niedziela, 31 stycznia 2021

Pankiewicz-Piotrowska, Lenkowska, Stolarczyk, Kamińska, Domin , Rawska, Nikołajewa

 I

Martyna Pankiewicz-Piotrowska
chów maryjny
matko z żelaznym okiem powieszonym nad kołyską
dlaczego oddałaś dziecko w kinderstube czarownicy
przyszyła ciepłą gwiazdkę do poszewki z błękitnego atłasu
i kazała patrzeć na królową niebios w aureoli z much
jedyne poruszenie
przykrywała chustą wszystkie diabły szła do kościoła
równym krokiem wnuczka pruskiego żołnierza Letkiego
kobieta lód kobieta kamień nie kobieta baba jaga
matko nieporuszona już nie patrz
*



















Martyna Pankiewicz-Piotrowska – urodzona w listopadzie 1984 roku w Łodzi. Pochodzi z Warty i zapewne, gdyby przyszła na świat o trzysta lat wcześniej, przodkowie spaliliby ją na stosie. Ma wśród nich: burmistrzów, landwójtów, instygatora, syndyka klasztoru, radnych, cechmistrzów, organistów, właścicieli browaru, nauczyciela, córkę ekonoma, szewców, młynarzy, kowali, garncarzy, kupców, piekarzy, rzeźników, ogrodników, wachmistrza, ekspedytora pocztowego, stolarzy od trumien, przybyszów z Prus, Żydówkę - długo by wymieniać, w końcu przez ponad cztery wieki sporo się działo. Czyta osiemnastowieczne księgi miejskie, spisane ręką sześciokrotnego pradziadka, jak rodzinną sagę. Bitki i spory między antenatami przeżywa jak konflikty wewnętrzne. Ma dowody, że kumali się z dziadkiem Stacha z Warty Szukalskiego. Bratanek jej prapraprababki był ojcem chrzestnym artysty. Pisze tom poetycki o miasteczku. Poza tym jest bezrobotną absolwentką dziennikarstwa. Niedawno publikowała w Odrze i Toposie. Mieszka we Wrocławiu, ale kiedyś wróci na swoje miejsce.
Chów maryjny pochodzi z zestawu, nagrodzonego pierwszą nagrodą w IV edycji Brwinowskiego Parnasu.

II
Krystyna Lenkowska
Oko Johna Keatsa w Rzymie
Całymi godzinami stoi w oknie
czasem rzuca się na Hiszpańskie Schody
lub do Tybru
jeśli na schody
rozpryskuje się a potem wraca nietknięte
jak żelowa meduza do ciemnoskórej dłoni
ulicznego sprzedawcy
jeśli do wody
pływa a potem lata żeby wysuszyć skrzydła
omiata mostom łuki Hadriana
niebo kopułom Watykanu
horyzontom – karawany pinii
wieczorem zamawia to samo wino
w tym samym barze
w końcu wraca do okna i pisze palcem na szybie
tłum na schodach nie daje zasnąć
ono nie wie co się robi dalej
więc zaczyna wszystko od początku
od źrenicy
od jądra.
*
Nie ma najważniejszego wiersza, są najważniejsze wiersze, jak najważniejsze książki zabierane na bezludną wyspę. Z jedną nie przeżyjesz.
Wiersz „Oko Johna Keatsa w Rzymie” jest dla mnie ważny, bo to jeden z tych rzadkich, co są pisane niewidzialną ręką. Lub „patrzone” cudzym okiem.
*



















Krystyna Lenkowska, poetka, tłumaczka - wydała 13 tomów poezji, jedną powieść, dwa audiobooki, oraz przekłady poezji Emily Dickinson. Nagrodzona w Sarajewie (2012), Macedonii-Albanii (2013), Indiach (2019). Jest członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (SPP) oraz Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury (STL).

III
Anna Stolarczyk
Bólerioza
Zawsze myślałam, że pustka
jest bezkształtna.
Nie ma ciała, nie ma ręki, ani nogi, za którą
mógłbyś złapać. Przeciągnąć
jak trupa
kilka metrów po piasku,
obrócić przodem do fal, by mogła
obserwować walczące z wiatrem
statki.
Gdy płaczę, ma kształt wody. Kropla
wydłuża się, zmagając z grawitacją,
po czym przyjmuje postać
kuli.
Ukryta
w zakamarkach powoli wzrasta.
Nieumiejętnie niszczę ciała,
kształty,
rozbryzguję krew na palcach.
Podrażnienie z ogniskiem zapalnym powiększa się
szybko.
Czerwona źrenica w aureoli bólu.
*



















Anna Stolarczyk (1984) – studiowała politologię na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Pierwsze wiersze zaczęła pisać w wieku ośmiu lat, w wolnej chwili szlifuje również prozę. Debiutowała w Pocztówkach Literackich Karola Maliszewskiego (Odra).

