesną jeszcze,
zaglądał też do baru,
jednego w całym mieście.

Zastanawiam się, kochany, już po latach,
gdy do miasta mego wracam z życia matni,
czemu grób ten nawet zimą tonie w kwiatach
- mówią, że to inteligent był ostatni...
Dziś, choć skarby byś mi rzucał znów do stóp,
to prześladuje mnie ta myśl przeklęta,
czemu nie stać nas na jeden choćby grób
jednego jeszcze inteligenta...

Nieznany inteligent -
toć przydałby się w mieście,
posiedziałby w kawiarni,
czy w kinie, czy w areszcie.
Nieznany inteligent,
z uszami albo w palcie,
na pewno by się przejął,
w ratuszu lub na raucie.
Na ucho niechby szeptał
dziewczynom coś miłego,
po trawie niechby deptał,
brał pensję na pierwszego.
Pouczyłby nas w szkole,
poczytałby nam do snu,
a potem gdzieś by poległ
jesienią - albo wiosną.

*

Agnieszka Osiecka (ur. 9 października 1936 w Warszawie, zm. 7 marca 1997 tamże) – polska poetka, autorka tekstów piosenek, pisarka, reżyser teatralny i telewizyjny, dziennikarka.

Fot. Wikipedia, Marek Holzman, Warszawa, marzec 1965.

V
Julia Niedziejko

masz ostre zęby, często uciekasz i nie chcesz dać się oswoić

w dniu moich narodzin umarła ważna
dla mnie osoba. udało mi się ją spotkać

między życiem a śmiercią w budzie psa
na którego chorowałam przez kilka lat.

nie odeszła z tego świata tylko zmieniła
lokum na bardziej czyste. sporo wiedziała

o różnych formach duchowego przeżycia
cokolwiek się stanie – patrz na zwierzęta

z czułością. w ich oczach odbija się ludzkie
poszukiwanie własnego merdającego ogona.

*

Julia Niedziejko ‒ ur. 1993 r., laureatka 5. Ogólnopolskiego Konkursu na Tomik Wierszy "Duży Format", w kategorii "przed debiutem", nominowana do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej "Silesius" 2018 w kategorii "Debiut roku", swoją pierwszą książkę poetycką pt. "Niebieska godzina" napisała w Budapeszcie, obecnie mieszka w Poznaniu, z którego pochodzi.

VI
Kazimiera Iłłakowiczówna – Kolęda katyńska

Kiedyś może wielki muzyk wstanie,
nieme rzędy weźmie na klawisze,
wielki pieśniarz polski krwią i łzami
balladę straszliwą napisze.
Kiedyś piasek ten pod sosenkami
 – przyjdą ludzie, Bożą, wolną ciszą
wziąć na chusty ... Dzieci dzwoneczkami,
światłem, kwieciem, srebrem zakołyszą.
Procesjami piasek będą nieśli
do Pekinu, Moskwy i Madrytu.
I powstaną nowe całkiem pieśni,
całe w oczach i skrzydłach u szczytu
I powstaną niesłyszane wieści,
dziwne serca, ciała pełne blasku...
I Prawdę znowu ucieleśni Duch
Żywym Słowem – z katyńskiego piasku.

*

Zbrodnia katyńska – kwalifikowana jako zbrodnia komunistyczna, rozstrzelanie wiosną 1940 roku co najmniej 21 768 obywateli Polski, w tym ponad 10 tys. oficerów wojska i policji, na mocy decyzji najwyższych władz Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich zawartej w tajnej uchwale Biura Politycznego KC WKP( z 5 marca 1940 roku (tzw. decyzja katyńska). Egzekucji ofiar, uznanych za „wrogów władzy sowieckiej” i zabijanych strzałami w tył głowy z broni krótkiej, dokonała radziecka policja polityczna NKWD. W latach 1940–1990 władze ZSRR zaprzeczały swojej odpowiedzialności za zbrodnię katyńską, lecz 13 kwietnia 1990 roku oficjalnie przyznały, że była to „jedna z ciężkich zbrodni stalinizmu”. Wiele kwestii związanych z tą zbrodnią nie zostało jak dotąd wyjaśnionych.

Kazimiera „Iłła” Iłłakowiczówna (ur. 6 sierpnia 1892 w Wilnie, zm. 16 lutego 1983 w Poznaniu – polska poetka, prozaik, dramaturg i tłumaczka.

Utwór,,Kolęda katyńska" został napisany w 1943 roku na fali doniesień o zamordowaniu polskich oficerów przez Sowietów. Iłłakowiczówna jest w tym wypadku swego rodzaju wizjonerką, słusznie przewidując, że o zbrodni kiedyś będzie można mówić swobodnie, by upamiętnić pomordowanych Polaków.

VII
Marta Jurkowska ‒ Pieśń o zagubionym mężczyźnie

Ta pieśń będzie o dziecku
zamkniętym w dorosłym ciele,
o podrywaniu strun,
szukaniu drogi w piasku,

miejsca, gdzie chłopiec
porzucił swoje imię.
W jego kieszeniach zguba
i cierpki śmiech.

Odkąd wywiedli go ludzie
z bagien – rozpala kadzidła,
powtarza swoją matkę – jak mantrę.

Nie widzi innych kobiet,
nawet ich nie rozumie,
ale tuli się do rozgrzanego
ciała nocy, próbuje smaku
cichych dni.

*

Marta Jurkowska (1967) ‒ poetka i malarka. Autorka tomów "Poza ramy" (2011) i "Między rzeką a lasem" (2016). Laureatka kilkudziesięciu konkursów poetyckich m.in. Jana Kulki w Łomży, Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej w Świdwinie, zdobyła nagrodę główną w Międzynarodowym Konkursie Poetyckim „O Złote Cygaro Wilhelma”. Publikowała w wielu magazynach i antologiach pokonkursowych. Jej obrazy prezentowane były na kilku wystawach, m.in. w Bolesławiu, w Katowicach i w Kampinowskim Parku Narodowym.

Komentarze

Prześlij komentarz