I
Adelaide Crapsey
Zdumienie
Nie znam
Tych moich rąk,
Lecz myślę, że była
Raz kobieta jak ja z dłońmi
Jak te.
Triada
Są trzy
Ciche rzeczy:
Śnieg w locie... godzina
Przed świtem... usta zamknięte
Przez śmierć.
Niagara
Jakże
Kruchy ponad
Zwałem grzmiącej wody
Wisi jesienny, pobladły
Księżyc.
Noc listopadowa
Słuchaj.
Z suchym trzaskiem,
Jak procesja duchów,
Liście porzucają drzewa
By spaść.
Adelaide Crapsey urodziła się w 1878 roku w Brooklyn Heights na Brooklynie i zmarła w 1914 roku w Rochester na północy stanu Nowy Jork. W jej życiorysie przewija się sporo miejsc, które są mi znajome. Crapsey ukończyła jeszcze wtedy żeński Vassar College w Poughkeepsie. Przez blisko piętnaście lat mieszkałem niedaleko od tego malowniczego kampusu w dolinie rzeki Hudson, do tej pory uczy tam mój kolega ze studiów, indyjski pisarz Amitav Kumar. Crapsey jest dziś poetką zapomnianą, choć za życia uważano ją za potencjalnie wielką poetkę i nowatorkę. Oprócz wierszy, napisała też oryginalny wywód na temat anglosaskiej poetyki. Umarła niestety bardzo młodo, na zapalenie opon mózgowych, spędzając ostatnie lata życia w sanatorium w Saranac Lake w górach Adirondack, niedaleko od znanego z zimowej olimpiady Lake Placid. Saranac Lake, położone wśród jezior i lasów, jest dziś popularnym miejscem letnich wakacji. W tych okolicach spotkałem kiedyś, w “ogrodzie motyli” pod drobną siatką, starszą kobietę, opiekunkę tego ogrodu, której wschodnioeuropejski akcent zwrócił moją uwagę. Wyjechała z Polski w 1968 roku, bo jej tam nie chciano, a motyle zostały jej ulotną rodziną.
Crapsey żyła tylko 36 lat, ale było to życie intensywne. Jej ojciec, protestancki duchowny, został oskarżony o herezję i pozbawiony praw przewodniczenia uroczystościom religijnym. Swoim dzieciom zapewnił jednak wszechstronne wykształcenie. Adelaide mówiła po francusku, była oczytana, podróżowała po Europie, wcześniej niż Ezra Pound zainteresowała się takimi japońskimi rodzajami wierszy jak haiku lub tanka, pod koniec życia została profesorką poetyki na renomowanym żeńskim uniwersytecie, Smith College.
Prezentowane dzisiaj w Babińcu cztery krótkie utwory to przykłady wierszy inspirowanych japońską tradycją. To właśnie na podstawie takich wierszy pamięta się tę poetkę. Nazwała tę wymyśloną przez siebie formę poetycką „cinquain,” co w wolnym tłumaczeniu można by nazwać „pięciotką.” Składa się z 22 sylab rozłożonych na pięć wersów, poczynając na pierwszym, dwusylabowym, przechodząc do następnych linijek o czterech, sześciu i ośmiu sylabach, i kończąc ponownie linijką dwusylabową. Jest to chyba trudniejsze niż haiku.
Słowo o autorce i przekłady wierszy - Janusz Solarz
II
Ewa Elżbieta Nowakowska – Oftalmoskop
Cienie bezlistnych gałązek
osiadają na murze
jak drobne żyłki
dna oka
które widzę gdy lekarz
świeci oftalmoskopem
wpuszczając przez źrenicę
snopowiązałkę blasku
Nagle tracę pewność
gdzie kończą się
gałęzie
i zaczyna
pulsująca w naczyniach
pamięć
Ewa Elżbieta Nowakowska (ur. w Krakowie) – poetka, eseistka i tłumaczka (m.in. Alice Munro, Thomasa Mertona, Elif Shafak i Williama Blake’a). . Wydała tomy wierszy: Dopiero pod pewnym kątem (1999), Nieboskłony (2003), Oko (2010), Merton Linneusz Artaud(FORMA 2012), Trzy ołówki (2013), Nareszcie (FORMA 2014) Aż trudno uwierzyć. Apokryfy krakowskie (2016) oraz zbiór opowiadań Apero na moście (FORMA 2010). Jej wiersze tłumaczono na języki: angielski, hebrajski, węgierski i hiszpański. Wspólnie z Robin Davidson dokonała tłumaczenia i wyboru wierszy Ewy Lipskiej, który ukazał się w USA pod tytułem The New Century (2009).
http://www.wforma.eu/nowakowska-ewa-elzbieta,324.html
III
Sarah Clancy – Sobowtór
W mieliznach zatoki Clew Bay pałętają się przeżute bryły wyspy,
parterowe domy są przyklejone do jej postrzępionych brzegów
jak nastolatki na rogach ulic, nic nie jest regularne,
nie będę nawet pytać, kto mieszka na tej ziemi jałowej i czy kogoś ona obchodzi.
Przypływ jest tak mocny, że nie da się wejść do domów
bez ugrzęźnięcia po pas w osadzie, który naniosło to szare i brzydkie wybrzeże;
zbyt mało też przestrzeni, by mogła wodować łódź. Jest pusta,
leży do góry dnem na brzegu, zostawiona tu, jak ja, porzucona
w tej krainie stęchłego błota i piasku, która dawno temu była pastwiskiem.
Już od dłuższego czasu mówi się o tym wraku wyrzuconym na brzeg,
pozbawionym jakiejkolwiek godności; jestem wycieńczona.
Collie podnosi tylną łapę i się odlewa; już od dłuższego czasu
słucham odgłosów bernikli, które wynoszą się stąd precz; nie dociera do mnie
ten klangor, bo ja tu zostaję, obnażona.
Mogę zażywać jedynie prądu z linii wysokiego napięcia
wsłuchaj się! Ni to śpiew, ni to wycie, ni to świst przedostaje się do moich trzewi,
przedziera się przez szarość jesiennego zmierzchu. Te brzęknięcia
mogą pochodzić z Syberii, lecz w przewodach moich włosów wypala się
zimne skamlenie i podoba mi się to, i ujmuje mnie ten collie,
gdy bryzgi morskiej wody rdzewieją na jego białym grzbiecie, przesączają się
przez zapięcia obroży, gdy przynosi mi ten sam,
nasiąknięty morzem kij, i jeszcze raz, i jeszcze raz, a ja
zażywam powietrza, i śmieję się jak głupia, ktoś szarpie moją strunę, brzęczę,
jestem echem, jestem swoim własnym sobowtórem. Nasłuchuję,
słyszysz? Czy to nie jest mój głos, czyż nie pochodzi ode mnie?
Przełożył Jakub Sajkowski
Sarah Clancy – poetka i performerka pochodząca z Galway. Wydała następujące tomy wierszy: „Stacey and the Mechanical Bull” (Lapwing Press, Belfast 2011), „Thanks for Nothing, Hippies” (Salmon Poetry 2012), „The Truth and Other Stories” (Salomn Poetry 2014). W roku 2013 wraz ze znajomą poetką z Galway, Elaine Feeney, opublikowała wielokrotnie nagradzaną płytę poetycką „Cinderella Backwards”. Sarah była nominowana do wielu prestiżowych nagród m.in.: The Ballymaloe International Poetry Prize, The Patrick Kavanagh Award i The Listowel Collection of Poetry Competition. W roku 2013 otrzymała indywidulane stypendium z Urzędu Miasta Galway. W tym roku została nagrodzona the Bogman's Cannon Irish Poeple's Poet 2015 Award. Jej utwory były publikowane w Słowenii i Meksyku. Kontakt: sarahclancygalway@gmail.com.
Jakub Sajkowski (ur. 1985) – poeta, lektor języków, tłumacz, recenzent. Opublikowane książki poetyckie: Ślizgawki (2010), Google Translator (2015), Zestaw do kaligrafii (2018). Wiersze publikował m.in. w „Pro Arte”, „Arteriach”, „Dwutygodniku”, “Art Papierze”, na stronie internetowej Biura Literackiego oraz w lokalnym wydaniu „Gazety Wyborczej”. Finalista i laureat kilku konkursów poetyckich. Laureat stypendium artystycznego miasta Poznania i Medalu Młodej Sztuki 2018.
Śladem poetki w Babińcu:
https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624/541391396250727/?type=3&theater
IV
Wiesława Barbara Jendrzejewska – Kobieta
Jeszcze jest dzieckiem co lubi co chce
i kaprysi jak niesforny dźwięk
a już woła w niej dziewczyna krzyczy
kobieta o włosach cyklonu zaplątana pomiędzy
lustrem nocy a spełnieniem obietnicy świtu
(w jego słusznie wytartych dżinsach)
Mogła być Wenus z Milo albo jego muzą
pomiędzy setką a dwudziestym papierosem
Mogła. Tylko czas pomylił dłuta
i jej talia przepadła jak ognista lawa
Wciąż jest dzieckiem choć niepospiesznie
zrywa kartki z dni zawieruszonych
nie potrafi rozplątać łańcucha pamięci
poukładać klocków wzruszeń
Jeszcze jest dzieckiem choć nie funduje
sobie Chrystusa co niedzielę
Znów jest dzieckiem a coraz częściej
potyka się karawan czasu
Wiesława Barbara Jendrzejewska pochodzi z Tucholi. Ukończyła wyższe studia polonistyczne i bibliotekoznawstwo, a swoją wiedzę wzbogaciła o dziennikarstwo, psychologię i filozofię. Publikowała teksty dziennikarskie na łamach pism lokalnych i ogólnopolskich oraz artykuły z dziedziny literatury i psychologii pozytywnego myślenia, kreatywności i asertywności. Od 1994 roku należy do zespołu redakcyjnego „Wiadomości, Głosów, Rozmów o Szkole” w Bydgoszczy. Swoje wiersze publikowała w wielu antologiach, a w 1999 roku wydała zbiór liryków „Na strunach ciszy”. Jej 42 teksty liryczne zaśpiewane przez Renatę Oparkowską wydane zostały na trzech płytach CD – „Na strunach ciszy” (1999), „Zdarzyło się nam…” (2000) i „Za zakrętem świata i dalej…” (2002). Jest laureatką wielu ogólnopolskich konkursów poetyckich i prozatorskich, zdobyła pierwsze miejsca za opowiadania: „Telefon”, „Bruderszaft” i „Portret”. Należy do dwóch klubów literackich, a od 2005 roku do Bydgoskiego Stowarzyszenia Artystycznego. W 2006 roku ukazał się jej tomik zatytułowany „Dotyk”, w 2008 roku zbiór opowiadań „Z kobietą na półpiętrze”.
