Țuțuianu, Gajda Boryczko, Kucharska, Glück, Beganović, Tomaszewska, Wiktorowska-Chmielewska

 I

Floarea Țuțuianu
Sztuka uwodzenia
Ucho mnie nie słucha. Oko widzi w co wierzy.
Język się nie wypowiada. Czas jest przeciwko mnie.
Przychodzi ktoś, kartkuje mnie i odchodzi. Przychodzi
następny ktoś.
Depcze mnie nogami i czeka. Ostatni przybysz
jest także tym pierwszym, który:
Kładzie sobie palec na języku i rozpruwa mnie
nić po nici: tylko słowa wyrasowane delikatną
kostką.
Widzi na kolorowo i wszystko się rusza. Zostawmy ją,
niech nas poprowadzi.
Wydłużam ją słowami. Tylko mleko i miód
wzywa mnie spośród kartek. Chce wiedzieć jeszcze
więcej.
Wsypuję trochę trucizny. Tylko tyle aby. Ją skręcić
w słowa.
Stoję im w mózgu, na języku. Wyciągam płomienie z ust
i perły.
Samotność wydobywa się ze mnie drogą doustną.
Spada na myśli. Widzi błękit. Aby mnie
obedrzeć.
Krzyczę dyskretnie i znikam elegancko wśród wierszy.
Ucho mnie nie słucha. Oko widzi w co wierzy.
Język się nie wypowiada. Czas jest przeciwko mnie.
Z tomu Lew Marcu, Ed. Aritmos, 2000
Przełożył Enormi Stationis
*


















Floarea Țuțuianu (ur. 5 sierpnia 1951 r.), absolwentka Instytutu Sztuk Plastycznych
"Nicolae Grigorescu" w Bukareszcie. Członkini Związku Pisarzy Rumuńskich oraz Związku Artystów Plastyków. Autorka 7 tomów poetyckich i ilustracji. Tłumaczona na język angielski, francuski, włoski, czeski. Wielokrotna laureatka rumuńskich i zagranicznych nagród poetyckich.


II
Aneta Gajda Boryczko
dzwon
Pani Ewo, Pani Ewo, rano wstań!
mydło szczotka pasta zimna woda
dziura w terakocie
„wziąć termin do dentysty”
zaparowane lustro
„złożyć wniosek o podniesienie alimentów”
ropa w lewym kąciku oka
„zadzwonić do mechanika akumulator pada”
przysiad pompka rowerek
… tak się zaczyna wielka przygoda
Wszystkie dzwony biją…
serce mam jak dzwon panie dzieju jak dzwon u nas to rodzinne
pradziad ponad sto roków przeżył i pięć żon
dziad wie pan dziewięćdziesiąt dziewięć wiosen
tatuś świętej pamięci to na płuca go zabrało ale serce jak dzwon
jak dzwon
Wszystkie dzwony biją…
Komu biją dzwony?
*











Aneta Gajda Boryczko (1971) – counsellorka i terapeutka Gestalt, próbująca
zachować równowagę między artystyczną a terapeutyczną stroną pisania. Pisze
głównie wiersze, bajki i teksty piosenek. Autorka książki poetyckiej „Odliczanie”
(Bramasole, 2012). Jej wiersze drukowane były w kilku antologiach i
wydawnictwach kobiecych. Cykl dla rodzin dotkniętych eurosieroctwem pojawił
się w brytyjskim „Polish Observer” i na Portalu Psychologicznym „Plasterek”.
Prowadzi warsztaty, w których łączy kreatywną i terapeutyczną funkcję pisania.


