Osiecka, Milczarek, Glück, Lipska, Poworoznyk, Akram, Swenson

 I

Agnieszka Osiecka

Sama chciała

Tak się urodzić
w niedzielę wieczór,
nie chcieć, nie poczuć, nie przeczuć.
Być jak przesyłka,
jak paczka mała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak chodzić do szkół
wszędzie po troszku -
myśli i nerwy mieć w proszku.
Znaleźć i zgubić,
co matka dała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak się niemądrze
w niemądrych kochać-
nie trwać, nie czekać, nie szlochać.
Potem zazdrościć
tej, co płakała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak się na dobre
rozlubić w tobie -
z żalu za tobą wypłowieć.
Być nazbyt cicha
lub nazbyt śmiała.
Sama chciała, sama chciała...

Tak nagle ustać
w niedzielę wieczór -
nie czuć, nie poczuć, nie przeczuć.
Wśród jasnych buków
zasnąć jak skała.
Sama chciała, sama chciała...

*

















Agnieszka Osiecka (ur. 9 października 1936 w Warszawie, zm. 7 marca 1997 tamże) – polska poetka i muza mistrzów słowa, autorka tekstów piosenek, pisarka, reżyserka teatralna i telewizyjna, dziennikarka. Pisała o sobie: "Meldowana nielegalnie gdzie normalnych ludzi setka, wizytówkę mam na wannie - pół kobieta, pół poetka".

*
"Była kwintesencją poezji, artystką od stóp do głów, nie ma najmniejszej wątpliwości".

Anna Szałapak o Agnieszce Osieckiej

Fot. Lucjan Fogiel

~

https://www.youtube.com/watch?v=nGZmpSOCHQQ


II

Monika Milczarek

heroiny

w naszej rodzinie nigdy nie było dziewczynek
rodziły się same wojowniczki
mężczyzn prawie nie pamiętam

Paulina bujała się na kablach ruskiej radiostacji jak na huśtawce
dziadek mówił że Niemcy by ją za to rozstrzelali
bo to sabotaż i nieważne że w kokardkach

Olgę razem z prababcią czerwoni wywieźli na Sybir
mróz zabrał im nie tylko kobiecość
wróciła tylko jedna

dużą Zdzisię macocha karmiła biedą
mimo to urodziła trzy następne
ale lodówkę ma zawsze pełną

Zośka ukryła Żydów pod strzechą
gdy naziści bagnetami kłuli jej dom pytała czy szukają wróbli
bo jedynie co ma nielegalnie to niekolczykowaną świnię

Ania z Zielonej Góry uparcie porządkowała akta życia archiwiście
układając codzienność według alfabetu
ja jestem pod m

czasami przed lustrem przymierzam ich buty
są nadal za duże

*
Dlaczego uznałam, że ten wiersz jest najważniejszy? Bo opisuje historię silnych kobiet z mojej rodziny, które mimo wielu dramatów nigdy się nie poddawały. Ja nie dorastam im do pięt.

*

















Monika Milczarek − nauczycielka języka angielskiego i poetka. Urodziła się i mieszka w Sieradzu. Wydała cztery tomiki: „Krzyk Źrenic” w 2001 roku, „Tatuaż duszy”(2013), ”Piórnik Przemian” (2017) i „Uwaga, nie dotykać” (Fundacja Duży Format 2019). Należy do sieradzkiej grupy poetyckiej „Desant”.

Fot. Mariusz Mikolajczyk


III

Louise Glück

Bajka

Dwie kobiety
z tym samym roszczeniem
stanęły u stóp mądrego
króla. Dwie kobiety,
ale tylko jedno dziecko.
Król wiedział,
że jedna z nich kłamie.
Oto co im powiedział,
niech dziecko będzie
rozcięte na pół, w ten sposób
nikt nie odejdzie
z pustymi rękoma. I
wyciągnął miecz.
Wtedy jedna z tych
dwóch kobiet
zrzekła się swojej części:
to był znak,
to była lekcja.
Załóżmy,
że zobaczyłabyś swoją matkę
rozdartą między dwiema córkami:
co mogłabyś zrobić
by ją ocalić prócz okazania
chęci by zniszczyć
siebie samą — rozpoznałaby
kto jest prawowitym dzieckiem,
to, które nie mogło znieść myśli
o podziale matki.