V
Joanna Śliwińska
#drugikonkursbabińca
#konkursowypiątek
pociecha
"Leśnik miał żonę, siedmiu synów i jedną córkę. Ciężko pracował wiele czasu spędzając poza domem. Wychowanie dzieci spadło więc na barki żony. Córka nie sprawiała żadnych kłopotów, była bowiem ładna, miła i pomocna. Utrapieniem natomiast byli niegrzeczni, nieposłuszni i kłótliwi chłopcy."
~ fragment baśni Siedem Kruków*
dziewczynki są spokojniejsze, synków wszędzie pełno,
ledwo się odwrócę - ich nie ma, kamienie, patyki, mirabelki,
małe ślimaczki idą w ruch, a one takie grzeczne, trzymają się
ręki, hałasu nie robią, starsza młodszą się zajmie, pani odpocznie,
u mnie wieczna wojna.
będzie mieć pani z nich pociechę, dziewczynki lubią porządek,
u mnie pobojowisko, tornistra nie podniosą, talerzy nie odstawią,
butów nie wytrą, szklanki wody sobie nie naleję, mają ważniejsze
rzeczy na głowie - czytać książki, patrzeć w gwiazdy, świat odkrywać,
z córkami inaczej, to małe gosposie; bałagan ogarnięty, pranie rozwieszone,
stół nakryty, cisza i święty spokój.
córka to wielka radość dla matki, ona zawsze jest dla rodziny
chłopcy dla siebie żyją, mrugniesz okiem - znikną;
kopać piłkę, pić wódkę, zdobywać dyplomy, wygrywać
maratony, budować inny dom, zapomną. kobieta pomocy
nie odmówi; zajmie się rodzicami, kulawym kotem, chorym
bratem, wnukami, zedrze skórę czyszcząc lastriko na
rodzinnym grobie.
niech pani tylko spojrzy, jak spokojnie stoi i przygląda się nam
swoimi dużymi, mądrymi, smutnymi oczami.
* Siedem kruków i inne baśnie, tłum. Katarzyna Zawadzka, Wilga 2008
Joanna Śliwińska (z d. Przybylska) – laureatka kilkunastu ogólnopolskich konkursów literackich, wiersze publikowała m.in w „Arteriach”, „Tyglu Kultury”, „Cegle”. W 2011 roku ukazała się jej książka poetycka „Pędraki” wydana jako główna nagroda w III konkursie im. J. Różewicza. Matkuje i pracuje w Łodzi.
VI
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Chinoiserie
Nie po to chcę jechać do Chin
by widzieć piękne świątynie,
wieżę jakąś Ming czy Tsin,
lub pejzaż w Kao-linie.
Przecież
póki mam twarz białą z różowem,
bez kurzych łapek na skroni,
marzyć o tem lub owem
nikt mi nie wzbroni.
Otóż:
Chcę jechać do chińskiej miłości,
chcę jechać do chińskiej wiśni,
najłatwiej tam i najprościej
sen chiński mi się wyśni.
Może
jakiś szumiący dostojnik,
nieznany, żółty i ciemny,
w ramionach mięśniami zbrojnych
nauczy mnie chińskich tajemnic?
Jakich?
Tajemnic laki, herbaty,
płaskich jak liść kapeluszy,
pagód i smoków rogatych,
i mojej własnej duszy.
(Różowa magja, nakładem księgarni H. Altenberga we Lwowie 1924 roku, więcej - https://pl.wikisource.org/wiki/R%C3%B3%C5%BCowa_magja_(tomik)/ca%C5%82o%C5%9B%C4%87)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - (ur. 24 listopada 1891 w Krakowie - zm. 9 lipca 1945 w Manchesterze) - polska poetka i dramatopisarka, laureatka Złotego Wawrzynu Akademickiego Polskiej Akademii Literatury. Autorka kilkudziesięciu tomików oraz kilkunastu sztuk teatralnych. Z powodu poruszanych przez nią tematów tj.: aborcja czy związki pozamałżeńskie, niektóre z jej sztuk uważane były za skandalizujące. Związana z grupą poetycką Skamander.
Jej wielką pasją był również spirytyzm i magia. Jako medium brała udział w licznych seansach spirytystycznych, wiele czytała na temat wiedzy tajemnej i jej praktyk. Przez swoich znajomych była nazywana żartobliwie 'czarownicą'. To zapewne dlatego J. Tuwim w jednym ze swoich utworów pisał o niej: O, staroświecka młoda pani z Krakowa! (...) na łąkę wychodzisz nocą po kwitnące słowa, Tajne czynisz praktyki, aby pachniały (...)
VII
Ronelda Kamfer ‒ #16dniprzeciwkoprzemocyzewzględunapłeć
Grzeczne dziewczynki
Grzeczne dziewczynki nie dołączają do gangów
w wieku trzynastu lat nie zachodzą w ciążę
nie ubierają się jak kolesie
nie palą trawki
nie produkują amfetaminy
nie uprawiają seksu ze swoimi nauczycielami
czy z taksówkarzami
nie pracują w supermarkecie
nie są sprzątaczkami
grzeczne dziewczynki nie mieszkają w Cape Flats*
*dzielnica w Kapsztadzie dla kolorowych owiana złą sławą
Przełożyła: Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska
Ronelda Sonnet Kamfer (1981) – południowoafrykańska poetka. W 2008 wydała tomik „Noudat slapende honde”, za który otrzymała nagrodę Eugene Marais. Następnie w 2011 „Grond”, a w 2016 „Hammie”. W 2012 na festiwalu Klein Karoo National Arts przyznano jej nagrodę Afrikaans Unlimited Prize.
Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska - poetka, dramatopisarka, redaktorka. Hobbistycznie fotografuje i podróżuje. Prowadzi bloga www.fotosandtravels.blogspot.com
Fot. Simone Scholtz
niedziela, 25 listopada 2018
niedziela, 18 listopada 2018
Mirahina, Bašić, Kasica-Kołomyjska, Ní Chuilleanáin, Miłek, Doshi, Szczepańska
I
Agnieszka Mirahina
Kilometro
jestem niewidoma kartkuję własne myśli
jestem zmęczona
pozwólcie opaść na dno łagodnie jak kamień który nie szuka draki
odpocząć w cieniu uśmiechu
już raz prowadzono mnie na rzeź
odcinacie światło zabierzcie też wodę
nie odróżniam miasta w skrętach kiszek bez światła
psy szczekają karawana ‒ niedobrze zewsząd tylko alarm
skatowano mnie żeby pogrzebać śród złączy
panowie ostrożnie ‒ jestem chora szkło
chwieję się mój boże wagoniku
nie wiem dokładnie z której strony padł strzał
później się przekartkuje
na kolanie na stacji metra
na metrze kilometra
podnoszę nogi wysoko żeby krew mi spłynęła z najwyższej
góry do głowy w największy dół
jeszcze z czasów gdy sypano tam gromy
dziś instalacje biegną mi naprzeciw a ja nie jestem w
stanie o własnych siłach przejść kanałami zwlec się z łóżka
świt na górze tak bardzo przereklamowany
całkiem prześwietlony
boję się zsypy są pełne nowinek ze wschodu
// Wiersz pochodzi z tomu „Do rozpuku”, będącego jedną z nagród w II Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim Babińca Literackiego.
Agnieszka Mirahina (1985), absolwentka filologii rosyjskiej i polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Opublikowała książki poetyckie „Radiowidmo” (2009), „Do rozpuku” (2010) oraz „Widmowy refren” (2015).
II
Adisa Bašić ‒ Sarajewski sen
Odkryłam lek, który uratuje człowieczeństwo.
Wysiłek nagrodzono Noblem. Mama oglądała wręczenie nagrody.
Bardzo wymachiwałam rękoma w czasie przemowy.
Dzwoni telefon. Gratulacje od przyjaciół.
Dumni. Pięknie wyglądałam na wręczeniu nagrody. Wymachiwanie rękoma na pewno była skutkiem poddenerwowania.
Koledzy też oglądali. Gratulują.
Wyjazd był słusznym rozwiązaniem, warunki u nas nie są najlepsze.
Tylko nie wiadomo dlaczego żywo gestykulowałam.
Dzwonią krewni. Sąsiedzi. Nawet ci
z którymi nie rozmawiam od lat.
Wszyscy gratulują, dumni. I wspominają o rękach.
Wstydzę się. Gdybym tak mogła
cofnąć czas. Naprawić błąd.
Nie wymachiwać nerwowo rękoma. Nie kompromitować się.
Nie pojawić się na wręczeniu nagrody. Wymyślić odpowiednie kłamstwo.
Nie wygłosić przemowy. Usprawiedliwić się na czas.
Nie wyjechać. Nie osiągnąć sukcesu.
Nie odkryć leku.
Przełożyła Agnieszka Łasek
Adisa Bašić, ur. 1979 w Sarajewie. Poetka, eseistka, pisarka i dziennikarka, z wykształcenia literaturoznawca i bibliotekarka (licencjat), specjalistka od praw człowieka i demokracji (magisterium). Pracuje w Instytucie literatury porównawczej i bibliotekarstwa na Uniwersytecie w Sarajewie. Pisze doktorat z literatury na Uniwersytecie w Grazu. Wydała cztery tomiki poezji: Havine rečenice (‘Zdania Ewy’ 1999), Trauma market (‘Market trauma’ 2004), Promotivni spot za moju domovinu (‘Spot promocyjny mojej ojczyzny’ 2011) i Motel neznaih junaka (‘Motel nieznanych bohaterów’ 2014). Jej wiersze były tłumaczone m.in. na język angielski, niemiecki, turecki, polski, słoweński.
Agnieszka Łasek ‒ Ukończyła filologię serbską i chorwacką (Poznań) oraz studia podyplomowe z literatury serbskiej (Nowy Sad). Interesuje się folklorem południowosłowiańskim. Tłumaczy z języka serbskiego, chorwackiego i bośniackiego, niedługo pewnie również z czarnogórskiego. Od czasu do czasu tłumaczy także z polskiego.
