Kenyon, Binswanger-Stefańska, Lipińska, Lipska, Boruń-Jagodzińska, Kruk, Hirshfield

I


Jane Kenyon – Spacerując samotnie późną zimą
Jak długo trwała ta zima - jak symfonia
Mahlera lub godzina na dentystycznym krześle.
Na łąkach trawy są matowe
i zszarzałe, i wspominam czerwiec, gdy
gorące powietrze pachnie sianem i wyką,
a ciepły deszcz rosi kuliste pąki peonii.

Lód na stawie rozpęka tworząc ogromne płyty. Jedna
z nich utknęła jak krzywo płynąca barka pod zwężeniem
mostu. Trzciny
i krzaczaste zarośla wzdłuż brzegu
połyskują lodem chyboczącym się pod podmuchami
wiatru. Od strony moczarów
plusk wody przepływającej nad drzewami
ściętymi przez zawzięte bobry,
które przepychają je niżej. Czasem wydaje się,
że robią to tylko dla zabawy.

Wracają do mnie tamte dni
pełne gniewu i wyrzutów, obracasz na palcu obrączkę
zsuwając ją to znów wkładając na nowo.
Nad lodowiskiem wiatr coraz ostrzejszy
niesie z sobą chrzęst łamiącej się kry
a słońce jasne, ale bez ciepła,
schowało się za wzgórze. Chłód i obawa
przed chłodem zapędzają mnie do domu.

tłum. Julia Hartwig
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Jane Kenyon (ur. 1947, zm. 1995) – poetka amerykańska. Urodziła się w Ann Arbor w stanie Michigan. Studiowała na University of Michigan. Tam też poznała swojego męża, poetę Donalda Halla. Po ślubie przeniosła się na farmę Eagle Pond. Wydała cztery tomiki poetyckie From Room to Room, The Boat of Quiet Hours, Let Evening Come i Constance. Przełożyła też tom wierszy Anny Achmatowej. Zmarła na białaczkę.


II
Elżbieta Binswanger-Stefańska
portret w zastygłym wianku
było raz okno samotne
wśród niezliczonych dachów
i poplątanych anten miasta

wyglądało wprost na niebo
za szybą malarz wydobywał
z nagiego płótna bez ram
mój ostatni dziewczęcy portret

rysunek twarzy
czoło
oczy...
czy zakochane? jak tylko mogą być...
oczy
i usta
usta raz po raz poprawiane
wytrawnym scałowywaniem

usta
i włosy?
włosy
coraz bezwstydniej rozczochrane
włosy rozczochrane
jest takie okno samotne
otwarte wprost na niebo
gołębie znają ten adres

za popękaną szybą
majaczy dziś wspomnienie
portretu w zastygłym wianku

Kraków, 6.2.1972 / Zurich, 23.7.00
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, rysunek
Elżbieta Binswanger-Stefańska, ur. 14.12.53 w Krakowie. Najczęściej publicystka, rzadziej tłumaczka, najrzadziej poetka. Mieszka w Zurichu i Krakowie, mieszkała też kiedyś w Warszawie i Berlinie (ongiś) Zachodnim oraz w Sztokholmie i na łodziach (jachtach) w różnych miejscach na jeziorach, rzekach, morzach i oceanach świata.
Strona sofijon.pl

Więcej o wierszu, przypis, interpretacja autorki: http://www.sofijon.pl/module/article/one/1566…
Fot. rys. Władysław Kawęcki, Kraków, styczeń / luty 1972

III
Elżbieta Lipińska
Demosteneska
Język zamarzł tej zimy, a w każdym razie skołczał.
Sztywny nie obracał się w ustach, uwierał,
całkowicie utracił właściwości komunikacyjne.

Może trzeba było bardziej się starać,
Gimnastykować go, ale nie ma we mnie
materiału na Demostenesa.

Albo coś gada albo niech idzie w diabły.
Teraz po zimie lato i rachuby na wiosenny rozruch
przeskoczyły do następnej ligi.

A język znów na przekór? nienowoczesny,
nie lubi złości, woli śpiewać z ptakami.
Pięknie rewanżują się za słonecznik.

