Mueller, Henry-Dawson, Fietkiewicz-Paszek, Radziewicz, Kamińska, Fligiel, Nicoś-Trenk,

 I

Joanna Mueller
Wtem Puentę Wywodu Wysadza Hista
edit: słowo „przewrażliwiona” zmień na „wyczulona”
chyba twoja stara była widziana
jak w dosiadach po secie dokazuje
w przekazach na debecie się gnie
w tangach debat dissuje w kupletach
co za apasz-kobieta! wyskoczyła
z dołka szuflad w dintojrę i sztos
wieków średnich madka z półświatka
jedna z dam-ja-wam-dam wionie zgredką
robi chłopcom popłoch w heheszkach
nadmiarowa w rozmowach zażywna
big mama za zgrywanie ofiary karny twerk
z cellulitem aż trzęsie systemem ta ma spust!
na czepliwy jej ton konfuzję łapie
bon ton ona grzeczna i dorzeczna
już była nie karna niewolnica a znana
macinnica co z układów tak hucznie
upadła że jej wisi z kim leży czy
wypada nisko morale nastrój i dysk
[dyskotekowy podkład do twerkingu]
------------------------------------------


















Joanna Mueller
Urodziła się w 1979 roku w Pile. Poetka, eseistka, redaktorka. Wydała tomy poetyckie: „Somnambóle fantomowe” (2003), „Zagniazdowniki/Gniazdowniki” (2007, nominacja do Nagrody Literackiej Gdynia), „Wylinki” (2010), „intima thule”(2015, nominacje do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy i do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius), „Waruj”(poemiks wraz z Joanną Łańcucką, 2019; nominacja do Silesiusa i Nagrody Szymborskiej) oraz „Hista & her sista”(2021, nominacja do Silesiusa), a także dwie książki eseistyczne: „Stratygrafie” (2010, nagroda Warszawska Premiera Literacka) i „Powlekać rosnące” (2013). Pisze również dla dzieci – jest autorką zbioru wierszy „Piraci dobrej roboty”(2017) oraz bajek kamishibai („Szkoła Czi-Tam”, „Niewidka i Zobaczysko”) i w formie multimedialnej („Hurra, cyrk!”). Współredaktorka książek: „Solistki. Antologia poezji kobiet (1989–2009)”(2009) oraz „Warkoczami. Antologia nowej poezji”(2016), członkini grupy artystyczno-feministycznej Wspólny Pokój. Mieszka w Warszawie.

II
Ewa Henry-Dawson
Dzisiaj Dzień Sybiraka, wolałabym by nazywano go Dniem Sybiraczki.
.....................................
To ja, Moosówna Masia.
Z moją siostrą Helcią prowadzę kurę na smyczy
na Wysoki Zamek, ku rozpaczy starszych sióstr.
- Jaki wstyd!
Skrzywiona kokarda i dziobaty nosek.
Ludzie śmieją się
- Zajdzie daleko ta mała.
Ja, panna lwowska, najmądrzejsza na świecie
gnam na wykłady.
- Panienka, panienka!
Cyganka powróży dalekie podróże,
kawaler mundurowy.
- Panienka, panienka,
pojedziesz daleko, przez góry!
W zaśrubowanym wagonie
kolejny tydzień tulę mego synka.
Jedz Adaś! ta, ty jedz!
i śpiewam mu by nie słyszał jak
ludzie umierają,
rodzą dzieci.
Jakiś człowiek wiezie
trzy dziewczynki w beczce.
Umarzną po kolei na śmierć.
To ja, Maria Grigoriewna Krawljak
Mam dwa fakultety i ani jednego zęba.
Moje dzieci wsiąkły w step ledwie ze mnie wydarte.
Wyrosły kępką darni
w cieniu góry Tien Szan.
Ja, wzorowa studentka Chwistka i Banacha,
liczę ziarna pszenicy
po dwadzieścia trzy na dzień.
Przeżuwam na papkę,
i podaję niemowlęciu do ust
jak ptak.
Mój synek, co go przywiozłam z Polski
puszcza łódeczki w strumyku pełnym czerwonki.
Żyje uparcie choć
malaria, tyfus, głód.
Moje stopy spękane powoli wrastają w step
wypuszczają korzenie.
Jeszcze je cudem unoszę,
wyrywam z darni bulwy
płuczę zbyt krótko.
Za gorzkie.
- Jedz Adaś, ta ty jedz!
W nocy z kobietami
wykopuję świnię zdechłą na różycę.
W ciemności chwyta mnie dozorca, Kazach bez ręki,
Tłucze moja głową,
step jest ciepły
od krwi.
- Puść diadia!
krzyczy moje dziecko,
które jeszcze żyje.
Wróżę z kart, żeby przeżyć
wróżę podróże, sukienki w róże
kobietom jak ja, co w łachmanach,
bez zębów nie wierzą już w nic.
……………………….
To Ona, nie znam jej imienia,
patrzy na mnie z lustra twarzą spękaną jak step.
Nie pamięta imion reszty moich dzieci,
zasypia co noc z tobołkiem pod głową,
butów do spania zdjąć nie pozwoli.
Jedz Adaś! ta, ty jedz.
............................................