[ - ]
kim była
jak żyła
[*]
betty bursztyn
[żydówka] [polka] [rumunka]
[ukrainka] [austriaczka] [rosjanka]
[niemka] [cyganka] [amerykanka]
(właściwe podkreślić)
(powyżej trzech zamieścić
przypis i przepis
na mieszankę firmową)
bohaterka
mojego serialu
i serii
domysłów
pomysłów
pomostów
na których zginęła
zupełnie w porę
przed porą burzowo-gazową
przymusową
[muß] [tak] [sein]
[gott] [mein]
[є]
[ein]
tagi: [ukraina] [bukowina] [czerniowce] [ulica zielona] [cmentarz żydowski]
[ ]
spacer granicami getta
(tu
się
żyło
o)
przerwami wyrwami nerwami
przedmieścia
mieściło się tu
co niemiara
(niewiara
wara
teraz
zaraz)
(tu nie ma żadnej bożnicy
żinoczka)
(oczka
stul
i usta
zmruż
już)
tagi: [ukraina] [bukowina] [czerniowce] [dzielnica żydowska] [getto]
tempel
stempel 57
ze stali i skali
(nawet za stalina)
stulatka maurytka reformatka
odporna na choroby
i granatów
podrywy
zrywy
ora!
mętów
i kopuł
mały szkopuł
kinogoga
(bój się
wroga
w październiku
i od
nóg
nów
czyń)
tagi: [ukraina] [bukowina] [czerniowce] [synagoga tempel] [kino październik]
[-/-]
w trawie ugorem
leży
porąbana
płyta nagrobna
(a z nią raz wraz
przerąbane życie w życie)
pod płotem
zdycha
i wzdycha
(w piątek świątek i sobótkę)
na gmin
nie
można
(bo nożem dołoży
przekleństwem obłoży)
[tagi: [ukraina] [bukowina] [czerniowce] [sadogóra] [cmentarz żydowski]
[:::]
odłamki macew
(masz
pomacaj
macę wymacaj
macicę z zarodkami liter
hebrajskich
rajskich
drzew i świec
złamanych załamanych zdławionych
dłoni
bo
nikt
ich
nie broni
bo to są
o n i)
[tagi: [ukraina] [bukowina] [czerniowce] [sadogóra] [cmentarz żydowski]
*



















Oto cykl wierszy napisany w 2013 roku na Ukrainie, w Czerniowcach, gdzie spędziłam cały lipiec. Weszłam wtedy w przedziwną relację z tym miastem, spacerując i odkrywając kolejne warstwy jego wielokulturowej i wielojęzycznej historii. Sporo czasu spędziłam wtedy na cmentarzach – żydowskim i chrześcijańskim, które dzieli tylko droga, oraz w dawnej dzielnicy żydowskiej, gdzie niełatwo już teraz odnaleźć ślady przeszłości. (Aneta Kamińska)
Aneta Kamińska (1976) – poetka i tłumaczka poezji ukraińskiej. Autorka książek poetyckich: „Wiersze zdyszane” (2000), „zapisz zmiany” (2004), „czary i mary (hipertekst)” (2007), „autoportret z martwą naturą. ostatnie wiersze nazara honczara napisane przez anetę kamińską” (2018, nominacja do Nagrody Nike 2019) oraz „więzy krwi” (2018). Wydała wybory przekładów wierszy: Nazara Honczara „Gdybym” (2007; przekład wspólnie z Andrijem Porytką), Hałyny Tkaczuk „Ja ta inszi krasuni/ Ja i inne piękności” (2011), Chrystii Wenhryniuk „Dowhi oczi/ Długie oczy” (2013), Borysa Humeniuka „Wiersze z wojny” (2016), Lubow Jakymczuk „Morele Donbasu” (2018), Julii Stachiwskiej „Wszystkie możliwe rzeczy” (2019, nagroda „Literatury na Świecie” za przekład), Wasyla Hołoborodki „Tęcza na murze” (2020, nominacja do ukraińskiej Nagrody Drahomana za przekład) oraz prozę poetycką Olafa Clemensena „Lato ATO” (2020), a także trzy autorskie antologie: „Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska” (2011), „30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska” (2012) oraz „Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy” (2014). Współtłumaczka antologii: „Portret kobiecy w odwróconej perspektywie. 12 poetek z Czech, Słowenii i Ukrainy” (2013), „Komiks wierszem po ukraińsku” (2015) oraz „Listy z Ukrainy” (2016).