Opus magnum o obrotach ciał językowych
mozolnie przebija się przez pokłady
błota, w którym język grzęźnie coraz głębiej.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, siedzi, okulary i w budynku
21 lutego - Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego
Elżbieta Lipińska. Wydała pięć książek poetyckich: „Pożegnanie z czerwienią”, „Maj to łagodny miesiąc”, „Rejestry”, „Na końcu języka”, „Kamienie”. Laureatka kilku konkursów poetyckich, w tym Tyskiej Zimy Poetyckiej. Wiersze Elżbiety Lipińskiej zamieszczone zostały także w antologiach „Wschód-Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy”, „Przewodnik po zaminowanym terenie” i „Anthologia#2” (2009). Publikowane były również w prasie literackiej. Strona autorska: www.elkaone.lipinscy.net.

IV
Ewa Lipska – Może Bóg woli pączki
Może Bóg woli pączki.
Co mu po naszych grzechach.

Stale ta sama komedia dell'arte.
Bezwstydny banał. Nieparzysta miłość.
Kazirodczy sen.

Może Bóg woli pączki.
Po co mu jeszcze jedna zdrada
warta grzechu?
Płonące morze parafiny?

Może Bóg woli pączki.
Niewierzące sanki
grają na zwłokę
na niewinnym śniegu.

Źródło: Ewa Lipska, Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, uśmiecha się, dziecko i zbliżenie
Ewa Lipska (ur. 8 października 1945 w Krakowie) – polska poetka i felietonistka, w latach 1970–1980 redaktor działu poezji Wydawnictwa Literackiego, laureatka Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1973), w latach 1995–1997 dyrektor Instytutu Polskiego w Wiedniu, członek polskiego i austriackiego PEN Clubu, członek założyciel Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (1989), członek Polskiej Akademii Umiejętności.

V
Katarzyna Boruń-Jagodzińska
List do przyjaciół – zamiast manifestu
Zanim umrzesz,
a raczej zanim dorośniesz,
zanim do reszty wessie cię miasto
w szpary między płytami chodnika,
Zanim odejdziesz,
a raczej zanim dorośniesz
wkochany w drzwi windy
odlatując na północ
i żonę uwięzioną w podziemnym przejściu
przez programową grupę terrorystów,
wśród których, na niewyraźnej fotografii
rozpoznasz swoje pierwsze dziecko,
Zanim umrzesz,
a raczej zanim dorośniesz,
zanim przestaniesz czekać na te chwile,
kiedy będzie już wreszcie można
kłamać zgodnie z prawdą
zanim wymażesz z życiorysu
zamiar wydania
najpiękniejszych fragmentów naszych rozmów
i na pierwszym miejscu listy bestsellerów
pirackiej rozgłośni będzie wciąż jeszcze
ta wspaniała kilkuminutowa cisza,
Jeszcze raz
przechodząc na drugą stronę
przekonaj nas,
że to nie światła na skrzyżowaniu,
lecz kropla krwi spada w trawę.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba
Katarzyna Boruń-Jagodzińska (1956) – polska poetka, publicystka, tłumaczka. Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz PEN-Clubu. Autorka dziesięciu książek, w tym m.in. tomu "Mały Happening" (MAW, Warszawa 1979), czy arkuszu poetyckiego pisanego pismem Braille'a pt. "Zeszyt do polskiego" (Laski, 2005). Autorka przekładów z języka czeskiego i słowackiego.
fot. Jacek Kadaj

VI
Hałyna Kruk
18 lutego 2014 roku
My wszyscy, Europo, jesteśmy tak głęboko zmartwieni,
że niektórzy nawet martwi.
Czyść częściej youtuby,
żeby tutejsze okrucieństwo nie raziło twoich obywateli.
Niektórzy z naszych nigdy cię nie zobaczą na własne oczy.
Ty też masz coś ze wzrokiem, Europo, uparcie nie widzisz
ich wybitych oczu i ran postrzałowych.
Niektórzy więcej nie będą mogli, Europo, nie gniewaj się,
nawet ręki ci podać (chyba że protezy!),
nawet dotknąć kultury twojej minionych wieków.
Strzeż swoich obrzeży, Europo,
żeby nie dotknęło cię przypadkiem,
wsłuchaj się, na wszelki wypadek, czy jeszcze krzyczymy
od uderzeń kolb, wojskowych butów i pałek.
Nasze dzieci wyrosną na złe, Europo,
nie dadzą wiary
histerycznym i łzawym twoim wiadomościom
o bezdomnych zwierzętach.
Wybacz im, Europo, nie dziw się im, my wszyscy tu jak zwierzyna –
odstrzeliwują nas, jak wściekłych, nabojami na wilki.
Co ty, Europo, robiłaś w tym czasie – zestawiałaś zaginionych i zabitych?
myłaś ręce? czekałaś na potwierdzenia? chowałaś się jak rzecz sama w sobie?
Dla miru – mir, dla muru – mur, tylko pieniądze nie śmierdzą.
I ofiary
nie są warte obrony, jeśli to nie gołębie?