źródło: http://kwartalnik-pobocza.pl
Śladem poetki w Babińcu Literackim:
https://www.facebook.com/literackibabiniec/photos/a.320315781691624/494445120945355/?type=3&theater
III
Barbara Kasica-Kołomyjska – piąty dzień umierania
zmieniłam jej wodę
tak
westchnęła
trzeciego dnia
szepnęła
nareszcie
czwartego dnia
jakby się szykowała
do lotu
albo
miłości
piątego dnia
była piękna
Barbara Kasica-Kołomyjska, urodzona w Tucholi, 25 lutego 1950 – poetka, nauczycielka języka polskiego, bibliotekarka. Laureatka konkursów poetyckich. Autorka książki poetyckiej „Tańcząc na wierzchołkach drzew”.
IV
Eiléan Ní Chuilleanáin – Jakaś ręka, jakiś las
1.
Po trzech dniach muszę się umyć –
Wydłubuję cię spod paznokci
Niechętnie, czas bowiem usunie
Ślady, ich rozgałęzioną sekwencję,
Sztukę lewej i prawej dłoni.
Twoje pismo wije się na etykietach słoików,
Nazwy pulsują w kuchennej szafce,
Daty, które zaznaczyłeś w dzienniku, przychodzą, mijają.
2.
Mokre liście unoszą się w powietrzu, sypki
Popiół zagnieździł się pod drzewami w lesie,
Do którego tej zimy nie możemy wstąpić.
Strumień kłębi się i grzechocze,
Myśliwi strzelają śrutem –
Ptaki wzlatują w niebo i rozsypują się.
Noszę twój kształt
Niczym koszulę z płomieni;
W moich włosach zaległy się cienie.
Przełożył Jerzy Jarniewicz
Eiléan Ní Chuilleanáin – Urodzona na południu Irlandii, w miejscowości Cork w 1942 r. Jedna z najwybitniejszych poetek irlandzkich swojego pokolenia. Do 2011 roku była profesorem literatury angielskiej w Trinity College w Dublinie. Obecnie na emeryturze. Lauretka wielu nagród. Wydała jedenaście tomów poezji. Wraz z mężem założyła i redagowała pismo literackie „Cyphers”. Tłumaczy literaturę z języka gaelickiego, anglosaksońskiego, włoskiego i rumuńskiego.
Jerzy Jarniewicz – Urodzony 4 maja 1958 roku w Łowiczu. Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor trzynastu książek poetyckich i licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor „Literatury na Świecie”. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”, „Tygodnikiem Powszechnym” i „Tyglem Kultury”. Mieszka w Łodzi.
Źródło: - Sześć poetek irlandzkich, Biuro Literackie, Wrocław 2012.
V
Anna Miłek
#drugikonkursbabińca
#konkursowypiątek
futerał
Swoją skłonność do nałogów wyssałeś z mlekiem matki
Ona była pierwszym uzależnieniem. Chłopcy znacznie
częściej krzyczą z płaczem – mama, gdy tylko zorientują się,
że zostali sami
Opuszczają jej ciepły pokrowiec i od razu czują zagrożenie
Dojrzewają tylko po to, by znaleźć nową pochwę
Wchodzą w nią i na powrót dziecinnieją. Rzadko trafiają
za pierwszym razem
Ich dorastanie ma charakter cykliczny. Dojrzewają – dziecinnieją
dojrzewają – dziecinnieją, dojrzewają i wreszcie dochodzą
do wniosku, że w końcu są bezpieczni. A my rozchylamy
szerzej ramiona
by wpuścić ich jak najbliżej, aż szczelnie wypełnią
nasze macierzyństwo. Godzimy się pełnić funkcję futerału
dopóki trafiają w punkt.
Anna Miłek – aktorka, pedagog, obecnie studiuje Wiedzę o Teatrze w warszawskiej Akademii Teatralnej, pochodzi z Kielc, lubi Chaplina, Hanocha Levina, nie przeklina gdy nie musi, czasem śpiewa, czasem pisze, laureatka „Srebrnej Szyszki” oraz konkursu „Czarno Na Białym.”
VI
Tishani Doshi – Oda do Patricka Swayze
Miałam czternaście lat i chciałam cię pochłonąć,
z tą twoją nosową wymową, dumnym krokiem, czarnymi spodniami
na doskonałym, proletariackim tyłku. Chciałam faceta
takiego, jak ty, by wparował do miasta i nauczył mnie
jak fruwać w wodzie. Nie chciałam
być jakąś małą. I chciałam być twoją małą.
Chciałam się zemścić. Chciałam pozwać swoje piersi do sądu
za to, że nie sprostały oczekiwaniom. Chciałam, by Jennifer Grey
spotkał marny koniec i żeby nie miała romansu
z duchem. Gdy miałam czternaście lat, wierzyłam, że urodziłeś
słowo „nadnaturalny”, i gdy matka przyszła
któregoś dnia do domu wymachując butem i mówiąc
„Straciłam duszę na rzecz Towarzystwa Teozoficznego,”
miałam ochotę tańczyć nie oglądając się na nic, niczym podeszwa
tego buta. Chciałam być kamykiem wbitym w miękkość
twojej pięty. Zaklinać konie i mieszkać na ranczu
w Teksasie i kochać po wieki wieków swoją blondwłosą żonę, mieć
zmarszczki koło oczu i przeżyć chociaż jedno
cholerne lato, w trakcie którego mogłabym być jak wiatr –
ponętna, nieskrępowana i utytłana. I dopiero
gdy znalazłam własnego Johnny’ego (a potem się go pozbyłam),
dopiero wczoraj, gdy uratowałam płaskonosa
przed krukami na plaży, gdy wcisnął
swoje złamane skrzydło w porcelanę moich żeber,
dopiero gdy postawiłam go na brzegu
kanału, gdzie zapadł się w długie, cierpliwe
zadanie umierania, dopiero wtedy sobie uświadomiłam,
że najbardziej chciałam, by przytulił mnie ktoś zdecydowany
mnie ocalić, ktoś, do kogo mogłabym przywrzeć
swoją nierozkwitniętą piersią, kto by mi zaoferował
nie tylko najlepszą zabawę na świecie, ale kto by wyszarpał
kawały swej żółknącej trzustki,
i powiedział: „Masz, mała, jedz.”
Z tomu Girls Are Coming Out of the Woods (Bloodaxe Books, 2018)
Przekłożyła Anna Błasiak
Tishani Doshi – poetka i tancerka o walijsko-gudżarackich korzeniach. Girls Are Coming Out of the Woods (Bloodaxe Books, 2018) to trzecia kolekcja wierszy Tishani, po Everything Belongs Elsewhere (Bloodaxe Books, 2012) oraz Countries of the Body (Aark Arts, 2006), za którą otrzymała nagrodę Forward Prize za najlepszy debiut poetycki. Jest też autorką powieści Poszukiwacze szczęścia (Świat Książki, 2012). Przez wiele lat współpracowała z legendarną choreografką Chandralekhą.
VII
Barbara Szczepańska
***
to nie jest epoka spokojnych
ogrodników powolnych księgowych
gadatliwych sklepikarzy i leniwych
barmanów
ocieramy się czasem
atawistycznie o siebie
ale szybko bez zbędnych czułości
przyciskiem pilota przenosimy się
w odległe rejony galaktyki
nasze dusze dawno opuściły
ciała chociaż udaje się je
dokładnie zlokalizować zwłaszcza
nocą kiedy na monitorach
pulsują światłem
odbitym
// z tomu „miłość i inne okoliczności łagodzące” (Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2017)
Barbara Szczepańska "Judyta" (Barbara Szczepańska-Herman) - urodzona w Krakowie - poetka, prozaiczka, dramatopisarka i piosenkarka, autorka i wykonawczyni własnych tekstów piosenek, absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej i Podyplomowego Studium Logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym, laureatka wielu ogólnopolskich nagród poetyckich i II nagrody w Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej w Warszawie OPPA.
fot. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich
Agnieszka Mirahina
Kilometro
jestem niewidoma kartkuję własne myśli
jestem zmęczona
pozwólcie opaść na dno łagodnie jak kamień który nie szuka draki
odpocząć w cieniu uśmiechu
już raz prowadzono mnie na rzeź
odcinacie światło zabierzcie też wodę
nie odróżniam miasta w skrętach kiszek bez światła
psy szczekają karawana ‒ niedobrze zewsząd tylko alarm
skatowano mnie żeby pogrzebać śród złączy
panowie ostrożnie ‒ jestem chora szkło
chwieję się mój boże wagoniku
nie wiem dokładnie z której strony padł strzał
później się przekartkuje
na kolanie na stacji metra
na metrze kilometra
podnoszę nogi wysoko żeby krew mi spłynęła z najwyższej
góry do głowy w największy dół
jeszcze z czasów gdy sypano tam gromy
dziś instalacje biegną mi naprzeciw a ja nie jestem w
stanie o własnych siłach przejść kanałami zwlec się z łóżka
świt na górze tak bardzo przereklamowany
całkiem prześwietlony
boję się zsypy są pełne nowinek ze wschodu
// Wiersz pochodzi z tomu „Do rozpuku”, będącego jedną z nagród w II Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim Babińca Literackiego.
Agnieszka Mirahina (1985), absolwentka filologii rosyjskiej i polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Opublikowała książki poetyckie „Radiowidmo” (2009), „Do rozpuku” (2010) oraz „Widmowy refren” (2015).
II
Adisa Bašić ‒ Sarajewski sen
Odkryłam lek, który uratuje człowieczeństwo.
Wysiłek nagrodzono Noblem. Mama oglądała wręczenie nagrody.
Bardzo wymachiwałam rękoma w czasie przemowy.
Dzwoni telefon. Gratulacje od przyjaciół.
Dumni. Pięknie wyglądałam na wręczeniu nagrody. Wymachiwanie rękoma na pewno była skutkiem poddenerwowania.
Koledzy też oglądali. Gratulują.
Wyjazd był słusznym rozwiązaniem, warunki u nas nie są najlepsze.
Tylko nie wiadomo dlaczego żywo gestykulowałam.
Dzwonią krewni. Sąsiedzi. Nawet ci
z którymi nie rozmawiam od lat.
Wszyscy gratulują, dumni. I wspominają o rękach.
Wstydzę się. Gdybym tak mogła
cofnąć czas. Naprawić błąd.
Nie wymachiwać nerwowo rękoma. Nie kompromitować się.
Nie pojawić się na wręczeniu nagrody. Wymyślić odpowiednie kłamstwo.
Nie wygłosić przemowy. Usprawiedliwić się na czas.
Nie wyjechać. Nie osiągnąć sukcesu.
Nie odkryć leku.
