Kielar, Chuilleanáin, Lewicka-Klucznik, Lugn, Musakowska, Fligiel, Angelou

I
Marzanna Bogumiła Kielar – Nad ranem
budzić cię, nad ranem: ciężarem na wpółsennych palców,
zanim zadzwoni budzik, przed podróżą; nim
dworcowe poczekalnie, perony
wezmą nas na własność, otoczą metalową powłoką,
zimnem. Światło dopiero montuje swoje instalacje,
z mroku wytrąca porzucone ubrania, książki – i sól
nadmorskiego brzasku
przesypuje się na wewnętrzny parapet. Chmury coraz mocniejsze,
skomplikowane: obroty powolne
ciężkiej jazdy – nad skrzydłami
mew; papier milimetrowy pamięci zatrzyma drobiazgi.
Unerwione jak płatek ucha, opuszki ust; ten gest,
sposób, w jaki odpinasz pasek zegarka i zsuwasz
z przegubu – jest teraz czarną skrzynką znalezioną
na płyciźnie nocy. W strużynach
snu; dotyk jak otwieranie
zgłoski, przeciągnięcie jej w szept...
(Obudzić się, słuchać) –
jak zrywają się ścięgna tamtych godzin, i minuty wracają
i wiodą, już pozbawione chronologii
samoistne życie (drga magnetyczna igła:
pamięć)
*
Obraz może zawierać: co najmniej jedna osoba i zbliżenie
Marzanna Bogumiła Kielar (1963) – polska poetka, nauczycielka akademicka. Absolwentka filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, doktor habilitowana nauk społecznych (2013), profesor nadzwyczajny Wydziału Pedagogicznego Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie. Była profesorem Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie. Stypendystka (w obszarze literatury) fundacji kulturalnych i uniwersytetów w Europie, USA, Skandynawii i Azji. Jej poszczególne wiersze zostały przetłumaczone na 23 języki i znalazły się w ponad czterdziestu antologiach. Członkini polskiego PEN-Clubu i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Wielokrotnie nagradzana, m.in. Nagroda Fundacji im. Kościelskich, Genewa (1993), Paszport „Polityki” (2000) oraz Nominacja do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej za tom Nawigacje (2019).
fot. Culture.pl

II
Eiléan Ní Chuilleanáin – Mycie
Zmyj człowieka z ziemi; zedrzyj
Tę ludzką skorupę,

Dwadzieścia stóp w głąb jest gęsta, zimna ziemia,
Taka czysta.
Zmyj mężczyznę z kobiety:
Obcy pot z jej skóry, popioły z jej włosów.
Rozłóż ją w słońcu, by wyschła,
A zanikną na piersiach jej sine znamiona.
Kobieta i świat nie są jeszcze
Tak czyste jak kotka,
Która skacze na parapet z rybą w zębach;
W jej płaskich oczach odbija się ten nędzny pokój.
Kotka zmywa wodę z ryby.
Przełożył Jerzy Jarniewicz
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Eiléan Ní Chuilleanáin – urodzona na południu Irlandii, w miejscowości Cork w 1942 r. Jedna z najwybitniejszych poetek irlandzkich swojego pokolenia. Do 2011 roku była profesorem literatury angielskiej w Trinity College w Dublinie. Obecnie na emeryturze. Lauretka wielu nagród. Wydała jedenaście tomów poezji. Wraz z mężem założyła i redagowała pismo literackie „Cyphers”. Tłumaczy literaturę z języka gaelickiego, anglosaksońskiego, włoskiego i rumuńskiego.
Jerzy Jarniewicz – urodzony 4 maja 1958 roku w Łowiczu. Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor trzynastu książek poetyckich i licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor „Literatury na Świecie”. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”, „Tygodnikiem Powszechnym” i „Tyglem Kultury”. Mieszka w Łodzi.
Źródło: Sześć poetek irlandzkich, Biuro Literackie, Wrocław 2012.

III
Dominika Lewicka-Klucznik  Trzeba długo ćwiczyć żeby nie zostawiać śladów
Życia nie układa się jak włosów. Kiedyś o to nie dbałaś,
a dziś starannie zawiązujesz kokardę na cienkim warkoczu.
On tak lubi. Dobiera ci sukienki w kwiaty i perfumy.
Za kilka lat się dowiesz, że takie same miała była żona i matka.
Na razie wyrzuca rzeczy z twojej szafy, usuwa kontakty z telefonu,
blokuje znajomych na fejsie. Tak będzie dla ciebie lepiej.
Wierzysz, że on się wszystkim zajmie i poprowadzi za rękę
tam gdzie trzeba, choć nigdy nie chciałaś być małą dziewczynką.
Nie poznajesz siebie w lustrze, ale on mówi, że wyglądasz wspaniale.
Wierzysz. Pomagają dwie białe tabletki, które podaje
do porannej kawy. Chroni cię jak żaden inny mężczyzna.
Przede wszystkim przed tobą samą. Jest ci dobrze,
a z czasem nauczysz się zakrywać siniaki.
Przecież po to pokazał, jak namalować sobie twarz.
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, okulary i zbliżenie
Dominika, Lewicka-Klucznik (rocznik 1978) – animatorka, filolożka. Od marca 2014 jest prezeską Stowarzyszenia Alternatywni, które zajmuje się organizacją wydarzeń kulturalnych w Elblągu, a przede wszystkim Festiwalu Literatury „Wielorzecze”. Jest redaktorką, autorką wstępów, recenzji oraz materiałów promocyjnych. Publikuje w antologiach, pismach literackich i kulturalnych. Prowadzi blog/stronę autorską: www.lewickaklucznik.pl

