Duhamel, Nałkowska, Wierzchucka, Szelburg-Zarembina, Tentoni, Blumengraber, Hill

I
Denise Duhamel - Mężczyzna z małym członkiem

Jego dwie żony nigdy o tym głośno nie mówiły, bo w sumie
był miłym mężem. Potrafił ustrzelić dorodne karibu
i opowiadał ciekawe historie. Pozwalał im spać u swego boku,
kiedy były upały. Ale pewnego dnia, gdy kobiety wędziły mięso,
a ich wystrzelany mąż odpoczywał, jedna rzekła drugiej:
"Czy ty kochasz swojego męża?"
"Tak" – odpowiedziała. "A ty?"
Trąciły się znacząco i udały się w stronę mężowego łoża.
Zsunęły koc, a następnie jego spodnie.
Chciały go pobudzić, ale zamiast tego parsknęły śmiechem
na widok małego, wiotkiego członka, który był ledwo widoczny.
Wyrwały męża ze snu. I choć żony nie zdradziły
przyczyny chichotów, mąż odgadnął. Poprosił je, aby rozpaliły ognisko
a kiedy tak uczyniły, rozlał ropę dookoła.
Wrzucił je tam, jedną po drugiej, a później sam wskoczył w płomienie,
Jego wstyd był tak wielki, a penis taki mały.
Tłum. Tobiasz Sobczak

21463209_603637780026088_6438954304594019388_n
Denise Duhamel - amerykańska poetka urodzona w 1961 roku w Woonsocket, w stanie Rhode Island. Opublikowała łącznie 13 tomów wierszy. Jej wczesne utwory z: „Smile/Uśmiech” (1993), Girl Soldier/ Żołnierka (1996); „The Woman with Two Vaginas/Kobieta z dwiema waginami” (1995), propagowały treści feministyczne, a najpopularniejsza książka „Kinky” (1997), ośmieszała symbole popkultury np. lalki Barbie.
Poetka obecnie mieszka w Hollywood na Florydzie, gdzie wykłada literaturę oraz uczy kreatywnego pisania.
Śladami autorki w Babińcu:
https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/359916704398198/?type=3&theater

II
Zofia Nałkowska - Anemone Nemorosa

Żyję między zagasłymi gwiazdami...
Chodzę, jak gwiazdy, po mroźnych orbitach,
Ślepymi oczami wpatrzona kamiennie
W ostatni nieskończoności skraj —-
Ze zdziwieniem wiedząca, że blask mój miniony
Przyświeca jeszcze ludziom, choć źródło już zgasło.
... Ale to dlatego, że jestem bardzo daleko —
A z oddalenia tylko wiedzieć można,
Że maj jest kłamstwem,
Że wiosna nie jest wiosną, już po drugiej stronie
Tej samej malutkiej ziemi...
Żyję między zgasłymi gwiazdami.
I nigdy nie myślałam, by w martwe me światy
Mógł się wpleść taki jasny, taki dobry maj,
Że się pewnego razu zabłąkam na wzgórza
Między młodymi drzewami,
Że o wschodzącym słońcu
Siądę na trawie jasnozielonej,
Wpatrzona w niskie, kwietne dale łąk.
(Jakże dziękuję panu za te białe kwiaty,
Rwane w majowy świt
Między pocałunkami...)
Smutno bardzo żegnałam tamto rano,
Wracając między gwiazdy umarłe,
Na dawną drogę
Kamiennie zapatrzonych
w nieskończoność światów —
(Jakże dziękuję panu...)
Ach — i dotąd uwierzyć nie mogę
Że maj ten cały był kłamany,
Że i on także był blaskiem pośmiertnym
Dawno zamarłej gwiazdy.
Nie mam siły uwierzyć...
Na pamiątkę
Zabrałam z sobą parę tamtych kwiatów,
I one mówią mi cicho,
Że to jest prawda — (ten maj...)
(Jakże dziękuję panu za te białe kwiaty,
Rwane w majowy świt
Między pocałunkami...)
20729670_589368361453030_2082620226754256855_n
Zofia Nałkowska (ur. 10 listopada 1884 w Warszawie, zm. 17 grudnia 1954 tamże)– polska pisarka, publicystka i dramatopisarka, posłanka do Krajowej Rady Narodowej oraz na Sejm Ustawodawczy i Sejm PRL I kadencji, członek Polskiego Komitetu Obrońców Pokoju w 1949 roku. Ukończyła pensję w Warszawie. Studiowała historię, geografię, ekonomię i językoznawstwo na tajnym Uniwersytecie Latającym. Działaczka organizacji kobiecych. Od 1933 członkini Polskiej Akademii Literatury, działaczka PEN Clubu i ZZLP, Towarzystwa Opieki nad Więźniami Patronat, współzałożycielka i członkini grupy literackiej Przedmieście (1933–1937). W latach 1939–1944 współdziałała z podziemiem kulturalnym. W latach 1945–1947 posłanka do Krajowej Rady Narodowej, w latach 1947–1952 posłanka do Sejmu Ustawodawczego (bezpartyjna), działaczka Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce Oddział Łódzki, redaktorka tygodnika Kuźnica. Zadebiutowała w 1898 na łamach Przeglądu Tygodniowego jako poetka. W 1906 ogłosiła powieść Kobiety. Do ważnych dzieł należy zaliczyć Medaliony, Granicę, Dzienniki czasu wojny.