V
Hilde Domin

Powstań Ablu

Powstań Ablu
to musi być zagrane od nowa
to codziennie musi być odgrywane od nowa
codziennie jeszcze przed nami musi być odpowiedź

ta odpowiedź musi przecież móc być
jeśli nie powstaniesz Ablu
w jaki sposób ma zmienić się kiedyś

ta odpowiedź
ta jedynie ważna odpowiedź
możemy pozamykać wszystkie kościoły
i skasować wszystkie dekalogi
we wszystkich językach świata

jeśli tylko powstaniesz
i unieważnisz
tę pierwszą fałszywą odpowiedź
na to jedyne pytanie
o które chodzi

powstań
żeby Kain powiedział
żeby mógł powiedzieć
Ja jestem stróżem twoim
bracie
jak mam nie być twoim stróżem

powstawaj codziennie
żebyśmy mieli ją przed nami
to Tak jestem tutaj
ja
brat twój

Żeby dzieci Abla
już się nie bały
bo Kain nie będzie Kainem

Ja piszę o tym
ja dziecko Abla
i codziennie obawiam się
odpowiedzi

powietrze w mych płucach rozrzedza się
kiedy czekam na odpowiedź

Powstań Ablu
żeby zaczęło się inaczej
między nami wszystkimi

Ognie które płoną
ten ogień który pali się na Ziemi
niech będzie ogniem Abla
I w ogonie rakiet
powinny być ognie Abla

Przełożył Andrzej Pańta

*
Hilde Domin (1909 - 2006) - niemiecka poetka, pisarka i ceniona fotografka pochodzenia żydowskiego, uznawana za jedną z najważniejszych poetek swoich czasów. Wśród wielu wyróżnień i nagród poetyckich, zdobyła w 1983 roku Nagrodę Nelly Sachs.

Żródło: https://www.mpolska24.pl/post/2986/hilde-domin-poezje

VI
Jolanta Rawska

Rozłupuję owoc granatu

Styczeń szaro się dzieje – niczym popiół po ognisku.
Rozłupuję owoc granatu, jego krew cieknie po palcach,
plami drewno stołu.
Jesteś w szpitalu, więc klucz nie zachrobocze w zamku,
nie drgnę przestraszona odgłosem
(a przecież zawsze się cieszę, że wracasz).
Na ekranie preria, kojoty i antylopy – wieczna gra o życie,
którego nie ma bez niszczenia. Może antylopie
uda się uciec, nie będzie pożarta. Lecz jeśli każde stworzenie
uciekłoby przed kojotem, nie byłoby go na ziemi.
Zło jest wpisane w dobro świata.

Widzę też puszczę i dęby, których wiek liczony setkami.
Zieleń opanowuje moje oczy, zieleń żywa,
zieleń sprawiedliwa, zieleń królowa najwspanialsza.
Na łąki wychodzą żubry, a siła ich i spokój
zapierają dech – jak z malowideł skalnych,
chociaż tam i skok, i klęk, i upadek,
ochra, węgiel drzewny, świętość.

Chcę ci to opowiedzieć natychmiast, lecz puste są
nasze pokoje. I nie będziemy dzisiaj
ogrzewać sobie razem stóp
w łóżku przed zaśnięciem.

Dzielę jabłko granatu. Małe czerwone pestki
pękają w ustach, a ich sok jest hojny i cierpki.
Podobno przez takie jabłko Adam i Ewa opuścili Raj.
Nie takiej kary się boję.

