Nyamubaya​, Włodarska, Kaur, Klicka, Kulmowa, Kulbacka, Oliver

I

Freedom T.V. Nyamubaya - Przedmowa

Teraz kiedy odłożyłam broń
Z prawie oczywistych powodów
Wróg nadal tu jest choć niewidoczny
Moja lufa nie namierza jednak celu

Niech moja dłoń pracuje
Moje usta śpiewają
Mój ołówek pisze
O tych samych rzeczach, w które wycelowany był pocisk

Przełożyły: Anna Błasiak, Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska



Freedom Nyamubaya​ – (1960-2015) poetka, tancerka, feministka i bojowniczka o wolność Zimbabwe. Jako jedna z nielicznych kobiet podczas walk o odzyskanie niepodległości dowodziła operacjami w terenie. W 1979 roku wybrano ją na sekretarza edukacji Afrykańskiego Narodowego Związku Zimbabwe (ZANU) Ligi Kobiet. Autorka tomów: “On the Road Again”, “Dusk of Dawn” oraz opowieści “That Special Place”.

Anna Blasiak - poetka, tłumaczka, redaktorka, animatorka kultury. Przełożyła ponad 30 książek z angielskiego na polski oraz kilka z polskiego na angielski (m,in.: Grzegorzewska, Krasnowolski, Malanowska, Odija i Szychowiak). Tłumaczyła poezję Marii Jastrzębskiej, Mary O’Donnell i Nessy O’Mahony. W przeszłości pracowała w radiu, redagowała pisma kulturalne, pisała o sztuce, filmie i teatrze. Współtworzy European Literature Network w Wielkiej Brytanii. Pisze po polsku i po angielsku. Więcej na stronie annablasiak.com

Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska - poetka, dramatopisarka. Autorka poemiku „i tu, i tu” (2014) nagrodzonego w konkursie Miasta Krakowa na Książkowy Debiut Poetycki 2014 oraz nominowanego do nagrody Złoty Środek Poezji 2015, „Szczęściodołów”(2016) oraz „Trójki”.  Autorka sztuk teatralnych dla dzieci i dorosłych. Redaktorka Babińca Literackiego.

II

Ewa Włodarska - Sanatorium w Waverly Hills, Kentucky

Nie chcemy się zaczynać na amen. Jak zawsze
kilka minut po trzeciej przelewa się woda
(nadciąga z szelestami za otwartym oknem).
Rozpala drobne dzwonki u wezgłowia – brzęczą

jak oszalałe. W zgiełku gęstnieje powietrze,
niczym dławiący opar znad asfaltu latem,
gdzie gasną oczy kota. I gaśnie świat. Nocą
dookoła rozrasta się wianuszek dzieci.

Słychać pląsania, śmiechy. Cichną, by za chwilę
rozpocząć swoje harce w innym otoczeniu,
jakby w ciągu minuty powielokrotniały
albo ktoś sypnął ryżem i sklonował wszystkie.

Niewidoczne, acz głośne. Sygnały z przeciwka,
z obcej przestrzeni obok czy z rewersu ciała.
Wyssane z głębi lustra, szarych kręgów wody,
z napisu w innym miejscu: Praca czyni wolnym.



Ewa Włodarska – Publikowała w antologiach pokonkursowych i ogólnopolskiej prasie literackiej. Autorka tomiku Perłofonia (2014 r.) wyróżnionego na Festiwalu Złoty Środek Poezji w Kutnie oraz tomiku Licencja na pierwszy śnieg (2017 r.) – Nagrody Głównej w Ogólnopolskim Konkursie na Autorską Książkę Literacką – Świdnica 2017 oraz Złotego Syfonu Scherffera w Brzegu 2017. Wiersze były tłumaczone na serbski, rosyjski i angielski.