Przełożyła Agnieszka Łasek
Adisa Bašić, ur. 1979 w Sarajewie. Poetka, eseistka, pisarka i dziennikarka, z wykształcenia literaturoznawca i bibliotekarka (licencjat), specjalistka od praw człowieka i demokracji (magisterium). Pracuje w Instytucie literatury porównawczej i bibliotekarstwa na Uniwersytecie w Sarajewie. Pisze doktorat z literatury na Uniwersytecie w Grazu. Wydała cztery tomiki poezji: Havine rečenice (‘Zdania Ewy’ 1999), Trauma market (‘Market trauma’ 2004), Promotivni spot za moju domovinu (‘Spot promocyjny mojej ojczyzny’ 2011) i Motel neznaih junaka (‘Motel nieznanych bohaterów’ 2014). Jej wiersze były tłumaczone m.in. na język angielski, niemiecki, turecki, polski, słoweński.
Agnieszka Łasek ‒ Ukończyła filologię serbską i chorwacką (Poznań) oraz studia podyplomowe z literatury serbskiej (Nowy Sad). Interesuje się folklorem południowosłowiańskim. Tłumaczy z języka serbskiego, chorwackiego i bośniackiego, niedługo pewnie również z czarnogórskiego. Od czasu do czasu tłumaczy także z polskiego.
źródło: http://kwartalnik-pobocza.pl
Śladem poetki w Babińcu Literackim:
https://www.facebook.com/literackibabiniec/photos/a.320315781691624/494445120945355/?type=3&theater
III
Barbara Kasica-Kołomyjska – piąty dzień umierania
zmieniłam jej wodę
tak
westchnęła
trzeciego dnia
szepnęła
nareszcie
czwartego dnia
jakby się szykowała
do lotu
albo
miłości
piątego dnia
była piękna
Barbara Kasica-Kołomyjska, urodzona w Tucholi, 25 lutego 1950 – poetka, nauczycielka języka polskiego, bibliotekarka. Laureatka konkursów poetyckich. Autorka książki poetyckiej „Tańcząc na wierzchołkach drzew”.
IV
Eiléan Ní Chuilleanáin – Jakaś ręka, jakiś las
1.
Po trzech dniach muszę się umyć –
Wydłubuję cię spod paznokci
Niechętnie, czas bowiem usunie
Ślady, ich rozgałęzioną sekwencję,
Sztukę lewej i prawej dłoni.
Twoje pismo wije się na etykietach słoików,
Nazwy pulsują w kuchennej szafce,
Daty, które zaznaczyłeś w dzienniku, przychodzą, mijają.
2.
Mokre liście unoszą się w powietrzu, sypki
Popiół zagnieździł się pod drzewami w lesie,
Do którego tej zimy nie możemy wstąpić.
Strumień kłębi się i grzechocze,
Myśliwi strzelają śrutem –
Ptaki wzlatują w niebo i rozsypują się.
Noszę twój kształt
Niczym koszulę z płomieni;
W moich włosach zaległy się cienie.
Przełożył Jerzy Jarniewicz
Eiléan Ní Chuilleanáin – Urodzona na południu Irlandii, w miejscowości Cork w 1942 r. Jedna z najwybitniejszych poetek irlandzkich swojego pokolenia. Do 2011 roku była profesorem literatury angielskiej w Trinity College w Dublinie. Obecnie na emeryturze. Lauretka wielu nagród. Wydała jedenaście tomów poezji. Wraz z mężem założyła i redagowała pismo literackie „Cyphers”. Tłumaczy literaturę z języka gaelickiego, anglosaksońskiego, włoskiego i rumuńskiego.
Jerzy Jarniewicz – Urodzony 4 maja 1958 roku w Łowiczu. Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor trzynastu książek poetyckich i licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor „Literatury na Świecie”. Współpracuje z „Gazetą Wyborczą”, „Tygodnikiem Powszechnym” i „Tyglem Kultury”. Mieszka w Łodzi.
Źródło: - Sześć poetek irlandzkich, Biuro Literackie, Wrocław 2012.
V
Anna Miłek
#drugikonkursbabińca
#konkursowypiątek
futerał
Swoją skłonność do nałogów wyssałeś z mlekiem matki
Ona była pierwszym uzależnieniem. Chłopcy znacznie
częściej krzyczą z płaczem – mama, gdy tylko zorientują się,
że zostali sami
Opuszczają jej ciepły pokrowiec i od razu czują zagrożenie
Dojrzewają tylko po to, by znaleźć nową pochwę
Wchodzą w nią i na powrót dziecinnieją. Rzadko trafiają
za pierwszym razem
Ich dorastanie ma charakter cykliczny. Dojrzewają – dziecinnieją
dojrzewają – dziecinnieją, dojrzewają i wreszcie dochodzą
do wniosku, że w końcu są bezpieczni. A my rozchylamy
szerzej ramiona
by wpuścić ich jak najbliżej, aż szczelnie wypełnią
nasze macierzyństwo. Godzimy się pełnić funkcję futerału
dopóki trafiają w punkt.
Anna Miłek – aktorka, pedagog, obecnie studiuje Wiedzę o Teatrze w warszawskiej Akademii Teatralnej, pochodzi z Kielc, lubi Chaplina, Hanocha Levina, nie przeklina gdy nie musi, czasem śpiewa, czasem pisze, laureatka „Srebrnej Szyszki” oraz konkursu „Czarno Na Białym.”
VI
Tishani Doshi – Oda do Patricka Swayze
Miałam czternaście lat i chciałam cię pochłonąć,
z tą twoją nosową wymową, dumnym krokiem, czarnymi spodniami
na doskonałym, proletariackim tyłku. Chciałam faceta
takiego, jak ty, by wparował do miasta i nauczył mnie
jak fruwać w wodzie. Nie chciałam
być jakąś małą. I chciałam być twoją małą.
Chciałam się zemścić. Chciałam pozwać swoje piersi do sądu
za to, że nie sprostały oczekiwaniom. Chciałam, by Jennifer Grey
spotkał marny koniec i żeby nie miała romansu
z duchem. Gdy miałam czternaście lat, wierzyłam, że urodziłeś
słowo „nadnaturalny”, i gdy matka przyszła
któregoś dnia do domu wymachując butem i mówiąc
„Straciłam duszę na rzecz Towarzystwa Teozoficznego,”
miałam ochotę tańczyć nie oglądając się na nic, niczym podeszwa
tego buta. Chciałam być kamykiem wbitym w miękkość
twojej pięty. Zaklinać konie i mieszkać na ranczu
w Teksasie i kochać po wieki wieków swoją blondwłosą żonę, mieć
zmarszczki koło oczu i przeżyć chociaż jedno
cholerne lato, w trakcie którego mogłabym być jak wiatr –
ponętna, nieskrępowana i utytłana. I dopiero
gdy znalazłam własnego Johnny’ego (a potem się go pozbyłam),
dopiero wczoraj, gdy uratowałam płaskonosa
przed krukami na plaży, gdy wcisnął
swoje złamane skrzydło w porcelanę moich żeber,
dopiero gdy postawiłam go na brzegu
kanału, gdzie zapadł się w długie, cierpliwe
zadanie umierania, dopiero wtedy sobie uświadomiłam,
że najbardziej chciałam, by przytulił mnie ktoś zdecydowany
mnie ocalić, ktoś, do kogo mogłabym przywrzeć
swoją nierozkwitniętą piersią, kto by mi zaoferował
nie tylko najlepszą zabawę na świecie, ale kto by wyszarpał
kawały swej żółknącej trzustki,
i powiedział: „Masz, mała, jedz.”
Z tomu Girls Are Coming Out of the Woods (Bloodaxe Books, 2018)
Przekłożyła Anna Błasiak
Tishani Doshi – poetka i tancerka o walijsko-gudżarackich korzeniach. Girls Are Coming Out of the Woods (Bloodaxe Books, 2018) to trzecia kolekcja wierszy Tishani, po Everything Belongs Elsewhere (Bloodaxe Books, 2012) oraz Countries of the Body (Aark Arts, 2006), za którą otrzymała nagrodę Forward Prize za najlepszy debiut poetycki. Jest też autorką powieści Poszukiwacze szczęścia (Świat Książki, 2012). Przez wiele lat współpracowała z legendarną choreografką Chandralekhą.
VII
Barbara Szczepańska
***
to nie jest epoka spokojnych
ogrodników powolnych księgowych
gadatliwych sklepikarzy i leniwych
barmanów
ocieramy się czasem
atawistycznie o siebie
ale szybko bez zbędnych czułości
przyciskiem pilota przenosimy się
w odległe rejony galaktyki
nasze dusze dawno opuściły
ciała chociaż udaje się je
dokładnie zlokalizować zwłaszcza
nocą kiedy na monitorach
pulsują światłem
odbitym
// z tomu „miłość i inne okoliczności łagodzące” (Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu, Rzeszów 2017)
Barbara Szczepańska "Judyta" (Barbara Szczepańska-Herman) - urodzona w Krakowie - poetka, prozaiczka, dramatopisarka i piosenkarka, autorka i wykonawczyni własnych tekstów piosenek, absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej i Podyplomowego Studium Logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym, laureatka wielu ogólnopolskich nagród poetyckich i II nagrody w Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej w Warszawie OPPA.
fot. Stowarzyszenie Pisarzy Polskich
niedziela, 11 listopada 2018
Srdić, Gabrych, Lowell, Żabnicka, Czarnecka, Zechenter-Spławińska, Szymborska
I
Jana Putrle Srdić ‒ Znikania
Pół roku po twojej śmierci
zadzwoniłam do domu,
nikt nie podniósł słuchawki i
nagle z automatycznej sekretarki zaskoczył
mnie twój głos.
Jakby kaktusy z parapetu
rano okrążyły moje łóżko
Jakbyś odzywał się z plamy
różowego kisielu.
Twój głos był znajomy i obcy zarazem,
niezwykle zdecydowany jak głos
trzydziestolatka, którego nigdy
nie ma w domu i potrzebuje automatyczną sekretarkę,
bo właśnie wrócił z piłki ręcznej
i śpieszy się na ćwiczenia strzeleckie.
Jak wszyscy strzelcy wie, że w drodze na
strzelnicę musi patrzeć przez okno
autobusu zawsze w ten sam punkt,
księżyc na popołudniowym niebie,
by potem przed tarczą
serce zaczęło mu bić czarnymi okręgami,
dopóki, pulsując, nie połączy ich w punkt
i naciśnie na spust.