*

Jolanta Rawska – Urodzona w 1959 roku w Warszawie, absolwentka wydziału prawa i administracji Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 1984 -1988 pracownik Departamentu Prawnego Ministerstwa Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W 1988 wyemigrowała z rodziną do Niemiec. W roku 2010 zostaje wydana powieść „Saskia” (LSW) w 2011 roku opowiadanie „Małpeczka” otrzymuje wyróżnienie na VII Międzynarodowym Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu. W roku 2013 opowiadanie „Sen nocy letniej albo wieczory z Lilly” zostaje opublikowane w zbiorze opowiadań „Lato moralnego niepokoju” (wyd. Ad Rem).
W 2015 roku we współpracy z pisarzem Jakubem Winiarskim zostaje wydany podręcznik kreatywnego pisania „Po bandzie czyli jak napisać potencjalny bestseller” (wyd. Prószyński i S-ka). Jej wiersze otrzymały wyróżnienia w konkursie „Małopolska Nagroda Poetycka Źródło” (2017 i 2018), w roku 2018 w konkursach „Hymn zachwytu” i w XIV Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Kazimierza Ratonia, a także II nagrodę w kategorii „Przed debiutem” w 39. Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Haliny Poświatowskiej. Wyróżnione i nagrodzone wiersze znalazły się w antologiach pokonkursowych i we „Frazie”.
Pisze opowiadania i wiersze, pracuje nad następną powieścią.

VII
Olesia Nikołajewa – Scenariusz

Lubię to życie przystacyjne, te przedranne mrozy
na nie nazwanym odludziu, w rosyjskiej wiekowej głuszy,
gdzie przeciągle, jak nocne ptaki, wołają parowozy
i w czapce sztywnej od mrozu torowy na obchód rusza.

Chcę napisać scenariusz o pisarzu, i tutaj właśnie
poślę go i rozmyślnie porzucę w głębokim śniegu,
ażeby się zgubił, poczuł głupio, niewyraźnie
pośród sosen, huczących jeziorem od stromego brzegu.

Niech do leśnika się najmie i łażąc, w lesie stróżuje,
niech się poduczy wersetów z haftowanego psałterza,
kątem mieszkając i siorbiąc wrzątek, na los pomstuje,
niech wodę dźwiga dla babci, nasiecze drew przed wieczerzą.

I póki wyglądam pociągów na mroźnym odcinku trasy,
wciąż szukam, próbuję znaleźć te niepokrętne słowa,
że może jednak żyć w Rosji pisarz o duchu własnym,
żyć i rozmyślać swobodnie pod niebem szaropłowym.

Przełożył Aleksander Ziemny

*

Olesia Nikołajewa (ur. 1955) – pisarka i poetka rosyjska. Jej twórczość wyróżnia się szczególnym przywiązaniem do tradycji prawosławnej. Autorka wielu tomików poezji, w tym m.in. „Na statku zimy”, „Dwieście koni niebieskich” oraz prozy i esejów. Laureatka wielu nagród, m.in. Nagrody „Spuścizna literacka” 2006, czy nagrody za najlepszą książkę roku 2009.

niedziela, 24 stycznia 2021

Grzegorzewska, Kur, Bachmann, Kulisiewicz, Kruczak, Rembielińska, Chiang

 I

Wioletta Grzegorzewska
'
Wszystko o mojej babce
Córko pszenicy, niewolnico chytrej lebiody,
matko pięciu stron świata i trzech hektarów,
ostronosa żono stolarza, kochanko zduna;
pachnąca szarym mydłem królowo, w chustce
ze złotą nitką pani, z nimbem ptaków o świcie
umęczona wasalko pól, chleba naszego akuszerko,
mistrzyni polewki i żuru, opiekunko kapusty,
która zanosiłaś dojrzały sierpień do stodoły,
bono kwaśnego zaczynu w kamiennym domu,
niedotleniona meduzo o poskręcanych palcach,
nawlekająca nas na nitkę jak ćwiartki gruszki,
urodziwa selenitko z wytrzeszczonymi oczami,
z wolem tarczycy na szyi czarna wróżbitko,
czuję wokół twoje deseniowe spódnice,
siedem napiętych antenackich kręgów,
lunatyczko łapiąca oddech przez szczeliny snu,
damo z jaskrą idąca po omacku do światła
w stołowym, w piecu, na ganku i w studni,
na łożu małżeńskim ukrzyżowana rodzicielko,
porzucona metreso, słodko-gorzka niewolnico
dawnych przyśpiewek, zabobonów i wierzeń,
babciu, wytrwała kusicielko, sina wierzbo
nawiedzająca uparcie moje myśli i wiersze,
klepsydro, księgo starych słów i światów
ze złamanym obojczykiem popłyń
na zawsze z tą bezbarwną rzeką.
Z tomu “Orinoko”, 2008
*



















Wioletta Grzegorzewska (1974) – polska poetka i prozaiczka. Autorka ośmiu tomów poetyckich i czterech książek prozą. Laureatka kilku nagród literackich, m.in. "Konkursu Literackiego Polish Books w Londynie" (2007), "Złotej Sowy Polonii" w Wiedniu za działalność literacką (2015), Nagrody Miasta Częstochowy w dziedzinie kultury (2017).

