poniedziałek, 26 lutego 2018

Calderón, Olędzka-Frybesowa, Bachmann, Wójtowicz, Fischerova, Skolimowski, Gromaca

I
Damaris Calderón - Do Mariny Cwietajewej

Zimno
kostki cukru
na języku filiżanki herbaty,
bochenka chleba, który skacze
w krwawych plasterkach,
sprzedawcy zmywarek,
klękanie
i ręce które nadal
poruszają się z pewnym zdrowiem.
Czerwoni,
Biali,
Skinheadzi,
i Kozacy
mogą kopnąć moje drzwi
lub przynieść sznur
zabezpieczający bagażnik i powiesić mnie
nie pozwalając nawet drgnąć na centymetr.

Przełożyła Karolina Krasnodębska

*
Damaris Calderón - urodzona w 1967 r. w Havanie.

II
Aleksandra Olędzka-Frybesowa - Dawne podróże
1.
jaka antyczna była jeszcze wtedy Grecja
z gór nieznanych bo kolczasta roślinność i jadowite węże
pasterze spędzali stada na plażę przed postrzyżynami
trzeba było zadbać o czystość nie widziałam
tej procedury ale później zapach pieczonej jagnięciny
uświetniał uroczysty dzień
z wioski Poros zbudowanej przed stuleciami tak
żeby z morza nie widzieli jej korsarze
schodziły kobiety żeby zobaczyć namiot w oliwnym gaju
dziewczyny w ciemnej zieleni mężatki w brązach
stare w czerni fason zawsze ten sam
zapamiętany z muzeów
„Thalassa” mówiłam szerokim gestem wskazując zatokę
twarze się rozjaśniały
„Kalos k'agatos” uruchamiałam resztę słownikowych zasobów
przytakiwały głowami
potwierdziwszy tak podstawione cechy bytu
milczałyśmy długo wspólnie
było nam dobrze
skoro to co istotne zostało wypowiedziane
pozostawała drogocenna cisza
2.
drogami może były to raczej wysypiska kamieni
na których czasem nie należy przekraczać 20 km na godzinę
w samo serce Hiszpanii
czy szlachetna wyniosłość kastylijskich chłopek
albo pszenica młócona racicami wołów
i rytualnym gestem rzucana w słońce
skąd przesiana gorącym wiatrem spada w drewniane szufle
czy gaje karłowatych dębów a dołem
dziecinne całkiem nieprzewidywalne strumyki
tym trasom nieobecnym w grubych przewodnikach pięć
gwiazdek i długa pamięć
bo długa podróż w nasze nieprzewidywalne
wszystko

*
Aleksandra Olędzka-Frybesowa, ur. 25 listopada 1923 w Kawęczynie, zm. 23 października 2012 w Warszawie - polska poetka, eseistka oraz tłumaczka literatury francuskiej.


Ingeborg Bachmann – Rodzaj utraty

Dzielone: pory roku, książki, muzyka.
Klucze, filiżanki do herbaty, koszyk na chleb, prześcieradło i łóżko.
Posag słów, gestów - przyniesionych, wykorzystanych, zużytych.
Zachowany porządek domu. Powiedziane. Zrobione. Zawsze potem uścisk dłoni.
Zakochałam się w zimie, wiedeńskim septecie, w lecie.
W mapach wiosek, górskich polanach, plażach i w łóżku.
Utrzymany kult kalendarza, nieodwołalnych obietnic,
ukłony przed czymś, pobożność do niczego

(-do złożonej gazety, zimnego popiołu, zabazgranego kawałka papieru),
nieustraszenie w religii, nasze łóżko było kościołem.

Z widoku jeziora wyłonił się nieskończony obraz.
Z mojego balkonu przywitałam całe narody – moich sąsiadów.
Przy ogniu kominka, w bezpiecznym miejscu, moje włosy nabrały najgłębszego odcienia.
Dzwonek do drzwi był jak alarm dla mojej radości.

To nie ciebie straciłam,
ale świat.

Przełożyła Karolina Krasnodębska
*
Ingeborg Bachmann – pseud. Ruth Keller (ur. 25 czerwca 1926 w Klagenfurcie, zm. 17 października 1973 w Rzymie) – austriacka eseistka, poetka, pisarka, germanistka. Z wykształcenia oraz z zamiłowania filozof (uzyskała doktorat z filozofii w 1950) oraz psycholog.


IV
Małgorzata Wójtowicz – Akwarela

Telefon stygnie, przyjaciele zmieniają
kolory i przekonania. W końcu odchodzą.
Mama coraz częściej znika w ciele innej kobiety.
Babcia karmi się słowem bożym, od tego jej dni
są syte. Moje przypominają poplamione obrazy.