Znajomy głos
trzydziestolatka, który właśnie jest w podróży
poślubnej w Wenecji z kasetą Glenna Millera
w samochodzie. Damski kapelusz z szerokim rondem.
Lekkie, letnie spodnie - styl Gatsbiego -
podwijają się powyżej kolan, gdy przeskakuje
po dwa schody mostów.
Śmierdzące kanały, wilgotne mury,
gołębie, mówi jej, wszędzie gołębie,
jednocześnie odpalając z lekkością
uśmiechy na negatywie.
Przechodzę obok tego smukłego mężczyzny
w jasnej, letniej koszuli, a on mnie nie poznaje,
jeszcze mnie nie ma.
Myślę - gdy przegramy nagranie z sekretarki
i twój głos zacznie zacierać się w mojej głowie, stanę się
trochę bardziej porowata,
zacznie szykować się
moje znikanie.
Przełożyła Karolina Bucka
Jana Putrle Srdić urodzona w 1975 r. w Lublanie, poetka i tłumaczka. W roku 2003 wydała zbiór poezji Kutine (Pigwy), jej wiersze zostały przełożone na 8 języków i są zamieszczone w dwóch antologiach (niemiecko-słoweńska była wydana w roku 2005). Poza tłumaczeniem poezji z angielskiego, rosyjskiego i serbskiego Jana prowadzi również Studenckie wieczory literackie w klubie Daktari i pisze felietony (przemyślenia) o kinie artystycznym. Oprócz tego studiuje język rosyjski i bibliotekarstwo. Mieszka w Lublanie.
Karolina Bucka ur. 1981, mgr filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Śląskim, specjalizacja w zakresie teorii translacji. Tłumaczenia publikowane były w: Arkadii, Opcjach, Studium oraz Antologii słoweńskiego haiku.
źródło: http://kwartalnik-pobocza.pl
II
Kinga Gabrych – Wariatka
Nie próbuję być szczęśliwa
Ale jestem
Zabijając smutek śmiechem
Jak niepoważna wariatka
Tak, powinnam wydorośleć
Dostrzec szarość
W kolorowych zabawkach
Zabraniać dzieciom
Tych przyjemnych zabaw
Które z zazdrości
Kryjemy w szufladzie
Z napisem: Niebezpieczne
Od dziś będę
Najpoważniejszą wariatką na świecie
Zacznę nosić gustowne stroje
Wyrażać się jak reszta mądrych pań
A gdy na starość
Wrócę do nienormalności
Powiedzą: zdziwaczała
W tym wieku nie wypada
Uśmiechać się i żyć
Kinga Gabrych ur. 1992 r. w Tucholi. Laureatka konkursów poetyckich. Publikowała wiersze w almanachach pokonkursowych oraz w piśmie literackim „Akant". Autorka książki poetyckiej„ Poezja pisana piórem anioła".
III
Amy Lowell ‒ Ombre chinoise
Czerwone naparstnice pod żółtą ścianą
Pręgowaną w fioletowe cienie.
Pani pod niebiesko-czerwoną parasolką.
Powolne uderzenia fal o falochron.
To wszystko. Nieistniejące – nieśmiertelne,
Trwałe jak wnętrze pierścienia z cienkiego złota.
Przełożyła Julia Hartwig
/ wiersz pochodzi z tomu „Dzikie Brzoskwinie. Antologia poetek amerykańskich.”
Amy Lowell (1874-1925) ‒ amerykańska poetka i krytyczka związana z nurtem imagizmu. Pośmiertnie (1926 r.) wyróżniona nagrodą Pulitzera za osiągnięcia w dziedzinie poezji. Spała w dzień, w nocy pracowała - robiła wszystko, aby odnieść sukces jako poetka, odkąd odkryła, że poezja jest jej "naturalnym sposobem ekspresji."
Julia Hartwing ‒ poetka, eseistka i tłumaczka literatury pięknej.
IV
Joanna Żabnicka ‒ Świty i szurania
Tym razem słońce wschodzi w pięknym
obcym mieście. Za chwilę odbędzie się jego
uroczyste wodowanie.
Zimno idzie od metalowej wody.
Na posiniałym skwerze dziewczynki robią
gwiazdy i łamią im ramiona.
Gęstnieje atmosfera nierdzewnej stali pozbawionej szansy
koloru lub skazy. Od morza wiatr przynosi szczęk
zębów zamarzających w wodzie ludzi.
Słońce jest tam niedaleko, płynie po nich.
Zrobiło się ciemniej – tego jednego nie udało się zepsuć.
Joanna Żabnicka - poetka, w duchu księgarka. Opublikowała arkusz poetycki „Tymczasem” w ramach almanachu „Połów. Debiuty poetyckie 2011” (2012, Biuro Literackie) oraz tomik "Ogrodnicy z Marly" (2016, WBPiCAK w Poznaniu), za który otrzymała nominację do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut. Laureatka Medalu Młodej Sztuki w kategorii literatury (2017) oraz stypendium artystycznego Miasta Poznania (2018). Obecnie przygotowuje swój drugi tomik. Nie ma szczęścia w grach losowych.
V
Krystyna Czarnecka
#drugikonkursbabińca
#konkursowypiątek
Sari
dojrzałe kolory są bardziej intymne
chroni je dym z wielu ognisk
zapach kaw i pszennych placków
dojrzałe kolory nie spierają się
to co przemija niech przeminie
nitka po nitce
w mojej porze roku
wszystko jest zielone
jak pola w głębi żyznych dolin
Krystyna Czarnecka – arteterapeutka i trenerka umiejętności społecznych, słuchaczka Studium Literacko-Artystycznego UJ.
fot. Jagoda Graboś
VI
Elżbieta Zechenter-Spławińska – Orfeusz i Eurydyka
Ten Orfeusz się nudzi
jego Eurydyki
tańczą w piosence wdzięcznie
z nastawionej płyty
Tylko ta jedna
zwykła
nie tańczy
nie śpiewa
Ugotowała obiad
nakrajała chleba
On by dla niej nie zstąpił
nawet do piekarni
co dopiero do piekieł
(i to dla umarłej!)
On by się nie obejrzał
za nią
ani razu
Eurydyko kuchenna
nakryj do obiadu
Elżbieta Zechenter-Spławińska, ur. 17 lipca 1935r. – poetka, tłumacz, prozaik, doktor nauk humanistycznych. Urodziła się i mieszka w Krakowie. Córka poety, satyryka i dziennikarza, współzałożyciela krakowskiego "Dziennika Polskiego", Witolda Zechentera, wnuczka dziennikarza krakowskiego "Czasu" Edmunda Zechentera. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim.
VII
Wisława Szymborska ‒ Koniec i początek
Po każdej wojnie
ktoś musi posprzątać.
Jaki taki porządek
sam się przecież nie zrobi.
Ktoś musi zepchnąć gruzy
na pobocza dróg,
żeby mogły przejechać
wozy pełne trupów.
Ktoś musi grzęznąć
w szlamie i popiele,
sprężynach kanap,
drzazgach szkła
i krwawych szmatach.
Ktoś musi przywlec belkę
do podparcia ściany,
ktoś oszklić okno
i osadzić drzwi na zawiasach.
Fotogeniczne to nie jest
i wymaga lat.
Wszystkie kamery wyjechały już
na inną wojnę.
Mosty trzeba z powrotem
i dworce na nowo.
W strzępach będą rękawy
od zakasywania.
Ktoś z miotłą w rękach
wspomina jeszcze jak było.
Ktoś słucha
przytakując nie urwaną głową
Ale już w ich pobliżu
zaczną kręcić się tacy,
których to będzie nudzić.
Ktoś czasem jeszcze
Wykopie spod krzaka
przeżarte rdzą argumenty
i poprzenosi je na stos odpadków.
Ci, co wiedzieli
o co tutaj szło,
muszą ustąpić miejsca tym,
co wiedzą mało.
I mniej niż mało.
I wreszcie tyle co nic.
W trawie, która porosła
przyczyny i skutki,
musi ktoś sobie leżeć
z kłosem w zębach
i gapić się na chmury.
Wisława Szymborska ‒ poetka, eseistka, krytyczka literacka, tłumaczka, felietonistka, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie Literatury, a także członkini oraz założycielka Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, członkini Polskiej Akademii Umiejętności, wielokrotnie nagradzana przez różnego typu instytucje, w tym odznaczona Orderem Orła Białego.
Specjalne podziękowania kierujemy do Fundacji im. Wisławy Szymborskiej za zgodę na publikację utworu w tym szczególnym dniu oraz w stronę fotografa Jana Hubricha za użyczenie fotografii specjalnie do dzisiejszej publikacji (http://janekhubrich.blogspot.com/).
Jana Putrle Srdić ‒ Znikania
Pół roku po twojej śmierci
zadzwoniłam do domu,
nikt nie podniósł słuchawki i
nagle z automatycznej sekretarki zaskoczył
mnie twój głos.
Jakby kaktusy z parapetu
rano okrążyły moje łóżko
Jakbyś odzywał się z plamy
różowego kisielu.
Twój głos był znajomy i obcy zarazem,
niezwykle zdecydowany jak głos
trzydziestolatka, którego nigdy
nie ma w domu i potrzebuje automatyczną sekretarkę,
bo właśnie wrócił z piłki ręcznej
i śpieszy się na ćwiczenia strzeleckie.
Jak wszyscy strzelcy wie, że w drodze na
strzelnicę musi patrzeć przez okno
autobusu zawsze w ten sam punkt,
księżyc na popołudniowym niebie,
by potem przed tarczą
serce zaczęło mu bić czarnymi okręgami,
dopóki, pulsując, nie połączy ich w punkt
i naciśnie na spust.
Znajomy głos
trzydziestolatka, który właśnie jest w podróży
poślubnej w Wenecji z kasetą Glenna Millera
w samochodzie. Damski kapelusz z szerokim rondem.
Lekkie, letnie spodnie - styl Gatsbiego -
podwijają się powyżej kolan, gdy przeskakuje
po dwa schody mostów.
Śmierdzące kanały, wilgotne mury,
gołębie, mówi jej, wszędzie gołębie,
jednocześnie odpalając z lekkością
uśmiechy na negatywie.
Przechodzę obok tego smukłego mężczyzny
w jasnej, letniej koszuli, a on mnie nie poznaje,
jeszcze mnie nie ma.
Myślę - gdy przegramy nagranie z sekretarki
i twój głos zacznie zacierać się w mojej głowie, stanę się
trochę bardziej porowata,
zacznie szykować się
moje znikanie.