II
Bożena Kur
Na zapas
u nas to rodzinne
babcia wypychała kieszenie
skórkami od chleba
zagryzała lęk przed czarną godziną
mama uginała się od zakupów
bardziej niż półki
pełne na wszelki wypadek
a ja chucham na zimne układy
bez przepływu ciepła się męczę
w najbardziej stałym stanie nie iskrzy
gdy ciało mija się z ciałem
jestem zachłanna na zapas
kocham
jakby miało się skończyć do jutra
*



















Piszę od niedawna - nieco ponad rok. Wierszami najczęściej rozmawiam ze sobą lub z wybranym adresatem.
Wiersz w załączniku to jeden z kilku, w których nawiązuję do szczególnych zachowań lub momentów z życia kobiet w mojej rodzinie - często przemilczanych lub uznanych za niewystarczająco istotne, by świat o nich wiedział. Bożena Kur.

III
Ingeborg Bachmann
Miłości, wytłumacz mi!
Twój kapelusz lekko powiewa, pozdrawia, płynie na wietrze,
twa odsłonięta głowa oczarowuje chmury,
a serce twoje za czymś innym tęskni,
usta twe przemawiają nowymi językami –
drżączka rozplenia się po polach,
lato rozdmuchuje naokół okwiat gwiazdnicy,
oślepiona płatkami podnosisz twarz,
śmiejesz się i płaczesz i cała zamierasz
na myśl, co ci się jeszcze może przydarzyć –
Miłości, wytłumacz mi!
Paw uroczyście roztacza swój ogon budząc podziw wokół,
gołąb stroszy swój kołnierz z piór,
powietrze się wzdyma napełnione gruchaniem,
kaczor głośno kwacze, dzikim miodem wionie
cała ziemia, nawet w statecznym parku
każdy gazon obrzeża złoty pył.
Ryba czerwienieje, prześciga ławicę
i poprzez groty dopada łoża z koralu.
Skorpion tańczy lękliwie w takt muzyki srebrnych piasków.
Chrząszcz z daleka węszy swą Najwspanialszą;
gdybym miał jego zmysł, czułbym także,
że skrzydła pod jej pancerzem lśnią i migocą
i ruszyłbym ku dalekiej kępce poziomek!
Miłości, wytłumacz mi!
Woda poczyna mówić,
fala bierze falę w posiadanie,
w winnicy nabrzmiewa grono, odskakuje i spada.
Jak odważnie ślimak wysuwa się ze swego domku!
Kamień potrafi zmiękczyć inny głaz!
Miłości, wytłumacz mi, czego sam nie umiem sobie wytłumaczyć:
Miałżebym więc przez ten krótki straszny czas
tylko z myślami obcować i samotny
ni miłości nie zaznać, ni miłością darzyć?
Czyżby ktokolwiek mógł jedynie myślą żyć? Nie odczułby braku?
Powiadasz: czeka na niego już duch inny.
Nie tłumacz mi więc nic. Widzę salamandrę
jak mknie prosto w ogień.
Żaden jej nie gna strach i nic jej bólu nie sprawia.
Przełożyła Wanda Markowska
*









Ingeborg Bachmann (1926 - 1973) – austriacka poetka, pisarka, eseistka, germanistka, z wykształcenia filozofka i psycholożka. Prywatnie żona pisarza Maksa Frischa.

IV
Małgorzata Kulisiewicz
Ekfraza do rzeźby Władysława Hasiora
Tata wyjmował nimi gwoździe na budowie
i robił domek dla lalek,
teraz wyrywają nimi jego paznokcie.
My także za ścianą brudnego lochu.
Słyszymy krzyk.
Urodzona w pierwszym roku wojny,
mam teraz dziesięć lat,
nie rozumiem jeszcze
po co Żołnierze Wyklęci
i kto to komuniści.
Słyszymy tylko rozpacz i wrzask.
Miałyśmy mówić strażnikom,
że nic nie wiemy,
bo naprawdę nic.
Tylko straszny żal taty
i zdziwienie,
do czego mogą służyć obcęgi.
źródło: Helikopter OPT
*



















