Wanda Karczewska - Rozmowa nocą
Dziś w nocy znów zjawiła się Matka
na swoim oświęcimskim obłoku
w jej cieniu ojciec
Przyszła
usiadła naprzeciw za stołem
powiada co tak grębiejesz nad pustą kartką
Ucichła w tobie ta maszynka
jak jej tam Euterpe
Pasikoniki trzeszczą ci w głowie
jazy szumią w uszach
ślepniesz jak wysłużony koń
Nie ślęcz nad sparciałym powrósłem
nienapisanych słów
nie wypychaj w stole dziur łokciami
módl się
Nie potrafię Matko
zapomniałam słów modlitwy
Ja ci pomogę powtarzaj za mną
Zdrować Mario łaskiś pełna
Pan z Tobą
Mówię z przymkniętymi oczami
zdrowaś łąko niedługo cię nie dojrzę
łaskiś pełna czarnuszki i berberysu
Pan z Tobą i z twoimi żukami
błogosławionaś między zagajnikami brzozowymi
Święta Mario Matko urodzaju na polach i w sadach
woni obfitego siana
Bożee obecny w brzęku os i buczeniu trzimeli
w syku żmij i chrobotach myszy polnych
w susach morderczyń kur - łasicy i kuny
w wyciu wilków i krzyku rozdzieranych zwierząt
uchroń ocal ten świat od losu Hiroszimy
Otwieram oczy
nie ma tej z gotyckim nieuśmiechem
z daleka tylko dobiega jej głos
słyszysz jak to się modli
Odmieniec
Zawsze taka zawsze wszystko po swojemu
panteistka zatracona
Baruch Spinoza zamącił jej w głowie
Iii tam powiada ojciec
Baruch nie Baruch może Jacobi
może Schelling a może Byron
Daj jej spokój
pozwól modlić się po swojemu
pisaniem
Matka okrywa się szczelnie chustą obłoku
wyście zawsze byli w zmowie z sobą
pogańskie filozofy
Głos Ojca
Znów tetryczyssz stara
jak tam za życia na stołku dębińskim
Patrz ona pisze
zrobiłaś swoje
Posuń się trochę na tej chmurze
spływamy
*

Wanda Karczewska - polska powieściopisarka, poetka, dramaturg, krytyk teatralny i tłumacz. Dzieciństwo i lata szkolne spędziła w Kaliszu.
na swoim oświęcimskim obłoku
w jej cieniu ojciec
Przyszła
usiadła naprzeciw za stołem
powiada co tak grębiejesz nad pustą kartką
Ucichła w tobie ta maszynka
jak jej tam Euterpe
Pasikoniki trzeszczą ci w głowie
jazy szumią w uszach
ślepniesz jak wysłużony koń
Nie ślęcz nad sparciałym powrósłem
nienapisanych słów
nie wypychaj w stole dziur łokciami
módl się
Nie potrafię Matko
zapomniałam słów modlitwy
Ja ci pomogę powtarzaj za mną
Zdrować Mario łaskiś pełna
Pan z Tobą
Mówię z przymkniętymi oczami
zdrowaś łąko niedługo cię nie dojrzę
łaskiś pełna czarnuszki i berberysu
Pan z Tobą i z twoimi żukami
błogosławionaś między zagajnikami brzozowymi
Święta Mario Matko urodzaju na polach i w sadach
woni obfitego siana
Bożee obecny w brzęku os i buczeniu trzimeli
w syku żmij i chrobotach myszy polnych
w susach morderczyń kur - łasicy i kuny
w wyciu wilków i krzyku rozdzieranych zwierząt
uchroń ocal ten świat od losu Hiroszimy
Otwieram oczy
nie ma tej z gotyckim nieuśmiechem
z daleka tylko dobiega jej głos
słyszysz jak to się modli
Odmieniec
Zawsze taka zawsze wszystko po swojemu
panteistka zatracona
Baruch Spinoza zamącił jej w głowie
Iii tam powiada ojciec
Baruch nie Baruch może Jacobi
może Schelling a może Byron
Daj jej spokój
pozwól modlić się po swojemu
pisaniem
Matka okrywa się szczelnie chustą obłoku
wyście zawsze byli w zmowie z sobą
pogańskie filozofy
Głos Ojca
Znów tetryczyssz stara
jak tam za życia na stołku dębińskim
Patrz ona pisze
zrobiłaś swoje
Posuń się trochę na tej chmurze
spływamy
*
Wanda Karczewska - polska powieściopisarka, poetka, dramaturg, krytyk teatralny i tłumacz. Dzieciństwo i lata szkolne spędziła w Kaliszu.
Komentarze
Prześlij komentarz