Czekańska, Piercy, Gastołek, Guest, Wąsiewicz, St. Vincent Millay, Cichy

I

Maria Czekańska - Skrzeczymy jak Janis Joplin

codziennie wychodzę na spacer. zanim wyjdę
to włączę swoją melodię. dziś w słuchawkach
skrzeczący głos joplin i krwi. szkoda, że nie
żyje. razem stworzyłybyśmy niezły duet
występując w bandanach, jak z adobe stock.
czy tam trio: ja, janis, i nieczyste krwie.
czytam:
codziennie wychodzę na spacer. snuję się
po alejkach. na ławkach twarze:
pijane, stare, młode, posępne, niespokojne.
dziś leci janis - zaraz po jej tęsknocie
za bobbym, włącza się a’capella. i kiedy tego słucham,
myślę sobie, że i ja i te twarze rozbrzmiewamy
samotnie skrzeczącymi głosami, jak joplin
w moich uszach. jak każdy,
czekamy.


Maria Czekańska - od 19 roku życia zawodowo związana z marketingiem internetowym. Po kilkuletniej przerwie w pisaniu liryki zapragnęła znów uwolnić swoje pióro, wrażliwość, głos i wizje. Finalistka konkursu na “Wiersz Doraźny 2018” organizowany przez Biuro Literackie w ramach Stacja Literatura 23. Śmiało aspiruje do tego, aby w przyszłości wydać swój tomik. Pragnie również zacząć żywiej angażować się w sprawy kulturalno-społeczne np. poprzez pisanie felietonów.

II

Marge Piercy  – Odpadki

Zawsze coś zapominam.
Na ogniu śmierdzi pusty garnek.
Kiedy piszę wiersz, drobne zielonoskrzydłe
krzewy pomidorów usychają z pragnienia
pod szkłem dusznych inspektów.

Zapominam o urodzinach, zapominam zadzwonić,
zapominam o książce, którą obiecałam przynieść,
zapominam, gdzie zostawiłam portfel, klucze,
portmonetkę, miłość.
Gubię drogę w czarnej kopercie nocy.

Nie mogę przypomnieć sobie imienia bogini
stojącej na nadbrzeżu, która mrugając swym jedynym
wielkim okiem wśród mgły i wyjącego wiatru
rzuca ostrzegawcze błyski na fale
walczące ze sobą na klęczkach.

Zapominam jak śmiała się moja matka.
Zapominam o jej plackach o smaku niedopieczonego
ciasta, o właściwych proporcjach cynamonu i cukru.
Tracę wyczucie w palcach, są jak kamienie
do gładkości obmyte wodą i wystawione na słońce.

Gubię cholerny zapach futra mojego starego kota;
gubię imię i twarz mężczyzny, wypuszczonego właśnie
z więzienia, który wtargnął w moje ciało, żeby się ukryć,
gubię adresy ludzi, którym przyrzekłam coś w naglącej sprawie
w miastach, o których zapomniałam.

Co się stało z moim pomarańczowym szalem?
Moje kości roztapiają się z wolna w słonej wodzie.
Wszystko odpada ode mnie jak pióra, jak liście,
jak sypki piasek. Na koniec powiem,
byłam kimś, może kobietą, zapomniałam.

Wszystkie zgubione słowa, rzeczy i obowiązki
porzucone przeze mnie w nieładzie, unosi wiatr
to w górę to w dół i czasem kiedy budzę się nocą
nazwa powraca do mnie i wykrzykuję

na cały głos: Appomatox, rue de Sentier,
Emily Hanna, 8325 American Avenue,
metasomatoza, trzy do jednego,
a potem bzy, zapach bzów mojej matki,
białych bzów, wypełnia pokój, i płaczę.

Przełożyła Julia Hartwig

/ wiersz pochodzi z tomu „Dzikie Brzoskwinie. Antologia poetek amerykańskich.”



Marge Piercy – ur. 1936 w Detroit, powieściopisarka, eseistka i poetka, znana przede wszystkim ze swojej feministycznej prozy. Jej wczesne powieści, takie jak „Small Changes” (1973) są wykorzystywane jako dokument historyczny w czasie zajęć z women’s studies. Wydała kilkanaście tomów poetyckich.