10 stycznia 1940 roku, rozpoczęła się masowa deportacja polskiej ludności z ziem zagarniętych przez Sowietów na Syberię. Maria i Ignacy Krowiakowie czyli moja babcia, dziadek i ich dwuletni synek Adaś (później mój ojciec) byli w pierwszym transporcie. Kilka lat później, już w Kazachstanie Ignacy został wcielony do Czerwonej Armii. Jego młoda żona pozostała sama ze schorowanym synkiem i w szóstym miesiącu ciąży (wcześniej zmarło jej dwoje maleńkich dzieci.) To co przeżyli w nieludzkiej ziemi ciężko pojąć żyjąc w naszej rzeczywistości. Opisali to we "Wspomnieniach" - polecam szczególnie rozdział pisany przez babcię - Kobiety, pomijane przez historię dokonywały niewyobrażalnych cudów, żeby wygrać wojny wywołane przez mężczyzn. Na oficjalnych pomnikach są zawsze mężczyźni, kobiety to te "sanitariuszki - morowe panny". Tymczasem one, schorowane, okaleczone, zagłodzone, gwałcone przez obcych i swoich wyrywały dzieci śmierci dzień po dniu, uprawiały pola, trzymały przemysł, i cały kraj przy życiu. Pamiętam, kiedy babcia - bardzo już posunięta w Alzheimerze otrzymała krzyż Matki Sybiraczki - nawet nie wiedziała już za co. Ostatnie lata życia spędziła słuchając pod drzwiami czy ONI nie nadchodzą, czy znów nie zapędzą jej z dziećmi do zaryglowanego wagonu. Spała - gotowa na wszystko - z tobołkiem pod głową i w butach, których nigdy nie zdejmowała, na szyi nosiła w płóciennym woreczku dokumenty. Zapomniała imiona swoich dzieci, zapomniała nawet swoje imię, zapamiętała tylko strach.

III
Iza Fietkiewicz-Paszek
Bierzmy się w końcu za tę ciszę
1. motyw z Anny Kowalskiej
cała ta upragniona wspólna wieczność,
o którą składałyśmy dłonie, kończy się dziś
jak zawsze: znużeniem, kłótnią, rytualną samotnością,
natręctwem powrotów. i tylko nagłe miłości
– jak swastyka na przydrożnej kapliczce czy sprytna
przerzutnia – zaskakujące, dają schronienie: cień
nadziei na zdrowy puls i na zdrowe pozory
zieleni. choć roztopy znów zdemaskują błoto, to
nasza prywatna wiosna jest przecież teraz
najważniejsza. niech będzie jak przenośne światło
w płynie: gdziekolwiek będziesz, przetnę nim mgłę,
rozpuszczę ciemność, ożywię martwe dekoracje,
wytłumię zgrzyt zwrotnic w drodze od ciebie
do ciebie. niech nigdy już żadna miłość zastępcza
nie przywłaszczy sobie naszych świtów. zamieszkamy
pod wspólnym zaimkiem, a resztę okroimy brzytwą
ockhama. zostanie wprawdzie nieznośny zapach
tataraku jak wspólne zdjęcia z czasów, których nigdy nie było.
*
kiedy spałaś, dotykałam twoich włosów, czekałam na koniec
nocy – nigdy nie wiem, co nam przyniesie, może jakąś nową
miłość. albo śmierć
2. motyw z Marii Dąbrowskiej
szkoda, żeśmy się spotkały , mówisz, a ja wciąż
rozpisuję bliskość na strony. precyzyjnie nazywam miejsca
i gatunki samotności, jakie to piękne. i żadnego zbędnego słowa .
słowa. opuszczając je za każdym razem przyprawiam skrzydła
kamieniom. to z nich układa się ścieżka obok drogi .
a miejsca, w których umierałyśmy? mają się dobrze.
jak sny. dziś znów była w nich śmierć. miała twarz tej,
w której dokonało się . wtedy, w warszawie, w masadzie,
w dziecięcej wyliczance: raz-dwa-trzy: do kanału zejdziesz ty.
*
nie spałam, kiedy dotykałaś moich włosów. czekałam na koniec
nocy – nigdy nie wiem, która pierwsza wystąpi z brzegów:
miłość. albo śmierć
[z tomu „Portret niesymetryczny”, 2020]
z „Dzienników” Anny Kowalskiej
z „Dzienników” Marii Dąbrowskiej: po lekturze „Nocy i dni”
tytuł książki Kazimiery Iłłakowiczówny (Anna Kowalska miała być tytułową ścieżka obok drogi).
tytuł rozdziału z „Przygody człowieka myślącego” Marii Dąbrowskiej, w którym z pozycji świadka i z dziennikarską perfekcją przedstawia powstanie warszawskie
*