Małgorzata Kulisiewicz – absolwentka filmoznawstwa i polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka esejów i recenzji filmowych i literackich, publikacji historycznych, realizatorka reportaży telewizyjnych. Autorka tomików poezji: Inni Bogowie, Kot Wittgensteina i inne wiersze oraz Ciasteczka z ironią. Jej opowiadania i wiersze były publikowane m.in. w „Gazecie Kulturalnej”, „Wyspie”, „Nowych Myślach”, „BregArcie”, „Babińcu Literackim”, „Poezji Dzisiaj”, w „Whisper of Sofly – Yearly Anthology of Poetry (Vol 2)”, „Contemporary Writers of Poland. On Life’s Path” oraz w licznych antologiach i almanachach. Kilkukrotnie zauważona i wyróżniona w konkursach poetyckich. Mieszka w Krakowie.
Śladem poetki w Babińcu: https://www.facebook.com/…/a.320315781691624/627163097673556

V
Julija Kruczak
***
W dzieciństwie nienawidziłam jeździć do babci
Bałam się, że wyrosnę na grubą babę z kupą dzieci i długim nosem
I żeby wybić ze mnie tę miejską dziewczynę budziła mnie z pierwszym kogutem
I senną w koszuli nocnej rzucała w rosę żebym rosła piękna bez chorób i nerwic
Mówiła to łzy ziemi ona płacze za swoją młodością
Płacze za wszystkimi sowami które wypadały z gniazd i jeżami które zabłądziły
Za wszelkim złym i nieczystym co wryły się w grunty z pierwszym boskim promieniem
W dzieciństwie nienawidziłam jeździć do babci
Bałam się, że nachapię się tej rosy i stanę się zbyt piękna
Bo piękne dziewczyny a potem kobiety mówiła babcia zawsze są nieszczęśliwe
Przetłumaczyła Aneta Kamińska
*



















Julija Kruczak (1993) – ukraińska poetka, malarka i założycielka fundacji ArTerapia. Laureatka konkursów literackich: Nowe nazwiska poetów (2012), Młoda republika poetów (2014) oraz wydawnictwa Smołoskyp (2015). Otrzymała nagrodę publiczności Międzynarodowego Festiwalu Wideopoezji CYKLOP. Twórczyni marki odzieży dla kobiet Być. Pracuje jako arteterapeutka, trenerka transformacyjna oraz psychoterapeutka.

VI
Olga Rembielińska
Meu amor PTSD
Pewien mężczyzna zakradł się w nocy z ostrzem,
długie włosy rozsypały się w dłoniach
Polska, ostrzegała mnie jedynie przed mocą dalidy
szeptuchy z wiosek zebrały się więc w krąg:
dzwonnica kościoła rozproszyła stado gołębi,
zahuczało jak w więzieniu, gdy klawisz wali
w pręty. Karton zgnił we wnętrzu. Zaczęłam śnić
o kraju szamba: ô inhame, a batata é uma puta barata
erotyczne od kiedy przychodzimy na świat
erotyczne od kiedy samo-stanowimy
sypialnia nie jest pusta
w odbiciu stoi Mokosz
mokra
choć sama
*













Olga Rembielińska (89) – z wykształcenia etnolożka. Pracuje nad pierwszą książką poetycką. Publikowała w "Etnografii do kieszeni", "Babińcu Literackim", "Szajn". Jej wiersze znalazły się w antologiach pisma "Inter" oraz "Babińca Literackiego". Prowadzi fotomodelingowe konto na Instagramie: @olgarembielinska. Bardzo ceni kapitał kulturowy, który zbudowała sobie na słuchaniu 50 Centa, Seana Paula i innych raperów z końcówką „dogg” odtwarzanych w Winampie.