IV
Kristina Lugn
* * *

Brzydkie kobiety
senne bohaterki dnia powszedniego
czule kochające matki
trudzą się wielce, tyrają w pocie czoła
milczą i cierpią najlepiej jak potrafią
matki ojców, matki matek, matki żon
uśmiechają się zadowolone w wiklinowych fotelach
na pluszowych kanapach wózkach inwalidzkich w trumnach
taty dzisiaj także nie ma w domu
tata dzisiaj również jest w podróży
różowiutkie śliczniutkie dzieciątko
leży i kwili
w swoim białym pokoiku, a sąsiadki
specjaliści pracy socjalnej opiekunowie domowi
nauczyciele szkółek niedzielnych opiekunowie społeczni
płatni mordercy piromani
czekają w pokoju
na właściwy moment
Przełożyła ze szwedzkiego Monika Altebo
*
Kristina Lugn (ur. 14 listopada 1948 w Tierp, Uppland) – szwedzka poetka i dramatopisarka. Od 2006 jest członkiem Akademii Szwedzkiej. Do Akademii została wybrana 5 października 2006, uroczysta inauguracja odbyła się 20 grudnia 2006. Zajmuje fotel nr 14, zastępując na tym miejscu Larsa Gyllenstena. Autorka wielu książek poetyckich.

V
Julija Musakowska
***

Kobieta, która rodzi tylko synów,
lepiej niż inni wie, co to znaczy wypuszczać.
Skulony przy jej nogach białowłosy śnieg
z oddaniem podnosi na nią źrenice-kratery.
Cicho siedzieć – uroni kącikiem ust,
do kogo naprawdę – trudno zrozumieć.
Pod futrem domyśla się krwi kłującej i nowej,
powstrzymuje się, choć w gardle skrobie mysz.
Przypięte do serca metalowe nitki
rozrywają na wszystkie cztery strony świata –
więcej do niej nie należy nic, za kim
wypatrywać oczy, dopóki się nie rozwidni.
Umie iść małymi krokami, ale do końca,
umie znajdować siłę, kiedy jej już nie ma.
W kieszeniach dzwonią dziesiątki kul,
złapanych w pół drogi do celu,
ale wciąż za mało.
Przyrosła włosami do nieba i w głąb
między martwe liście wpełza ubranie,
pęka pod nogami ziemia jak ciepły chleb,
słodko tak, wilgotno i spokojnie.
Śnieg wtula się nosem w szyję i nie daje
uklęknąć, wytrąca, powraca do rzeczywistości.
Czarne czasy,
kiedy wierzyć nie możesz swojemu psu –
trzeba będzie chyba zmienić się w kamień.
Bez łańcucha przywiązany, zawsze przy nogach.
Oderwała z mięsem, swego czasu dała wolność.
Wypuściła. Ze wszystkich został tylko śnieg,
wyludniony, nastroszony, niezagojony.
Przełożyła Aneta Kamińska
*
Julija Musakowska (1982) – poetka i tłumaczka. Mieszka we Lwowie. Absolwentka stosunków międzynarodowych na Lwowskim Uniwersytecie im. Iwana Franki. Autorka tomików poetyckich: Na wydych i na wdych (2010), Masky (2011), Poluwannia na tyszu (2014) oraz Czołowiky, żinky i dity (2015). Jej wiersze weszły do antologii w przekładach Anety Kamińskiej: Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy (2014) i Listy z Ukrainy. Antologia poezji (2016), były też publikowane na stronach: ArtPapier i Babiniec Literacki.

VI
Joanna Fligiel – Wiersz o ptakach, albo o kotach, albo o wierze
Mój dziadek Henryk kochał
ptaki, ale nienawidził kotów,

