Idzikowska - Kęsik, Mazur, Drażba, Jarocka, Szymborska, Szpunar, Lipińska

 I

JoAnna Idzikowska - Kęsik
oswajanie
byłeś gdy próbowałam odebrać sobie życie
zapatrzona w wiersze poetów wyklętych i prozę Witkacego
zawiedziona uczuciem do szarmanckiego geja
opowiadałeś jak bardzo cieszyłeś się z moich narodzin
że miałam chabrowe oczy śmieszne dołki w policzkach
i że od razu wiedziałeś jakie mi nadać imię
byłeś gdy chora matka odchodziła od zmysłów kiedy
doktor Alzheimer pochłaniał jej umysł gdy znikała
jak rosa a ja się zatracałam w nasłuchiwaniu agonii
czarnych wizjach że chyba dłużej już nie dasz rady
że przecież ci nie wystarczę i nie zaleczę rany
byłam gdy wyszczypany rakiem złamany niemocą
oddalałeś się szybko niczym pędzący pociąg
nie mogłam cię zatrzymać zbyt dobrze cię znałam
za bardzo rozumiałam że nie ma innej opcji
trwałam a kiedy zgasłeś poczułam wielki spokój
słodki baśniowo-realny jak dotyk dobrej wróżki
i teraz kiedy Saturn wzmacnia echa przeszłości
jestem sumienną westalką rozpalam domowe ognisko
żeby nie spłonąć w rozpaczy by znowu oswoić śmierć
i żeby łapać dobro jak dziecko spragnione zabawy
a zabawą jest czułość
i tylko ona ma sens
*



















JoAnna Idzikowska - Kęsik (1969) - prawdę o sobie pisze, gdy musi wysłać gdzieś CV, a wiersze tylko wtedy, gdy uznaje, że jest to konieczne. Poetka po nadgodzinach w szkole specjalnej, zakochana w życiu wegetarianka. Od 11 lat prowadzi blog, na którym publikuje wiersze własne, znanych poetów oraz współczesnych autorów, których ceni. Sporadycznie pisze opowiadania, prozę poetycką i recenzje. Od dawna współpracuje z Babińcem, od trzech lat jest jego redaktorką.


II
Krystyna Mazur
Szpitalna noc
Nie słyszę łez spływających po kartce
Bębnią słowa roznoszone przez niebieskie uniformy i telewizję tak usilnie i bezmyślnie zgłaśnianą
przez chorą staruszkę
Walące się domy w Kijowie wsączając się powoli w ciało wzmacniają chemię
Ciche pochrapywanie z sąsiedniego łóżka przypomina szum maszyn radioterapeutycznych
Piąta rano
Jeszcze mogę się wypisać
*


















Krystyna Mazur - debiutowała w 2002 r. w pokonkursowym almanachu Poczty Poetyckiej Radia Koszalin. Jest laureatką kilku ogólnopolskich konkursów poetyckich. Wydała tomiki: „Księżyc od kota silniejszy” (2008), “Detoks” (2011), „Poemat kresowy” (2015), „Przyciąganie nieziemskie” (2018), „Wspólna przestrzeń” (2019) i „Nie zamawiałam budzenia” (2021). Mieszka w Szczecinku. Promuje poezję w lokalnym środowisku. Pracuje w Samorządowej Agencji Promocji i Kultury, organizuje m.in. Ogólnopolski Konkurs Poetycki “Malowanie Słowem" im. M. Czychowskiego. Prowadzi klub poetycki “OPAL”. Należy do Stowarzyszenia Autorów Polskich.
~
Światowy Dzień Walki z Rakiem lub Światowy Dzień Raka – święto obchodzone 4 lutego, ustanowione na Światowym Szczycie Walki z Rakiem zorganizowanym pod egidą prezydenta Francji i dyrektora generalnego UNESCO w lutym 2000 roku w Paryżu. Na spotkaniu przyjęto Kartę Paryską, w myśl której rządy krajów świata, które ją podpisały, zobowiązały się do stworzenia programów zapobiegających i metod leczenia chorób nowotworowych.


