Katarzyna Zwolska-Płusa, Kobieta a sacrum w poezji Ludmiły Marjańskiej

Za wszystkie znaki wszechświata


wiodące w łono


matki Ziemi – błogosławiony bądź


Ojcze Przestrzeni1


Spoglądając na poezję Ludmiły Marjańskiej, dostrzec w niej można biografię poetki, bądź szerzej – kobiety w ogóle. Od tematyki ponownych (powojennych) narodzin, poprzez doświadczenie małżeństwa i macierzyństwa, liczne podróże, czytelnik zmierza aż do starości i choroby.


Badacz literatury może natomiast pochylić się nad każdym z tych motywów, rozważając ich linearny porządek, przyczyny i wynikające z nich skutki, pełne nostalgii powroty do przeszłości, odważne plany na przyszłość, rozczarowanie miłością, postępującą starość i śmierć bliskiej osoby. Interpretując w ten sposób poezję Marjańskiej wyłania się z niej obraz kobiety typowej – żony, matki, wreszcie staruszki. Typowość ta jednak wcale nie oznacza przeciętności, ale wyznacza granice archetypu dzikiej kobiety, który funkcjonuje w naszej podświadomości zbiorowej od wieków. Kim jest dzika kobieta i na jakich płaszczyznach psychiki bytuje pisze Clarissa Pinkola Estés:


Ta, Która Wie jest w nas. Tkwi w najgłębszych pokładach kobiecej psychiki, odwiecznej, zawsze żywej Jaźni […]stoi na pograniczu światów racjonalizmu i mitu. Jest osią, wokół której obracają się te dwa światy. Owa kraina między nimi jest tajemniczym miejscem, które wszyscy rozpoznajemy, kiedy go doświadczamy, choć jego niuanse wymykają się nam i zmieniają kształty, gdy próbujemy je uchwycić i nazwać, chyba że posługujemy się językiem poezji, muzyki, tańca, opowieści2


Dostrzegając w wierszach Marjańskiej kobietę jako pierwotny konstrukt podświadomości zbiorowej, otwierają się przed nami szerokie pola interpretacji. Czas i przestrzeń zmieniają bowiem swój wymiar na sakralny, zrywając z porządkiem linearnym i fizykalnym, który wyznacza jedynie granice życia jednostki. Proponuję więc zrezygnować ze standardowego, biograficznego odczytywania poezji częstochowskiej poetki na rzecz sięgnięcia do znacznie głębszych pokładów, mianowicie do sakralnych, pierwotnie rozumianych kategorii czasu i przestrzeni, w których kobieta archetypiczna zyskuje na znaczeniu.


Czas sacrum


Marjańska szczególną uwagę poświęca kwestii czasu, opisywanego jest przez nią jako kategoria wykraczająca poza rozumienie. Nosi on znamiona czasu mitycznego, który według koncepcji antropologii filozoficznej Mircei Eliadego, jest jakościowo różny od czasu świeckiego, będąc swojej naturze wieczną teraźniejszością, - wszystkie wydarzenia, które dzieją się w jego obrębie są wciąż aktualne. Istotna jest również jego powtarzalność - zdarzenia nie starzeją się, więc mogą być powtarzane w nieskończoność, odsłaniając tym samym swój nadnaturalny porządek3. Czas świecki, linearny odziera z sił - wszystko, co w nim zanurzone musi umrzeć4. Cechą czasu świętego jest więc nieustanne odnawianie i aktualizowanie dorobku duchowego ludzkości - tak, by nasza relacja z sacrum wciąż nosiła znamiona trwałości i niezmienności, pomimo przemijania w naszym codziennym rozumieniu.


* * *


W poezji Marjańskiej czas rządzi się własnymi, niezależnymi od podmiotu poznającego, prawami. Stulecia mijają, ale ten sam ciężar może mieć okres kilkudziesięciu lat:


Świat przeskoczył poprzeczkę stuleci,


pobił rekord skoku w dal


[…]


W małżeństwie to samo mijanie


na zatłoczonej szosie 5


Jedna chwila może również obejmować okres wielu lat:


Zatrzymana na chwilę, na czterdzieści lat6


[…] wiem, że kilka dni może


stać się całym rokiem [..]7


Czas może się odwrócić i zacząć biec od końca jak w wierszu Odwrócony film:


[..] rzeka odwraca bieg ku źródłom


słonym, ptasim, trawiastym.