III
Marta Kucharska
Tarnina
Podniosła głowę. Słońce nie odpuszczało i szczęśliwie było na tyle wysoko, że dojście do domu przed mrokiem było znów realne. Nie to co w leśnych ciemnościach, zacienieniu, mroku. Teraz mogła już zwolnić. Jak i dojrzeć, że z kępy splątanych tarnin i wierzb wyzierała na kiju chorągiew. Chorągiew? No, chorągiew. Niby polska, ale ścięta w trójkąt. Taki podłużny, o węższej podstawie, równoramienny. Szew łączący dwa kolory biegł równolegle do łąki. Zwolniła znowu, nie wiedząc co ją czeka. Przeszła na drugą stronę krzaków. Ktoś tu mieszkał? Otworzył się świat jak z dziecięcej książeczki.
Na lewo stał srebrny blaszak. Na prawo drewniana ława, dwie ławki, na stole szklanki, kieliszki, odwrócone do góry dnem. Z blaszaka do akacji sznurki z żabkami, do rozwieszania prania. Za blaszakiem przejście. Chyba oficjalna brama, z dwóch uschniętych drzew i położonej w poprzek deski. Do pnia przytwierdzony był dzwonek, niewielkie światełko, kamera? Rozejrzała się wokół, nikogo. W donicach z opon wyrastały kwiaty. Irysy, fuksje, piwonie. Za blaszakiem w równych grządkach mieniły się truskawki. Czyli, że ktoś tu mieszkał? A kawałeczek dalej zielona przyczepa, taka, co to się jeździło na wakacje, na kemping. Od lat nieprodukowany model, co to najłatwiej znajdowało się na ogródkach działkowych. W niewielkich okienkach firanki, przed wejściem drewniany podest, nad nim rozwieszone lampki. Baza, jak się patrzy, za przyczepą skrzynka butelek. A naprzeciw strumień, zejście do strumienia schowane w zaroślach, skąd wydobywał się plusk, skąd z systemu rur wytryskiwała woda, jak w japońskim ogrodzie, jak z rzygacza, i wychylał się fragment krytej emalią wanny, w zakolu strumyka.
- Aaaaaaaa!!!! – krzyk jaki wydobył się z płuc Antoniny, samą ją przestraszył. Co tam bukiet wiązówki, co garnuszek jagód, co miała pod ręką, upuściła, by chwilę później biec ile sił w nogach, przez mostek chwiejny, drewniany, leśną ścieżką, przez pola. Przez pędy jeżyn, co rzucały na ścieżkę, twory podobne padalcom. Przez pokrzywy, po zbożu, w którym gnieździły pająki. Po drodze nierównej, w cieniu krzywych wierzb. Dobiegła do granicy wioski, od strony, gdzie stały ule, zwolniła nieco zdyszana. Serce waliło, jak oszalałe, gdy niepewnie rozglądała się, czy od strony lasu nikt nie nadbiega... A miałby kto gonić. Bo cielsko miał wielkie, zwaliste, a co najgorsze – obnażone. Mniejsza o tasak, który zaciskał w żylastej dłoni, mniejsza o dzikie ślepia, rzucające złowrogie spojrzenie spod mokrej, skręconej grzywy. Nawet wysunięta szczęka, porosła szczeciną, nie były tak straszne jak to, co ujrzała pomiędzy udami, w zarosłej puszczy. Zboczeniec, morderca? A może jedno i drugie? Zna go? Po przyrodzeniu nie pozna, a twarz widziała tylko przez chwilę, całą skudloną, zarosłą. Do kogoś podobną, ale kogo? Mietlicy spyta, Mietlica odpowie, co tam za zboczeniec w lesie mieszka. Do lasu już chyba nie pójdzie, przynajmniej nie tam. A jeżeli leśny bachus zapuszczał się gdzieś dalej? Chadzał, gdzie uroczysko albo krater wulkanu? Bo z takim nożem to na pewno nie na grzyby. Ani z takim przyrodzeniem, chyba, że zoofil.
- Przepraszam.
Że co? Ktoś coś mówił? Odwróciła się na pięcie. Stał tyle, że w przebraniu. I bez tasaka, dla niepoznaki. Że niby taki baran potulny, w spodniach z szelkami i koszuli w kratę. W zaciśniętej pieści przyduszał bukiet wiązówki. Kozia broda z kropidłem. W drugiej słoik jagód.
- Aaaaa! – jak stopy chcą, to niosą. Tyle, że nie zawsze we właściwą stronę. Że pojawił się od strony wioski, tam gdzie polna droga rozszerzała się pod jabłonią, to ruszyła w drugą. Nie bacząc, że w stronę uli. Przez łubin, przez koniczynę, w stronę żółtych i niebieskich domków, które od lat tam stały, wiec już nieco krzywo, ich płaskie dachy przytrzymywały kamienie. Schowała się za jednym, takim wyższym, na końcu. Wyściubiła nieco nos, by sprawdzić, czy ją goni. Nikogo, cicho. Cicho, dopóki kilka pszczół nie stwierdziło, że ją zapyli.
- Aaaaa!!!
Teraz musiał nadbiec. Czarci buhaj znad Kińca, jebak podgórski, groźniejszy niż Czarny Janek. Wbiegł nagle w rój pszczół i ściągnął Tośkę do siebie. Zostało jej tylko piszczeć. Darła się więc w niebogłosy, rozdziewając niemiłosiernie usta, które ten starał się zatkać żylastą dłonią.
- Ratunku! – wykrzyknęła.
- Stul pysk! – usłyszała w odpowiedzi – jak cię pszczoła użądli w podniebienie, nie zdążymy dojechać na pogotowie.
Krzyk zamilkł. Jak się w niej zrodził nagle, tak odpadł. Jak suche błoto od butów, gdyby spojrzała w dół. Ale patrzyła na wprost, napastnika lepiej nie spuszczać z oczu. Szczególnie gdy jest nim gryf na rosochatych nogach, Rzepiór, Rzepolicz, Liczyrzepa.. Gajowy z mordy, Gajowy jak nic..
- Nie widziałaś nigdy nagiego mężczyzny?
- Zawsze kąpiesz się z tasakiem?
Zostało tylko cisnąć wiązówką gdzie popadnie, w błoto, w krzak bzu, i odwrócić się ostentacyjnie. Nabzdyczona, jak te pszczoły, z objęć których wybawił. Wybawca, ha, zaśmiała się złośliwie. Fujara, po prostu fujara. Ale słoik jagód weźmie.
Fragment powieści „Tarnina” (wydawnictwo j, Wrocław 2022)
*


