Iza Fietkiewicz-Paszek urodziła się i mieszka w Kaliszu. Autorka wierszy, recenzji, felietonów, tekstów piosenek. Animatorka kultury, jedna z założycielek i prowadzących Stowarzyszenie Promocji Sztuki Łyżka Mleka w Kaliszu, współorganizatorka Ogólnopolskiego Festiwalu Poetyckiego im. Wandy Karczewskiej.
Wydała trzy książki poetyckie: „Portret niesymetryczny” (2010), „Próby wyjścia” (2011), „Lipiec na Białorusi” (2020). W październiku 2022 ukaże się zbiór sonetów „Koniec srebrnej nitki”.
„Krótka piłka” – vlog poświęcony książkom poetyckim:

IV
Teresa Radziewicz
niedowierzająco
Bolą mnie nogi One we śnie
za sen mój chodzą na czereśnie
Psalm o chorych nogach, Tadeusz Nowak
dokąd nocami wędrują nogi matki – myślę,
poprawiając rano skołtunioną pościel. co się śni
mojej matce – rozważam, kiedy po obudzeniu pyta,
czy już pora iść do pracy. później opowiada
o czereśniach wczesnych i późnych spod dawnego domu
i widzę ją, dziewczynę w kretonowej sukience w kwiaty
(taką jak na zdjęciach z najstarszego albumu). zrywa
owoce, musi sięgać wysoko, nie dziw, że ręce drżą
ze zmęczenia, obolałe i słabe. czasem mnie nie poznaje
i nie pamięta, że urodziła piątkę dzieci.wtedy wyliczamy
wszystkie po kolei,dodajemy wnuki i zastanawiamy się,
czy doczeka prawnuków. mama nie żyje, tata nie żyje
– powtarza jak skargę,wtedy ja niby żartobliwie tłumaczę,
że musieliby mieć dobrze ponad sto lat,a przecież ludzie
tak długo nie żyją. no tak, no tak, kiwa głową,
ale patrzy na mnie niedowierzająco
27.07.2022 r.
*











Teresa Radziewicz – autorka sześciu książek poetyckich. Trzykrotnie nominowana do nagrody głównej Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. J. Bierezina (nagroda publiczności w 2008). Za debiutancką „lewą stronę” (Łódź 2009) otrzymała Literacką Nagroda Prezydenta Miasta Białegostoku im. W. Kazaneckiego), laureatka Nagrody Orfeusz Mazurski za tom „ś” (Białystok 2020). Redaktorka działu poezji w piśmie Wydziału Filologicznego Uniwersytetu w Białymstoku „Próby”, członek Literackiej Rady Redakcyjnej serii Białostocka Kolekcja Filologiczna Instytutu Filologicznego UwB.

