Milczarek, Kadyjewska, Rybkowska, Wicherkiewicz, Szymborska, Rautman-Szczepańska, Dańczyszyn
I
Monika Milczarek
syrenka warszawska
ma na imię Julka Oliwka lub Zosia
pachnie słodkimi perfumami Ariany Grande
nosi szerokie dżinsy
chodzi z mieczem na marsze
słucha Maty
pije wegańskie latte na schodkach
rzuca się pod metro aby zmartwychwstać
jako czterdziestoletnia Julia Oliwia lub Zofia
z napuchniętymi ustami
w białym apartamencie na Wilanowie
z dwójką dzieci samojedem
i mężem tak pięknym
że wybacza mu wszystkie zdrady
nadal tęskni za babcią Heleną z Grochowa
i białą oranżadą którą razem piły pod praską kapliczką
czasami wieczorami zakłada rybi ogon
i zanurza się w wannie z hydromasażem
do Wisły już za daleko
Monika Milczarek - nauczycielka języka angielskiego i poetka. Urodziła się i mieszka w Sieradzu. Wydała cztery tomiki: „Krzyk Źrenic” w 2001 roku, „Tatuaż duszy”(2013)”Piórnik Przemian” (2017) i „Uwaga, Nie dotykać” (Fundacja Dużego Formatu 2019). Jej wiersze były drukowane w wielu antologiach.
Laureatka i jurorka wielu konkursów poetyckich. Jej wiersze tłumaczone były na język angielski, hiszpański i francuski. Należy do sieradzkiej grupy poetyckiej „Desant”.
(zdj. Mariusz Mikołajczyk)
II
Katarzyna Kadyjewska
Piramida
dziergasz sobie niebo igłą
którą cerujesz skarpety
wspinasz się mozolnie ku zbawieniu
po piramidzie garnków z codziennym obiadem
po stercie mytych z pietyzmem talerzy
biegniesz do życia wiecznego z zadyszką
by po drodze
zdążyć odebrać przesyłkę z poczty
zapalić znicz na grobie bliskich
wysłuchać żalów przyjaciółki
szturmujesz niebiosa ścierką do kurzu
ogórkiem kiszonym w sezonie
karmnikiem dla ptaków
i stukasz w bramy raju kijem od szczotki
z nadzieją że święty Piotr przegapi
niedokończone sprzątanie łazienki
Katarzyna Kadyjewska – urodziła się w 1968 roku w Rzeszowie, gdzie mieszka. Jest absolwentką filologii polskiej rzeszowskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej. Od 1993 roku nieprzerwanie pracuje w szkole średniej - Zespole Szkół nr 2 im. Tadeusza Rejtana w Rzeszowie. Autorka tomików poetyckich „Katalog cnót niemodnych” i „36 wariatek”, laureatka licznych nagród i zdobywczyni wielu wyróżnień w konkursach literackich.
III
Anna Rybkowska
Psia krew
Miej tu człowieku zobowiązania towarzyskie! Bądź czasem milszy od kopniaka w tyłek. Zaraz Ci na łeb wlezą, jeszcze psem obdarzą! Niby tylko na dwa tygodnie, a siary starczy na dwa lata.
