Marta Kapelińska - Dorzecza

dwadzieścia pięć minut po trzeciej miasto zimne i puste

i dobre bo jeśli wracać to w takie właśnie zanim ostatni
autobus ogrzeje nam ręce udając że nie jesteśmy sami
zanim zagarnie do siebie sztywny wiersz o rybach i lodzie
i usadzi w miękkiej sadzawce snu który już rozchodzi się

po osuszonych kościach samotnych teraz jak ciężkie duchy
naszych dawnych kochanków wiszących nade mną mówiących
pamiętaj bo jeśli był zdolny wziąć je wszystkie weźmie
i ciebie bez wysiłku pamiętaj bez trudu to łatwe jak wyliczanka

jak ja gdy mówię chodź nauczę cię tego miejsca zabieram
nad wyschłe dorzecza gdzie ptaki głuche jak ryby śpiewają
nam stare miłosne pieśni w rytm pogrzebowego marsza
w rytm bioder które uderzają o siebie bez huku bez iskier

a mi śnią się umarłe królowe w twoim łóżku zamarznięte
światło pod ich paznokciami pełzające jak dwukolorowe
jaszczurki dlatego szukam cię w oziębłych bramach tak samo
nam życzliwych jak te w których całowaliśmy się kiedyś

z innymi

*
FB_IMG_1487008546286

Marta Kapelińska - poetka. Autorka książki poetyckiej "Poprawiny" (WBPiCAK, 2014). Mieszka w Toruniu.

Komentarze