Słońce krąży od zachodu do wschodu


czas się cofa


do pierwszej krwi


do pierwszych śniegów [...]8


Może ulec zawieszeniu albo całkowitemu zatrzymaniu:


Codzienność wypełniła się światłem


umieranie zatrzymało się na chwilę9


Może składać się z wielu pomniejszych „czasów” i warstw, tworząc swoiste „wieloczasy”:


Czas: nakładanie się na siebie warstw.


Nie istniejące teraz, bo chwila, co była,


jest już przeszłością – ten myślnik


postawiony przeze mnie już stał się przeszłością


choć zdawał mi się c z a s e m


zawieszonym w chwili, gdy go stawiałam [...]10


Wewnątrz archetypu przemijanie nie polega na upływie czasu, ale na zmianie sytuacji ontologicznej - to nie czas się zmienia, tylko byt - dążąc do rozpadu, rodzi się w nowej formie. Nie bez przyczyny archetyp dzikiej kobiety obejmuje zarówno jej wizerunek jako młodej dziewczyny, ale i staruszki. Podobnie archetyp wielkiej matki zawiera w sobie komponent młodości i dojrzałości, powoływania do życia i rozpadu ukazanego w śmierci. Młoda, zakochana kobieta przeistacza się w rozczarowaną małżeństwem kobietę dojrzałą, a następnie w przygotowaną na śmierć staruszkę. Nie następstwo czasowe ogrywa tutaj kluczową rolę, a wszelkie formy bytu jakim kobieta jest. Czas święty towarzyszy przemianie ontologicznej, ale nie determinuje przemijania w tym samym stopniu, co czas świecki.


Czas mityczny współistnieje z odczuwaniem (to przecież właśnie odczuwanie czasu jako świętego w opozycji do świeckiego stanowi podstawę myśli pierwotnej), ale nie jest kształtowany przez nie. Pozorny bowiem jest subiektywizm/relatywizm czasu u Mariańskiej. To właśnie osobiste doświadczenie owego czasu pokazuje, że rządzi się on swoimi prawami, niezrozumiałymi dla człowieka, przy czym brak zrozumienia nie oznacza braku logiczności. Tutaj logika wynika bezpośrednio z sacrum, które jednostkę nieustannie przekracza, pozostawiając ją w obliczu tajemnicy. Czas jest kapryśny, a człowiek bezradny tylko z pozoru - zamienia on bowiem minuty na lata, lata na stulecia w ciągu jednego życia . To ukazuje mityczną moc czasu, jego magiczne właściwości, opierające się na wyższym porządku rzeczy, do którego dąży człowiek.


* * *


Intuicję istnienia rzeczywistości sacrum wyraża wiersz Mamałyga:


Mamałyga jest potrawą chłopską


Złoci się na talerzu jak kaczan kukurydzy


lub listki trackich monet:


wydobyte z ziemi świecą


po dwu tysiącach lat.


Tak ziarno, zmarłemu włożone do grobu


dla przebłagania duchów


na drogę wieczności,


wyjęte z glinianej miski i zasiane


wschodzi jak słońce,


nie zważając, że minęły wieki.


Mamałyga jest słońcem deszczowego dnia


skrytym w puchowych obłokach śmietany.11


Sacrum objawia się człowiekowi poprzez symbol. Tutaj symbolem tym jest mamałyga - potrawa, która nie ma swego początku w kuchni, ale, jak pokazuje tekst, nie ma początku w ogóle - jej istota tkwi w wieczności. Ziarno kukurydzy jest jak tchnienie życia, jak światło niezbędne do tego, by rośliny mogły wzrastać a człowiek odradzać się. Ze świata duchów wchodzi w glebę rzeczywistości. Gdy życie kończy się, droga ziarna znowu odbywa się tak samo, zataczając krąg. Tylko w sferze sacrum śmierć może dawać życie i być z życiem tożsama.


Folklor prezentuje istnienie przestrzeni i czasu sakralnego w znacznie większym stopniu niż wytwory społeczeństw nowoczesnych. Zaakcentowanie przez Marjańską faktu, iż mamałyga jest daniem chłopskim, nadaje utworowi dodatkowego znaczenia - potrawa jedzona od wieków, niezmieniająca się receptura i smak to znak nieprzemijalności i stałości.