III

Rupi Kaur

wygląda na to, że to niesmaczne z mojej strony
napomykać o moim okresie publicznie
bo prawdziwa biologia mojego ciała
jest zbyt prawdziwa

sprzedawanie tego, co można znaleźć
między udami kobiety jest w porządku
bardziej w porządku niż wzmiankowanie
jak ten wewnętrzny mechanizm działa

rekreacyjne wykorzystywanie
kobiecego ciała uważa się
za piękne by równocześnie
brać jego naturę
za ohydę



Rupi Kaur urodziła sie w 1992 roku w rodzinie Sikhów w Pendżabie. Wyemigrowała razem z rodzicami do Kanady cztery lata później. Początkowo nie mówiła po angielsku i rysowała, by skompensować ową nieumiejętność, obrazki dla koleżanek w przedszkolu. Rysunki towarzyszące wierszom pozostaną cechą jej dorosłego pisania. Jej pierwszy zbiór wierszy, wydane prywatnym nakładem Mleko i miód, był tak popularny, że szybko został wydany ponownie przez komercyjnego wydawcę i spędził ponad rok na pierwszym miejscu bestsellerów opiniotwórczego New York Times. Nie jestem wielkim amatorem tych wierszy, choć odważnie podejmują tematykę często pomijaną w poezji. Wiem, ze jej słynna książka była już przetłumaczona na polski, ale zamieszczony dzisiaj w Babińcu wiersz wydał mi się na tyle ciekawy i prowokujący, że zdecydowałem się zdublować to obecne już na polskim rynku tłumaczenie. Towarzyszy mu raczej niezwykły, ale z pewnością tematycznie powiązany „autoportret” autorki.

Przygotował Janusz Solarz

Śladami autorki w Babińcu:
https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/541784962878037/?type=3&theater

IV

Barbara Klicka - BALLADY BEZ ROMANSÓW

Z głowy na piach musiało spaść twoje imię, synku. (Znaleźli je, znaleźli i wzięli jak swoje.) Brodziłam po parkach w pełnym manicurze, z malinami w palcach, z przepaską na czole – sok na twojej brodzie, naczyniem

w mym oku. (Leżało – podnieśli.) Szedł krawat w skarpetach, szła śliczna, by rodzić, szedł chudy po gruzie - towarzysz niedoli, szły moje babki z girlandami aort, pępowin i śmieci, szła z radia piosenka, której nie przystoi,

szedł rudy przodek z wekslem na twoje ciemiączko, pod sinym księżycem szły wszystkie miesiączki. (Każdy uszczknął cosik.) Szale nieważące wisiały na latarniach, pod nimi chrzęst żwiru, żakardowy płaszczyk.

Skąd nagle salwa? (Ile w skali Apgar?)



Barbara Klicka​ - poetka, pisarka, animatorka kultury. Autorka między innymi trzech książek z wierszami, dramatu "Elementarz" i prozy pt. "Zdrój". Laureatka Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody Literackiej Gdynia.

Śladem autorki - https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/326192891103913/?type=3&theater

Fot. Dominika Dzikowska​

V

Joanna Kulmowa - Czystość triumfująca

Mydło
zostawszy odnośnym ministrem
zapowiedziało rządy absolutnie czyste.
Czyli —
drogą publicznej kąpieli —
kontrolę sumień obywateli.
Kontrolę skarpet i sądów.
Intencji i gatek.
Opornym wyznaczając po pierwsze podatek
po drugie wieszając ich na setkach egzekucji
to znaczy skazując na antyseptyczny stryczek —
po czym kat
pomimo białych rękawiczek
każdorazowo podlegał ablucji.
Wreszcie —
nie wciągając mas
w higieniczną dysputę —
ogłoszono w pismach Myśl Sterylna i Jałowy Czas
iż łaźnia jest absolutem.
Wobec czego w jakiś poranek niedzielny
niedobitki ludności
wiwatując przy święcie
wymydliły się
pozostawiając niejasne pojęcie
możliwości
rządów nieskazitelnych.



Joanna Kulmowa - poetka i prozaiczka znana przede wszystkim z twórczości kierowanej do dzieci. Zmarła 17 czerwca 2018. Prowadziła bloga www.joannakulmowa.pl

VI

Urszula Kulbacka ‒ zwierzę, które nas nosi

tu się urodziliśmy – w garbie suchym i jałowym. takie są też
bezmleczne kobiety: matki bolesne od bezbolesnych dzieci,
bo to, czego nie ma, nie powinno boleć. a jednak przychodzą tu
całe wycieczki, mażą wystawy, brużdżą. nie dotykać znaczy
dla nich tyle co dotykać i badać paluszkami milimetr po milimetrze,

aż uzbiera się z tego kraj barwny i zimny. niewiele w nim ukryliśmy.
mamy tylko resztki kakao, ale w tym garbie nie da się nic ugotować.
zmarznięta woda jest kryptą, więc przechowuje znaleziska: to ötzi

i jego zabawki. łowca, który uścisnął świat i śmierć jednocześnie.

