Alvi, Musz, Szymborska, Kruk, Rudowicz, Boyden, Zientara-Malewska

I
Moniza Alvi

Eine Kleine Nachtmusik

Według obrazu Dorothei Tanning

Możesz zamknąć drzwi, nawet
zaryglować powietrze, ale nie uda się
zatrzymać twoich córek w nocy.
Nie ma znaczenia ile mają lat:
trzy lub cztery, sześć albo siedem -
tornado rzuca je w dół ścieżki
i zniewala.
Gwiazdy błyszczą jak metal we włosach.
Ciemność doskonalsza niż tusz
sączy się w nocną bieliznę.
Jeśli podążysz za nimi ścieżką,
zmienisz się w kamień.

Późno po północy
wiatr wywiewa je z powrotem na korytarz
i odstawia na lądowisko
popękanej, zielonej farby.
Ich bluzki rozchylają się jak kotary
na płaskich, dziecięcych piersiach.

Twoje córki wrastają ogromnymi słonecznikami
w ciemność.
Ich włosy falują
bujnie jak cyprysy.

Przełożyła Wioletta Grzegorzewska

*

Moniza Alvi, ur. 2 lutego 1954 r, pakistańsko-brytyjska poetka i pisarka.

Jerzy Jarniewicz, ur. 4 maja 1958 w Łowiczu, polski filolog angielski, profesor nauk humanistycznych (2015), poeta, krytyk literacki i tłumacz (głównie literatury anglojęzycznej, m.in. Jamesa Joyce’a, Philipa Rotha, Craiga Raine’a).

Wioletta Grzegorzewska ‒ za granicą publikuje jako Wioletta Greg; autorka kilku tomów wierszy, dwóch mikropowieści: „Guguły” (Wołowiec 2014), „Stancje” (Warszawa 2017). Laureatka Tyskiej Zimy Poetyckiej, Złotej Sowy Polonii w Wiedniu, English Pen Award w Wielkiej Brytanii, finalistka nagród literackich: Nike, Gdynia, The Griffin Poetry Prize w Kanadzie, Nagrody im. Jana Michalskiego w Szwajcarii. W 2017 roku nominowana do Nagrody Bookera. Jej utwory były przekładane na angielski, hiszpański, kataloński, koreański, holenderski, niderlandzki, niemiecki, francuski, słowacki, walijski i włoski.

II
Anna Maria Musz – Miniatura na porcelanie

tam świt – rysa światła na dalekim brzegu
już pierwsze skrzydła porwały stąd ptaki
i krzyk się poniósł aż po próchno nieba
a w próchnie nieba kołysze się waga

wiodła na cmentarz droga niebieska
– droga zarosła – żyją wszyscy święci
siedzą przy stołach kręcą się po sieniach
a w próchnie nieba kołysze się waga

gdzieś twarde dłonie wyrabiają ciasto
głód niecierpliwy czeka na kres postu
– nieważne posty – sycę się przy tobie
a w próchnie nieba kołysze się waga

*

Anna Maria Musz (ur. 1988 r.) – debiutowała w 1999 roku na łamach młodzieżowego czasopisma „Nowe Twarze”, teksty poetyckie publikowała m.in. w „Autografie”, „Gazecie Kulturalnej”, „Latarni Morskiej”, „Metaforze”, „Migotaniach”, „Poezji dzisiaj”, czasopiśmie „Shyhta”, „Świętokrzyskim Kwartalniku Literackim”, „sZAFie”, Kwartalniku Kulturalnym „TygiEL”. Pisze także recenzje i eseje. Stale współpracuje z e-Dwutygodnikiem Literacko-Artystycznym Pisarze.pl. Autorka pięciu tomów wierszy: „Errata do trzech wymiarów” (Wydawnictwo Nowy Świat, 2010), „Odrastamy z kamienia” (Wydawnictwo Pisarze.pl, 2011), „Inkantacje” (wybór polsko-bułgarski, Wyd. Simolini'94, 2015), „Lot nad miastem” (Wyd. Zaułek Wydawniczy „Pomyłka”, 2016) oraz „Świetlny gąszcz” (seria poetycka Fundacji Arkona „44 wiersze” – Wydawnictwo Książkowe IBIS, 2018), a także książki krytycznoliterackiej „Poeta i przestrzeń. Sylwetka twórcza Stefana Jurkowskiego” (Oficyna Wydawnicza STON2, 2016). Laureatka Złotej Róży – Nagrody Literackiej im. Jarosława Zielińskiego za tom „Lot na miastem” (2017) oraz III nagrody w X Turnieju Jednego Wiersza „Wiosna poetów” organizowanym przez wrocławski oddział SPP. Jej wiersze tłumaczone były na języki: angielski, ukraiński, rosyjski i bułgarski.