V
Aneta Kamińska
***
mimo inwazji
ukraińskie dzieci
jak wszystkie na świecie
wracają do szkoły
czytam w internecie
tylko że uczą się nie tylko
języka i matematyki
ale również tego
jak zachować się w schronie
i co oznacza syrena
przeciwlotnicza
no i też
uzupełniam artykuł
nie wszystkie dzieci na świecie
mają klasy na peronie metra
Warszawa, 12 września 2022
***
płaczę
mówi luba
ja też płaczę
odpowiadam
nie spałam w nocy
mówi luba
i ja nie spałam
witam ją w progu
swojego mieszkania
i przez cały dzień
odświeżamy wiadomości
o kontrofensywie
i siedząc nad jeziorkiem balaton
robimy plany na przyszłość
tak jakby wojna
już się skończyła
Warszawa, 12 września 2022
***
kiedy pojawiła się wiadomość
nawet niepotwierdzona
ale z nagłówkiem
że ukraińscy żołnierze
zajęli lotnisko w doniecku
aż podskoczyłam
pisze ija
nawet nie wiem
jak to opisać słowami
chyba wiem teraz
co czują ci ludzie
których się wyzwala
a ja nawet kiedy się jeszcze
nie wyzwala
chce się jednocześnie
i płakać i śmiać
jak dziecko
bo przez osiem lat
nie tylko mowy
ale nawet myśli
o tym nie było
Warszawa, 12 września 2022
***
klikamy i klikamy
i kiedy tylko pojawi się coś nowego
od razu sprawdzamy gdzie to
szukamy przez łzy
każdej wyzwolonej miejscowości
łyman
gdzie to nie mogę znaleźć
bo to może być
krasny łyman albo czerwony łyman
mówi luba
a rzeczywiście
pamiętam z wiersza katii
że zmienili nazwę
jest krasny łyman
znajduję na swojej mapie
nad kanapą
wdzięczna
że ją kiedyś kupiłam
i że uczę się geografii ukrainy
również przez poezję
Warszawa, 12 września 2022
***
w taki dzień jednocześnie
rozmawiam na żywo
z lubą spod ługańska
i na czacie z iją z doniecka
kupiłam tę mapę
do podróży
nie sądziłam że kiedyś
będę na niej śledzić
ruchy wojsk
piszę
do tego twoja mapa jest
prawdziwa
przedwojenna
kiedy osiądę gdzieś na stałe
też sobie taką kupię
odpisuje ija
której wojna zabrała dom
już dwa razy
Warszawa, 12 września 2022
***
ukraińscy żołnierze
którzy wdarli się już
do okupowanej miejscowości
(lub nawet nie wdarli
tylko rosjanie po prostu uciekli)
zdzierają baner najeźdźców
„jesteśmy z rosją
jednym narodem”
a spod niego powoli wyłania się
taras hryhorowycz TEN szewczenko
który mówi
(i cały czas pod tą szmatą mówił)
walczcie a zwyciężycie
bóg wam pomaga
(dobrze że to prawda
bo nikt by w to nie uwierzył)
Warszawa, 12 września 2022
***
nie mogę zrozumieć
dlaczego węgiel i prąd
podczas wojny mamy kupować
akurat od ukrainy
w której będzie jeszcze zimniej
niż u nas
ale ta gotowość
podzielenia się
to druga
po kontrofensywie
najbardziej wzruszająca
wiadomość dnia
Warszawa, 12 września 2022
***
jeszcze może być różnie
jeszcze mogą się zatrzymać
jeszcze rosjanie mogą się
otrząsnąć z szoku i atakować
próbuję się hamować
poza tym
trzeba podciągnąć zaopatrzenie
amunicję i artylerię
każda ofensywa ma
swoje granice wydolności
pisze radek
i nie wiadomo jeszcze
co oni tam znajdą
nad tych wyzwalanych ziemiach
próbujemy się hamować
ale na szczęście
bezskutecznie
Warszawa, 12 września 2022
***
wiedziałam że po rosjanach
zostanie szambo
i rzeczywiście
we wsi bohorodyczne
tak uciekali
że zostawili po sobie
niedogotowany makaron na kuchence
i broń i kupę amunicji
pisze na facebooku ołeksij
i gówno
góry gówna
srali wszędzie gdzie stali
w szkole w domach
nawet w cerkwi miejscowego klasztoru
tam kibel urządzili sobie
za carskimi wrotami
za ołtarzem
a smród idzie też
od resztek martwej kozy
którą rzucili pod przyklasztorne drzewo
w samej wiosce
ciała ukraińskich żołnierzy
bez butów
i bez głów
i ciała mieszkańców
z całej wsi przeżyło tylko dwoje
sześćdziesięcioletni mykoła
jego matka nina
i ich dwie gęsi
z których jedną
chcą teraz ugotować
dla żołnierzy
(no to chociaż miodu
weźcie)
Warszawa, 12 września 2022
*


