III
Joanna Drażba
Za parawanem powiek
*
Moje wiersze. Moje kochane ucieczki w samotność, smutek i rozpacz.
*
Głupie są wszelkie początki, a jeszcze głupsze ich zakończenia. Wisi nade mną motyl, taki dmuchany balon, i kpi sobie ze mnie kolorami. Nie zaprzeczam, ma rację. Znalazłam się w takim punkcie, gdzie wszystko straciło sens i cała układanka życia zaczyna się rozsypywać.
*
Czekam na śmierć. Jest to dziwne uczucie.
*
Gubię się w samej sobie...
*
I znowu jestem o jeden dzień bliżej śmierci.
***
ktoś skrobie
ociera się
tarza w podłodze
pewnie się kocha
7 IV 1990
***
księżniczka na ziarnku
swych marzeń
ubrana w refren mijającego
lata
pokochała swe
cielesne pamiątki
po bolesnych nocach
ziarno rosło pęczniało
wzbijało się w monumentalne
wielkości
i... rozlało się
na krawędzie królewskiego łoża
wybrzuszone spokraczniałe
przeciekało
przez setki prześcieradeł
dotknęło ziemi
"ideał sięgnął bruku"
księżniczka na ziarnku
swych marzeń
nie czyta już bajek
27 V 1990
*



















Joanna Drażba urodziła się 24 czerwca 1971 roku, umarła w swoje dwudzieste czwarte urodziny w roku 1995. Była studentką polonistyki na UAM w Poznaniu (po pierwszym, świetnie zaliczonym roku studiów, zachorowała), miała artystyczną duszę i przez ostatnie cztery lata życia zmagała się z ciężką chorobą nowotworową (rak kręgosłupa). Opiekował się nią profesor Jacek Łuczak, który również doprowadził do wydania wierszy, myśli i pamiętnika Joanny „Za parawanem powiek”.
Jej pełne ciepła, emocji i refleksji nad życiem, cierpieniem i śmiercią teksty zdobyły sporą ilość czytelników, zostały również przetłumaczone na język angielski i węgierski, a tomik doczekał się kilku wznowień.
Imieniem Joanny Drażby nazwane zostało hospicjum Palium w Poznaniu oraz ogólnopolski konkurs literacki Polskiego Towarzystwa Opieki Paliatywnej.


IV
Ewa Jarocka
wolałem bać się nadeptywać linie
malina otworzyła usta i ujrzałem
od środka. powiedziała, bym uciekał,
bo przekraczam jej granice. nie dyskutowałem,
bo wolałem pokazać jej swoją skorupę
milczenia, mury biorącej się ze mnie ciszy.
malina spuściła wzrok i już nie otwierała się
na mnie, a ja byłem jej spragniony,
jakby wyschło mi w ustach, jakbym był
pustynią, a nie swoim centrum.
miłość jest taka dziwna, jest jak środek
maliny. bywa pusta, jeśli nie wypełnisz jej
językiem, śliną, sokiem i zębami.
gdy kocham, lubię się gryźć.
*


















Ewa Jarocka - ostatnio napisała powieść o queerowych nastolatkach. Premiera "Ideologii" odbyła się w styczniu 2023. Stypendystka Prezydenta Wrocławia w dziedzinie literatury. Nominowanana do NLG 2021 i 2022 w kategorii poezja i w kategorii proza. Maluje. Wiersz "Wolałem bać się nadeptywać linie" pochodzi z jej czwartego tomu "Zapalmy moją krew".


V
Wisława Szymborska
Nic dwa razy
Nic dwa razy się nie zda­rza
i nie zda­rzy. Z tej przy­czy­ny
zro­dzi­li­śmy się bez wpra­wy
i po­mrze­my bez ru­ty­ny.
Choć­by­śmy ucznia­mi byli
naj­tęp­szy­mi w szko­le świa­ta,
nie bę­dzie­my re­pe­to­wać
żad­nej zimy ani lata.
Żaden dzień się nie po­wtó­rzy,
nie ma dwóch po­dob­nych nocy,
dwóch tych sa­mych po­ca­łun­ków,
dwóch jed­na­kich spoj­rzeń w oczy.
Wczo­raj, kie­dy two­je imię
ktoś wy­mó­wił przy mnie gło­śno,
tak mi było, jak­by róża
przez otwar­te wpa­dła okno.
Dziś, kie­dy je­ste­śmy ra­zem,
od­wró­ci­łam twarz ku ścia­nie.
Róża? Jak wy­glą­da róża?
Czy to kwiat? A może ka­mień?
Cze­mu ty się, zła go­dzi­no,
z nie­po­trzeb­nym mie­szasz lę­kiem?
Je­steś - a więc mu­sisz mi­nąć.
Mi­niesz - a więc to jest pięk­ne.
Uśmiech­nię­ci, współ­o­bję­ci
spró­bu­je­my szu­kać zgo­dy,
choć róż­ni­my się od sie­bie
jak dwie kro­ple czy­stej wody.
-
Wiersz po­cho­dzi z to­mi­ku Wołanie do Yeti (1957), po raz pierw­szy zo­stał opu­bli­ko­wa­ny w cza­so­pi­śmie Twórczość (1955).
*


