III
Wisława Szymborska – Nienawiść

Spójrzcie, jak wciąż sprawna,
Jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej - skoczyć, dopaść.

Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równocześnie.
Sama rodzi przyczyny, które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.

Religia nie religia -
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna -
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.

Ach, te inne uczucia -
cherlawe i ślamazarne.
Od kiedy to braterstwo
może liczyć na tłumy?
Współczucie czy kiedykolwiek
pierwsze dobiło do mety?
Porywa tylko ona, która swoje wie.

Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.
Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.
Ile stronic historii ponumerowała.
Ila dywanów z ludzi porozpościerała
na ilu placach, stadionach.

Nie okłamujmy się:
potrafi tworzyć piękno.
Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.
Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.
Trudno odmówić patosu ruinom
i rubasznego humoru
krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.

Jest mistrzynią kontrastu
między łoskotem a ciszą,
między czerwoną krwią a białym śniegiem.
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi
motyw schludnego oprawcy
nad splugawioną ofiarą.

Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
- ona jedna.

*

Wisława Szymborska, właśc. Maria Wisława Anna Szymborska (ur. 2 lipca 1923 na Prowencie, obecnie część Kórnika, zm. 1 lutego 2012 w Krakowie) – polska poetka, eseistka, krytyczka, tłumaczka, felietonistka; laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury (1996), członek założyciel Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (1989), członkini Polskiej Akademii Umiejętności (1995), odznaczona Orderem Orła Białego (2011).

Fot. Wisława Szymborska otrzymuje Order Orła Białego z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego (Kraków, 17 stycznia 2011) - Źródło Wikipedia.

IV
Hałyna Kruk – Rybeńka

Rybka – Tak! Dostałem od niej to imię.
Na wyłączność i własność. Nie chciała nic w zamian,
tylko pozbawioną innych balastów pierwotną świadomość,
że oto Ja – biały jak najbielsza sól tropikalnych mórz,
że wchodzę pod skórę, gniotę, kłuję, że uwieram.
I że nic mnie stamtąd nie wymaże.

Obiecywała – Tak! Będę pisać!
Potem przychodziły pocztówki z nieznanych światów.
Na pocztówkach ruiny. Albo egzotyczne przysmaki tamtejszej
kuchni. Nic ważniejszego, niż odrobina słów o tęsknocie.
Że już koniec podróży. Bo drży światełko.
Bo tunel. Bo żaden pociąg.

Rybeńka – Tak! Dała mi to imię.
I kilka słów mi jeszcze dała. Że bardzo chce mnie
znów sobą dotknąć. Pragnąłem bardziej. Z tego pragnienia
nauczyłem się czekać. Z tej cierpliwości nauczyłem się pływać.
Systematycznie poznawałem wszystkie przybrzeżne laguny.
Oswoiłem niejedną zatokę. Udomowiłem szelf.
Osierociłem piaszczystość brzegu.

Obiecywała – Tak! Tak! Doczekasz się.
Przecież wrócę. Dlatego nie mogłem nic przegapić.
Przestałem śnić, przestałem przymrużać oczy do słońca.
Pozwoliłem ostrej soli wejść pod powieki, gnieść, kłuć i uwierać.
Żadnego rozmawiania. Żadnego zbędnego oddychania.
Aż wreszcie stałem się rybą. Wtedy przyszła plażą.
I wyjęła mnie z wody.

z ukraińskiego przełożył: Piotr Mosoń

*

Hałyna Kruk (ur. 1974) – ukraińska poetka oraz tłumaczka literatury polskiej, rosyjskiej i białoruskiej. Urodziła się i mieszka we Lwowie. Autorka czterech tomików poetyckich.