Nieprawdopodobne, że farba tak moczy papier.
Podłoga paruje jak zwierzę. Wódka pomaga uzyskać
efekt jasnych plam, czytam z nich, dopóki czas jest
po mojej stronie. Wzdłuż ściany rosną stare dęby,
szorstkie wgłębienia kory to litery. Układam z nich
modlitwę.

*
Małgorzata Wójtowicz – Autorka tomu poezji „Jeszcze”, wydanego przez Podkarpacki Instytut Książki i Marketingu. Debiutowała w „Miesięczniku Literackim". Jej wiersze prezentowano w Polskim Radiu Rzeszów. Publikowała na łamach „Super Nowości”, kwartalnika „W Kręgu Mieleckich Humanistów”, a także na stronie internetowej „Nowe Myśli”.


V
Viola Fischerová - ***

Bohumilowi Hrabalowi

To jesteś cały ty
rozpijałeś ludzi
opowieściami gadaniem i piwami
-ile się naśmiałam-

To jesteś cały ty
że byłeś głodny
z wszystkimi kotami
w lesie

To jesteś cały ty
że śmierci
czyhającej i zziębniętej

dałeś postać gołębi
pokruszyłeś ciasto
i rzuciłeś siebie

To jesteś cały ty

Przełożył Franciszek Nastulczyk

*
Viola Fischerová (1935 - 2010) - czeska poetka, tłumaczka i pisarka.
Na język czeski przetłumaczyła utwory Witkacego i Białoszewskiego oraz poetów niemieckich i włoskich.

Franciszek Nastulczyk (ur.1957), poeta i tłumacz poezji czeskiej i słowackiej, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego.


VI
Juanita Skolimowski - Podróż istnienia

Twoja podróż rozpoczyna się z pierwszym krzykiem
Skończy się ostatnim westchnieniem.
Między tymi dwoma dźwiękami
Czas Twojego życia.

Każda chwila to odkrywanie siebie
Szansa by przeżywać
Z rewerencją swoje życie
Jedność we Wszechświecie.

*
Juanita Skolimowski jest rzeźbiarką oraz poetką. Tworzy figury z terakoty, brązu, rzeźby w marmurze. Od wielu lat poezja stała się częścią jej życia i formą artystycznego wyrazu. Studiowała w St.Josephe College, Connecticut, USA, następnie na uniwersytecie w Madrycie, w Tuszponie. Magisterium uzyskała z San Francisco State Uniwersity w Kaliforni. Żona Henryka Skolimowskiego, polskiego filozofa i poety.

VII
Tatjana Gromača - te dni, kiedy żyliśmy ze sprzedaży gazet

To były szczęśliwe dni,
kiedy sprzedawałam je wszystkie w kilka godzin.
Następnie z torbą pełną pieniędzy
wracałam do wynajętego pokoju
z widokiem na balkony i dziedzińce dzielnicy biedy,
i wyrzucałam brudną zawartość na łóżko
przykryte kocem z wizerunkiem nagiej Wenus.
Siadałam z skrzyżowanymi nogami
i zadowolona jak złodziej,
który dobrze wykonał swoją robotę,
wypijałam karton zimnego mleka,
by ukoić gardło zmęczone spalinami,
skrupulatnie odliczając swoje trzydzieści procent.

Przełożyła Karolina Krasnodębska
*
Tatjana Gromača - (ur. 1971 w Sisku) Chorwacka dziennikarka i pisarka. Ukończyła studia z zakresu filozofii i literatury porównawczej na Uniwersytecie w Zagrzebiu.



niedziela, 18 lutego 2018

Ptak, Rukeyser, Poskrobko, Ono, Holt, Kulisiewicz, Dróżdż

I
Bożena Ptak - Jazz

Piano wariuje wiruje
pieni się pod palcami
piorun się zbliża oddala
piekli się w duszy ogień
saksofon w błysku szaleństwa
sakrum się godzi z profanum
sabat czarownic podniebny
samogon sake salicyl
puzon z dymem na wolność
puszczony jak balon w błękicie
puszyście spada w głąb brzucha
pulsuje w nagłym bezruchu
perkusja z wiwatu w wiwat
pęcznieje w błysku talerza
petarda tysiącem iskier
perliście w trąbkę uderza
kontrabas w smugach dymu
w kosmiczną podróż rusza
kosmaczy się smyczek w palcach
kondensuje się w uszach
piano puzon i trąbka
harmonijka kontrabas
saksofon i perkusja
cisza spokój i hałas
alkohol opary dymu
ściana sufit podłoga
zimno cieplej gorąco
ziemia woda powietrze
i znowu ogień

*

Źródło: Bożena Ptak, "Jazz" z tomu "Sam sama samotny samotna", 1996.