Przełożyła Karolina Bucka
Jana Putrle Srdić urodzona w 1975 r. w Lublanie, poetka i tłumaczka. W roku 2003 wydała zbiór poezji Kutine (Pigwy), jej wiersze zostały przełożone na 8 języków i są zamieszczone w dwóch antologiach (niemiecko-słoweńska była wydana w roku 2005). Poza tłumaczeniem poezji z angielskiego, rosyjskiego i serbskiego Jana prowadzi również Studenckie wieczory literackie w klubie Daktari i pisze felietony (przemyślenia) o kinie artystycznym. Oprócz tego studiuje język rosyjski i bibliotekarstwo. Mieszka w Lublanie.
Karolina Bucka ur. 1981, mgr filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Śląskim, specjalizacja w zakresie teorii translacji. Tłumaczenia publikowane były w: Arkadii, Opcjach, Studium oraz Antologii słoweńskiego haiku.
źródło: http://kwartalnik-pobocza.pl
II
Kinga Gabrych – Wariatka
Nie próbuję być szczęśliwa
Ale jestem
Zabijając smutek śmiechem
Jak niepoważna wariatka
Tak, powinnam wydorośleć
Dostrzec szarość
W kolorowych zabawkach
Zabraniać dzieciom
Tych przyjemnych zabaw
Które z zazdrości
Kryjemy w szufladzie
Z napisem: Niebezpieczne
Od dziś będę
Najpoważniejszą wariatką na świecie
Zacznę nosić gustowne stroje
Wyrażać się jak reszta mądrych pań
A gdy na starość
Wrócę do nienormalności
Powiedzą: zdziwaczała
W tym wieku nie wypada
Uśmiechać się i żyć
Kinga Gabrych ur. 1992 r. w Tucholi. Laureatka konkursów poetyckich. Publikowała wiersze w almanachach pokonkursowych oraz w piśmie literackim „Akant". Autorka książki poetyckiej„ Poezja pisana piórem anioła".
III
Amy Lowell ‒ Ombre chinoise
Czerwone naparstnice pod żółtą ścianą
Pręgowaną w fioletowe cienie.
Pani pod niebiesko-czerwoną parasolką.
Powolne uderzenia fal o falochron.
To wszystko. Nieistniejące – nieśmiertelne,
Trwałe jak wnętrze pierścienia z cienkiego złota.
Przełożyła Julia Hartwig
/ wiersz pochodzi z tomu „Dzikie Brzoskwinie. Antologia poetek amerykańskich.”
Amy Lowell (1874-1925) ‒ amerykańska poetka i krytyczka związana z nurtem imagizmu. Pośmiertnie (1926 r.) wyróżniona nagrodą Pulitzera za osiągnięcia w dziedzinie poezji. Spała w dzień, w nocy pracowała - robiła wszystko, aby odnieść sukces jako poetka, odkąd odkryła, że poezja jest jej "naturalnym sposobem ekspresji."
Julia Hartwing ‒ poetka, eseistka i tłumaczka literatury pięknej.
IV
Joanna Żabnicka ‒ Świty i szurania
Tym razem słońce wschodzi w pięknym
obcym mieście. Za chwilę odbędzie się jego
uroczyste wodowanie.
Zimno idzie od metalowej wody.
Na posiniałym skwerze dziewczynki robią
gwiazdy i łamią im ramiona.
Gęstnieje atmosfera nierdzewnej stali pozbawionej szansy
koloru lub skazy. Od morza wiatr przynosi szczęk
zębów zamarzających w wodzie ludzi.
Słońce jest tam niedaleko, płynie po nich.
Zrobiło się ciemniej – tego jednego nie udało się zepsuć.
Joanna Żabnicka - poetka, w duchu księgarka. Opublikowała arkusz poetycki „Tymczasem” w ramach almanachu „Połów. Debiuty poetyckie 2011” (2012, Biuro Literackie) oraz tomik "Ogrodnicy z Marly" (2016, WBPiCAK w Poznaniu), za który otrzymała nominację do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut. Laureatka Medalu Młodej Sztuki w kategorii literatury (2017) oraz stypendium artystycznego Miasta Poznania (2018). Obecnie przygotowuje swój drugi tomik. Nie ma szczęścia w grach losowych.
V
Krystyna Czarnecka
#drugikonkursbabińca
#konkursowypiątek
Sari
dojrzałe kolory są bardziej intymne
chroni je dym z wielu ognisk
zapach kaw i pszennych placków
dojrzałe kolory nie spierają się
to co przemija niech przeminie
nitka po nitce
w mojej porze roku
wszystko jest zielone
jak pola w głębi żyznych dolin
Krystyna Czarnecka – arteterapeutka i trenerka umiejętności społecznych, słuchaczka Studium Literacko-Artystycznego UJ.
fot. Jagoda Graboś
VI
Elżbieta Zechenter-Spławińska – Orfeusz i Eurydyka
Ten Orfeusz się nudzi
jego Eurydyki
tańczą w piosence wdzięcznie
z nastawionej płyty
Tylko ta jedna
zwykła
nie tańczy
nie śpiewa
Ugotowała obiad
nakrajała chleba
On by dla niej nie zstąpił
nawet do piekarni
co dopiero do piekieł
(i to dla umarłej!)
On by się nie obejrzał
za nią
ani razu
Eurydyko kuchenna
nakryj do obiadu
Elżbieta Zechenter-Spławińska, ur. 17 lipca 1935r. – poetka, tłumacz, prozaik, doktor nauk humanistycznych. Urodziła się i mieszka w Krakowie. Córka poety, satyryka i dziennikarza, współzałożyciela krakowskiego "Dziennika Polskiego", Witolda Zechentera, wnuczka dziennikarza krakowskiego "Czasu" Edmunda Zechentera. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim.
VII
Wisława Szymborska ‒ Koniec i początek
Po każdej wojnie
ktoś musi posprzątać.
Jaki taki porządek
sam się przecież nie zrobi.
Ktoś musi zepchnąć gruzy
na pobocza dróg,
żeby mogły przejechać
wozy pełne trupów.
Ktoś musi grzęznąć
w szlamie i popiele,
sprężynach kanap,
drzazgach szkła
i krwawych szmatach.
Ktoś musi przywlec belkę
do podparcia ściany,
ktoś oszklić okno
i osadzić drzwi na zawiasach.
Fotogeniczne to nie jest
i wymaga lat.
Wszystkie kamery wyjechały już
na inną wojnę.
Mosty trzeba z powrotem
i dworce na nowo.
W strzępach będą rękawy
od zakasywania.
Ktoś z miotłą w rękach
wspomina jeszcze jak było.
Ktoś słucha
przytakując nie urwaną głową
Ale już w ich pobliżu
zaczną kręcić się tacy,
których to będzie nudzić.
Ktoś czasem jeszcze
Wykopie spod krzaka
przeżarte rdzą argumenty
i poprzenosi je na stos odpadków.
Ci, co wiedzieli
o co tutaj szło,
muszą ustąpić miejsca tym,
co wiedzą mało.
I mniej niż mało.
I wreszcie tyle co nic.
W trawie, która porosła
przyczyny i skutki,
musi ktoś sobie leżeć
z kłosem w zębach
i gapić się na chmury.
Wisława Szymborska ‒ poetka, eseistka, krytyczka literacka, tłumaczka, felietonistka, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie Literatury, a także członkini oraz założycielka Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, członkini Polskiej Akademii Umiejętności, wielokrotnie nagradzana przez różnego typu instytucje, w tym odznaczona Orderem Orła Białego.
Specjalne podziękowania kierujemy do Fundacji im. Wisławy Szymborskiej za zgodę na publikację utworu w tym szczególnym dniu oraz w stronę fotografa Jana Hubricha za użyczenie fotografii specjalnie do dzisiejszej publikacji (http://janekhubrich.blogspot.com/).
piątek, 9 listopada 2018
Kwestionariusz w kobiecej kwestii. Jakub Sajkowski.
1. Czy kobiety piszą mniej? Jeśli tak/nie to dlaczego?
Tak, częściej mogą być zmuszone bądź czuć wewnętrzny przymus
porzucenia kariery pisania na rzecz obowiązków rodzinnych, domowych (z przyczyn
kulturowych).
2. Wybierając książki zwracasz uwagę na płeć
autora/autorki?
Nie.
3. Jakie były wg Ciebie przyczyny „milczenia” lub
znacznej dysproporcji głosów kobiet w literaturze do XX wieku?
Gorszy dostęp kobiet do zawodu pisarza, oraz: patrz punkt pierwszy.
4. Jak definiujesz pojęcie "literatura kobieca"?
Jest potrzebne? Dlaczego powstało?
Obecnie jako literatura dotycząca roli kobiety, pozycji kobiety w społeczeństwie, o kobiecie lub z pozycji kobiety w sensie ogólnie społeczno-politycznym, lub tematów które są „prywatne”, ale siłą rzeczy upolityczniane, lub upolityczniają się same przez np. opresyjność państwa i społeczeństwa. Na pewno nie w sensie poruszania stereotypowo „kobiecych” tematów.
5. Jak oceniasz udział kobiet we współczesnej i
najnowszej literaturze?
Uważam, że jest wiele świetnych, znakomitych, obiecujących pisarek, poetek, choć nie wszystkie są dostatecznie doceniane.
6. Najbardziej wpływowa pisarka polska współczesna to...
(Dlaczego?)
Olga Tokarczuk, zdecydowanie (zresztą i żaden polski pisarz nie ma obecnie takiego uznania międzynarodowego).
7. Najbardziej wpływowa poetka polska współczesna to...
(Dlaczego?)
Poezja to wyjątkowo niewpływowa dyscyplina, więc zasadniczo nie ma takiej, ale jest cała plejada niewpływowych i wybitnych, ciekawych: począwszy od Krystyny Miłobędzkiej po już uznane, choć nie „starsze” poetki, jak Agnieszka Wolny-Hamkało, Julia Fiedorczuk, Marta Podgórnik, Barbara Klicka, Wiola Grzegorzewska (która, zanim stała się uznaną pisarką, pisała świetne wiersze), potem Magda Gałkowska, Renata Senktas, Kamila Pawluś czy Ela Lipińska, na przedstawicielkach pokolenia „millenialsów”;) kończąc – jak Paulina Korzeniewska, Agnieszka Mirahina czy Małgorzata Lebda.
8. Spotykasz się z przejawami dyskryminacji kobiet w
literaturze? Jeśli tak, jakimi?