Daras, kolega ze studiów i niezawodny towarzysz wielu wypadów, ma od jakiegoś czasu dziewczynę. Ponoć stałą, choć głowy bym nie oferował, bo laska leci na mnie. Nie powiem żeby mnie to jakoś szczególnie rajcowało, ale żałoby narodowej też z tej okazji nie ogłaszam. Układ jak wiele innych. Kumpel, że konie kraść i dupy rwać jak świeże wiśnie, ale dziewczyny też bym z wyrka nie wypraszał. Ma wszystko na swoim miejscu i sama prosi, żeby brać, starczy, że Daras oko gdzie indziej zawiesi. To co? Mam nie korzystać? Honor nie pozwala, to jakby se człowiek szpagatem klejnoty okręcił. Musi boleć! Jako wrażliwiec na ból nad honorem zbytnio nie utyskuję. Kumpel też napalony jak chińska raca skombinował skądś zaprochy na pobyt w ośrodku agroturystycznym, bo zapomniałem dodać, że laska jest ekologiczna. Z przekonania, nie z wyglądu na szczęście. I mieli razem wyskoczyć, świnie na łonie popaść, koni podosiadać i kury wymacać, sera koziego nawpierdalać, gorzałki miejscowego sumptu popić i coś parzystokopytnego na rożnie wyobracać! Wszystko przy rzewnych dźwiękach okolicznej basetli. Dobra, tam. Nie moja brocha, nie mój cycek, nie moje małpy w ogóle. Tylko, że dziewczyna ma psa, a on ma chorobę lokomocyjną i już parę razy Darasowi samochód totalnie zarzygał, nim się zorientowali, że z kudłacza fobiak na podróże, tak małe, jak duże. To postanowili mi kejtra scedować na czas pobytu, żeby powtórki z rozrywki nie było. Nie żebym jakoś pałał chęcią nabytku. Darasowi od dwóch miechów kesz wiszę, obiecałem, że kiedyś oddam, ostatecznie doszliśmy do ugody, że jak stwór u mnie posiedzi, to o długu się zapomni. Gonia, ta lacha, strzeliła na boku serię obiecujących uśmiechów, że „też się zrewanżuje”.Spodziewałem się, że to nic wielkiego a się opłaci. Zwłaszcza że obiecali karmę i miski oraz leże bydlaka dostarczyć, jak i wszystkie inne pierdoły, ponoć niezbędne dla komfortu i samopoczucia, to co się miałem szczypać?
A tu pies, okazało się, pudel. Cholera mnie wzięła, bo to najgłupsza rasa! Ostrzyżony jak jakiś eunuch czy eksponat ze średniowiecznego jarmarku, że tylko razem z karłami i kobietą- gumą na występy go dać. Małe to, łyse jakieś, szczeka na każdego zajadle i za nogawki chwyta, do tego drepcze kręcąc biodrami jakby od urodzenia zarabiało tańcem na rurze! A na imię ma Tiffany! Gadżecik pieprzony jak nabijane diamentami bokserki. Ani w nich wyjść, ani komu pokazać, chyba że kto lubi jak go za tyłek łapią i ślą dwuznaczne uśmiechy. Bo jak to się, kurna, ilustruje? Psior jak krzyżówka owieczki z lady Gagą, w obróżce z kwiatkami i przyciętych „bamboszkach” a obok niego snuje się facet metr dziewięćdziesiąt siedem, paker ubrany w moro i zapierdalaki z demobilu US Army. Nosz, zestaw jak wisienka w cukrze z giczą cielęcą, tyle, że bez piwa i do chrzanu!
Z mety się zaczęło. Baby z pobliskiego kółka różańcowego, dokarmiające bezdomne koty i gołębie zaczęły do mnie zagadywać. Że mnie z tej strony nie znały. A tu się okazuje, że „pieski lubię”. Kurwa! Nie dorabiałem w chińskiej restauracji, skąd mam wiedzieć? Przemykam z tym grzdylem opłotkami, żeby znajomych nie spotkać, bo durniej bym wyglądał tylko z yorkiem, tą szczurzą ofiarą genetycznych eksperymentów jakiegoś pojeba.
Wszelakiej maści raszple ślą mi zachęcające uśmiechy, jakbym o niczym innym nie marzył, i ta ekspansja narasta z każdym wyjściem na skwer jak efekt toczącej się kuli w lawinie.
- To samiec czy sunia?
- Od razu się polubiły z moim Pisiorkiem!
Dżizas! Lepią się jakbym był miejscowym proboszczem z charyzmą. Istotnie, przypomniałem sobie akty strzeliste i wznoszę modły, żeby mnie nikt z tą sforą babsztyli nie przyuważył. Bo do końca życia mi tego nie zapomną. Już lepiej w kolano sobie strzelić!
Gonia wysyła esemesy czy „Tifcio” za nią bardzo tęskni i miałbym ochotę odpisać, że oddałem skurwielka hyclowi na przechowanie. Najlepsze bzykanko nie wynagrodzi mi tego dymu! Opracowałem taki plan, że wynoszę kejtra cichaczem i wystawiam na trawnik a jak się wyknoci, to zgarniam do ekologicznej torby z „Biedronki” i śmigam do chaty. Plan dobry, wykon gorszy.