bo człowiek musi kochać i nienawidzić,
wtedy jest prawdziwy.
Nigdy
nie wpuściłby kota do domu.
Pierwsza umarła babcia,
chociaż była młodsza od dziadka,
o całe dwanaście lat, więc
dziadek nie rozumiał dlaczego.
Babcia była pokręcona,
dosłownie i w przenośni,
więc nikogo to nie dziwiło,
oprócz oczywiście dziadka,
ciągle powtarzał,
aż nie chciało się go słuchać
„specjalnie wziąłem młodszą żonę,
żeby mnie pochowała”.
Dziadek myślał już o pochówku,
kiedy miał trzydzieści trzy lata,
a babcia dwadzieścia jeden.
Dziadek nigdy nie ośmielił się
zwrócić do babci „Ptaszku”,
zawsze mówił do niej Halina,
choć w dowodzie jak wół stało Helena.
Nigdy też nie powiedział
do babci „Kotku”,
choć babcia kochała koty,
a nienawidziła na przykład:
gołębi.
Refren:
bo człowiek musi kochać i nienawidzić,
wtedy jest prawdziwy.
Kiedy umarła babcia,
przyplątała się kotka,
pokręcona jak babcia
przed śmiercią
przez gościec.
Dziadek tylko stał i patrzył
jak kotka wchodzi do domu
wychudzona jak babcia
po obozie
koncentracyjnym.
Gdy zobaczyłam tego pożal się boże kota
z pożal się boże dziadkiem, który ciągle powtarzał,
że nie po to wziął młodszą żonę,
mogłam już tylko powiedzieć:
„pożal się boże”,
choć wówczas ciężko było
mi już uwierzyć,
że boże może się pożalić
nad kimkolwiek.
Ale nigdy nie mów nigdy.
Ale to nie koniec.
Dziadek
jeszcze przeżył
kota,
syna,
zięcia
a mojego ojca.
Byliśmy pewni,
że przeżyje wszystkich
i wtedy lekarz zignorował objawy.
Nienawidzę tego
pożal się boże
lekarza.
Refren.
Jest to pierwszy wiersz z przygotowywanego nowego tomu autorki pt." Dlaczego Pani nazywa to wierszami"
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, na zewnątrz, zbliżenie i przyroda
Joanna Fligiel (ur 6.8.1968 w Katowicach) - pomysłodawczyni, założycielka i redaktorka Babińca Literackiego, autorka trzech książek poetyckich: Autoportret, Geny i Rubato.

VII
Maya Angelou – Wciąż się wznoszę

Możesz zgnoić mnie w historii,
Szerzyć kłamstwa gorzkim głosem,
Możesz deptać mnie do woli,
Lecz ja wciąż, jak kurz, się wzniosę.
Czy mój tupet to ból głowy?
Czemu żal cię żre jak pomór?
Ja gnam jakby szyb naftowy
Tryskał ropą w moim domu.
Tak jak słońca i księżyce,
Jak bieg fal tam i z powrotem,
Jak nadzieja, ciągle wyżej,
Ja się wzniosę,
wzniosę,
wzniosę.
Czy chcesz widzieć mnie złamaną?
Głowa, oczy opuszczone?
Patrzeć jak łzy smutku kapią
Na ramiona nadwątlone?
Czy cię moja duma zmogła?
Czyżby zbrzydł ci tuman kurzu?
Ja się śmieję jakbym mogła
Złoto kopać na podwórzu.
Możesz słowem mnie osłabić,
I na wylot przeszyć wzrokiem,
Możesz nienawiścią zabić,
Lecz ja wciąż, jak wiatr, się wzniosę.
Czy mój seksapil cię męczy?
Czy cię gorszą takie cuda
Że tańczę jakbym diamenty
Miała gdzie się kończą uda?
Z kart historii, wstydu pełnych,
Ja się wznoszę
Z chat przeszłości, z czasu cierpień
Ja się wznoszę
Jestem czarnym oceanem,
Rosnę, wzbieram, biję pianę.
Za mną noce lęku, trwogi
Ja się wznoszę
W brzask przejrzysty i cudowny
Ja się wznoszę
Idę, dary przodków liczę,
Ja, nadzieja niewolniczek,
Wciąż się wznoszę
Wznoszę
Wznoszę.
Przełożył Janusz Solarz
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Maya Angelou (1928-2014) to jedna z największych poetek aktywistek na rzecz praw obywatelskich dla czarnoskórej ludności w Stanach Zjednoczonych. Najbardziej znana z prac autobiograficznych: I Know Why the Caged Bird Sings (1969) i All God's Children Need Traveling Shoes (1986). Jej tom poezji, Just Give Me a Cool Drink of Water 'Fore I Die (1971), był nominowany do Nagrody Pulitzera. Oprócz tego wydała wiele innych zbiorów wierszy.
Pod koniec lat 50. współpracowała z Martinem Lutherem Kingiem. W latach 60. współwydawała gazety w Afryce. W latach 70. wróciła do Stanów Zjednoczonych, ciesząc się uznaniem polityków i naukowców. Na życzenie Billa Clintona odczytała jeden ze swoich wierszy na jego inauguracji prezydenckiej w 1993. Była drugą poetką, po Robercie Froście w 1961 roku, która dostąpiła takiego zaszczytu. Prezydent Obama nagrodził ją Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym cywilnym odznaczeniem w Stanach Zjednoczonych..
Zanim została znaną pisarką, będąc jeszcze młodą kobietą, pracowała jako kucharka, prostytutka, tancerka w nocnym klubie. Obok kariery literackiej i społeczno-politycznej Angelou osiągała także sukcesy jako reżyserka, producentka filmowa i telewizyjna oraz aktorka. Otrzymała 23 doktoraty honoris causa od uznanych amerykańskich uczelni.

Komentarze