Marta Kucharska – rocznik ‘84. Poetka, pisarka, lekarz. Autorka trzech zbiorów opowiadań: „Kino objazdowe” (Papierowy Motyl, Warszawa 2012) „Saudade” (Mamiko, Nowa Ruda 2016), „Irga karmiona przez lawinę” (wydawnictwo j, Wrocław 2019), tomu wierszy „Abisynia” (Zeszyty Poetyckie, Gniezno 2014) oraz wydanej w listopadzie 2022 powieści „Tarnina” (wydawnictwo j, Wrocław 2022). Finalistka jednego w Połowów organizowanego przez Biuro Literackie, wyróżniona drugą nagrodą w konkursie TVP2 „Dolina kreatywna” oraz drugą nagrodą w ogólnopolskim konkursie Złoty Środek Poezji za debiut poetycki. Laureatka nagrody kulturalnej WARTO 2020 w kategorii literatura, przyznawanej przez Gazetę Wyborczą za ostatni zbiór opowiadań „Irga karmiona przez lawinę”. Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka i pracuje we Wrocławiu.


IV
Louise Glück
Cichnący wiatr
Kochałem was, gdy was stworzyłem.
Teraz lituję się nad wami.
Dałem wam wszystko czego potrzebowaliście:
posłanie z ziemi, pled z błękitnego powietrza –
Gdy się od was oddalam,
widzę was wyraźniej.
Wasze dusze powinny być już ogromne,
nie takie jakie są,
niepokaźne gadające rzeczy –
Obdarowałem was wszystkim,
błękitem wiosennego poranka,
czasem, z którego nie umieliście skorzystać –
chcieliście więcej, jednego daru
zastrzeżonego dla innego stworzenia.
Nieważne, na co liczyliście,
nie znajdziecie się w ogrodzie,
wśród wschodzących roślin.
Wasze życie nie jest jak ich, nie zatacza koła:
wasze życie to lot ptaka,
który zaczyna się i kończy w bezruchu –
który zaczyna się i kończy, kształtem przypominając
łuk idący od białej brzozy
do jabłoni.
Przełożyła Ewa Hryniewicz-Yarbrough
*



















Louise Glück (1943) – amerykańska poetka, laureatka Literackiej Nagrody Nobla w roku 2020. Debiutowała w 1968 roku tomem „Firstborn”. Za tom „The Triumph of Achilles” (1985) otrzymała National Book Critics Award, tom „The Wild Iris” (1992) zdobył Nagrodę Pulitzera, a tom „Faithful and Virtous Night” (2014) – National Book Award. Jest także autorką książek eseistycznych „Proofs and Theories” (1994) i „American Originality” (2017). W latach 2003-2004 była poetką laureatką Biblioteki Kongresu.


V
Seida Beganović
Niebo gwiaździste nad nami
Ona wie, że jest martwa
Tylko nie ma nikogo, kto by jej powiedział:
- Jesteś martwa, naprawdę martwa!
i to co piszesz i że opisujesz okrucieństwo ludzi, to znak, że jesteś w piekle.
Chociaż martwa, ma strategię: ona czeka aż ktoś przyjdzie i powie jej że
nie wystarczy że jest martwa i w piekle.
I że jej powie - czego jeszcze od niej chcą?
A kiedy była mała, marzyła, że kiedy dorośnie
będzie piękna jak ta dziewczyna, którą widziała raz w jakimś
podręczniku do historii.
Że ma równie piękne i wielkie worki pod oczami.
I ostrzega dzieci i sąsiadów w getcie
żeby byli cicho i już czas uciekać
i że kiedy przyjdą ludzie z karabinami odwróconymi na opak
i podniosą kolby żeby uderzyć
że nie ma nikogo.
I nie ma nikogo.
Tylko niebo gwiaździste nad nami i prawo moralne w nas.
przełożyła: Agnieszka Żuchowska-Arendt
*


