Aneta Kamińska, poetka i tłumaczka poezji ukraińskiej. Urodziła się w Szczebrzeszynie, pochodzi z Zamościa, mieszka w Warszawie. Skończyła filologię polską na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje jako metodyczka i lektorka języka polskiego dla cudzoziemców. Autorka tomików: "Wiersze zdyszane" (2000), "zapisz zmiany" (2004), "czary i mary (hipertekst" (2007), "autoportret z martwą naturą, ostatnie wiersze nazara honczara napisane przez anetę kamińską" (2018, nominacja do Nagrody Nike 2019) oraz "więzy krwi" (2018). Wydała wybory przekładów wierszy: Nazara Honczara "Gdybym" (2007; przekład wspólnie z Andrijem Porytką), Hałyny Tkaczuk "Ja ta inszikrasuni/ Ja i inne piękności" (2011), Chrystii Wenhryniuk "Dowhioczi/ Długie oczy" (2013), Borysa Humeniuka "Wiersze z wojny" (2016), Lubow Jakymczuk "Morele z Donbasu" (2018), Julii Stachiwskiej "Wszystkie możliwe rzeczy" (2019, nagroda „Literatury na Świecie” za przekład), Wasyla Hołoborodki "Tęcza na murze" (2020, nominacja do ukraińskiej Nagrody Drahomana za przekład) oraz prozę poetycką Olafa Clemensena "Lato ATO"(2020),a także trzy autorskie antologie: "Cząstki pomarańczy. Nowa poezja ukraińska" (2011), "30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska" (2012) oraz "Wschód – Zachód. Wiersze z Ukrainy i dla Ukrainy" (2014). Współtłumaczka antologii: "Portret kobiecy w odwróconej perspektywie. 12 poetek z Czech, Słowenii i Ukrainy" (2013), "Komiks wierszem po ukraińsku" (2015) oraz "Listy z Ukrainy" (2016). Współtworzy "Wspólny Pokój" – seminarium poświęcone twórczości literackiej kobiet.Współpracuje stale z "Babińcem Literackim", gdzie zamieszcza przekłady wierszy poetek ukraińskich.


VI
Joanna Fligiel
Prowincjonalny wiersz z motywem Elżbiety II
Zawsze ja
prosiłam rzeźnika o kości dla psa.
Babcia nigdy o nic nie prosiła.
Zawsze ja
dygałam przed
zakrwawionym fartuchem,
jak przed królową angielską,
którą babcia uwielbiała
zamiast Breżniewa.
Z tego samego powodu
nie lubiła pogrzebów
w upalny dzień;
jeszcze któraś z pań
mogłaby nie założyć
rajstop.
Bo czy ktoś widział kiedyś
królową angielską bez rajstop?
Babcia na kościach gotowała zupy
dla wszystkich: dla nas, dla psa,
nie widziała różnicy między
naszymi podniebieniami.
Podawała je w eleganckiej
poniemieckiej wazie.
Wąchałam kości w sklepie,
żeby nie musiała stać nad garem
tak długo, aż pozbędzie się smrodu.
Niczego nie wyrzucała,
każde jedzenie musiało przejść
przez kiszki.
Rzeźnik patrzył na mnie
z rozczuleniem, gdy wkładałam
nos
darmowemu koniowi w zęby.
Na śniadanie gotowała dla każdego
po jednym jajku.
Śmialiśmy się z kogoś,
kto powiedział babci,
że zjadłby dwa.
Pukaliśmy się w czoło,
przedrzeźnialiśmy:
„zjadłabym dwa,
zjadłabym dwa,
zjadłabym dwa",
ale wyłącznie za plecami babci,
bo któż miałby czelność
śmiać się z głodu w twarz
byłej więźniarce obozu koncentracyjnego.
~
Babcia zmarła w kwietniu. Kwiecień był chłodny i wszystkie panie założyły rajstopy. Ale urodziła się dokładnie sto lat temu we wrześniu - trzynastego. Zapamiętałam ją jako mądra, wyniosłą i elegancką kobietę, ale nieszczęśliwą.
Myślę, że na pewno uroniłaby i łzę po Elżbiecie II.
Lubiła myśleć, że drugie imię, które noszę, rodzice nadali mi na cześć królowej, a nie ciotki ojca, która była królową majtek w Katowicach, ponieważ zaopatrywała największe elegantki ze Śląska w czasach komuny w bieliznę spod lady.
*


















Joanna (Elżbieta) Fligiel (1968) – autorka trzech książek poetyckich. Pomysłodawczyni i redaktorka Babińca Literackiego.