Wisława Szymborska, właśc. Wisława Maria Szymborska-Włodek (ur. 2 lipca 1923 na Prowencie, obecnie część Kórnika, zm. 1 lutego 2012 w Krakowie) – polska poetka, eseistka, krytyczka, tłumaczka, felietonistka; laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (1996), założycielka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (1989), członkini Polskiej Akademii Umiejętności (1995), dama Orderu Orła Białego.
Fot. Wisława Szymborska, Kraków, 23 październik, 2009 r. Mariusz Kubik.


VI
Magdalena Szpunar
*** (Trzynaście pięter ludzkich istnień)
Trzynaście pięter ludzkich istnień
pogruchotanych jednym uderzeniem bomby
trzynaście pięter ludzkich istnień
pomiędzy żelbetonem własnych stóp i dłoni
Trzynaście pięter ludzkich istnień
wypiętrzonych górą śmierci
co zabiera alpinistom wszystkie oddechy
wszystkie oddechy w żelbetonie
wszystkie oddechy w żelbetonie
Trzynaście pięter ludzkich istnień
podziurawionych zbrojonym drutem
pomiędzy żelbetonem własnych stóp i dłoni
trzynaście pięter żelbetonowej śmierci
17.01.2023
Tajemnice bolesne na pourywanych palcach
trzysta trzydziesty pierwszy dzień wojny
czy ktoś jeszcze liczy
tajemnice bolesne
na pourywanych palcach
trzysta trzydziesty pierwszy dzień wojny
czy ktoś jeszcze liczy
dni zimne jak ciała ofiar
noce przerywane w pół bombowym gradem
trzysta trzydziesty pierwszy dzień wojny
trzysta trzydzieści jeden tajemnic bolesnych
czy ktoś jeszcze liczy
tajemnice bolesne na pourywanych palcach
20.01.2023
*


















Magdalena Szpunar, profesorka Uniwersytetu Śląskiego, socjolożka. Pracuje na Wydziale Nauk Społecznych. Prowadzi stronę domową www.magdalenaszpunar.com


VII
Elżbieta Lipińska
Wiosna w styczniu
Chodźmy na spacer! Chodźmy i zapomnijmy o kierunku.
Kierunek zawęża, a my pragniemy coraz szerzej i szerzej,
bez ram.
Nie widziałeś jeszcze wielu miejsc, w których byłam,
ale jeszcze bardziej chciałabym ci pokazać te, których nigdy
nie widziałam.
To byłaby prawdziwa przygoda, za każdym rogiem zdziwienie
wielkie jak góra. To lepsze od prawdziwej góry, prawda?
Ktoś na pewno wyszedłby nam naprzeciw i mówił, że nadkładamy drogi.
Ale kto powiedział, że nam się dokądś spieszy? Albo, że krótkie drogi
są lepsze od długich?
Mówią, że nie należy patrzeć długo w światło, bo oczy bolą,
a i można zobaczyć, że za światłem jest cień. I można
za nim tęsknić, a cień nie zależy od nas.
Chodźmy na spacer! Chodźmy i zapomnijmy o kierunku.
I zamknijmy oczy, żeby ominąć przeszkody.
*














Elżbieta Lipińska, poetka, prawnik, ur. w Warszawie, mieszka we Wrocławiu. Wydała
sześć książek poetyckich: „Pożegnanie z czerwienią”, „Maj to łagodny
miesiąc”, „Rejestry”, „Na końcu języka”, „Kamienie”, „O obrotach”. Laureatka kilku konkursów poetyckich. Wiersze drukowały także czasopisma literackie oraz zamieszczone zostały w antologiach: „Wschód-Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy”, „Nielegalny prąd” i „Przewodnik po
zaminowanym terenie”.
Wiersze w tłumaczeniu znalazły się w „Anthologii#2” wydanej przez Oficynę
Off_press w Londynie.
Współpracuje z Laboratorium Empatii na Facebooku, w ramach działalności którego
przygotowuje teksty.
Miłośniczka literatury wszelakiej, byle dobrej, melomanka.
Praktykuje zen w Szkole Kwan Um.

Komentarze

Popularne posty