- Co pan robi? Proszę go spuścić ze smyczy, bo się męczy.
Spuścić to ja się mogę, jak świeżyzna oko puszcza komentując:
- Twój kaliber? Myślałam, anatolian, jeśli nie rottweiler, ale żeby pudelek? Się teraz z chłopami dzieje, jak nie Ronaldo to Le Madame.
W dodatku zapłaciłem za skubańca mandat! Bo okazało się, że jak pies uwali kloca, to ja muszę zebrać gówno do woreczka i poszukać kosza, gdzie się to na przemiał oddaje. A jak rzadkie to trzeba łyżeczką pozbierać i wodą z Vichy okolice popsikać, bo mamy europejskie standardy. Teraz co podjadę żeby zatankować, zabieram ze stacji naręcze rękawic jednorazowych. Mam je poupychane po kieszeniach a jak idę na stronę, żeby zajarać, wiewają i huczą jak husarskie pióra albo flaga na święto niepodległości.
Odliczam dni do powrotu kumpla.
*
Anna Rybkowska, eseistka, i felietonistka, znana z licznych fabuł obyczajowych, w tym trylogii o miłości niemożliwej: Nell+Jednym tchem+Zwolnij kochanie, oraz tetralogii Ślady życia: Uśmiech zimy+Smak wiosny+Dotyk lata+Zapach jesieni.
Jej najnowsza powieść nosi tytuł ”Miłosna loteria” i jest satyryczną próbą odniesienia się do trendów w popularnych romansach.
Potrzeba pisania tkwiła w niej od dzieciństwa, czemu dawała wyraz pisząc już w ubiegłym wieku jako uczennica podstawówki, pierwszy sukces zaliczając opowiadaniem w prasie lokalnej, a tuż za progiem XXI wieku wygrywając ogólnopolski konkurs wydawnictwa RED HORSE na powieść o tematyce kobiecej.
Urodzona w Poznaniu, studiowała kulturoznawstwo na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, kocha muzykę, film i sztuki plastyczne. Jej pasją jest fotografia, koty, oraz morze, które uważa za swe alter ego.
Dumna mama jednej córki i trzech synów, szczęśliwa babcia.
Koneserka dobrego humoru i świętego spokoju, domowych win i herbaty. Uważna i wyrozumiała obserwatorka ludzi.
IV
Joanna Wicherkiewicz
Malec
rozbija atomy
dyletancką ręką opisuje
ujemne i dodatnie skutki
współistnienia ładunków przeciwstawnych
nieposłuszne słowa przywołuje do porządku
rozgryza język matematyki
krwawi
czuje się głupcem słabeuszem nieudacznikiem
wyraz nienawiść
odmienia przez udręczone dni
odepchnięty od stada
przywiązany do miejsca
które daje bezpieczny cień
wysiaduje samotność
ten żałosny chłopiec
stanie się kiedyś niebezpiecznym dorosłym
gdy będzie tylko mógł
puści z dymem niedołężne dzieciństwo
a z nim nieświadomą teraźniejszość
bądź uważny
Joanna Wicherkiewicz: urodzona w 1971 roku w Mławie. Lata dzieciństwa spędziła w Żurominie. Czas studiów związała z Olsztynem. Aktualnie mieszka w Uniejowie. Szczęśliwa matka i żona. Z wykształcenia nauczycielka. Jej wiersze publikowane były w: ,,Twórczości”, ,,Babińcu Literackim”, „Protokole Kulturalnym”,„Akancie”,,,Lirydramie”,,,Interze”, ,,Obszarach Przepisanych”, ,,Wytrychu”,„Poezji Dzisiaj”, „Dzienniku Polskim”, „Gazecie Kulturalnej”, „Helikopterze”, „Biuletynie Uniejowskim”, „Uniejowskich Stronach”, „W Uniejowie”, na portalach, w almanachach oraz kilku antologiach. Na podstawie jej poezji powstał koncert poetycko-multimedialny w reżyserii Małgorzaty Szyszki, śpiew Aldona Jacórzyńska, muzyka Anna Jędrzejewska. Jej wiersze tłumaczone były na język angielski, ukraiński,rosyjski, hiszpański, portugalski, turecki. Laureatka konkursów poetyckich.Od 2021 redaktorka rubryki Wiersz Numeru w Biuletynie Literackim. Wydała tomiki: „Okruchy codzienności”(wyd. TPU 2015 r.), ,,Dysharmonie” (wyd. ANAGRAM 2018 r.), ,,Kim jest Zachary? (wyd. ANAGRAM 2020 r.), ,,wielkoludy” (wyd.ANAGRAM 202 r.).
