Poświatowska, Lebda, Ka.Klakla, Obertyńska, Osiecka, Pawlikowska-Jasnorzewska, Margolin

I
Halina Poświatowska - * * * (łasił się księżyc)
łasił się księżyc
ocierał o moje kolana
szorstką przyciętą sierścią

więc ty mu lekko
ścisnąłeś przekorne gardło
rozgniewaną bo zazdrość dłonią

a gdy w agonii
wlókł
podłużne cielsko pod piec

zachwyconymi ustami
zlizałam krople potu
z twoich rąk

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Halina Poświatowska (1935-1967) - częstochowianka, jedna z najbardziej znanych poetek współczesnych, całe życie poważnie chora na serce, poruszająca w swojej twórczości głównie tematykę miłości i śmierci.

Fot. Portret Haliny Poświatowskiej z 1961, New Hampstead. /Muzeum Literatury /East News

II
Małgorzata Lebda ‒ z porządku dnia: fentanyl
choroba oddala to co męskie od tego co kobiece
tak jak tu: to córki zaplatają chorej włosy bowiem
to o włosy właśnie toczy się ta największa z bitew
o włosy powtarzają i wiedzą że walka toczy się
o wszystko

choroba oddala to co kobiece od tego co męskie
tak jak tu: mężczyźni przychodzą przynoszą chabry
kłaniają się i nie pytają o szczegóły bowiem
musieliby zapytać o to co fizyczne nieczyste
uciążliwe

choroba rozdziela pomiędzy nas siłę i strach
naturą choroby jest rozdzielać nierówno
naturą choroby jest trzymać nas krótko
za gardło

*
Obraz może zawierać: 1 osoba
Małgorzata Lebda (ur. w 1985 r.) – dorastała w beskidzkiej wsi (Żeleźnikowej Wielkiej). Laureatka Nagrody Literackiej Gdynia 2019 za tom "Sny uckermärkerów" (WBPiCAK, Poznań 2018). Doktor nauk humanistycznych. Nauczycielka akademicka. Ultramaratonka i taterniczka. Fotografuje. Mieszka w Krakowie.
fot. Kacper Tekieli

III
Ka.Klakla ‒ rabunek sumienia
obudź się
odwołano zagrożenie powodziowe nad tą samą rzeką
stary mężczyzna zapiąwszy trzydzieści trzy guziki krzyczy
do oniemiałych zalewa nas potop chcą zatopić naszą wiarę
zignorował premierę sarco kapsuły do odbierania sobie życia
będziesz mógł wydrukować ją sobie w 3D

jak długo rozpina się trzydzieści trzy guziki a może
wystarczy rozpiąć kilka zdjąć czarny jedwab przez
głowę zaledwie unieść poły klęknij otwórz usta oto
ciało pana świętych obcowanie ściana dreszczu
pieczęć milczenia ślady i atrament rozpuszczą się
przeciekną przez palce zostaniemy z pustymi rękami
nie gódź się

powołanie na tajemnicę zawodową a więc to jednak
zawód zawiedliście nie jestem zawiedziona w dzień matek
należałoby wypłakać ocean pasterze piszą list do owiec
o wrażliwości i odpowiedzialności cenią tradycję im starsza
tym lepsza ta sięga czasów gdy stada nie uczono czytać
owczarnia czyta bez zrozumienia słucha i daje posłuch

łamiąca wiadomość nie ma co liczyć na nową arkę noego
uszkodziły ją ulewne deszcze twórca ma pretensje do
ubezpieczyciela że nie chce pokryć strat proponuję
apelować do stwórcy podobno jest wszechmogący
rzeka niesie połamane gałęzie źle poświęcone mosty
zalewa odpływy studzienki zbiorniki spływa faktura na
sumienie bez daniny bez pokrycia czarny jedwab przykrywa
raz dwa trzy to tylko igranie trzydzieści obróć się

nie gódź się zbieramy wasze guziki nawlekamy na arkan
jak różaniec przerzucimy go przez gałąź drzewa na którym
powiesił się judasz wygramy siłami natury niech was
krew zaleje nasza krew miesięczna

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, noc
Od autorki:
Ka.Klakla ur. W 1967 w Krakowie. Studia magisterskie i doktoranckie na Wydziale Architektury PK. Studia pedagogiczne - nauczyciel rysunku i fotografii. Studia w SLA na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studia Literacko-Artystyczne Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego Projektuję wnętrza i ogrody, zajmuję się malarstwem, fotografią, grafiką komputerową oraz pisaniem.


IV
Beata Obertyńska – Śmierć domu
Odbywało się to całkiem po cichu,
w mętnym zmroku jesiennej szarugi,
od samych piwnic do strychu,
od jednego węgła po drugi,
od załomu ściany do załomu
zabitego, złupionego domu…
Nikt nie widział, nie słyszał,
nie przeczuł
– któż by zresztą tym głowę zaprószał? –
że się w mglisty, zapłakany
ten wieczór
wynosiła z domu – jego dusza.
Ocalała jakoś do ostatka.
Nikt jej w worki przy rabunku
nie natkał,
nikt jej w szafach czy po kufrach nie szukał,
nikt siekierą zamków jej nie łupał,
ram nie łamał, jak starym obrazom,
z lustrem nie zbił, nie wywlókł
na gazon,
drapieżnymi nie skalał jej dłońmi –
nikt po prostu nie pomyślał o niej.

Najcenniejsza, a nie rozpoznana,
nieuchwytna, niepotrzebna nikomu,
pozostała – niczyja i sama –
w czarnym wnętrzu zabitego domu…
Jak dym z drzwi się wyjściowych wywlokła,
jak firanka wywiała się z okna,
zdartym pasem tapety na ścianie
pogładziła dom na pożegnanie
i w park poszła – marą nieuchwytną –
między drzewa, które jutro wytną…

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, stoi
Beata Obertyńska, ps. Marta Rudzka (ur. 18 lipca 1898 w Skolem, zm. 21 maja 1980 w Londynie) – polska poetka i pisarka, córka Maryli z Młodnickich Wolskiej (poetki młodopolskiej, córki Wandy Monne – rzeźbiarki) oraz przedsiębiorcy naftowego inż. Wacława Wolskiego, żoną ziemianina Józefa Obertyńskiego. Pierwsze jej wiersze opublikowane zostały w 1924 w Słowie Polskim. Studiowała w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. W latach 1933-1937 występowała na scenach teatrów lwowskich. Po agresji ZSRR na Polskę, została aresztowana przez NKWD. Była osadzona w areszcie w osławionych lwowskich Brygidkach, następnie więziona kolejno w Kijowie, Odessie, Charkowie, Starobielsku, wreszcie zesłana do łagru Loch-Workuta. Po ataku Niemiec na ZSRR uwolniona w konsekwencji układu Sikorski-Majski, wstąpiła do Armii Polskiej w ZSRR pod dowództwem gen. Władysława Andersa. W 1942 ewakuowała się wraz z Armią Andersa do Iranu, przeszła cały szlak bojowy Armii Polskiej: Iran, Palestyna, Egipt i Włochy. Służyła w randze porucznika w kwaterze Oświaty II Korpusu w Rzymie. Na okres kilku miesięcy została odkomenderowana w celu do napisania wspomnień: W domu niewoli, którego to zadania dokonała w Johannesburgu.
Po wojnie pozostała na uchodźstwie, osiadła w Londynie. Publikowała w Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza, Orle Białym, Polsce Walczącej, Ochotniczce, Wiadomościach, Życiu, Przeglądzie Polskim.
Otrzymała wiele nagród literackich.

V
Agnieszka Osiecka – Współczuję katu
Ciężki masz dzień przed sobą.
Oddać klucze,
kupić kwiaty dla pani Teresy,
zgubić kilka adresów,
odnaleźć kilka innych,
zadzwonić, oddzwonić,
spakować książki.
Nie brać żadnej cepelii,
obiecać to i owo niepotrzebnym ludziom,
wstrzymać spazm szklanką koniaku.

Zapalasz zapalonego papierosa,
ręka ci drży,
myślisz:
Może teraz!

Kobieta
odruchowo
poprawia łańcuszek
z bursztynowym serduszkiem.
Pochyla głowę.
Współczuje katu.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba
Agnieszka Osiecka (ur. 9 października 1936 w Warszawie, zm. 7 marca 1997 tamże) – polska poetka, autorka tekstów piosenek, pisarka, reżyser teatralny i telewizyjny, dziennikarka.
Fot. Agnieszka Osiecka, Budapeszt, 1966, fot. Lucjan Fogiel / Forum

VI
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Jesień
Zardzewiałe róże jesieni
patrzą w przestrzeń białą od deszczu -
deszcz niebo przyszywa do ziemi
tysiącem ściegów i dreszczów.

I wszystko psuje się, paczy,
cieknie, zgnilizną broczy,
lecz nie na zawsze, z rozpaczy -
ale na krótko, z rozkoszy.

*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
/Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Zapomniane pocałunki, wydane przez Spółdzielnie Wydawniczą ANAGRAM/
Maria Janina Teresa Pawlikowska-Jasnorzewska z domu Kossak, primo voto Bzowska, secundo voto Pawlikowska, tertio voto Jasnorzewska (ur. 24 listopada 1891 w Krakowie, zm. 9 lipca 1945 w Manchesterze) – polska poetka i dramatopisarka dwudziestolecia międzywojennego. Laureatka Złotego Wawrzynu Akademickiego Polskiej Akademii Literatury. Luźno związana ze Skamandrem.

VII
Anna Margolin - Z LISTU
Kurz na drodze,
Krok pijany…
Jedyny mój,
nie pamiętam tego.

Zmierzch jak kwiatów gąszcz,
Zmierzch jak październikowy las,
gdy przyszedł on.

Kurz na drodze,
Pola zżęte,
krok niepewny…
Bez końca, bez granic
rosło szczęście…
Jasny mój,
nie pamiętam tego.

Przełożyła Karolina Szymaniak
Źródło: MOJA DZIKA KOZA. ANTOLOGIA POETEK JIDYSZ, 2019
*
Obraz może zawierać: 1 osoba, zbliżenie
Anna Margolin właściwie Rosa Harning Lebensboym (1887-1952), urodzona w Brześciu na Białorusi. Po raz pierwszy wyjechała do Nowego Jorku w 1906 r., w którym osiadła na stałe w 1913 r. Redaktorka liberalnego dziennika jidysz Der Tog. Jej reputacja opiera się głównie na pojedynczym tomie wierszy, które opublikowała za życia, opublikowano Lider (Poems, 1929).

Karolina Szymaniak (ur. 1981) – literaturoznawczyni, tłumaczka, lektorka jidisz w Polsce i za granicą, Adiunkt w Żydowskim Instytucie Historycznym oraz w Katedrze Judaistyki Uniwersytetu Wrocławskiego, współpracowniczka Centrum Kultury Jidisz, członkini władz Polskiego Towarzystwa Studiów Jidyszystycznych.

Komentarze