// wiersz pochodzi z tomu: tanzen, tanzen (Biblioteka Arterii, 2014)



Urszula Kulbacka – urodzona w 1992 roku. Debiutowała publikując cykl wierszy „drążenie” w antologii Połów. Poetyckie debiuty 2010. Laureatka wielu konkursów poetyckich, m.in. nagrody głównej w XVII konkursie im. J. Bierezina, w związku z czym wydała tom wierszy Rdzenni mieszkańcy (2012), nominowany do Nagrody literackiej Nike, Nagrody Poetyckiej Orfeusz i nagrodzony w konkursie Złotego Środka Poezji. Publikowała m. in. w „sZAFie” oraz „Pressjach” . W 2014 roku ukazała się jej kolejna książka tanzen, tanzen.

fot. ze strony 2Miesięcznik. Pismo ludzi przełomowych​

VII

Mary Oliver - Bestyjka

Ta urocza bestyjka, ten wiersz,
nie da sobie w kaszę dmuchać.
Czasem chciałabym by miał ochotę na jabłka,
ale jemu leci ślinka na czerwone mięso.
Czasem chciałabym spacerować spokojnie
wzdłuż brzegu,
ale on chce zrzucić ubranie
i dać nura.

Czasem chciałabym wykorzystać małe słowa
i powiększać ich znaczenie,
ale on wykrzykuje całe słowniki,
zawarte w nich możliwości.

Czasem chciałabym podsumować i podziękować,
uporządkować rzeczy i myśli,
a on zaczyna tańczyć dookoła pokoju
na czterech kudłatych łapach, śmiejąc się
i wytykając moje skandaliczne zachowanie.

Czasem zdarza się jednak tak, gdy myślę o tobie
i z całą pewnością się uśmiecham,
że siada spokojnie, podpierając brodę jedną łapą,
i po prostu słucha.



Mary Oliver urodziła się w Maple Heights w stanie Ohio w 1935 roku. Na początku lat pięćdziesiątych studiowała na Ohio State University, a później w Vassar College w Poughkeepsie w stanie Nowy Jork, ale nigdy nie ukończyła studiów. W czasie nauki w Vassar College poznała siostrę Edny St. Vincent Millay, skandalizującej poetki z pierwszej połowy dwudziestego wieku, i pomagała jej w porządkowaniu spuścizny tej pisarki. Wtedy też poznała partnerkę, z którą spędzi większość swojego dorosłego życia. Oliver mieszkała do niedawna w Provincetown na samym czubku półwyspu Cape Cod w stanie Massachussetts, enklawie artystów i mniejszości seksualnych gdzie, jakby na końcu świata, można spoglądać z ogromnych wędrujących wydm na lodowate w tym miejscu fale Atlantyku. Ta starsza już teraz kobieta przeprowadziła się niedawno na Florydę, po tej stronie gdzie głaszczą jej brzegi ciepłe wody Zatoki Meksykańskiej.
Oliver jest autorką niezwykle płodną. Od czasu wydania pierwszego zbioru wierszy w 1963 roku, publikuje nową książkę mniej więcej co dwa, trzy lata. Jest też niezwykle konsekwentna. Większość jej wierszy poświęcona jest przyrodzie, magia i ból naturalnego świata to podstawowe tematy jej twórczości. To są wiersze pozornie proste, ale autentycznie żarliwe. Długo nie mogłem się do nich przekonać, tym bardziej, że jest Oliver najbardziej poczytną amerykańską poetką, a na półkach w księgarniach spółki Barnes & Noble można zwykle znaleźć kilkanaście jej książek. Skusiłem się dopiero niedawno by kupić jej świeżo wydane Wiersze wybrane i po nieśpiesznym przeczytaniu ich w spokoju, zakochałem się w tej poezji. Zachwyt autorki nad cudami przyrody, magia obcowania z fauną i florą, zdawanie sobie sprawy jakimi szczęśliwcami jesteśmy, że możemy być częścią tego niezwykłego spektaklu, nauki płynące z obserwacji mają jakąś hipnotyczną siłę. Wystarczy tylko otworzyć się na ten sposób patrzenia, a stąd już tylko krok by zdać sobie sprawę, że obcuje się z wielką poezją.

Całość przygotował Janusz Solarz

Śladem poetki w Babińcu:
https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/554599774929889/?type=3&theater

Komentarze