V
Wisława Szymborska
Cytaty:
"Wolę nie pytać jak długo jeszcze i kiedy. Wolę brać pod uwagę nawet tę możliwość, że byt ma swoją rację" (Możliwości)
„W porównaniu z chmurami życie wydaje się ugruntowane, omalże trwałe i prawie że wieczne. Przy chmurach nawet kamień wygląda jak brat, na którym można polegać, a one, cóż, dalekie i płoche kuzynki" (Chmury)
"być sobą - ale bez zdziwienia, a to by oznaczało, że kimś całkiem innym" (W zatrzęsieniu)
„Nie wszystkie złe przygody mieszczą się w regułach świata i nawet gdyby chciały, nie mogą się zdarzyć" (Kałuża)
Fot. Wisława Szymborska w 2011 roku.
VI
Agnieszka Rautman-Szczepańska
Instynkt
poeci mówią
że to miłość
czuję to w moich nozdrzach
szczękoczułkach i parzydełkach
rozpościerając skrzydła
przebierając kopytami
zew księżycowych rytmów
nawiguje moim mózgiem
żądza życia
mrowieniem
otwiera podbrzusze
ciebie chcę
ja samica
Agnieszka Rautman-Szczepańska –
poetka, pisarka, rysowniczka, lekarka specjalistka medycyny rodzinnej.
Autorka książek poetyckich: „Szelest astralnych jaskółek” (1993, nagroda za debiut, wyd. Arkona), „Święta Helisa od Neuronów” (2019, wyd. Fundacja Duży Format) oraz „Atlas wędrownych tęsknot” (2021, także FDF) oraz „Wypożyczalnia słów” (2022, Forma).
Nagradzana w licznych konkursach literackich. Publikowała m.in. w Akancie, Akcencie, Afroncie, Poezji Dzisiaj, Helikopterze, Babińcu literackim. Pisze także wzmacniające baśnie (dla wszystkich, niezależnie od wieku) o sile umysłu, magii słów i mocy, jaką mamy w sobie („Królowa wróżek”, „Trzecie oko”, „Wyprawa po magiczny lek”, „Drużyna Szeptunek”, „Niezwykła podróż Aurory” oraz „Uniwersytet Pani Bajki”).
VII
Aleksandra Dańczyszyn
Nie pytaj
ma jeden
~
Jeszcze
deszcz ciepła pościel
siódma przed budzikiem
w kuchni kroki i światło
zapałka iskierka płomień
blaszany garnek
mleko orzechy banany i miód
chłód pokoju i bose stopy
przykrótka piżama
spakowany plecak
w miseczce owsianka i
tak mało czasu
mamo
~
Piorun
obudził mnie piorun
krzyknęłam
tato
~`
Guziki
po śmierci babci
blaszane pudełko ruszyła rdza
guziki stały się zwykłymi kawałkami plastiku
~
Pożegnania
ostatnie słowa nie układają się w zdania
mieszczą się w oddechu
Aleksandra Dańczyszyn, "tiszert z Bangladeszu"
*
Aleksandra Dańczyszyn – ur. 1991, absolwentka polonistyki UW, laureatka konkursów poetyckich. W 2015 r. reprezentowała Polskę
na Międzynarodowym Festiwalu Poetyckim Transpoésie w Brukseli. Jej wiersze były tłumaczone na język francuski, flamandzki i angielski. Debiutowała w 2020 r. tomikiem „Kochanie” (wyd. Fundacja Duży Format, Instytut Literatury). W 2023 r. ukazała się jej druga książka poetycka, „tiszert z Bangladeszu” (Pewne Wydawnictwo).
Autor zdjęcia Adam Cedro, Pewne Wydawnictwo
Komentarze
Prześlij komentarz