III

Danuta Gastołek –  „Bez bólu nie ma zysków”

z każdym powtórzonym gestem
coraz bardziej stajesz obok
zbliżając się do martwego ideału automatu
ruch wymyślony przez niepojętego boga
drży w przestrzeni
przyglądasz mu się zdziwiona
jakby powstał poza tobą
w innym wymiarze
i tylko szybszy oddech i ból
przypominają że wziął się z Ciebie
i tam wraca

jak monotonne rytuały odwiecznych trudów
rytmiczne drgnięcia trybików wielkiej machiny
element do elementu
wzór do wzoru



Danuta Gastołek – nauczyciel mianowany nauczania początkowego i przedszkolnego. Ostatnie 5 lat pracowała w koreańskiej fabryce jako pracownik fizyczny. Któregoś dnia, po powrocie z pracy, zjadła obiad i nie zasnęła ze zmęczenia jak zwykle. Usiadła i napisała wiersz. Dała mu tytuł, który był napisem na drzwiach do biura w fabryce, w której pracowała.

IV

Barbara Guest ‒ Spadochrony kochane mogłyby zanieść nas wyżej

Powiedziałam po prostu że nie wiem
I teraz trzymasz mnie
w swych ramionach
Jak dobrze
Spadochrony kochanie mogłyby zanieść nas wyżej
Jednak pływam wokół siatki
w którą się łapie
różowe i bladoniebieskie ryby
Są piękne
ale nie nadają się do jedzenia
Spadochrony kochanie mogłyby zanieść nas wyżej
ponad to południowe powietrze w którym drżymy
zmęczywszy ramiona pływaniem
To zawieszenie mówisz
jest cudowne Nie wiem
Pod powierzchnią wody skrywa się koral
Jest piasek i jeżyny
rosną jak owoce granatu
Ta szeroka siatka Brodzę obok niej w wodzie
Pęcherzyki unoszą się A sól
wysycha mi na rzęsach Jednak nie jestem bliższa
powietrzu niż wodzie Jestem bliższa tobie
niż ziemi Znajduję się w oceanie dziwniejszym
niż tego chciałam.

Przełożył: Tadeusz Rybowski


Barbara Guest, ur, 6 września 1920, Wilmington, Karolina Północna, Stany Zjednoczone, zm. 15 lutego 2006, Berkeley, Kalifornia, Stany Zjednoczone – amerykańska poetka. Ukończyła Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley.

Tadeusz Rybowski, poeta, Cold Comfort, 2007 i tłumacz poezji amerykańskiej „Wśród amerykańskich poetów, 1972, 1979, Kenneth Rexroth Wiersze wybrane, 2007” i poezji angielskiej „Wśród angielskich poetów, 1974” . Powieść „Długi dzień" napisał w latach 70.

V

Marta Wąsiewicz

#drugikonkursbabińca
#konkursowypiątek

Kobieta dojrzała

Kobieta dojrzała o miękkich udach
i ustach gorących od wyznań
pisze anonse i czyta Prousta.
Sunie ulicą niczym nimfa.
Spojrzenia kleją się do jej krągłych kształtów.
Wieczorem zagryza wargi i marzną jej stopy.
Kobieta dojrzała płacze na filmach
i matkuje kotom.
kocha się głośno przy świetle księżyca
z mężczyzną z drugiej strony lustra.
Co świt ścina warkocz ciemny jak heban
i rzuca go ptakom.
Kobieta dojrzała zna się na whisky i pali cygara.
Zlicza milongi zamiast lat.
Śni kolorowo o odległych wyspach,
gdzie boginie słońca
czerpią z rzeki wino.



Marta Wąsiewicz ur. 14.04.1980 r. w Puławach na Lubelszczyźnie. Prawnik z wykształcenia, humanista z zamiłowania. Szczęśliwy właściciel buldożka francuskiego o imieniu Leo.