Przełożył Janusz Solarz

*

A Fable

Two women with
the same claim
came to the feet of
the wise king. Two women,
but only one baby.
The king knew
someone was lying.
What he said was
Let the child be
cut in half; that way
no one will go
empty-handed. He
drew his sword.
Then, of the two
women, one
renounced her share:
this was
the sign, the lesson.
Suppose
you saw your mother
torn between two daughters:
what could you do
to save her but be
willing to destroy
yourself—she would know
who was the rightful child,
the one who couldn’t bear
to divide the mother.

*












Louise Glück (ur.w 1943 roku w Nowym Jorku), laureatka nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2020, jest jedną z najwybitniejszych poetek swojego pokolenia. Studiowała na Columbia University, ale nigdy nie skończyła studiów. Wyróżniano ją wieloma najbardziej uznanymi nagrodami, Pulitzerem czy nagrodą Bollingen. Uważa się ją za poetkę autobiograficzną, cenioną za moralne natężenie jej wierszy, za posiłkowanie się mitologią i odwołaniami do historii w medytacjach o własnych doświadczeniach i dziejach nowoczesnego świata. Uczyła sztuki pisania poezji na wielu renomowanych uniwersytetach. Mieszka w Cambridge w stanie Massachusetts, blisko Harwardu, choć uczy, już jako emerytowana profesorka, na Yale University.


IV

Ewa Lipska – Egzamin

Egzamin konkursowy na króla
wypadł doskonale.

Zgłosiła się pewna ilość królów
i jeden kandydat na króla.

Królem wybrano pewnego króla
który miał zostać królem.

Otrzymał dodatkowe punkty za pochodzenie
spartańskie wychowanie
i za uśmiech
ujmujący wszystkich za szyję.

Z historii odpowiadał
ze świetnym wyczuciem milczenia.

Obowiązkowy język
okazał się jego własnym.

Gdy mówił o sprawach sztuki
chwycił komisję za serce.

Jednego z członków komisji
chwycił odrobinę za mocno.

Tak
To na pewno był król.

Przewodniczący komisji
pobiegł po naród
aby móc uroczyście
wręczyć go królowi.

Naród
oprawiony był
w skórę.

(1973)

*















Ewa Lipska (ur. 8 października 1945 w Krakowie) – polska poetka i felietonistka, w latach 1970–1980 redaktor działu poezji Wydawnictwa Literackiego, laureatka Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1973), w latach 1995–1997 dyrektorka Instytutu Polskiego w Wiedniu, członkini polskiego i austriackiego PEN Clubu, członkini-założycielka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (1989), członkini Polskiej Akademii Umiejętności.

Fot. Danuta Łomaczewska/ EAST NEWS, na zdjęciu Ewa Lipska, Kraków czerwiec 1966.

#wierszrocznicowy


V

Olha Poworoznyk

***

Dni, kiedy chce się gotować jedzenie.
Włączać rano cichą muzykę, patrzeć
na to wszystko, co dalej będziesz robić.
Wsłuchiwać się w dźwięk rozbijania jajek
o brzeżek czarnej miski.
Pamiętać, że ciasto zniesie wszystko
oprócz braku soli. Dać szczyptę.
Patrzę w okno, które udało się
umyć tylko od środka.
Widzę przez nie te wysokie siostry-sosny.
Widzę przez nie moją babcię,
która gotowała w tej kuchni wszystkie te gołąbki.
Która uczyła przesiewać mąkę,
oddzielać żółtko od białka,
wyrównywać nożem powierzchnię,
odkrajać niepotrzebne,
odmywać z ciasta ręce.
Słyszę wszystkie wyśpiewane pieśni,
dźwięczny śmiech i kaszel.
Dni, kiedy chce się gotować jedzenie,
żeby ktoś przychodził do ciebie.
Dni, kiedy ktoś przychodzi,
a ty sadzasz go w kuchni,
żeby nakarmić.
I dziękować za to.
I znowu słuchać dźwięku rozbijania
skorupki jajka,
dźwięku rozpalania ognia
i dźwięków naczyń.
Jesteśmy najbliżej z tymi, z kim jemy.
Bo jedzenie to nasza pierwsza rozmowa.
I ja dziękuję.