Bożena Ptak (ur. 6 grudnia 1952 w Gdańsku) – polska poetka i nauczycielka języka polskiego pochodząca z Gdańska. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim. Jest autorką sześciu tomów poetyckich: Zabawa woskiem (1979), Z krawędzi mojego księżyca (1980), Dyktatura lustra (1981), Scena zbiorowa i inne wiersze (1991), Niebezpieczny Azyl (2006), Sam sama samotny samotna (1996), za który otrzymała honorową nagrodę Gdańskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuki za Twórczość Artystyczną w 1996 r. W 2006 roku ukazał się kolejny tomik Niebezpieczny azyl, doceniony przez jury VII Kościerskich Targów Książki Kaszubskiej i Pomorskiej oraz wyróżniony pierwszą nagrodą.


II

Muriel Rukeyser - Próba porozumienia się dwojga ludzi

Przemów do mnie. Weź mnie za rękę. Czym jesteś teraz?
Opowiem ci wszystko. Niczego nie zataję.
Kiedy miałam trzy lata, małe dziecko czytało o króliku,
który zdechł, w bajce, a ja wpełzłam pod krzesło:
różowy królik: były akurat moje urodziny i świeczka
wypaliła mi bolesny punkt na palcu, powiedziano mi, że będę szczęśliwa.

O, staraj się mnie zrozumieć. Nie jestem szczęśliwa. Otworzę się przed tobą.
Myślę o białych żaglach na tle nieba jak muzyka,
tętniących jak dźwięk rogu, o szybujących ptakach, o obejmującym mnie ramieniu.
Był ktoś, kto mnie kochał i pragnął żyć, żeglując.

Przemów do mnie. Weź mnie za rękę. Czym jesteś teraz?
Kiedy miałam lat dziewięć, byłam sentymentalna,
płynna; moja owdowiała ciotka grała Chopina,
a ja opierałam głowę o rzeźbione meble i płakałam.
Chcę być teraz blisko. Chciałabym
powiązać minuty dni moich, jakoś, z twoimi.

Nie jestem szczęśliwa. Otworzę się przed tobą.
Lubię lampy w mrocznych kątach pokoju i spokojne wiersze.
Był w moim życiu lęk. Czasami zastanawiam się,
jaką tragedią było jego życie, naprawdę.

Weź mnie za rękę. Zamknij mnie w swojej dłoni. Czym jesteś teraz?
Kiedy miałam czternaście lat, śniłam o samobójstwie,
stałam na parapecie okna, o zmierzchu, skacząc ku śmierci;
gdyby światło nie przetopiło chmur i płaszczyzn w piękno,
gdyby światło nie przemieniło tego dnia – skoczyłabym.
Nie jestem szczęśliwa. Jestem samotna. Przemów do mnie.

Otworzę się przed tobą. Chyba mnie nigdy nie kochał.
On kochał jasne plaże, cienkie wargi piany
na grzywach drobnych fal, on kochał krzyk mew.
Mówił wesoło: kocham cię. Staraj się mnie zrozumieć.

Czym jesteś teraz? Gdybyśmy mogli się dotknąć,
gdyby nasze oddzielne jestestwa mogły połączyć się w całość
zwartą jak chińska łamigłówka... wczoraj
stałam na zatłoczonej ulicy, pełnej żywych ludzi,
i nikt się nie odezwał, a ranek jaśniał.
Wszyscy w milczeniu szli... Weź mnie za rękę. Przemów do mnie.

Przełożył Tadeusz Rybowski

*

Muriel Rukeyser (1913 -1980) - amerykańska poetka i działaczka polityczna, najbardziej znana z wierszy o równości, feminizmie, sprawiedliwości społecznej i judaizmie.

Tadeusz Rybowski - poeta i tłumacz poezji amerykańskiej i poezji angielskiej.


III
Weronika Poskrobko ‒ Równoległe monologi

Jest ten rodzaj adrenaliny, który znają
tylko dziewczyny bez właściciela.
Nocą mrugają do nich latarnie, a one z bezczelnie
czerwoną szminką na ustach wpadają w ciąg lokali.

Dotykają się po pustych kieszeniach, jakby jeszcze mogły
coś znaleźć. Skóra lepi się od cudzych spojrzeń.
Wiedzą, że to ich sezon. Noce dzielą się na duszne i deszczowe.

