Półtorak, Workowska, Ebner, Kowalska, Senczyszyn, Miller, Mlinko

 I

Marta Półtorak – Czerwony prawie czarny

odszukaj synonimy prawdy w fikcji
podporządkowanej kobiecości a la Freud
z perspektywy ślicznej i miłej
pogłoski rozwiać należy poruszeniem wachlarza
nowych środków ekspresji
wydobyć plugawe predykaty w potrzebie ekscesów
masz w sobie powierzchowność kostki lodu
topionej w mocnych trunkach
jako wyznacznik szlachectwa
ja mam szampańską zabawę we krwi
nie czerwonej ale prawie czarnej
od mocnych rachunków płaconych za pogardę

*















Marta Półtorak – dziennikarka, poetka, historyczka, animatorka kultury. Absolwentka Wydziału Humanistycznego Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Jej teksty ukazywały się m.in. na łamach Fragile, Lounge Magazine, Frazy, Dziennika Polskiego, Kwartalnika Stowarzyszenie Pisarzy Polskich za Granicą „Ekspresje”, Odry, Miesięcznika KRAKÓW, Arcana, Głos Podgórza, Interia.pl oraz w krakowskich almanachach poetyckich w latach 2008 - 2018. Debiutowała w 2009 roku arkuszem poetyckim “Globalne zadymy” w piśmie kulturalnym FRAGILE. Wydała 4 tomiki poetyckie : Transmisje na żywo (2010), Księżycowe łąki (2012), Sztuka Sprzedaży (2015) Wersal show (2019). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Od 2018 roku prowadzi autorski cykl Literatura na Forum w Krakowskim Forum Kultury, a od 2020 cykl internetowych spotkań E-pidemia poezji z grupą literycznaczy Na Krechę.

Śladem autorki – https://business.facebook.com/…/a.3203157…/428088814247653/…


II

Jola Workowska – Urszula

Chciała słodyczy i ładnych ciuchów, a w domu była bieda. Chciała grać na fortepianie i śpiewać szlagiery, rodzice zapisali ją na akordeon, bo w szkole podstawowej były bezpłatne zajęcia.
Chciała świata radosnego, pełnego wyzwań i sensu, a przez kilka lat zmieniała pampersy i odprowadzała dzieci do przedszkola.
Chciała królować w kuchni i być na własnych śmieciach, ale przez trzydzieści lat małżeństwa, wzrok teściów towarzyszył jej każdego dnia.

Chciała umrzeć ale wciąż było za mało tabletek.

W styczniu wymeldowała się z mieszkania męża i wsiadła do pociągu. O tym, że już jest po rozwodzie, dowiedziała się od brata-bliźniaka. Wypiła o jeden kieliszek za dużo i podniosła rękę na nieznajomego. A może znajomego, bo przecież wódka buduje wspólnotę…

Urszula ma teraz przerwę w szukaniu miejsca dla siebie. W areszcie życie boli tak samo, ale głowa i serce są mniej rozdarte. Kodeks karny jest jasny i Ula wie, że za zły postępek musi ponieść karę. Ale, co dalej? Przecież jej bunt, niezgoda na takie życie, nie skończy się z chwilą otwarcia bram aresztu. Gdy wyjdzie na wolność, będzie kontynuować poszukiwania siebie.

Jedno wie: nie chce być anonimowym obywatelem. Pragnie być człowiekiem szczęśliwym. Jej tęsknoty są tak wielkie, że brak pracy, mieszkania, ubezpieczenia nie mają dla niej znaczenia.

Szuka siebie w sobie.

Jest jak ryba głębinowa, która pływa swobodnie mimo potężnego ciśnienia otaczającej wody. Brodzi w czeluściach bezdomności, bo we wnętrzu swego istnienia utrzymuje podobne ciśnienie.

Każdy centymetr jej duszy i ciała wie, że nie przynależy do tego świata. Dla rodziny jest znakiem, który każdy interpretuje inaczej. Dla mnie, najmłodszej jej siostry, jest ostrzeżeniem i ucieleśnieniem słów Faulknera, że miłość i cierpienie to jedno i to samo; wartość miłości mierzy się sumą, jaką trzeba za nią zapłacić. I zawsze, jeśli to wypada zbyt tanio, znaczy to, że człowiek oszukuje samego. A Urszula szuka prawdy o samej sobie.

*















Jola Workowska – dziennikarka, pisarka, redaktorka, absolwentka politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autorka kilkuset artykułów prasowych, wywiadów i esejów. Współpracowała m.in. z "Gazetą Krakowską", "Dziennikiem Polskim", Miesięcznikiem "Odra", Kwartalnikiem "Zeszyty Karmelitańskie", Miesięcznikiem "Forum Akademickie" czy portalami opoka.org.pl, magazyn.o.pl, londynek.pl, eioba.pl. Autorka (razem z Sebastianem T. Kołodziejczykiem, Jackiem Prusakiem) książki biograficznej o Janie Woleńskim "Wierzę w to, co potrafię zrozumieć" Copernicus Center Press, 2014.
W 2017 otrzymała wyróżnienie w ramach Nagrody im. Stefana Żeromskiego przyznawanej przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich za "Krew narcyza".

Śladem autorki - https://business.facebook.com/…/a.3203157…/657562787966920/…


III

Jeannie Ebner

Piękne milczenie

Chmura twe usta:
Wyszeptaj szemrzenie
w nocy, dnia i poranku istnienie.
Nasze czuwanie, sen i podsłyszenie.
Słowo dźwięk zgubiło.
Początek odpływa strumieniem.
Ta chmura twe usta
ciche złudzenie
milczenia przybyło.

Przełożyła Maria Krysztofiak

*















Jeannie Ebner (ur.17 listopada 1918r. w Sydney - zm. 16 marca 2004 r. w Wiedniu). Była znaną austriacką poetką, pisarką i tłumaczką. Ukończyła wydział rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu. Pracowała jako redaktorka pisma literackiego, duże uznanie zyskała jako tłumaczka prozy anglojęzycznej (m.in. Doris Lessing, Rosemary Harris), promowała młode talenty literackie.


IV

Anka Kowalska

Apostrofa do miłości

Zanim gwiaździsty palec przetnie moje żyły
grzechem płynące jak mlekiem i miodem
ty ciało moje z wodorostów rozwiąż
i muł zielony z oczu —

Zanim wiatr zwieje plewy
spod klepiska skroni
już ty wyłuskuj ziarna
i chroń je przed ptakiem
i chroń je przed ulewą
i przede mną chroń je
— owoc kamiennej gleby

Nim Bóg jastrzębim dziobem
zaryje się we mnie
— ty mnie przede mną ocal

*











Anka Kowalska (ur. 22 lutego 1932 w Sosnowcu - zm. 29 czerwca 2008 w Warszawie) – polska poetka, dziennikarka, prozaiczka, działaczka opozycji. Debiutowała jako poetka w 1953 r., w 1955 roku ukończyła filologię polską na KUL i wyjechała do Warszawy, gdzie zaczęła pracę jako dziennikarka. Pierwszy tomik poetycki wydała w 1960 roku. W stanie wojennym internowana, współpracowała z czasopismami drugiego obiegu.


V

Jaryna Senczyszyn

***

pisać długopisem
krótkimi zdaniami
na szorstkim papierze
pachnącym jesiennym igliwiem
na arkuszach
koloru lekko opalonej skóry
jak jej się to podoba
pisać o dziewczynce
w niebieskiej sukieneczce
z czerwonym jabłkiem na kieszonce
maleńkie rączki
przyciskają do piersi
naręcze mleczy
żółte kwiaty zostawiają
brązowe plamki na
niebieskiej sztywnej tkaninie
dziewczynka przygląda się
brunatnym pajączkom
które już nigdzie
nie znikną

potem była jesień
i wesele
w jakimś innym świecie
gdzie duże kobiety śpiewają
paliła się sosna płonęła
śpiewają głośno długo
a dziewczynka chce
żeby śpiewały jeszcze

wieczorem
w cudzym domu
w cudzym wielkim łóżku
z ciężką pierzyną
którą babcia przyciskała
do gorącego migotliwego pieca
żeby nagrzać
ona siedziała obejmując
rękami swoje jeszcze nie
czteroletnie kolanka
widziała dziewczynę
pod płonącym drzewem
w białym welonie jak u panny młodej
a potem w chustce
z dużymi pięknymi kwiatami
jak u kobiet śpiewających
paliła się sosna płonęła
dlaczego nie ucieka
dziewczyna z warkoczem
ciemnoblond
ona się pali
pali
pali

Przełożyła Aneta Kamińska

*















Jaryna Senczyszyn – ukraińska poetka, tłumaczka i dziennikarka. Autorka książek poetyckich: „Hra w korolewu”, „Dolina riki Sambation”, przygotowuje do druku tom „Rozplesy”. Tłumaczka utworów Tadeusza Różewicza, Czesława Miłosza, Wisławy Szymborskiej, Karola Wojtyły, Olgi Tokarczuk, Jana Piekły. Pierwsza laureatka nagrody literackiej im. Bohdana Ihora Antonycza „Prywitannia żytnia”, otrzymała również nagrodę im. Markijana Szaszkewycza.


VI

Ewa Miller – Lęk

~ Mojej babci

Pachniała ciastem drożdżowym z rodzynkami
jej delikatne dłonie dźwigały wiadra po brzegi wypełnione mlekiem
a wieczorami zwinnie dziergały wełniane skarperty
Przepasana fartuchem w kwiaty wymiatała każdy najmniejszy
okruch zgnilizny z zakamarków domu

Za to czas ukradkiem wykręcał jej kłykcie i wypruwał żyły
czasami tylko pojękiwała w prawej nawie kościoła

Jest we mnie lęk przed drżeniem w starości,
fałdami ślamazarnego cielska jak u babuni
gnijących odleżyn, którymi kieruje rozdrapany mózg
aż do chwili, gdy sine paznokcie zacisną ostatni koralik

Jest we mnie lęk. Niedołężny lęk na śmierć.

*















Ewa Miller – z urodzenia żyrardowianka, z wykształcenia architekt krajobrazu, z pasji powsinoga. Wielbicielka reportaży, gorącej herbaty ze świeżą miętą i cytryną i ciastek czekoladowych. Współpracuje z pismami branżowymi, w których dzieli się wiedzą o architekturze i terenach zieleni. Absolwentka Studiów Literacko-Artystycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.

Autor zdjęcia: Maria Oracz


VII

Ange Mlinko

Pożyczony biogram

Tam gdzie leżeliśmy kiedyś w trawie,
pocałunki ćwicząc,
bocian spoufalał się z żurawiem,
ibis z bekaśnicą.

Czy to było ślubną aurą jawną
jak te do tej pory,
a w niej ptasie stopy z błoną pławną
lub identyfikatory

obrączek wokół gardeł? Sens lotów
z ziemi aż po chmury:
nie tyle obietnica, co wotum
zaufania, w którym

piórko przechylało szalę ...
Tamten zdał się gawędziarzem,
z gawędą słoną jak morskie fale;
Ten kontrtenorem, pieśniarzem

ponad ucztą śpiewającym.
Archont w swoich okolicach
— choć w cętki — najmniej widoczny.
Tu mała awanturnica ...

szkic mewy na marginesie.
Nie potrafię pojąć skutku,
idąc twoim tropem wers po wersie,
tak delikatnego druku.

Przełożył Janusz Solarz

*

Borrowed Bio

Where we’d recently lain,
exchanging a kiss,
stork consorted with crane,
limpkin with ibis.

Was this as much wedding
as there would ever be,
the fowls’ foot-webbing,
the identificatory

ring around a throat?
Exchange of earth and air:
not a vow but a vote
of confidence a feather

might tip by a single scale ...
That one’s a raconteur,
so much salt in his tale;
this one’s a countertenor,

lilting above the feast.
The archon of his hectare
— spotted — spotted least.
Here’s a little heckler ...

penciled seagull in the margin.
Following line by line
the path you took, I imagine
no print so fine.

*















Przez długi czas, między 1987 a 2009 pisałem głównie po angielsku. Dlatego pewnie, w pierwszej dekadzie naszego millenium, spotkałem Ange Mlinko. Mieszkaliśmy wtedy obydwoje w dolinie rzeki Hudson, obydwoje pracując dorywczo i zajmując się głównie opieką nad dziećmi. Wspólna znajoma zaprosiła mnie, piszącego ojca, na spotkania piszących matek. Nie wiedziałem wtedy, że Ange Mlinko była już uznaną poetką, absolwentką prestiżowego programu pisania na Brown University. Wkrótce zresztą opuściła moje miasteczko by wykładać na uczelni w Maroku. Obecnie jest profesorką na Uniwersytecie stanu Floryda. Wydała pięć tomików wierszy i kilka prac krytyczno-literackich. Ceni się jej erudycję, formalną wirtuozerię, poczucie humoru. Porównuje się ją do Franka O’Hary. Bywała honorowana ważnymi nagrodami. Jest stypendystką fundacji Guggenheima. Jej wiersze są zaskakujące, dają do myślenia. Ja osobiście uwielbiam je, także przez to jak trudno je przetłumaczyć.

#poniedziałkizJanuszemSolarzem


Komentarze