III
Anna Maria Wierzchucka - zjadła dziecku głowę, schrupała jak jabłko

bez znaków, zero krzyży i kółek, co najwyżej przecinki, wszystko zaczęło się bez znaków, podobna była do ptaszyska, ptaki już dawno odkluczyły do ciepłych, a ta pośrodku śniegu, jak jakiś czarny szpak, który będzie wydziobywać czereśniowe krople z białego, z bogiem dziewico, zwiastowały ci jaskółki, zwiastowały bociany, z bogiem musi być coś nie w porządku, sprzedaje skrzynki po jabłkach, a gdzie grzech, ja się pytam gdzie zimorodki i sól, a śnieg wyglądał jak śliski tłuszcz, słonina, sadło, imadło, ścisnęło ptaszycy mrozem oczy, nie spadła ani jedna, łza, gdy chrupała, jak jabłko, śnieg zawiał ślady tropionego nieba
bez znaków, bez robaków
i dobrze mi robi herbata z cytryną, wtedy nie myślę o zbutwiałych kościach, ale właśnie zabrakło cytrusów, i znów jestem w grobie, przewracam się, od deski do deski, albo innego granitu, podobno najtrwalszy spiż, chociaż ktoś tam komuś zbudował trwalszy, pomnik, a co jeśli robaki to kolejne wcielenie ludzi, spalcie mnie, spalcie błagam, wsypcie do urny, bez znaków, zrobię kawy po irlandzku, wywali wątrobę, ale ocalę mózg, ostrze ziemi przebija mi pierś, przecinek wygląda jak robak, sprawdź czy nie ksiądz
historia świata, bez znaków, bez jabłka
śnieg zawiał ślady tropionego nieba, namalowałam pietę z misiami, zrobiłam listę zakupów, „koniecznie dopisz cytryny”, cudzysłów to dwa przecinki, i dwa apostrofy, a miało być bez znaków, i było, w pierwszym praglucie mrugnęła prakomórka, i dalej poszło z górki, albo z wody, wody odeszły, i masz babo placek i nabrzmiałe cyce, zakryj się od stóp do głowy, nie karm przy obcych, obcy wychodzą z ludzi rozrywając kości klatki piersiowej, mostek i żebra, o nieszczęsna, zawsze ci to żebro wypomną, wyrwą z paznokciami, przy wyrywaniu nie mrugaj, to mogą być znaki dla obcych, albo nowy początek, żadnych nowych początków, porządków, masz rodzić w cierpieniu, a potem zjadać niemowlęta, chrupać główki jak kosztele, a miało być bez jabłka, żeby chociaż raz, robak nie miał z czego wyjść
----------------
w kolejności pojawiania:
– cytat z wiersza Stanisława Goli Wigilia u Gotta
– parafraza cytatu z wiersza Wojciecha Kawińskiego Ziemia
– cytat z filmu Stanisława Barei Miś
21462223_605329023190297_7214483038136042981_n
Anna Maria Wierzchucka - wierzchucka dwojga imion, feministka, warszawianka, sprawczyni świtu żywych muzyków, autorka tekstów stylizowanych gwarą warszawską, jak i wszystkich animowanych klipów zespołu, w chwilach wolnych od poezji i walki o prawa kobiet, zajmuje się potworzeniem w studiu belua.
fot. Arek Łuszczyk
Śladem autorki w Babińcu: https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/472616766461524/?type=3&theater

IV
Ewa Szelburg-Zarembina - Jesienne liście

Z tym jesiennym wiatrem
tańczą sobie liście,
tańczą sobie tańczą
czerwone złociście.
Z tym jesiennym wiatrem
odtańczą daleko,
i nie skończą tańczyć,
aż za siódmą rzeką.
Aż za siódmą rzeką,
Aż za siódmą górą,
Aż je śnieg przykryje
Grubą, białą chmurą.
20727840_587297638326769_4059612768042229767_n
Ewa Szelburg-Zarembina (właściwie Irena Ewa Szelburg, ur. 10 kwietnia 1899 w Bronowicach k. Puław, zm. 28 września 1986 w Warszawie) – polska powieściopisarka, poetka, dramaturg, eseistka, najbardziej znana z twórczości dla dzieci i młodzieży. Pierwszy Kanclerz Kapituły Orderu Uśmiechu.
20 kwietnia 1965 zwróciła się do społeczeństwa z apelem uczczenia pamięcią bohaterstwa i męczeństwa młodzieży i dzieci w dziejach Polski. Apel wywołał gromki odzew i ze składek społecznych powstał Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
Źródło: Ewa Szelburg-Zarembina „Idzie niebo ciemną nocą”. Poznań,
Wydawnictwo IBIS 2009.