VII
WEN-YU CHIANG - PAPAJA (江文瑜 – 木瓜)
nie chce,
tak jak inne wyluzowane babcie, rozbierać się
przed każdą kąpielą słoneczną,
płynącym chmurom nie powie dzień dobry
nie wpuszcza do swojej nocy wojskowej parady
delikatnie głaszcze dwie papaje na piersiach
mniej więcej pięćdziesiąt lat temu, pełna młodych piersi
myślała o nich jak o żarówkach, białych, świecących mocno
myślała, są trwałe, energooszczędne, starczą na długo
japońscy żołnierze włączali je i wyłączali jeden po drugim
jakby szkło elastyczne miało nigdy nie pęknąć
światła w pokoju gasną
przytępione światło nie pozwala dostrzec
który z nich się śmieje, który jest pełen furii, który radosny, który swobodny
białe światło piersi nie oświetla ich twarzy
w maleńkim pokoju w miejscu bez imienia
na filipińskiej wyspie
musi użyć jedynego, czystego światła, swego ciała
do towarzystwa, do tchórzostwa, ciała-trwożywa
ruszali jeden za drugim, gwałtownie
w stronę dziewiczej/cichej krainy
a ona kołysała się na łodzi
a może i była łodzią
żołnierze napierali jeden po drugim jak fale,
które odpychają od domu rodzinnego
jej imię zmuszone by zostać na lądzie/na lodzie, na polu bitwy
wszystkie statki niesione w podróż
w kraje bezwiedne/jędrne
łódź przepływa
przez wietnamskie ujście Mekongu
samoloty spuszczają bomby
pokład natychmiast zmienia się w drzazgi
a ona patrzy na drugą połowę statku; tonie
ogromny ciężar napiera ją od pasa w dół
stopniowo traci oddech
nie potrafi złapać za dryfujące drewno
woda przepływa przez jej ciało jak torpeda
zamiast mowy ma w ustach bańki
wypływa kolejny statek
przemierza Kanał Bashi
rozładowują się, jeden po drugim, każdy z nich
każe zmienić/zmielić tożsamość i imię
w tej dżungli
ze statku wojennego wychodzą całe oddziały
w klitce/klitoris swojego domu boi się
gdy co noc żołnierze czołgają się
boi się karczowania/koczowania w zaroślach
poza dźwiękiem czyszczonej lufy
jest tylko dźwięk duszy
wychodzący z czeluści/czułości wszechświata
mniej więcej pięćdziesiąt lat później
konania/konary drzew pozbywają się owoców papai, spadają na gołą ziemię
jej słaby/smukły kręgosłup nie zegnie się by podnieść
bańki/bomby rozrzucone po podłodze
przypominają odpady, przepalone knoty
wszędzie wokół śpiew robactwa
nuci żołnierską melodię na akordeon i harmonijkę
"Wciąż mieszkasz na tej filipińskiej wyspie?"
Przekład na język polski: Jakub Sajkowski
Przekład z zapisu tradycyjnego na uproszczony, konsultacja językowa: Zha Guining
*



