Naelektryzowane samotnością palce
ściskają szklanki. Jest czas równoległych monologów.
Beztreściowe zdania padają jak muchy, rutynowe
komplementy plączą się wokół ust.

Dziewczyny nie wiedzą jeszcze nic, umieją jedynie
powracać. Znają na pamięć stukot obcasów
w pustej uliczce.

*

Weronika Poskrobko ‒ studentka kierunku Ochrona Dóbr Kultury na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mieszka w Krakowie od urodzenia. Jeszcze przed debiutem książkowym.

IV
Yoko Ono - Śnieżny kawałek

Pomyśl, że pada śnieg.
Pomyśl, że śnieg pada wszędzie
przez cały czas.
Kiedy rozmawiasz z kimś, pomyśl,
że śnieg pada między tobą a
tą osobą.
Zakończ rozmowę, gdy uznasz,
że osoba pokryta jest śniegiem.

Przełożyła Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska

*

Yoko Ono Lennon (jap. 小野 洋子, Ono Yōko, ur. 18 lutego 1933 w Tokio) – amerykańska artystka, wokalistka i feministka pochodzenia japońskiego, żona Anthony'ego Coxa, a następnie Johna Lennona.


V

Lucy Holt - Wiersz miłosny

Mój niegdysiejszy ukochany zobaczył stare drzwi, po czym zobaczył w nich stół;
zmienił ich przeznaczenie, podobnie jak śmierć robi z nami;
dał silne nogi, aby nigdy się nie chybotać i nie huknąć
o podłogę wyszczerbioną miską sezonowych owoców.
Kilka lat później moja przyjaciółka ujrzała ten stół, a potem zobaczyła
w nim ławeczkę ogrodową; przyglądała się długo, spokojnie
planując wyczyny drewnianego origami; cięła,
przybijała, niczego nie szczędząc, ale bez żadnych zbędności.
Miłość jest podobną zmienną: otwarta obietnica wszystkich
rzeczy ma być jej dowodem – w suchym spojrzeniu każdego nowego ranka.
Tego ranka na naszej ogrodowej ławeczce robimy
miejsce ptasiej kupie spadającej z drzewa figowego,
dziękujemy za nasze narodziny w odpowiednim miejscu i czasie,
dajemy serce w małych ziarenkach, dopóki stąd nie zostaniemy zabrani.

Przełożyła Ida Kowalczyk - tłumaczka poezji współczesnej.

*

L.K. Holt - ur. w 1982 r. australijska artystka. Zajęła się poezją po stwierdzeniu, że nad słowami można mieć większą władzę niż piórkiem, ołówkiem, gliną czy farbą.


VI
Małgorzata Kulisiewicz - Zapusty

Stukają do drzwi rozbawieni,
zaglądają przez okno:
Turoń,
Gwiazda Betlejemska
i Śmierć
– pijani kolędnicy.

Tylko dlaczego mężczyzna nagle wytrzeźwiał,
gdy spojrzała mu w oczy?

Odesłał ją,
choć wśliznęła się czule przez komin.
– To jeszcze nie nasz czas
– szepnął namiętnie

Zdjęła maskę,
rozpuściła włosy,
ot, zwykła dziewczyna, jakich wiele
przechodzi codziennie ulicami miast.

*

Małgorzata Kulisiewicz - absolwentka filmoznawstwa i polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorka esejów i recenzji filmowych, publikacji w prasie katolickiej i historycznej, realizatorka reportaży telewizyjnych, scenarzystka. Swoje teksty drukowała w "Helikopterze", na portalu "Pisarze.pl", w "Gazecie Kulturalnej", „Lirydramie”, „Lamelli”, „Wyspie”, „Dzienniku Polskim” oraz antologiach i almanachach. Autorka tomiku poezji „Inni Bogowie”. Literacka strona internetowa na Facebooku: @Małgorzata Małgorzata Kulisiewicz - strona autorska.