Czas transcendentalny dobitnie ukazany jest w wierszu *** Moje tutaj i teraz z tomiku  W koronie drzewa. Widzimy wyraźnie zarysowaną linię podziału między czasem świeckim, linearnym a świętym:


Moje tutaj i teraz


moja chwilo życia


poza którą nic nie ma


poza którą jest


każda rzecz namacalna


krzesło talerz stół


suknia lustro pieniądze


Wyosobniona z siebie


bez materii


stan obejmujący wszystko


poza namacalnym:


przeszłość, przyszłość, przestrzeń


abstrakcja i mit


światło gwiazd


galaktyki


wieczność


obłęd


sen


Moje tutaj i teraz


pozaświat


zapamięć


Moje tutaj


zaprzestrzeń


Teraz


pozaczas12


Mamy tutaj do czynienia z kwintesencją sacrum - mitycznością, wiecznością, nienamacalnością, nieokreślonością i stanem lokującym się na granicy obłędu. Kontakt ze świętością wynosi człowieka ponad fizykalny czas i przestrzeń, tworząc pozaświat, zapamięć, zaprzestrzeń i pozaczas. Podmiot liryczny zdaje się doświadczać boskiej grozy (mysterium tremendum) i oczarowania (misterium fascinosum)13. Rzeczywistość ta charakteryzuje się zupełnie innym porządkiem niż rzeczywistość naturalna (świecka) i pozwala dotknąć sfery nadnaturalnej np. poprzez sen, szaleństwo czy mit. Poezja Marjańskiej tylko pozornie ukazuje typową na postmodenistycznej umysłowości relatywną wieloczasowość i subiektywne odczucie przestrzeni. Słowo „moje” zostaje pokonane przez uniwersalne „każde” i „wszystko”, zaś „tutaj” milknie pod naporem słowa „wieczność” i „mit”.


Podobne rozumienie czasu wyłania się z wiersza *** W znaną i zapomnianą przeszłość:


W znaną i zapomnianą przeszłość


w nieistniejącą teraźniejszość


w przyszłość zakrytą czarną chustą


w trójczas otwarty i przemienny


przelewający się zmieszany


w jednym naczyniu niewymiernym


nie oznaczony kalendarzem


przeciekający szparą światła


w nagłej iluminacji


w czas


ponad czasem


poza czasem


wtopieni na sekundę14


W ciągu trwania sekundy człowiek może przenieść się do rzeczywistości przekraczającej jego rozumienie - w tajemniczy trójczas, będący jednocześnie przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, a którego granic nie wyznacza kalendarz. Kontakt z sacrum odbywa się poprzez symbol światła (światło gwiazd w wierszu Moje tutaj i teraz, ziarno świecące jak słońce i trackie monety w wierszu Mamałyga). Sacrum przenika do profanum za sprawą iluminacji, czyli udzielenia człowiekowi boskiego światła w sposób nadprzyrodzony, w trakcie mistycznej kontemplacji15.


* * *


Z czasu świętego wyłania się kobieta archetypiczna - dzika kobieta, wielka matka. Objawia się ona oczywiście również w czasie świeckim, ale jego linearny porządek nie pozbawia jej uniwersalnego charakteru. Idealnie obrazuje to wiersz Strumień czasu, szczególnie zaś fragment trzeci:


Ona. Ja. Ona we mnie.

Jak drewniana baba w babie

otwieram się, a tu druga

w niebieskiej chustce, siwieje.

Rozłamana ukazuje

we wnętrzu trzecią:

na szyi korale

z korka, bambusa, pestek wiśni;

japońskie.

W trzeciej czwarta:

trochę mniejsza,

za to grubsza, macierzyńska.

Piąta jeszcze mniejsza,

lecz nie rozumniejsza:

kolorowa chmurna.

Szósta

w kokardzie.