Ciężko to zmierzyć. Ogólna sytuacja się poprawia, ale mam, owszem, mam dalej pewne wrażenie niedoreprezentacji poetek nagradzanych w stosunku do tych ciekawie piszących.
9. Spotykasz się z przejawami dyskryminacji mężczyzn w
literaturze? Jeśli tak, jakimi?
Nie.
10. Czy antologie twórczości kobiet są potrzebne? Jeśli
tak/nie, dlaczego?
Poetki zasługują na zdecydowanie więcej miejsca w antologiach, tu antologie
poezji kobiet są przydatne jako kontrapunkt, jako reakcja na zbyt
zmaskulinizowane inne antologie. Wiele osób, które nie mają żadnych
mizoginicznych intencji, traktuje tego typu antologie jako sztuczny zabieg, i
po części można zrozumieć ich racje, niemniej nie można takich antologii
odczytywać bez kontekstu występowania nie-sławnych, wciąż współcześnie
wychodzących zbiorów, w których np. na setkę autorów pojawia się jedna poetka.
Oczywiście zgadzam się, że najlepiej by było, aby pewnego dnia po takie
„sztuczne” lecz potrzebne przedsięwzięcia przestały być konieczne.
Jakub Sajkowski (ur. 1985) – poeta, lektor języków, tłumacz, recenzent. Redaktor działu krytycznego w „sZAFie”. Opublikowane książki poetyckie: Ślizgawki (2010), Google Translator (2015), Zestaw do kaligrafii (2018). Wiersze publikował m.in. w „Pro Arte”, „Arteriach”, „Dwutygodniku”, “Art Papierze”, na stronie internetowej Biura Literackiego oraz w lokalnym wydaniu „Gazety Wyborczej”. Finalista i laureat kilku konkursów poetyckich, ostatnio im. Klemensa Janickiego, „O Laur Czerwonej Róży”, oraz Konkursu Krytycznoliterackiego Pulsu Literatury w Łodzi. Laureat stypendium artystycznego miasta Poznania i Medalu Młodej Sztuki 2018.
niedziela, 4 listopada 2018
Lasker-Schüler, Trojanowska, Košková, Lipska, Jurkowska, Kałytko, Ginczanka
I
Else Lasker-Schüler ‒ W moim łonie
W moim łonie
Śpią ciemne chmury —
Dlategom taka smutna, mój najmilszy.
Ciągle przyzywam twe imię
Głosem rajskiego ptaka
Gdy me wargi się barwią jaskrawo.
Już śpią wszystkie drzewa w ogrodzie —
Nawet te nie znużone niczym
Przed moim oknem —
Szumi skrzydło sępa
I unosi mnie przestworzem
Aż ponad twój dom.
Ramionami oplatam twe biodra
Abym się mogła przejrzeć
W promienistości twego ciała.
Nie zagaś mi serca —
Ty odnajdziesz drogę —
Zawsze i wszędzie.
Przełożyła: Wanda Markowska
Else Lasker-Schüler, ur. 11 lutego 1869 w Elberfeld, dzisiaj część Wuppertalu, jako Elisabeth Schüler; zm. 22 stycznia 1945 w Jerozolimie ‒ niemiecka poetka i pisarka.
Wanda Markowska, ur. 20 sierpnia 1912 w Częstochowie, zm. w 10 stycznia 1999 w Warszawie – polska pisarka i tłumaczka. Tłumaczka literatury niemieckiej , J.W. Goethe, F. Schiller, R.M. Rilke, francuskiej i rosyjskiej, a także klasyków rzymskich z łaciny.
II
Izabela Trojanowska ‒ Znikanie
Jest pomiędzy nami taka śmierć, która nie szarpie,
nie boli, nie zabiera życia.
Łagodna jak matka cierpliwie kołysze nasze głowy.
Daje ciałom bezpieczną przestrzeń, a ja moszczę się w niej
niczym zmęczony i niezrywny do lotu ptak.
Wnet będą nam zmierzchać oczy. Jeszcze dostrzegają
znajomą kruchość linii i ten kąt padania światła,
kiedy wydajemy się piękniejsi, ale za chwilę zapomną.
Tak zwyczajnie jak ciała oddechu.
Po całym życiu.
Izabela Trojanowska – ur. 1980, mieszkanka Podkarpacia. Prywatnie żona i mama, zawodowo prawnik. Laureatka ogólnopolskich konkursów poetyckich i autorka zbioru wierszy zatytułowanego „Akt” (2016).
III
Hana Košková
* * *
Sięgamy po puste kieliszki.
Przełykamy.
Częstujemy się krainą,
w której odgrywa się
ucztowanie, umieranie, mordowanie.
Dusze martwych zwierząt
schodzą się przy wodopojach.
Wiedzą o prześwicie
pomiędzy wyostrzonym okiem łowcy
i ucieczką.
Przełożył Franciszek Nastulczyk
Hana Košková urodziła się 7 czerwca 1942 r. w Tuhári, poetka, redaktorka. Wydała wiele zbiorów poezji, m.in. Spojitost ("Związek", 1978 r.), czy Záhrada, zviera vo mne ("Ogród, zwierzę we mnie", zajmuje się też pisaniem prozy dla dzieci. Jej poezja została przetłumaczona i opublikowana w czasopismach w Polsce, Bułgarii, Rumunii i na Ukrainie. W 2000 r. przyznano jej Nagrodę Slovenských pohžadov za poezję. Za wieloletnią twórczość literacką odebrała w 2000 r. Nagrodę miasta Lučenec.
Franciszek Nastulczyk urodził się 22.08.1957 r. w Bystrzycy nad Olzą (Republika Czeska). Absolwent UJ w Krakowie. Mieszka w Bielsku-Białej, pracuje jako nauczyciel. Poeta, tłumacz poezji czeskiej i słowackiej. Członek zespołu redakcyjnego kwartalnika literacko-artystycznego "Pobocza". Wydał kilka zbiorów poezji.
źródło: http://kwartalnik-pobocza.pl
IV
Ewa Lipska ‒ Dzień Żywych
W Dniu Żywych
umarli przychodzą na ich groby
‒ zapalają neony
i przekopują chryzantemy anten
na dachach wielopiętrowych grobowców
z centralnym ogrzewaniem.
Potem
zjeżdżają windami
do swej codziennej pracy
do śmierci.
Ewa Lipska ‒ poetka, felietonistka, redaktor, autorka tekstów piosenek, członek założyciel Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autorka ponad trzydziestu tomików poezji, tłumaczona na czterdzieści języków. Wielokrotnie nagradzana za swoją twórczość
Śladem autorki w Babińcu:
https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/332773077112561/?type=3&theater
Fot. W. Wasyluk, Kraków 1988.
V
Marta Jurkowska ‒ Scheda
Lęk, który przyszedł do mnie
w minucie poupychał godziny,
trawi moje podniebienie jak rdza trawi
starą wskazówkę języka.
Mój dziadek nie umarł a zaledwie
odszedł, zabrał ze sobą królestwo
umazane błotem, berło wyrwane
twardej ziemi, szczerbatą koronę
i szlacheckie nazwisko.
Jego tron poszedł w obce ręce;
na granice najechały chwasty
i dręczące muchy, duszą mnie od środka
jak czarny dym, jak ta garść popiołu.
Marta Jurkowska (1967) ‒ poetka i malarka. Autorka tomów "Poza ramy" (2011) i "Między rzeką a lasem" (2016). Laureatka kilkudziesięciu konkursów poetyckich m.in. Jana Kulki w Łomży, Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej w Świdwinie, zdobyła nagrodę główną w Międzynarodowym Konkursie Poetyckim „O Złote Cygaro Wilhelma”. Publikowała w wielu magazynach i antologiach pokonkursowych. Jej obrazy prezentowane były na kilku wystawach, m.in. w Bolesławiu, w Katowicach i w Kampinowskim Parku Narodowym.
VI
Kateryna Kałytko
***
Nitka zszywa usta całą długą noc,
święto mija, wino spływa z palców.
Cień ciemnoskrzydły rusza się na ścianie,
płomień góruje i on uśmiecha się.
W nagim gardle głosu miedziana mięta,
ulica chrzęści, wyścielona modlitwami,
pochylasz się, żeby podnieść kawałek –
a w ręce zostaje kamień.
Z ciepłej kości teraz drzewo wyrośnie,
jako jedyny żywy świadek przy twojej świecy.
Tato, powiesz, ile pokoju wejdzie do tego pokoju?
Pokój jest nieszczelny, odpowiada ojczym.
Wyrastasz przez noc i nie ma kiedy się uczyć,
wołasz do siebie, a krzyk dźwięczy falsetem.
Oto gdzie są twoje wilki i ich wilczyce,
ich przychówek przyjdzie całować ci twarz.
Przełożyła Aneta Kamińska
Kateryna Kałytko (1982) – poetka, prozaiczka i tłumaczka. Pochodzi z Winnicy, obecnie mieszka również na Bałkanach. Studiowała dziennikarstwo na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Autorka książek poetyckich: Posibnyk zi stworennia switu (1999), Sjohodnisznie zawtrasznie (2001), Portretuwannia asfaltu (2004), Diałohy z Odissejem (2005), Sezon sztormiw (2013), Katiwnia. Wynohradnyk. Dim (2014) oraz prozatorskiej M.isterija (2007). Jest tłumaczką i popularyzatorką współczesnej literatury bośniackiej. W Polsce jej wiersze zostały opublikowane w antologii 30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska (2012; tłum. Aneta Kamińska).
Fot. Українська письменниця Катерина Калитко - zdjęcie pochodzi z Wikipedii.
VII
Zuzanna Ginczanka — Rozmówka o przyszłości
Za jakieś trzysta, czterysta lat
zmieni się, moja paniusiu, świat:
córeczki wyd
asz, paniusiu, za mąż,
dziatki się będą chować na grzędzie,
potem tym dziatkom dziatek przybędzie
i wszystkie dziatki wzorem mamusi
tyć będą z wiekiem, proszę paniusi.
Za jakieś trzysta, czterysta lat
zmieni się, moja paniusiu, świat:
pomrze z przeciwka znajomy sędzia
— niechajże ziemia lekka mu będzie —
pomrze szanowna pani sąsiadka,
i dziatek pani życzliwa matka,
i pomrze dziatek pani mamusia,
na chłopski rozum — sama paniusia.
Za jakieś trzysta, czterysta lat
zmieni się, moja paniusiu, świat:
mówią, że całkiem inne idiotki
na inny temat wymyślą plotki,
i inni durnie, cała w tym rzecz,
na inny temat wymyślą «precz»
i krzyczeć będą: «Musi — na Rusi,
a tu, jak kto chce» — proszę paniusi.