Seida Beganović (ur. 1961. Zenica, Bośnia i Hercegowina) - poetka, pisarka, tłumaczka.
Ukończyła studia na kierunkach: filozofia i socjologia w Sarajewie, a potem często zmieniała profesje i miejsca zamieszkania. Aktualnie żyje i pracuje jako artystka zawodowa. Pisze poezję, krótkie opowiadania i powieści, tłumaczy z j. polskiego, rosyjskiego, macedońskiego i innych południowosłowiańskich. Jej wiersze była tłumaczone na j. turecki, angielski, albański, rosyjski, azerski i duński.
Stoi na czele stowarzyszenia „IZRAZ“, które zajmuje się promowaniem autorów regionalnych przez tłumaczenie ich na j. macedoński oraz integracją poprzez twórczość artystyczną grup marginalizowanych. Aktywnie zaangażowana w towarzystwach filozoficznych, bierze udział w debatach publicznych na rzecz promowania praw człowieka, sympozjach o literaturze itp.
Opublikowała cztery książki poetyckie i trzy powieści.
Powyższy wiersz pochodzi z tomu „O ženama koje nemaju kuću i tri obična dana”, (O kobietach, które nie mają domu ani trzech zwykłych dni; Skopje 2014. ), nagrodzonego nagrodą Stowarzyszenia Pisarzy Macedonii „Književni most” za rok 2014.



VI
Anna Agata Tomaszewska
Wiersz dla Elżbiety
Córka zmarła nagle. Loki, spinki we włosach, falbanki sukienek, wszystkie lalki - przestały żyć. Pomiędzy niedokończonym rysunkiem a niedojedzonym jabłkiem kwitną petunie, stalowe ważki, sen za głęboki.
Zostało po niej imię, kilka zdrobnień, zapach w fałdkach piżamy. I odgłos śmiechu jak szklane kulki spadający ze schodów, w dół, do piwnicy. Aż fundamenty domu wibrują echem.
Teraz pije mleko z piotrowego kubka i woła "mamo", a mama ją ukryła głębiej niż korzenie, kręgi studzienne, niż łożyska rzek. A rzeki powtarzają: nie ma jej, nie ma.
*


















Anna Agata Tomaszewska - warszawianka z dziada pradziada, górołazka, uzależniona od wypraw dużych i małych, miłośniczka kina i słodyczy. Debiutowała w Wydawnictwie Literackim tomikiem - "Wiersze do czytania", wydała także "lokomotywy, wagony, sukienki". Publikowała w Kulturze, Dekadzie Literackiej, Opcjach, Autografie, Arteriach, Kartkach, Zeszytach Literackich, Ricie Baum, Czasie Kultury, gazecie wyborczej.
Laureatka konkursów Czerwonej Róży, Bierezina, Baczyńskiego, Słomczyńskiego, Tyskiej Zimy Poetyckiej, Kutna.
Czytała wiersze w Programie Drugim PR w cyklu "Sto lat poezji polskiej", w TVP Kultura, w piwnicy pod Baranami.
Brała udział w projekcie "Solistki" - poezja kobiet i "Daj słowo" na rzecz Amnesty International.
Jeden z wierszy został zamieszczony w podręczniku do języka polskiego dla uczniów liceów.


VII
Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska
Snutki
Wuchta, kejter, kielczyć, tytka,
ciągłe spieranie o to, co jest
piętką, skibką, a co kromką.
gdzie swoje źródło ma polskość.
chropowate stawianie akcentów,
wywracanie języka na inną stronę.
jakby słownik określał istotę rzeczy,
a płomień dało się ująć w ramy.
*


















Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska - poetka, pisarka, scenarzystka, redaktorka, animatorka kultury, absolwentka Studium Literacko-Artystycznego na Wydziale Polonistyki UJ w Krakowie oraz Wytwórni Scenariuszy przy WFDiF w Warszawie. Autorka poemiku „i tu, i tu” (2014) nagrodzonego w konkursie Miasta Krakowa na Książkowy Debiut Poetycki 2014, a także „Szczęściodołów” (2016), „Kręgu Ochronnego” (2018), „Trójki” (2018), „impresji” (2019), „miniatur. portretów krakowskich” (2020), „przesłuchania”(2020), „Tańca wariata” (2021), artbooka „WOLNO” (2022), zbioru opowiadań „Dzielnica (bez) cudów” (2020) nominowanego do Nagrody Literackiej „Jantar” oraz powieści „Prawo natury” (2022) i „Ruchome obrazy”(2023). Autorka scenariuszy i sztuk teatralnych, m.in. słuchowisk „Historia dla dzieci”. Nagradzana w licznych konkursach literackich np.: Małopolska Nagroda Filmowa „Trzy Korony”. Współtwórczyni i redaktorka Babińca Literackiego – portalu promującego poezję tworzoną przez kobiety. Stypendystka ZAiKS, MKiDN oraz UMWW. Prowadzi warsztaty artystyczne dla dzieci i dorosłych. Studiuje malarstwo na ASP w Krakowie.

Komentarze