I dopiero w tamtej

najmniejsza, nie otwierana:

embrion16

 

Aby ukazać kobietę w każdej przystającej do niej formie, autorka posługuje się opisem lalki - matrioszki. Lalka ta jest w pełni symbolem archetypu kobiety - widzimy tutaj bowiem zaczątek kobiety, ziarno - embrion, małą dziewczynkę, pannę, matkę, kobietę dojrzałą i staruszkę. Wiersz nie ukazuje następstwa czasowego, którego skutkiem jest ginięcie jednej formy na rzecz drugiej, ale prezentuje kobiecość jako całość - a dokładniej złożoność w jedności. Otwieranie się na tę drugą (i kolejną) postać odbywa się od końca do początku, porządek rzeczy jest odwrócony, ukazując tym samym swoistą cykliczność, co za tym idzie - szansę na odrodzenie - w najgłębszych pokładach kobiecości, istnieje przecież ziarno życia (embrion). Teorię o możliwości powrotu potwierdzają pozostałe fragmenty wiersza. Pierwsze dwa fragmenty i fragment czwarty ukazują dziewczynkę, a potem dziewczynę jako wspomnienie młodości. „Ja” mówiące znajduje się na zewnątrz tego obrazu, obserwuje jego bohaterki, czyli siebie sprzed lat. Linearność czasu zostaje zastąpiona przez cykliczność, w ramach której możliwy jest powrót do form wcześniejszych i tym samym ciągłe stawanie się. Zarysowuje się tutaj starożytne rozumienie „wiecznego powrotu” jako swoistego „kołowrotu” - koncepcji zakładającej okresowe powstawanie, rozwijanie się i ginięcie światów (powtarzane niezliczoną ilość razy)17. W wierszu Marjańskiej mamy do czynienia z powrotem nijako wewnątrz archetypu, dzięki czemu on wciąż aktualizuje się, zapewniając sobie trwałość.


Zataczanie kręgu to konfrontacja młodości ze starością, które potrafią dziać się jednocześnie, stając się za sobą tożsame:


krąg zatoczyło życie

wraca do początku

nogi stają się chwiejne

wypróbowują kroki

w dziecinnym zadziwieniu18

 

Dobitnie ukazuje to również wiersz Druga podróż z tomu o tym samym tytule:

 

 

[…] Odtąd poruszamy się wstecz:

tym samym torem ruszamy w drogę powrotną

ku źródłom, ku narodzinom.

Czas cofa się razem z nami

słabniemy, malejemy

wnikamy w łono ziemi

embrionem.19

 

Tożsamość ta wykracza poza pospolicie rozumiane wspominanie, bowiem ma zdolność zrównywania życia ze śmiercią, rozpadu ze stawaniem się oraz skończoności z wiecznością. Zataczając koło, tożsamość nigdy się nie kończy, na wieki ukonstytuowana w sacrum.


 

Przestrzeń sacrum


Czas sakralny znajduje swój przyczółek w przestrzeni sacrum, tworząc niezwykłą czasoprzestrzeń. Najznakomitszym utworem, który łączy w sobie obie kategorie sakralne jest poemat Przed wiekami, przed chwilą.


Czas, zagęszczając się (zrównując przeszłość z teraźniejszością i przyszłością), konstytuuje przestrzeń. W poemacie Marjańskiej przestrzenią tą jest ogród, w którym dochodzi do spotkania czasów, a tym samym do wyłonienia się wiecznej teraźniejszości. Przestrzeń ta kojarzyć może się z potocznie rozumianym niebem, w którym przebywają dusze zmarłych, ale również z mityczną krainą, sytuującą się na granicy realności, baśni i mitu. Podmiot liryczny oprowadza czytelnika tylko pozornie po wyłącznie sobie znanych przestrzeniach, budując je jednak każdemu z nas bliskimi symbolami, znakami kultury i archetypami. O uniwersalności utworu świadczy fakt, iż pomimo jego biograficznego charakteru, nie sprawia czytelnikowi trudności konkretyzowanie obrazów swoimi własnymi wyobrażeniami.


Poemat składa się z trzynastu części. W części pierwszej ukazany zostaje zarośnięty i zaniedbany ogród, którego furtkę otworzyć można zardzewiałym kluczem. Klucz ten nosi na sobie znaki czasu, ale pozwala przenieść się poza czas. To, co dane nam fizycznie, otwiera przed nami drzwi do przestrzeni mentalnych – posiadając tym samym cechu każdego świętego symbolu. Za chwilę bowiem dowiadujemy się, że ogród zamknął się przed wiekami, przed chwilą20. Czas więc znów okazuje się nie być czasem linearnym, rządzi się swoimi prawami, wdzierając się w przestrzeń. Pierwszym, wyraźnym obrazem, który wyłania się z tej poetyckiej opowieści jest postać chłopca siedzącego pod drzewem:


[…] siedzi od lat pięćdziesięciu i nie wie,


że skończył szkołę, wsiadł na konia,


dostał kulę pod Kutnem21


Widzimy tutaj również opadający liść, który musi zżółknąć, ale i stać się później pokarmem dla innych roślin - leśną ściółką. W ten sposób ogród jest żywicielem sam dla siebie i zapewnia sobie trwałość.