VI

Edna St. Vincent Millay — Recuerdo

Byliśmy tacy zmęczeni i tak nas bawiło ogromnie,
Że spędzamy noc na tym kursującym wahadłowo promie;
Nie było tam nic prócz światła żarówek i woni stajni,
Ale dla nas prom był kominkiem i blatem stołu w jadalni,
I szczytem wzgórza, na którym leżeliśmy w świetle gwiazd,
I buczki buczały przez mgłę, i tak szybko rozjaśniał się brzask.

Byliśmy tacy zmęczeni i tak nas bawiło ogromnie,
Że noc nam upływa na tym kursującym wahadłowo promie;
Ty zjadłeś jabłko, ja gruszkę — w każdej z dwu papierowych toreb
Mieliśmy ich po tuzinie, kupionych na brzegu wieczorem —
I niebo bladło, i w chłodnym powiewie brezent łopotał,
I słońce, studzienne wiadro, ociekało kroplami złota.

Byliśmy tacy zmęczeni i tak nas bawiło ogromnie,
Żeśmy spędzili noc na tym kursującym wahadłowo promie;
I okrzykiem "Dzień dobry!" przebudziliśmy zakutaną w chustkę
Kioskarkę i kupili gazetę, żeby czymś ucieszyć staruszkę,
I nie wierzyła, że dla niej są te jabłka i gruszki z promu,
I wszystkie nasze pieniądze, oprócz drobnych na metro do domu.

Przełożył Stanisław Barańczak


Edna St. Vincent Millay, ur. 22 lutego 1892, zm. 19 października 1950 – amerykańska poetka, dramaturg, była trzecią kobietą, która zdobyła nagrodę Pulitzera w kategorii poezja w 1923r.

Stanisław Barańczak, ur. 13 listopada 1946 w Poznaniu, zm. 26 grudnia 2014 w Newtonville – polski poeta, krytyk literacki, tłumacz, jeden z najważniejszych twórców Nowej Fali, działacz Komitetu Obrony Robotników. Używał pseudonimów Barbara Stawiczak oraz Szczęsny Dzierżankiewicz, Feliks Trzymałko, Hieronim Bryłka. J.H., Jan Hammel, Paweł Ustrzykowski, S.B., Sabina Trwałczańska, St.B., Tomasz Niewierny. Brat pisarki Małgorzaty Musierowicz, siostrzeniec bł. ks. Mariana Konopińskiego. Cierpiał na chorobę Parkinsona. 3 stycznia 2015 został pochowany na cmentarzu Mount Auburn w Cambridge, Massachusetts.

VII

Agata Cichy ‒ baby crazy

jestem praworęczna nie mogę ruszać ręką podobno
w pewnym wieku kobieta która wykarmiła co najmniej jedno dziecko może mieć osteoporozę
byłam córką nieposłuszną i byłam córką posłuszną
teraz brakuje mi wapnia zbrodnia przeciwko sobie
leżę ni to żywa ni umarła wierzący niewierzący solidarni niewierni
zjadają po trochu myśli po jednej sylabie jak krople deszczu
jest tak mało mnie coraz trudniej poruszać się między fortyfikacjami uniesionych głów zjadłeś mnie synu i teraz boję się snów
łykam witaminy na osteoporozę
to nie manifestacja nie ma sztandarów ni haseł sucha informacja
wykorzystali dobroć i nie ma już nawet guzika...
zatem cicho nic nikomu o mnie
alfabet zacznijcie od
„b”



Agata Cichy (1965) ‒ Urodzona w Bochni, mieszka w Tychach. Polonistka, aktorka teatralna, performerka, animatorka kultury, autorka projektu spotkań literackich Salon Słowa (od 2014), współtwórczyni ThinkpinKatogang, katowickiej podgrupy artystek Thinkpinkgang z siedzibą we Wrocławiu. Debiut prozatorski "Zawsze ładnie opalona" w Migotaniach (2018). Debiut książkowy: album ekfraz „Uśmiech sennego słońca” (Wydawnictwo i Drukarnia Diecezjalna. Sandomierz 2013). Wielokrotnie nagradzana.

Komentarze