Ale za jakieś siedemset lat,
myślę, że zginie paniusin świat:
my tutaj sobie gadu i gadu,
a on nam klapnie, zniknie bez śladu,
zniknie bez wieści, jakbyśmy śnili —
żebym to mogła dożyć tej chwili —
ale tak myślę czasami sobie,
że pewno będę już wtedy w grobie,
bo każdy pomrzeć niestety musi,
jak mąż nieboszczyk mawiał paniusi.
Obejrzyj też - https://vimeo.com/157716614
Fot. W środku Zuzanna Ginczanka
Else Lasker-Schüler ‒ W moim łonie
W moim łonie
Śpią ciemne chmury —
Dlategom taka smutna, mój najmilszy.
Ciągle przyzywam twe imię
Głosem rajskiego ptaka
Gdy me wargi się barwią jaskrawo.
Już śpią wszystkie drzewa w ogrodzie —
Nawet te nie znużone niczym
Przed moim oknem —
Szumi skrzydło sępa
I unosi mnie przestworzem
Aż ponad twój dom.
Ramionami oplatam twe biodra
Abym się mogła przejrzeć
W promienistości twego ciała.
Nie zagaś mi serca —
Ty odnajdziesz drogę —
Zawsze i wszędzie.
Przełożyła: Wanda Markowska
Else Lasker-Schüler, ur. 11 lutego 1869 w Elberfeld, dzisiaj część Wuppertalu, jako Elisabeth Schüler; zm. 22 stycznia 1945 w Jerozolimie ‒ niemiecka poetka i pisarka.
Wanda Markowska, ur. 20 sierpnia 1912 w Częstochowie, zm. w 10 stycznia 1999 w Warszawie – polska pisarka i tłumaczka. Tłumaczka literatury niemieckiej , J.W. Goethe, F. Schiller, R.M. Rilke, francuskiej i rosyjskiej, a także klasyków rzymskich z łaciny.
II
Izabela Trojanowska ‒ Znikanie
Jest pomiędzy nami taka śmierć, która nie szarpie,
nie boli, nie zabiera życia.
Łagodna jak matka cierpliwie kołysze nasze głowy.
Daje ciałom bezpieczną przestrzeń, a ja moszczę się w niej
niczym zmęczony i niezrywny do lotu ptak.
Wnet będą nam zmierzchać oczy. Jeszcze dostrzegają
znajomą kruchość linii i ten kąt padania światła,
kiedy wydajemy się piękniejsi, ale za chwilę zapomną.
Tak zwyczajnie jak ciała oddechu.
Po całym życiu.
Izabela Trojanowska – ur. 1980, mieszkanka Podkarpacia. Prywatnie żona i mama, zawodowo prawnik. Laureatka ogólnopolskich konkursów poetyckich i autorka zbioru wierszy zatytułowanego „Akt” (2016).
III
Hana Košková
* * *
Sięgamy po puste kieliszki.
Przełykamy.
Częstujemy się krainą,
w której odgrywa się
ucztowanie, umieranie, mordowanie.
Dusze martwych zwierząt
schodzą się przy wodopojach.
Wiedzą o prześwicie
pomiędzy wyostrzonym okiem łowcy
i ucieczką.
Przełożył Franciszek Nastulczyk
Hana Košková urodziła się 7 czerwca 1942 r. w Tuhári, poetka, redaktorka. Wydała wiele zbiorów poezji, m.in. Spojitost ("Związek", 1978 r.), czy Záhrada, zviera vo mne ("Ogród, zwierzę we mnie", zajmuje się też pisaniem prozy dla dzieci. Jej poezja została przetłumaczona i opublikowana w czasopismach w Polsce, Bułgarii, Rumunii i na Ukrainie. W 2000 r. przyznano jej Nagrodę Slovenských pohžadov za poezję. Za wieloletnią twórczość literacką odebrała w 2000 r. Nagrodę miasta Lučenec.
Franciszek Nastulczyk urodził się 22.08.1957 r. w Bystrzycy nad Olzą (Republika Czeska). Absolwent UJ w Krakowie. Mieszka w Bielsku-Białej, pracuje jako nauczyciel. Poeta, tłumacz poezji czeskiej i słowackiej. Członek zespołu redakcyjnego kwartalnika literacko-artystycznego "Pobocza". Wydał kilka zbiorów poezji.
źródło: http://kwartalnik-pobocza.pl
IV
Ewa Lipska ‒ Dzień Żywych
W Dniu Żywych
umarli przychodzą na ich groby
‒ zapalają neony
i przekopują chryzantemy anten
na dachach wielopiętrowych grobowców
z centralnym ogrzewaniem.
Potem
zjeżdżają windami
do swej codziennej pracy
do śmierci.
Ewa Lipska ‒ poetka, felietonistka, redaktor, autorka tekstów piosenek, członek założyciel Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autorka ponad trzydziestu tomików poezji, tłumaczona na czterdzieści języków. Wielokrotnie nagradzana za swoją twórczość
Śladem autorki w Babińcu:
https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/332773077112561/?type=3&theater
Fot. W. Wasyluk, Kraków 1988.
V
Marta Jurkowska ‒ Scheda
Lęk, który przyszedł do mnie
w minucie poupychał godziny,
trawi moje podniebienie jak rdza trawi
starą wskazówkę języka.
Mój dziadek nie umarł a zaledwie
odszedł, zabrał ze sobą królestwo
umazane błotem, berło wyrwane
twardej ziemi, szczerbatą koronę
i szlacheckie nazwisko.
Jego tron poszedł w obce ręce;
na granice najechały chwasty
i dręczące muchy, duszą mnie od środka
jak czarny dym, jak ta garść popiołu.
Marta Jurkowska (1967) ‒ poetka i malarka. Autorka tomów "Poza ramy" (2011) i "Między rzeką a lasem" (2016). Laureatka kilkudziesięciu konkursów poetyckich m.in. Jana Kulki w Łomży, Jana Śpiewaka i Anny Kamieńskiej w Świdwinie, zdobyła nagrodę główną w Międzynarodowym Konkursie Poetyckim „O Złote Cygaro Wilhelma”. Publikowała w wielu magazynach i antologiach pokonkursowych. Jej obrazy prezentowane były na kilku wystawach, m.in. w Bolesławiu, w Katowicach i w Kampinowskim Parku Narodowym.
VI
Kateryna Kałytko
***
Nitka zszywa usta całą długą noc,
święto mija, wino spływa z palców.
Cień ciemnoskrzydły rusza się na ścianie,
płomień góruje i on uśmiecha się.
W nagim gardle głosu miedziana mięta,
ulica chrzęści, wyścielona modlitwami,
pochylasz się, żeby podnieść kawałek –
a w ręce zostaje kamień.
Z ciepłej kości teraz drzewo wyrośnie,
jako jedyny żywy świadek przy twojej świecy.
Tato, powiesz, ile pokoju wejdzie do tego pokoju?
Pokój jest nieszczelny, odpowiada ojczym.
Wyrastasz przez noc i nie ma kiedy się uczyć,
wołasz do siebie, a krzyk dźwięczy falsetem.
Oto gdzie są twoje wilki i ich wilczyce,
ich przychówek przyjdzie całować ci twarz.
Przełożyła Aneta Kamińska
Kateryna Kałytko (1982) – poetka, prozaiczka i tłumaczka. Pochodzi z Winnicy, obecnie mieszka również na Bałkanach. Studiowała dziennikarstwo na Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Autorka książek poetyckich: Posibnyk zi stworennia switu (1999), Sjohodnisznie zawtrasznie (2001), Portretuwannia asfaltu (2004), Diałohy z Odissejem (2005), Sezon sztormiw (2013), Katiwnia. Wynohradnyk. Dim (2014) oraz prozatorskiej M.isterija (2007). Jest tłumaczką i popularyzatorką współczesnej literatury bośniackiej. W Polsce jej wiersze zostały opublikowane w antologii 30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska (2012; tłum. Aneta Kamińska).
Fot. Українська письменниця Катерина Калитко - zdjęcie pochodzi z Wikipedii.
VII
Zuzanna Ginczanka — Rozmówka o przyszłości
Za jakieś trzysta, czterysta lat
zmieni się, moja paniusiu, świat:
córeczki wyd
asz, paniusiu, za mąż,
dziatki się będą chować na grzędzie,
potem tym dziatkom dziatek przybędzie
i wszystkie dziatki wzorem mamusi
tyć będą z wiekiem, proszę paniusi.
Za jakieś trzysta, czterysta lat
zmieni się, moja paniusiu, świat:
pomrze z przeciwka znajomy sędzia
— niechajże ziemia lekka mu będzie —
pomrze szanowna pani sąsiadka,
i dziatek pani życzliwa matka,
i pomrze dziatek pani mamusia,
na chłopski rozum — sama paniusia.
Za jakieś trzysta, czterysta lat
zmieni się, moja paniusiu, świat:
mówią, że całkiem inne idiotki
na inny temat wymyślą plotki,
i inni durnie, cała w tym rzecz,
na inny temat wymyślą «precz»
i krzyczeć będą: «Musi — na Rusi,
a tu, jak kto chce» — proszę paniusi.
Ale za jakieś siedemset lat,
myślę, że zginie paniusin świat:
my tutaj sobie gadu i gadu,
a on nam klapnie, zniknie bez śladu,
zniknie bez wieści, jakbyśmy śnili —
żebym to mogła dożyć tej chwili —
ale tak myślę czasami sobie,
że pewno będę już wtedy w grobie,
bo każdy pomrzeć niestety musi,
jak mąż nieboszczyk mawiał paniusi.
Obejrzyj też - https://vimeo.com/157716614
Fot. W środku Zuzanna Ginczanka
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
Redakcja Babińca Literackiego zaprasza!
Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie w blogowaniu, przedstawiamy Państwu obecny skład redakcji Babińca Literackiego...
-
Pewnie, że boli, gdy pękają pąki. Bo czemuż by wiosna się wahała? Czemuż by nasza tęsknota gorąca miała pozostać gorzko-zmarzło-biała? Łuska...
-
Blask ma w oczach, ale gorzkie usta. Serce, rzekłbyś, otwarte, ale kochać nie umie. Dzisiaj oświadcza przyjaźń, jutro jej zaprzeczy... Nieró...



