Przełożyła Aneta Kamińska
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, dziecko i zbliżenie
Hałyna Kruk (1974) – poetka i tłumaczka. Urodziła się i mieszka we Lwowie. Studiowała filologię ukraińską na Uniwersytecie im. Iwana Franki we Lwowie, tam też obroniła doktorat i obecnie wykłada literaturę światową. Autorka pięciu tomików poetyckich: Mandry w poszukach domu (1997), Slidy na pisku (1997), Obłyczczia poza switłynoju (2005), Spiw/isnuwannia (2013) i Dorosła (2017). Napisała cztery książki dla dzieci, z których dwie: Marko mandruje dowkoła switu i Ważko buty najmenszym (2003) ukazały się w piętnastu językach. Tłumaczka m. in. wierszy Wisławy Szymborskiej, Bohdana Zadury i Kazimierza Wierzyńskiego oraz prozy Jarosława Iwaszkiewicza, Stanisława Lema i Danuty Mostwin. Jej wiersze były wielokrotnie publikowane w polskich pismach literackich, weszły też do antologii: Pociąg do poezji (2011; tłum. Bohdan Zadura), Węzły, sukienki, żagle. Nowa poezja, ojczyzna i dziewczyna (2013; tłum. Artur Fryz), Portret kobiecy w odwróconej perspektywie. 12 poetek z Czech, Słowenii i Ukrainy (2013; tłum. Aneta Kamińska), „Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy” (2014; tłum. Aneta Kamińska) „Komiks wierszem po ukraińsku”(2015; tłum. Aneta Kamińska). W 2018 wyszedł też jej tomik „Wakacje nad Letą” w przekładzie Bohdana Zadury. Stypendystka programu Gaude Polonia Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej (Warszawa 2003, 2010) oraz Homines Urbani w Willi Decjusza (Kraków 2005).

VII
Jane Hirshfield
Gdziekolwiek byś nie popatrzył
w rogu wysoko zawieszonej rynny
tuż pod dachówkami
delikatne kiełki nowej trawy

jaka tam wojna, zdają się mówić
*
Siedziałam na słońcu
Przesunęłam krzesło do słońca
siedziałam na słońcu
tak jak głód gdy go odsunąć i nazwać postem

*
Daleko od domu, myślałam o wygnanych poetach
Daleko od domu
czytałam wygnanych poetów —
Owidiusza, Brechta.

Potem, tej samej nocy,
ustawiłam książki w nogach łóżka.

Całą noc udawałam, że są kotem.
Nie zbudziłam go
ani razu.

*
Moja pamięć
Jak hotelowe mydełka i szampony
podróżnik przywozi do domu
by ich nigdy nie użyć,
ty, moja pamięci,
niemalże nieważka
w ten ranek wewnątrz mnie.

Przełożył Janusz Solarz

Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Jane Hirshfield (ur. 1953 w Nowym Jorku) ma w Polsce status poetki wybitnej. Wiele się na to składa przyczyn. Hirshfield była dużo młodszą przyjaciółką Miłosza w Berkeley, a on sam tłumaczył jej wiersze na polski. Hirshfield miała szczęście do polskich tłumaczy, bo w wyborze jej wierszy w Znaku jest wiele renomowanych nazwisk, na przykład, obok Miłosza, Magda Heydel. Sama Hirshfield odwiedzała Polskę i Kraków kilkakrotnie, a jej wieczory autorskie są wydarzeniami bo Hirshfield czyta tak jakby odbywało się jakieś misterium pełne tajemnic. Jest też poetką wielokrotnie nagradzaną, zapraszaną na festiwale literackie na całym świecie, kultywującą przyjaźnie z literatami całego globu. Podkreśla się też związki jej poezji z filozofią zen, choć sama Hirshfield, praktykująca buddystka, sprzeciwia się tak wąskiemu traktowaniu jej poezji. Mam zarówno jej polski wybór wierszy jak i cztery z jej angielskojęzycznych tomików. Ten polski jest doskonały, te angielskojęzyczne już mniej. Dowodzi to siły i wpływu mądrych wyborów z całego dorobku poetki. W jednym kontekście czyta się wiersze wyłącznie bardzo dobre, w drugim niestety już nie. Choć każdemu poecie i poetce należałoby życzyć choćby kilku wierszy tak dobrych jak te spośród najlepszych w dorobku Hirshfield.

Komentarze