VII
Beata Nicoś-Trenk
15 minut jako metafora (nie)istnienia
zrobiłaś to chujowo wszystko robisz chujowo (skocz z balkonu)
filiżanki kuwety zegary łyżki słoiki noże
noże noże noże noże (wypełnij wers nożami)
chujowa pani domu xd co ty robisz ze swoim życiem (skocz z balkonu)
przez dwadzieścia cztery godziny
supersynchroton protonowy przyspiesza
protony do energii 450 GeV a ty? (skocz z balkonu)
gołębie obsrały okno w łazience
gołębie kawki kruki wrony pióra
gówna (skocz z balkonu)
ta szafa stoi tu już dwa tygodnie szczerzy
lustra (przejdź albo skocz z balkonu)
przyspieszane cząsteczki rozpoczynają
swoją drogę w akcelatorze liniowym (skocz z balkonu)
Platon wymacał wyjście z jaskini w piętnaście
minut a ty? to tylko metafora (skocz z balkonu)
co ty wiesz o bizonach bozonie Higginsa i właściwościach szkła (skocz z balkonu)
wytrzymałość na zginanie 30 - 60 MPa
(wiesz co to MPa? skocz z balkonu)
ciemną materię pierze się na lewej stronie
dowiedz się jak przeliczyć MPa na bar
(zrobiłaś to chujowo skocz z balkonu)
idź do psychiatry zwiększ dawkę tabletek
(skocz z balkonu)
akcelaory cząsteczek zderzają coraz większą ilość cząsteczek (skocz z balkonu)
przy poddawaniu szkła zginaniu jedna jego powierzchnia -
czy wiersze mają powierzchnię? - ulega
ściskaniu (wysłuchaj do końca potem skoczysz)
druga rozciąganiu wytrzymałość szkła na
zginanie 40 MPa (skocz z balkonu)
trzymetrowa szklana półka a zależności od wysokości
jej umieszczenia - grawitacja idiotko (skocz z balkonu)
- wytrzymuje ciężar od 156 do 33 kg
wystarczy piętnaście minut nie potrafisz
napisać wiersza na spacerze z psem?
to tylko metafora (jak skok z balkonu)
*


















Beata Nicoś-Trenk
ur. 7 grudnia 1967 roku w Toruniu, duszą i korzeniami pochodzi z południa Polski. Polonistka, poetka, nauczycielka i bibliotekarka. Studiowała filologię polską oraz bibliotekoznawstwo i informację naukową na UMK w Toruniu. Mama trójki dorosłych już dzieci i gromadki zwierząt. Jej wiersze były publikowane m.in. w „Mojej Przestrzeni Kultury”, „Ikarze”, „Czasopiśmie Artystycznym Nestor”, w antologiach pokonkursowych oraz na stronie Emultipoetry. Ponad trzydzieści z nich zostało wyświetlonych na ścianie kamienicy przy ulicy Brackiej w Krakowie w ramach międzynarodowego projektu "Wiersze na murach", w tym dwa podczas trwającego obecnie konkursu „Solidarni z Ukrainą”. Kilka z nich znalazło się też w antologii związanej z tym projektem. Ponadto opublikowała w antologii grupy poetyckiej „MundusPoetia” oraz charytatywnej „Solidarni z Ukrainą” wydanej przez Wydawnictwo EduArt. Laureatka nagrody głównej X edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Wacława Iwaniuka w roku 2016 oraz drugiego miejsca w roku poprzednim. Autorka stanowiącego nagrodę we wspomnianym konkursie tomiku "Studnia" oraz współautorka książki poetyckiej. Przez kilka lat była współorganizatorką i jurorką najpierw międzyszkolnego, później Ogólnopolskiego Konkursu Rynna Poetycka.

Komentarze