V
Valeria Tentoni - Zabiorę, co przyniosłam
i zostawię to dla ciebie
w sposób w jaki niektóre psy zostawiają
martwe ptaki pod drzwiami swoich właścicieli
z niewinnością i werwą

tł. Oliwia Betcher - redaktorka Babińca Literackiego, trenerka i nauczycielka języka angielskiego, w 2015 r. wydała tomik "Poza".
21015970_596351220754744_8406559854914018196_o
Valeria Tentoni - pisarka, dziennikarka, redaktorka, autorka scenariuszy. Licznie nagradzana i publikowana, autorka pięciu tomów z wierszami

VI
Hela Blumengraber - Do Profesorów

/Prof.dr. Juliuszowi Feldhornowi/

Kazaliście nam w życiu szukać ideału
zaklinając słowami wieszczów i poetów
„nad poziomy” się wznosić, na skrzydłach zapału
Myślą do najtajniejszych docierać sekretów.
Kazaliście cenić, kochać magię słowa
Kazaliście szlochać i konać z zachwytu
I przeć ciągle naprzód i szukać od nowa
Prawdy nieodgadnionej, niepojętego Wszechświatu.
Jednym słowem „humanus” zaklęliście duszę
każąc przed Geniuszu giąć się majestatem
I dlatego tak strasznie teraz cierpieć muszę
I dlatego, jak głupia, stanęłam przed światem.
Trzeba nas było uczyć znienacka wyskoczyć
I życie mocną łapą uchwycić za gardło
Zaciśniętym kułakiem dziuchnąć między oczy
żeby się zatoczyło i na klęczki padło!
Uczyć nas krzyczeć, by być usłyszanym
i jak się wyważa rozwalone drzwi
i jak trzeba deptać, by nie być deptanym
oswoić nam oczy z strasznym blaskiem krwi!
O, profesorowie mądrzy i uczeni!
Czyście naprawdę nie wiedzieli o tym
że dla humanistów brak miejsca na ziemi
więc po cóż w duszach sialiście tęsknotę?
20840883_592347251155141_7790998479451655851_n
Szczegóły o autorce są nieznane, oprócz faktu, że jej wiersze zostały napisane w obozie. Wiersze Heli Blumengraber opublikowano w antologii wierszy napisanych w gettach i obozach pt. "Pieśń ujdzie cało", Michał Borwicz, Warszawa-Łódź-Kraków, 1947.
/materiał pozyskany dzięki uprzejmości poetki Haliny Birenbaum/
Prof.dr. Juliuszowi Feldhornow - profesor gimnazjum hebrajskiego w Krakowie, polonista, powieściopisarz, tłumacz i poeta. Zginął wraz z żoną (znaną tłumaczką, Stellą Landy-Feldhornową) z rąk siepaczy niemieckich – w małej miejscowości pod Krakowem – po denuncjacji miejscowych donosicieli.
Pisząc ten wiersz w obozie – autorka nie mogła oczywiście wiedzieć jeszcze o śmierci swojego b. profesora, któremu wiersz dedykowała. Wiersz pisany w obozie zagłady w Płaszowie, autorka nie przeżyła obozu.
Halina Birenbaum na naszej stronie: https://www.facebook.com/320233918366477/photos/a.320315781691624.1073741828.320233918366477/327265140996688/?type=3&theater
Fot. Pierwszy raz na naszej stronie zdjęcie dedykanta, a nie autorki.

VII
Selima Hill - pomidory

zauważyłam, że niektórzy lubią pomidory;
ja preferuję czyste fakty.
fakt, na przykład, mojej egzystencji;
poczwórne fakty euforii -
fakty, które nigdy nie przestaną istnieć,
które nigdy się nie zmieniają i dlatego są takie wygodne;
popisywać się? dlaczego miałabym to robić?
nie przytaczam, żeby zrobić wrażenie większe
niż rodzący, który rodzi,
by zaimponować mijającemu robakowi.
i nawet nie próbuj mi mówić, że w życiu
liczy się coś więcej niż pływanie stylem grzbietowym.

tł. Oliwia Betcher - redaktorka Babińca Literackiego, trenerka i nauczycielka języka angielskiego, w 2015 r. wydała tomik "Poza".
21014045_596228627433670_4062865891806138466_o
Selima Hill - poetka, znana z surrealizmu, ur. w 1945 roku w Wielkiej Brytanii, wielokrotnie nagradzana autorka 17 tomów poetyckich.

Komentarze