Druga część poematu opisuje postać matki, zajmującej się ogródkiem. Kobieta ta potrafi przenikać przestrzenie świata zmarłych i snu, niczym dzika kobieta, poruszać się pomiędzy nimi, tak by nad tymi światami nieustannie panować i nie dopuścić do zachwiania ich prawami i nieuprawnionego wkroczenia do nich osób, które „mają jeszcze czas”:


ona woli we śnie


przychodzić do mnie, odwiedzać świat żywej


[…] - Nie przychodź jeszcze. Jeszcze masz czas.


Jutro.22


Część trzecia podkreśla charakter opisywanej przez Marjańską przestrzeni, której obce są reguły gry:


W ogród, w gąszcz – jak powrócić? Pomiędzy nich wszystkich


zgromadzonych tam nie według wieku


czy alfabetu – porządek obcy jest regułom gry.


Schodzą się przypadkowo, z różnych domów, z różnych


przystanków tramwajowych, ulic, szpitali, kołysek23


Opowieść zaczyna przypominać wędrówkę po piekle Dantego, które składa się z dziewięciu kręgów. Tutaj również mamy do czynienia z kręgami, a konkretnie z warstwami - przestrzeń rozrasta się nie tylko po powierzchni, ale w głąb, co umożliwia zejście w najmroczniejsze i najbardziej pierwotne obszary ludzkiej egzystencji - w miejsce spotkania życia ze śmiercią:


Upadają warstwami zgromadzeni na tym placu:


tych na górze ścina karabin maszynowy,


tych pod spodem przygniata ich ciężar.


Już się go nie pozbędą.


W dolnej warstwie mój ojciec


przeżywa swoją śmierć,


która przyjdzie po niego za dziesięć lat24


Kolejne części utkane są z coraz mocniej akcentowanych elementów grozy, wobec której człowiek pozostaje bezradny. Babka Rozalia pochyla się nad grobami swoich zmarłych młodo dzieci, gdy śmierć czai się w zakamarkach ogrodu, niczym wąż w krainie Eden. Kuzynka – łakoma życia malinowa panna25nosi w sobie nowotwór, rozstrajający się niczym grzech w jej dziewiczych wnętrznościach. Ta dziewiętnastoletnia dziewczyna umiera nagle porównana do Ofelii z obrazu Johna Everetta Millaisa i zatrzymana w stanie śmierci na wieki:


Dziewiętnastoletnia leżała w białym welonie mgły


nieruchoma, przejrzysta jak sopel,


włosy jeszcze płonęły południowym słońcem,


ale grabarz przysłonił je zielskiem


mówiąc: Biedna Ofelia


Od tamtej chwili, od wieków


sadzawka zaczęła ciemnieć, zarastać planktonem [...]26


Uczucie grozy i oczarowania wzbudza postać olbrzyma, kołyszącego w hamaku z pajęczyny małą, czteroletnią dziewczynkę, by zaraz potem ujrzeć jej śmierć. Najbardziej niepokojący jest jednak obraz szósty, z którego wyłania się postać szaleńca, który poprzez urojenie, czyni przestrzeń, w której się znajduje, podwójnie zagadkową. Marjańska rysuje wizerunek człowieka paranoicznie lękającego się piekła. Sfera sacrum okazuje się znacznie go przerastać, niczym profana, który nie jest przygotowany na takie spotkanie:


Przez chwilę, przez wiek


stoisz nad czeluścią rozwartą jak pysk


hipopotama, śmierdząca, różową,


orchidee obłędu rozchylają płatki27


Autorka buduje przestrzeń sacrum posługując się wieloma symbolami umożliwiającymi czytelnikowi tropienie sensu. W części dziesiątej takim symbolem jest to klepsydra odmierzająca czas metafizyczny:


[…] tutaj w ogrodzie,


rozsypuje się znowu


w jutro, wczoraj, dzisiaj,


ziarnka nadziei, miłości i wiary28


Kolejnym symbolem jest labirynt, będący specyficznym typem przestrzeni. Tutaj ogród został porównany do labiryntu greckiego Minotaura. Nie dziwi odwołanie się do mitu, ponieważ, jak pisze Jerzy Jarzębski (w tym przypadku o Schulzu, który obficie korzystał z dobrodziejstw mitów):


Labirynt stanowi jedną z dwóch najważniejszych form przejawiania się przestrzeni (obok różnych wersji przestrzennego porządku); kojarzy się zazwyczaj u Schulza z nocą, marzeniem, zejściem do głębokich warstw psychiki lub kulturowej tradycji.29


Podobnie u Marjańskiej labirynt jest znakiem ukrytych we wnętrzu człowieka pierwotnych doświadczeń. W poemacie z labiryntu wyłania się obraz matki, która już martwa, ale wciąż żywa, próbuje nawiązać kontakt z synem tak samo uwikłanym w labirynt historii i cierpienia jak ona:


Nie wolno mi cię pocałować, synku.”


Mutter, opowiedz mi o Grecji. Kreta


jest mi obca, zginę w labiryncie


Minotaura, jeśli nie rzucisz mi nici Ariadny.”


Nie zdążyłam nauczyć cię matczynej mowy,


synku, gdy weszłam w labirynt ogrodu.


I nie wiem nic o Grecji”30


Bardzo ważnym symbolem sacrum, który pojawia się w utworze już w części czwartej, a w rezultacie stanowi wyjaśnienie sensu całego utworu i tytułu tomu, jest drzewo życia rozumiane w kulturach pierwotnych jako axis mundi. Ów środek świata łączy sferę sacrum i profanum, spaja życie ze śmiercią, przemijanie z wiecznością. Babcia Rozalia z modlitewnikiem w dłoni wchodzi w drzewo niczym we wrota katedry, nie dostrzegając, że jest w ogrodzie31. W części jedenastej Mariańska pisze o drzewie genealogicznym, które rozrasta się od Serbii po Bałtyk - niektóre jego konary uschły, inne wciąż żyją, rodząc nowe liście32.


Symbol drzewa obecny jest w niemalże każdej społeczności pierwotnej i religii. Już starożytni Egipcjanie wierzyli, że z drzew rodzą się bogowie (Horus z akacji, Re z sykomory, Wepwawet z tamaryszku), ale również bóstwa drzew opiekowały się krainą umarłych33. Widać więc wyraźnie związek życia ze śmiercią. Także ludy celtyckie widziały w drzewie symbol łączności świata niższego z wyższym w nie mniejszym stopniu niż Majowie. Symbol ten pojawia się nie tylko w wierzeniach ludów pierwotnych, ale również w chrześcijaństwie. To przecież Jezus umiera nie na krzyżu, ale właśnie na drzewie życia, bowiem powstaje z martwych, wyzwala człowieka od grzechu, przebacza oprawcom. U Marjańskiej następuje utożsamienie drzewa z przestrzenią sacrum:


[…] słyszę głos wnuka Szymona, stanowczy,


przekonany, że wszystko jest możliwe,


nawet wdrzewowstąpienie z korzeni w koronę:


przyjdź tutaj do mnie”34


„Wdrzewowstąpienie” wydaje się być doskonałą metaforą i podsumowaniem powyższych rozważań. Dzięki symbolowi możliwe jest zanurzenie się w czasoprzestrzeni sacrum, odkrywanie jej archetypicznych sensów. Drzewo u Marjańskiej jest więc drzewem genealogicznym człowieka jako takiego, symbolem życia i śmierci,miejscem spotkania wieczności z doczesnością, wykraczającym poza fizykalnie rozumiany czas i przestrzeń. Ogród okazuje się być drzewem życia, drzewo życia ogrodem, który nie zna granic, rozrasta się wszędzie35, ujawniając archetypiczny porządek wszechrzeczy.


* * *


Przykładów na zaprezentowane przeze mnie rozumienie czasu i przestrzeni w poezji Marańskiej jest niezwykle dużo. W tym miejscu mogłam pozwolić sobie tylko na interpretację zaledwie kilku utworów, pomijając chociażby kwestie przestrzeni snu, który u Marjańskiej jest pośrednikiem między sacrum a profanum. Na zakończenie chciałabym powrócić do archetypu dzikiej kobiety, bez wytropienia którego nie udałoby się zinterpretować czasu i przestrzeni, w sposób, który zaproponowałam. Estès pisze:


Dzika kobieta jako archetyp jest niepowtarzalną, niewyrażalną mocą zawierającą w sobie bogactwo idei, obrazów i szczególnych znaczeń dla ludzkości36.