Wen-yu Chiang(江文瑜)- tajwańska poetka, badaczka, lingwistka, feministka. Jest absolwentką Państwowego Uniwersytetu Tajwańskiego i Uniwersytetu Teksańskiego w Austin, obroniła doktorat na Uniwersytecie w Delaware. Odbywała staż gościnny na Harvardzie i Uniwersytecie w Kyoto. Obecnie jest profesorem w Instytucie Lingwistyki na Państwowym Uniwersytecie Tajwańskim. Naukowo zajmuje się teorią metafory, lingwistyką kognitywną, socjolingwistyką i gender studies. Opublikowała, między innymi, tomy wierszy: Męskie sutki(男人的乳頭), Kuchnia babci(阿媽的料理), Gassho(合掌) (współautorstwo z Judy Ongg) i Budda sadzi róże w kocich źrenicach (佛陀在貓瞳裡種下玫瑰). Ponadto, opublikowała biografię: Kobiety Timuru: Tajwańska malarka Chen Chin i jej uczennice(山地門之女:台灣第一位女畫家陳進和她的女弟子); zbiór opowiadań Ciało, które zlewa się z kimonem(和服肉身); opracowała również antologie opowieści tajwańskich kobiet: Babcine opowieści(阿媽的故事), Znikające babcie Tajwanu(消失中的台灣阿媽), Matczyne opowieści(阿母的故事). Otrzymała nagrodę Nagrodę Poetycką Chen Hsiu-hsih (陳秀喜), oraz Nagrodę Literacką Wu Chuoliu (吳濁流) za poezję. W roku 2000 wybrano ją jedną z Dziesięciu Najwybitniejszych Młodych Kobiet Tajwanu.
Jakub Sajkowski – poeta, tłumacz, redaktor. Opublikowane książki poetyckie: Ślizgawki (2010), Google Translator (2015), Zestaw do kaligrafii (2018). Tłumaczył z angielskiego, rosyjskiego i mandaryńskiego.
Od tłumacza:
„Papaja” (木瓜) jest najbardziej znanym wierszem tajwańskiej poetki, badaczki, lingwistki i feministki Wen-yu Chiang (江文瑜), i jednym z najważniejszych dla samej autorki. Opowiada on o losie tzw. „kobiet do towarzystwa”, „pocieszycielek” albo „comfort women” – są to eufemistyczne określenia kobiet zmuszanych do nierządu i gwałconych przez japońskich okupantów. Liczbę „kobiet do towarzystwa” szacuje się od 50000 do 300000. Pochodziły z terenów okupowanych przez Japonię, np. Chin, Korei, Formozy (dziś: Tajwan), Wietnamu, Malajów, Filipin i innych podbitych państw. W wierszu „Papaja” Wen-yu Chiang, chcąc jak najpełniej dać głos jednej z tych kobiet, zdaje się maksymalnie wykorzystywać potencjał języka mandaryńskiego. Mam tu na myśli przede wszystkim homonimię, najczęściej przez tajwańską poetkę zaznaczaną poprzez pary słów poprzedzielane ukośnikiem. Homonimię, to znaczy dokładne współbrzmienie słów o zupełnie odrębnym znaczeniu, a identycznym brzmieniu, zjawisko powszechne w języku mandaryńskim, a stosunkowo rzadkie w języku polskim. U Wen-yu Chiang ta homonimia po raz pierwszy pojawia się w wersie wprowadzającym pojęcie „kobiet do towarzystwa”, w oryginale: 慰安 未安 畏暗 [wei an, wei an, wei an], w wiernym tłumaczeniu brzmiałoby to tak: „pocieszycielki”, „brak bezpieczeństwa”, „strach przed ciemnością”. Tłumacz uznał, że zachowanie pełnej homonimii jest tu niemożliwe, jest możliwe natomiast zaznaczenie współbrzmień poprzez aliteracje czy rymy niedokładne, a jednocześnie trzymanie się zasady, którą przyjęła autorka, to znaczy: że homonimy wyrażają kontrastujące pojęcia, jedno często (choć nie zawsze) odnoszące się do miłości, czułości, żywotności, drugie do zła, agresji, ciemności. Zdarzało się, że kosztem utrzymania tej równowagi cierpiała wierność w stosunku do oryginału. Gra słów „ciało-trwożywo” jest autorskim pomysłem tłumacza, w oryginale również nie występuje (auto)oskarżycielska konotacja słowa „tchórzostwo”, tłumacz uznał jednak, że samoskarżenie, autodeprecjacja (lub oskarżenie w stronę japońskich żołnierzy?) jest uzasadnione przez całość historii, mieści się też w kontraście pomiędzy „pocieszycielstwem” a strachem, a jednocześnie wyraźnie wskazuje na współbrzmienie występujące w oryginale. Z kolei we fragmencie „czeluść/czułość” (oryginale 竅/鞘 [Qiào/qiào], czyli „otwór/powłoka) zdecydował się, kosztem oddalenia od oryginału, na jak najbliższe współbrzmienie przy jednoczesnym stworzeniu zestawienia, które doskonale odnosi się do całości klimatu wiersza. Warto też zwrócić uwagę na zastosowane przez autorkę rozwiązanie niemożliwe w języku polskim, które pod koniec wiersza niejako „przełamuje” jego tytuł. Tam, gdzie tłumacz pisze „konary/konania”, autorka pisze „木/墓瓜”. 木瓜, czyli „papaja”, składa się, jak większość słów w języku chińskim, z autonomicznych znaków. 木 [mu], czyli „drzewo”, oraz [gua] 瓜, czyli „owoc”. Zatem dosłownie „owoc drzewa”. Autorka „przełamuje” jednak to słowo homonimem „drzewa” [mu] 墓, oznaczającym „śmierć”. W oryginale jest to więc „owoc drzewa/śmierci”, a jednocześnie po prostu „papaja”. Mistrzowsko wykorzystana ekonomiczność języka mandaryńskiego była tu niemożliwa do oddania w wersji polskiej, dlatego tłumacz wybrał bardziej opisowe rozwiązanie. Reszta homonimicznych par została zinterpretowana przez tłumacza względnie wiernie, choć była równie dużym wyzwaniem, podobnie jak cały wiersz. W tłumaczeniu nieocenioną pomocą była koleżanka Zha Guining, która przeprowadziła mnie przez największe pułapki języka chińskiego.

Redakcja Babińca Literackiego zaprasza!

 Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie w blogowaniu, przedstawiamy Państwu obecny skład redakcji Babińca Literackiego...