Karen Kovacik - Pandora przemawia

Pandora przemawia

dla mojej cioci Józefy Bierzało

***
Na początku była
karpatka z pieca
czekająca na czekoladową polewę.
Buraki posnęły
w wiślanym mule.
Gorący miód zamieniał
wódkę w złoto.
Powycinane płatki śniegu błyskały
nad łóżkiem twojej jedynej córki.
Tego grudniowego dnia, mimo stanu
wojennego, gęsi swobodnie kluczyły w śniegu,
a para unosiła się z pysków koni.
Furmanki obładowane były sianem.
Twoja córka nie marzyła jeszcze
o Londynie. Anglia kołysała się
u dalekich wybrzeży Europy
jak Atlantyda.


***
Ugościłaś nas, twoich pierwszych Amerykanów,
w izbie przy stajni z prosiakami i królikami
i nasypałaś czarnej herbaty do szklanek z cukrem
na kartki. Uśmiechnęłaś sie, dotykając
moich zimnych policzków. Odpowiedziałam
po angielsku, zatkana od niemej miłości.

***
Wtedy objawiły mi się tajemnice
czasownika i rzeczownika. Wtedy
nastąpiły wybory Okrągłego Stołu
i straż graniczna dała nam spokój.
Anteny satelitarne zakwitły na balkonach,
woda chlupnęła w nowych rurach, drogi
pochłonęły topole, traktory prześcignęły konie,
Internet zafurkotał na słupach. Wtedy twoja córka
nauczyła się angielskiego i zaczęła chomikować
perfumy bezcłowe. I chociaż żadne anioły
nie stąpiły na ziemię z ognistym mieczem,
apokalipsa zalała wiejskie sklepy
wypełniając półki snickersami i Domestosem.


***
Kiedyś liczyłaś dni według narodzin i uboju.
W twoim kalendarzu lipiec oznaczał agrest, a sierpień buraki cukrowe.
We wrześniu z wypchanej plastikowej torby
wysypały ci się łaciate króliki.
W spiżarni wisiały grzyby,
jak gąbczaste, brązowe kciuki.


***
A teraz jak straż graniczna odprawiasz mnie:
„Bez powrotu,” without return.
Bezosobowy, bez koniugacji
Słowa wstemplowane w paszporcie
dla wygnańca.


***
Czy mój grzech jest tak pierworodny
że nie ma nazwy? Czy to przez masło fistaszkowe,
które ci przywiozłam? Czy to wesele lata temu,
na którym zgubiłam but, tańcząc z pijakami?
Czy może chodziło o: „thank you” i „please,”
których nauczyłam twoją córkę?
Czy może to moja miłość do Warszawy, miasta pizzy
i billboardów, gdzie co noc zakwitają neony.



***
Ciociu, przecież nie umiem zwęzić dróg,
ani wstrzymać importu chińskich buraków.
Nie potrafię zniszczyć anten satelitarnych,
ani oduczyć się polskiego.
Nie mogę przewinąć życia wstecz,
zamknąć na głucho granice,
tak aż w pokoju na górze znowu pojawi się twoja córka,
znudzona, licząca płatki śniegu wycięte w srebrze.


Tłum. Ewa Chruściel

*

Karen Kovacik - amerykańska poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików poezji: Metropolis Burning, Beyond the Velvet Curtain, i Nixon and I.

s

Fot. Katarzyna Boruń-Jagodzińska.

Ewa Chrusciel - poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików po polsku i dwóch po angielsku, ostatni tomik "Tobołek" wyszedł w czerwcu 2016 w Arteriach.

Komentarze