Anna Dwojnych - opowiadania

Selfbe

Zachwycała innych tym, kim była na fotografiach. Liczne komentarze pod zdjęciami S. wyrażały uznanie dla jej urody, zarówno ze strony mężczyzn, jak i kobiet. Te niekiedy pod pochlebstwami skrywały złość, że nie posiadają ciała S. i dlatego ich życie (ich zdaniem) było znacznie trudniejsze i mniej szczęśliwe od życia S.
Niewielu z przeglądających profil S. zdawało sobie sprawę, ile czasu zajmowało jej przygotowanie jednej fotografii. Przed wykonaniem każdej z nich starannie dobierała strój, makijaż i pozę, a z kilkudziesięciu selfie, które wykonywała, tylko jedno wydawało jej się wystarczająco dobre, by je opublikować. Dobre, czyli takie, na którym będzie uznana za piękną.
Nikt nie wiedział, że S. jest uzależniona od aprobaty dla jej wyglądu. Znaczyła dla siebie tyle, ile akceptacji zyskała. Istnieć, to być podziwianą – myślała, udostępniając zdjęcia w sieci i czekając niecierpliwie na wyrok w sprawie swojego istnienia.
Pewnego dnia wrzucone zdjęcie zebrało mniej polubień niż zazwyczaj. Dziewczyna wpatrywała się w zbiór pikseli składających się na jej wizerunek tak długo, aż zaczęła odkrywać mankamenty swojego ciała. Im dłużej patrzyła na fotografię, tym więcej w sobie znajdowała niedoskonałości. W końcu usunęła zdjęcie.

Walizka


W sobotę wieczorem państwo K. mieli gości – państwo T., z którymi przyjaźnili się i regularnie składali sobie wizyty, urozmaicone kolacją i trunkami. W pewnym momencie pani T. powiedziała do pana T., że na wakacyjny wyjazd przydałaby im się taka walizka. Wskazała palcem ogromną, szarą walizkę stojącą w koło drzwi.
– Możecie pokazać, jak wygląda w środku? Dużo tam jest miejsca? – spytała.
K. spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Pani K. odpowiedziała szybko – Mniej niż się wydaje, nic specjalnego. Nalać komuś wina?
Rok później pani K. zmarła. Po jakimś czasie Pan T. odwiedził pana K. Pierwsze, co zauważył to brak walizki.


Mężczyzna życia


Krystyna od rana jest poddenerwowana. Bierze prysznic, farbuje włosy, maluje paznokcie. Przymierza niedawno kupioną, nienoszoną sukienkę. Wychodzi do sklepu. Podczas zakupów pamięta o wszystkim, co on lubi – muszą być śledzie z cebulką, herbata Earl Grey i chałwa. Po powrocie do domu piecze chleb. Nigdy tego nie robi tylko dla siebie, jedynie wtedy, gdy on jest w domu. Wyciera kurz w jego pokoju, na biurku kładzie chałwę. Z czułością ogląda ich wspólne zdjęcie zrobione dziesięć lat temu podczas wakacji nad morzem. Na fotografii widzi najprzystojniejszego na świecie mężczyznę. Przystojniejszego nawet od jej nieżyjącego od dwudziestu pięciu lat męża.
Ostatni etap przygotowań to założenie kolczyków, szminkowanie ust i spryskanie szyi perfumami.
– Synuś! – wykrzykuje, gdy słyszy dzwonek do drzwi.

Komentarze