V
Teresa Rudowicz

***

w mojej rodzinie nie było bohaterów
nie było też ofiar
jeśli ktoś umarł młodo
to albo za dużo pił
albo miał słabe serce
babka wychowała dwanaścioro dzieci
to jedyny przykład heroizmu
reszta wiodła proste życie
na marginesie historii
chciałabym
żeby tak zostało

*

Aneta Kolańczyk – kaliszanka od pokoleń. Autorka książek, artykułów i audycji radiowych dotyczących literatury i literatów Wielkopolski, a także piosenek i recenzji. Współtworzy, jako autorka tekstów, zespół Rozmark Cafe. Animatorka kultury, społeczniczka.
Pod pseudonimem Teresa Rudowicz wydała trzy książki poetyckie.

W listopadzie 2018 roku w Zaułku Wydawniczym Pomyłka ukazała się kolejna książka poetycka Teresy Rudowicz  pt. „In tenebris”.

VI
Jennifer Boyden

Coś na czym można się oprzeć

W kostnicy szukają jakiejś blizny
by nadać jej imię.

Nie ma tatuaży, śladów po oparzeniach, nie ma
niczego by ją nazwać. Jeden z nich mówi
do drugiego, Boże, tylko nie to,
jeszcze jedna niemowa.

Przydałaby się jej jakaś historia
rozpisana na ciele by ktoś się pojawił
i mógł do niej przyznać.

Nie jest dobrą rzeczą być
zupełnie bez skazy. Nie wystarczy to,
że się kochało ptaki, szczególnie

kiedy śpiewały tak posępnie, że zieleń
niemalże traciła swoją zieloność.

Gdyby tylko ktoś się zlitował i zepchnął
ją ze schodów lub dźgnął ją nożem.
Cokolwiek by trafiła do domu.

*

Jennifer Boyden urodziła się w 1969 roku w Minnesocie. Ukończyła studia z kreatywnego pisania na Eastern Washington University. Wydała do tej pory dwa wybory poezji, pierwszy został nagrodzony w konkursie, w którym jurorem był znany polskim czytelnikom Robert Pinsky. Po jednej z następnych nagród wykorzystała premię pieniężną by spędzić rok na odludziu w stanie Oregon i poświęcić ten czas pisaniu. Uważa się ją, podobnie jak naszą Julię Fiedorczuk, za czołową przedstawicielkę ”enwironmentalizmu” w poezji. Mieszka z mężem i dziećmi w stanie Waszyngton.

Wiersz przełożył i przygotował słowo o poetce Janusz Solarz.

VII
Maria Zientara-Malewska – Wspomnienia z Ravensbrück

Widziałam ręce, wiele rąk,
Wyciągniętych po kawałek chleba,
Wtenczas powiodłam okiem w krąg
Po oczach jasnych, jak strop nieba,
Po czołach pochylonych w męce.
Widziałam ręce, ręce, ręce,
Widziałam ręce, chude tak,
Że jak pergamin zaszeleszczą.
Na nich wyryty twardy znak
Pracy na mrozie, śniegu, deszczu,
Te ręce drżące trzymały kęs,
Jedząc z nim łzy opadłe z rzęs.
Widziałam ręce, co jak kwiat
Zwiędniały słabe i wyblakłe,
Krew z nich wyssały cienie krat -
Te chleb jak świętość do ust kładły.
Nieme. A prosiły najgoręcej:
Dajcie nam okruch chleba więcej.
Widziałam ręce, z których krew
Tryskała z pracy ponad siły,
Pokrył je batów siny zlew,
Rany się jeszcze nie zgoiły.
Widziałam ręce, wiele rąk,
Wyciągniętych po kawałek chleba.
Wtenczas powiodłam okiem w krąg
Po oczach jasnych, jak strop nieba.
I wiem, że choć nas więżą, psami szczują,
Te ręce kiedyś Polskę odbudują.

*

Maria Zientara-Malewska (ur. 4 września 1894 w Brąswałdzie, zm. 2 października 1984 w Olsztynie) – poetka, nauczycielka i działaczka warmińska.

11 września 1939 została aresztowana przez hitlerowców, a później wywieziona do obozu koncentracyjnego Ravensbrück, z którego została zwolniona 18 kwietnia 1940.

Komentarze