Marjańska tworzy postać kobiety, która w takich znaczeniach swobodnie się porusza. Pomimo postępującej laicyzacji społeczeństw, zachłyśnięciem się postmodernistyczną estetyką, poezja wciąż zachowuje szkielet, z którego od początku budowana była sztuka - fundament duchowości porządkującej codzienne doświadczenie. Niech więc ten cytat posłuży jako podsumowanie niniejszego tekstu:


Wyrwana z pradziejów


z głębiny


chłodnego morza


wracam na ziemię


bosymi stopami


stoję w rzeczywistości37


Bibliografia:


1. Estès Clarissa Pinkola, Biegnąca z wilkami. Archetyp Dzikiej Kobiety w mitach i legendach, przeł. A. Cioch, Poznań 2001.


2. Marjańska Ludmiła, Blizna, Warszawa 1986.


3. Marjańska Ludmiła, Córka bednarza, Warszawa 2002.


4. Marjańska Ludmiła, Druga podróż, Warszawa 1977.


5. Marjańska Ludmiła, W koronie drzewa, Warszawa 1979.


6. Marjańska Ludmiła, Żywica, Warszawa 2001


7. Rega Artur, Człowiek w świecie symboli. Antropologia filozoficzna Mircei Eliadego, Kraków 2001.


8. Słownik schulzowski, pod red. W. Boleckiego, J. Jarzębskiego, S. Rosiaka, Gdańsk 2003.


9. Słownik terminów i pojęć filozoficznych, pod red. A. Podsiada, Warszawa 2001.


10. Święte symbole. Ludy. Religie. Misteria, pod red. R. Adkinsona, Warszawa 2009.





1 L. Marjańska, Córka bednarza, Warszawa 2002, s. 33.




2 A.P. Estès, Biegnąca z wilkami. Archetyp Dzikiej Kobiety w mitach i legendach, przeł. A. Cioch, Poznań 2001, s. 37-38.




3 Zob. A. Rega, Człowiek w świecie symboli. Antropologia filozoficzna Mircei Eliadego, Kraków 2001, s. 152.




4 Zob. R. Carllois, Człowiek i sacrum, Warszawa 1995, s. 111.




5 L. Marjańska, Blizna, Warszawa 1986, s. 12.




6 Tamże, s. 8.




7 Tamże, s. 11.




8 Taż, W koronie drzewa, Warszawa 1979, s. 13.




9Tamże, s. 53.




10Tamże, s. 10.




11 Taż, Blizna, Warszawa 1986, s. 43.




12 Taż, W koronie..., s. 5-6.




13 Zob. Słownik terminów i pojęć filozoficznych, pod red. A. Podsiada, Warszawa 2001, s. 783.




14 L. Marjańska, W koronie..., s. 8.




15 Zob. Słownik terminów …, s. 371-372.




16 L. Marjańska, W koronie... , s. 61.




17. Zob. Słownik terminów..., s. 927.




18 L. Marjańska, Żywica..., s. 22.




19 Taż, Druga podróż, Warszawa 1977, s. 54-55.




20 L. Marjańska, W koronie..., s. 63.




21 Tamże.




22 Tamże, s. 64.




23Tamże.




24 Tamże, s. 65.




25 Tamże, s 66.




26 Tamże, s. 67.




27 Tamże, s. 69.




28 Tamże, s. 71.




29Słownik schulzowski, pod red. W. Boleckiego, J. Jarzębskiego, S. Rosiaka, Gdańsk 2003, str. 186.




30 L. Marjańska, W koronie..., s. 70.




31 Zob. tamże, s. 66.




32 Zob. tamże, s. 72.




33 Zob. Święte symbole. Ludy. Religie. Misteria, pod red. R. Adkinsona, Warszawa 2009, s. 40.




34 L. Marjańska, W koronie..., s. 72.




35 Tamże, s. 69.




36 C.P. Estès, Biegnąca..., s. 38.




37 L. Marjańska, Żywica, Warszawa 2001, s. 12.

Komentarze

  1. Ktoś włożył duzo pracy w ten wpis. Dziękuje!
    Wiecej postów!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz