Kuroczka, Ka Klakla, Galoch, Kruczak, Osipowicz, Brooks

 I

Katarzyna Kuroczka

tryptyk
Pamięci T. K.

I
czekam na otwarcie saloniku em obok mickiewicza
kilkanaście kroków w lewo obóz zagłady
zwożą spychaczami papier
obszarpany pożółkły
z plamami pleśni
nikt nie dotyka słowackiego
steinbecka miłosza
odwracam wzrok by nie widzieć
własnego końca gdzieś na straganie
za złotówkę

jeszcze tli się nadzieja że słowo ma sens
bo było na początku
czekam więc na otwarcie saloniku em
by usłyszeć z ust pani
że nie ma takiej gazetki topos
ale może sprawdzić
nie, dziękuję
spieszę się na pogrzeb poety

II
dochodzę do katedry, wspinam się po jej
wychudzonych żebrach
gram na organach fałszywe tony
bo to nie moja działka muzyka
brakuje mi rytmu
czasami nawet zdarza się arytmia
ale z tym można żyć
umierają bardziej umuzykalnieni
po to by chór i kilka samotnych
głosów miało swoje pięć minut
nad trumną poety

III
płynę wielką tratwą z gromadą
szaleńców
poeta niczym flisak
odpycha nas od dna
napręża martwe muskuły
by ostatnim wysiłkiem
dowieźć wszystkich
do końca
gdzie sam odpocznie
a my pójdziemy w tan
tango zatańczymy z różą
bosą stopę wbijemy w piach

Katowice-Chorzów, 4 lipca 2017 roku

*












Katarzyna Kuroczka − doktor nauk humanistycznych, literaturoznawca, eseistka, publicystka, krytyk literacki, poetka, prozaik, nauczyciel dyplomowany. Stypendystka Ministra Kultury w dziedzinie literatury (2014, 2018). Autorka licznych tekstów naukowych, popularnonaukowych, publicystycznych, eseistycznych i literackich oraz wywiadów z ważnymi postaciami kultury i nauki. Fragmenty jej dramatu „Ja, Gustaw” były emitowane na antenie Radia Katowice. Na antenie tej rozgłośni wystąpiła także w kilkunastu programach poświęconych jej twórczości literackiej, badaniom naukowym i projektom edukacyjnym. Jej słuchowisko radiowe „Witraże” zostało wystawione w formie teatru impresyjnego przez zespół offowy Teatr Franciszka w Katowicach. Prowadzi blog: www.kuroczka.blogspot.com.


II

Ka Klakla

kolor rożawy

żółty czerwony zielony lubiłam takie galaretki
posypane cukrem słońce krew kobieca ziarno
kiełkujące w piachu pustynne lwice warkocze
pod chustami w kwiaty obecne
w biernej formie czasowników
zdradzone

czas przeszły dokonany rękami tymi rękami
na wyciągnięcie na odległość kija krzyku strzału
RPG dla ubersamców 16+ tytuł źródło pokoju
na wyposażeniu czołgi armaty spluwy i fiuty
w opcjach wytrysku seria z karabinu gazy bojowe
i sperma
efekty specjalne trofea gwałty skiny i
głowy te możesz trzymać za kare warkocze
będą huśtać się toczyć bez uśmiechu
uniwersum i akcesoria projektowane
pod męskie dłonie i marzenia

buntu kobiet scenariusz nie przewiduje
nie ma w ustawieniach żeńskiego awatara
ten potrafi zrujnować każdą grę
zainstaluj dodatek lwice na odstrzał
w pakiecie pociski patriot możliwość
ćwiartowania i użycia trutki na szczenięta
podświetlane cele by nie zabłądzić
w trailerze jednej z lwic dają nick maciora
i rytualnie rozdeptują jej piersi
destroy delete erase hewrin chalaf

RGB żółć czerwień zieleń to nie gra
nie ma klawisza escape wszystkich ich
nie zabijecie lepiej śpijcie z bronią pod
głową przyjdzie świt a wtedy córki
zatańczą halparke na waszych kurhanach

*
Płeć jest przypadkiem, dostałam ją odgórnie, nikt minie nie pytał, czy taką chciałam.
To wiersz o zderzeniu męskiego świata z kobiecym (i nie mam tu na myśli tej niewielkiej liczby, której się udało, tylko pozostałe 3 miliardy kobiet, których życie jest warte niewiele). O użyciu najnowszej techniki wojskowej i prymitywnej seksualności jako broni. O społecznym formatowaniu mężczyzny. Podział na mężczyzn-podmioty i kobiety-przedmioty jest fundamentalnym podziałem patriarchatu.
Wydarzenia w Rożawie są jak mit – odbijają rzeczywistość w uproszczony, symboliczny sposób. Nie potrzebują zbyt wielu słów, wystarczą równoważniki zdań i komendy. Głosy kobiet nie mają nawet ułamka tej słyszalności, co głos pana Janusza czy Mohameda.
Jestem siostrą Hewrin Chalaf i wielu innych, choć bóg mi świadkiem, łatwiej byłoby mi być bratem jej morderców.
Wiersz pochodzi z tomiku "Żałoba po kocie”, wydawanego przez Fundację Duży Format, który ukaże się tej jesieni.

*












Ka Klakla - urodzona w Krakowie. Pisze, maluje, projektuje, redaguje, fotografuje. Nie gra i nie śpiewa, ale słucha i tańczy.
Wyróżniana w konkursach na książkę autorską w Świdnicy za tomik Córka Ewy, siostra Kaina oraz zbiór opowiadań Pobudka, autorka nagrodzonej powieści Łotrzyca. Tej jesieni ukaże się jej tomik Żałoba po kocie (FDF).


IV

Ela Galoch – Zauroczenie

Widziałam wielu mężczyzn w robotniczych autobusach
i z polityką na ustach
lecz Ty wydałeś mi się najmniej zrozumiały
jakbym już Ciebie znała
i tylko szukała Twojej twarzy pod obecną
aby upewnić się że jesteś

Moje oczy niespodzianie rozpaliły się
gdy stanąłeś obok mnie oddech zatrzymał się
słońce przestało wędrować
i nie było już nic więcej prócz tej jednej żywej chwili
Nie rozpoznałam już swojego imienia
stałam się prawdziwie kobieca -
pożądana

Widziałam wielu mężczyzn w szpitalach
i przy kioskach z piwem
Nie kochałam ich
nie przeżywałam w wyobraźni ich dotyku
Żałowałam ich czasem

Widziałam wielu mężczyzn nieogolonych
cuchnących rosyjskim spirytusem
aż wreszcie chciałam się ich wyrzec -
byli dla mnie zbyt pospolici

Z tobą jest inaczej
że muszę słowa pożyczać od innych
jakbym jeszcze nigdy niczego nie przeżywała
jakbym nigdy nie dotknęła żadnego mężczyzny
i rozumiem cię
jakbym rozumiała całe swoje życie

*














Ela Galoch – ukończyła studia teologiczne na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i podyplomowe w zakresie historii na Uniwersytecie Wrocławskim. Mieszka i pracuje (jako nauczycielka liceum ogólnokształcącego) w Turku. Jej wiersze ukazały się w kilkudziesięciu antologiach i almanachach, m. in. w: „Bliżej ziemi bliżej nieba” (2005), „Contemporary Writers of Poland, Dreamme Little City, US (2005), „Człowiek i Czas” (2005) oraz czasopismach: "Czas kultury", "Okolica Poetów", "Topos", „Poezja Dzisiaj”, „Ślad”, „Tytuł”, „Autograf”, „Rita Baum”, "Per-jodyk", "Poezja dzisiaj", „Karton”. Wydała tomiki: „Włamanie do...” (2002) i „Miasteczka” (2004). Jest laureatką wielu ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów literackich.

Fot. Ela Galoch w bibliotece
w Będzinie.


V

Julija Kruczak

***

Ojcowskie obowiązki wyjaśniania mi jaka powinna być kobieta żeby ją kochał mąż wziął na siebie mój dziadek

Nauczył mnie moczyć chleb w kawie oraz nienawidzić herbaty i teraz kiedy to robimy on mówi
Julianna
A ja po raz kolejny mówię mu jestem Julia dziadku
Przecież Julianna to jakaś krzyżówka typu Anna-Marija Marija-Jewdokija nie mówiąc już o Bohdanie-Ołehu

On mówi mi że bywają różne kobiety dobre i złe robotne i takie jak ja
Ale mężczyźni cenią robotne
Mówi że grzeszył więc ja mam być nieskazitelna żeby mojemu mężowi nie przyszło do głowy zgrzeszyć

Mówi żebym dbała o siebie bo bardzo chorowałam i wszyscy myśleli że umrę i ja naprawdę mogłam to zrobić
Dlatego mój mąż ma cenić mnie i kochać ponad wszystko i robić całą pracę za mnie bo przy tym jestem jeszcze nierobotna

Mówi żebym zawsze była uczesana bo rozczochrane kobiety nie kończą dobrze
I żebym nie wkładała tych majtek na ulicę i nieważne że to szorty

Mówi że jestem w miarę ładna i żadne majtki
To szorty dziadku
I żadne majtki nie pomogą mi stać się lepszą

Kobieta w spódnicy to zawsze kobieta a jeśli ma też uczesane włosy i jest robotna to ceny na nią nie ma

Co do ceny mówi dziadek to miłości nie da się kupić więc mąż nie powinien być bogaty ani nawet przystojny
Powinien być mądry i głupi jednocześnie taki przeciętniak żebym miała możliwość być lepsza od niego ale mu tego nie okazywała

Babcia mówi że już czas mi iść za mąż umrzeć jako stara panna to kompletna poruta
I jaki by nie był mam go przywieźć i będzie kosił siano dopóki nie umrze pod kopicą bo tylko ten jest dobry kto przeżył całą wojnę albo kosi i nie męczy się
A dziadek jej mówi milcz stara ty mnie tym sianem do grobu wpędzisz
Mąż nie śliwka sam z drzewa nie spada

Dopijaliśmy swoją kawę i łyżeczkami wyjadaliśmy chleb z kubków
I wracaliśmy do tego tematu znowu kiedy wkładałam te szorty

Przetłumaczyła Aneta Kamińska

*













Julija Kruczak (1993) – ukraińska poetka, malarka i założycielka fundacji ArTerapia. Laureatka konkursów literackich: Nowe nazwiska poetów (2012), Młoda republika poetów (2014) oraz wydawnictwa Smołoskyp (2015). Otrzymała nagrodę publiczności Międzynarodowego Festiwalu Wideopoezji CYKLOP. Twórczyni marki odzieży dla kobiet Być. Pracuje jako arteterapeutka, trenerka transformacyjna oraz psychoterapeutka.

#środyzAnetąKamińską


VI

Katarzyna Osipowicz

-•-

nie boję się głębokich nocy
bezsennych kształtów
dźwięków majaczeń
strumieni myśli wylanych z oczu
pozostawionych w poduszkach potem

nie boję się jutra patrzenia
na to co było
w otchłani zamęt
wskroś lodowate ciało stopiło
kiedy przychodzisz do mnie rano

mówisz spokojnie, w dal zamyślona
tak mi ta rozpacz pachnie mdławo
pękło ukryte serce dobranoc
bez bólu kroczysz dumnie
mamo

*














Katarzyna Osipowicz (1979), artystka sztuk wizualnych, autorka oryginalnego cyklu kolaży fotograficznych „Demontage”. Poezją zajmuje się od 2018 roku. Publikowała w WydawnictwieJ i Helikopterze.


VII

Gwendolyn Brooks

My orły, sokoły

My orły, sokoły. My
Wylani ze szkoły. My

Do późna łazimy. My
Na odlew walimy. My

Śpiewacy złych czynów. My
Pijacy mórz dżinu. My

I Czerwca cały jazz. My
Konamy tylko raz.

___________________________

We Real Cool

We real cool. We
Left school. We

Lurk late. We
Strike straight. We

Sing sin. We
Thin gin. We

Jazz June. We
Die soon.

*














Gwendolyn Brooks (1917-2000) spędziła większość swojego życia w Chicago. W Chicago zakończyła swoje formalne wykształcenie, po szkole średniej, na stopniu licencjata. W Chicago debiutowała w czasopiśmie dla dzieci już w wieku trzynastu lat. Jedną z jej ambicji było opublikowanie wierszy w mającym szeroki zasięg miesięczniku Poetry. Stało się to w 1944 roku. Choć czarnoskóre poetki publikowały wiersze w Stanach Zjednoczonych od ponad dwustu lat, Brooks była pierwszą, która zdobyła szersze uznanie. W 1946 roku otrzymała stypendium z Fundacji Guggenheimów, a w 1950 roku była pierwszą czarnoskórą poetką wyróżnioną nagrodą Pulitzera.

Dzisiejszy wiersz jest jednym z najsłynniejszych amerykańskich wierszy dwudziestego wieku. Ukazał się w niezliczonych antologiach. Jest w nim coś z tekstów muzyki rap na długo przed tym nim rap stał się rozpoznawalnym zjawiskiem. Tematem wiersza jest życiowy etos młodych czarnoskórych mężczyzn, którzy umierali młodo (do tej pory czarnoskóry męzczyzna w Waszyngtonie może spodziewać się, że będzie żył, statystycznie, tylko 42 lata, krócej niż mężczyźni w Republice Konga) w wyniku życiowych wyborów, narkotyków, przemocy, itd.

Wiersz jest w zasadzie nieprzetłumaczalny, no bo jak oddać inflekcję murzyńskiego angielskiego po polsku, jak poradzić sobie z krótkością frazy, jak zachować wewnętrzne rymy? Moje wersja nie jest więc wierszem o czarnoskórych młodych mężczyznach, ale o bardziej rozległym gronie mężczyzn chojraków, głupich z wyboru.

Komentarze

Prześlij komentarz