Przełożyła Aneta Kamińska

*
















Olha Poworoznyk – ukraińska reżyserka, poetka i malarka. Urodziła się we Lwowie. Autorka książek poetyckich: „Muzej ihraszok” i „Imja Wody”. Na podstawie tej drugiej wyreżyserowała film poetycki pod tym samym tytułem. Jej reżyserskim debiutem jest film dokumentalny „Ja Baczu”. Założycielka i dyrektorka studia OFF Laboratory specjalizującego się w filmach dokumentalnych.

#środyzAnetąKamińską


VI

Sara Akram

dziewczynka niczego nie łapie, tylko patrzy

Mięsień rozdarty
do strzępka. Wypukły
emblemat, skośne linie biegnące
od czoła do czoła.

Ciało to delikatna i zmienna materia.

A jednak
przyjemnie skąpać się we wrzątku,
jak w skorupce ululać.

Leżeć i pachnieć lnem, zwracać oczy na siebie.

A potem ktoś rozkłada makietę,
krew i ślina spływają razem
po udach, zostaje puste
pudełko gniewu. Spalam je
w dłoniach.

*
















Sara Akram – rocznik '94. Doktorantka w Instytucie Filologii Polskiej UMCS. Publikowała m.in. w „Akcencie”, „Stonerze Polskim”, „Tlenie Literackim” i „Stronie Czynnej”. Finalistka XV edycji Pracowni Twórczej „Połów” (2020). Mieszka w Lublinie.


VII

May Swenson

Cztery słowa na wers

Ty masz oczy takie
jak pszczoły, i ja
czuję się jak kwiat.
Ich piwność sprawia, że
wietrzyk omiata moją skórę.
Gdy twoje rzęsy falują
raz wyżej raz niżej
jak brązowe nóżki pszczół,
twój przenikliwy wzrok czule
obleka moje oczy tiulem.
Jak chciałabym byśmy były
w cienistym miejscu i
by żaden rój innych
oczu nie wiedział, że
jestem kwiatem, który ledwo
oddycha i nie przeszkadza
ciepłym spojrzeniom twoich pszczół.
Pozwoliłabym ci byś brodziła
we mnie i posiadła
dzięki niecierpliwej, brunatnej pszczelej
sile tę wilgotną, połyskującą
słodycz w moim wnętrzu.

Przełożył Janusz Solarz

*

utwór oryginalny:

Four-Word Lines

Your eyes are just
like bees, and I
feel like a flower.
Their brown power makes
a breeze go over
my skin. When your
lashes ride down and
rise like brown bees’
legs, your pronged gaze
makes my eyes gauze.
I wish we were
in some shade and
no swarm of other
eyes to know that
I’m a flower breathing
bare, laid open to
your bees’ warm stare.
I’d let you wade
in me and seize
with your eager brown
bees’ power a sweet
glistening at my core.

*
















May Swenson (1913-1989) wychowała się w rodzinie Mormonów. Podstawowym językiem w domu jej rodziców był szwedzki, choć mówiono też tam po angielsku. Konserwatywna rodzina Swenson nie do końca akceptowała lesbijskie preferencje córki, ale pozostawała w bliskim kontakcie z poetką przez całe życie. Swenson ukończyła studia na Uniwersytecie Stanowym Utah w Logan w 1934 roku. Pracowała jako profesorka ucząca poezji na wielu amerykańskich uniwersytetach, między innymi na Bryn Mawr College i w Purdue University. Była też recenzentką nadesłanych propozycji poetyckich w redakcji New Directions. Od 1966 roku nie pracowała już poświęcając się wyłącznie swojej poezji. Była też kanclerzem Amerykańskiej Akademii Poetów w latach 1980-1989. Zdobyła większość renomowanych nagród i stypendiów, do których kwalifikują się amerykańscy poeci. Krytyk Harold Bloom uważał ją za jedną z najważniejszych i najoryginalniejszych poetek dwudziestego wieku.

#poniedziałkizJanuszemSolarzem

Komentarze