VII
Anna Drożdż ‒ Coś się stało
Coś się stało
i nic się nie stało
Jezioro jest jak było ja wkrótce odlecę
A ty się w morzu przyczyn odnajdziesz tak lekko
Coś się stało
i stanie się więcej
utulę twoje chłody przebłyski marzenia
zapakuję na podróż migotanie rzęs
Coś się stało
szepnęło
cudu dokonało
na jeden blask sekundy chwili przemienienie
ręce się stają mrokiem a oczy zagadką
że ty jesteś ze mną gdy szaleje ziemia
i ciebie choć ułamek mam i zdążę natchnąć
jeszcze parę linijek co tak głośno drzemią
Coś się stało
i będzie
zostanie na zawsze
póki mnie w podróż chłodną nie zabierze zegar
ogłuszona dotykiem wyjątkiem i ciszą
ciebie schowam pod skórę i pozwolę zasnąć
Coś się stało
uknuło
poplątało oddech
planeta nagle się barwi tysiącem odcieni
śnieg topnieje na rzęsach krajobraz zanika
ty jesteś ja jestem odganiamy czas
/ nadesłał Janusz Solarz
*
Więcej o autorce pod linkiem:


niedziela, 11 lutego 2018

Anna Dróżdż / nadesłał Janusz Solarz

Anna Drożdż ‒ Coś się stało

Coś się stało
i nic się nie stało
Jezioro jest jak było ja wkrótce odlecę
A ty się w morzu przyczyn odnajdziesz tak lekko

Coś się stało
i stanie się więcej
utulę twoje chłody przebłyski marzenia
zapakuję na podróż migotanie rzęs

Coś się stało
szepnęło
cudu dokonało
na jeden blask sekundy chwili przemienienie
ręce się stają mrokiem a oczy zagadką
że ty jesteś ze mną gdy szaleje ziemia
i ciebie choć ułamek mam i zdążę natchnąć
jeszcze parę linijek co tak głośno drzemią

Coś się stało
i będzie
zostanie na zawsze
póki mnie w podróż chłodną nie zabierze zegar
ogłuszona dotykiem wyjątkiem i ciszą
ciebie schowam pod skórę i pozwolę zasnąć

Coś się stało
uknuło
poplątało oddech
planeta nagle się barwi tysiącem odcieni
śnieg topnieje na rzęsach krajobraz zanika
ty jesteś ja jestem odganiamy czas



Anna Drożdż (1962-1995) jest dziś zapewne zupełnie zapomniana. Umarła bardzo młodo, po długiej walce z upartą chorobą. Poznałem ją gdy była jeszcze licealistką pobierającą lekcje angielskiego u dziewczyny, w której się podkochiwałem. Romans wygasł drogą naturalną, ale Ania została moją przyjaciółką. Studiowała anglistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w burzliwych latach stanu wojennego na tym samym roku z Andrzejem Pawelcem, obecnym profesorem i wybitnym znawcą poezji Emily Dickinson. Rok wyżej lub niżej, już dobrze nie pamiętam, studiował znany pewnie wielu czytelniczkom Babińca Bogdan Frymorgen, wybitny fotograf i dziennikarz. Ania pozostawiła po sobie jeden zbiór wierszy, pisany już w czasie nieuleczalnej choroby, wydany przy pomocy Państwa Marii i Henryka Jagiełłów, zarządzających brukselskim biurem dawnej Solidarności. Przygarnęli ją jak córkę i gościli w swoim belgijskim domu. Po wielu, wielu przeprowadzkach, dwukrotnie przez ocean, nie mam już żadnych zdjęć tej wspaniałej dziewczyny. Przepadły gdzieś po drodze. Został mi tylko pożółkły tomik wierszy, jeden z dwustu numerowanych egzemplarzy, ale bez numeru ISBN. Może opublikowanie jej wiersza w Babińcu ożywi na chwilę pamięć o tej obiecującej, jak myślę, poetce.

Może, zamiast fotografii, warto podeprzeć się tutaj moim własnym wierszem poświęconym tej poetce. Poezja jest przecież jednym ze sposobów na uchwycenie rzeczywistości, jednym ze sposobów na ocalenie od zapomnienia.


Janusz Solarz ‒ Po dwudziestu latach

tamtej dziewczyny nie ma 
jak ocalić:
tych włosów, które pożyczyły 
kolor od kasztanów, 
tych gestów, którym opis 
nie potrafi sprostać, 
a ktoś kto jeszcze 
coś pamięta 
musi się oddalić 

kpiarz Samuel Clemens 
twierdził, że za młodu 
służyła mu pamięć 
przywołując po równo 
to co się zdarzyło 
i co się nie stało 

na starość pamiętał tylko 
rzeczy, których nie ma 
i nigdy nie było 
oprócz tego życia, 
które mu się śniło 

tamtej dziewczyny nie ma, 
a ja płynę za nią, 
ci którzy wiedzą o mnie 
o niej nic nie wiedzą, 
a ten wiersz jest kruchy 
jak grzbiet morskiej fali 

tamtej dziewczyny nie ma 
jak ocalić 

2005

Plath, Filipiak, Milczarek, Rydzewska, Radmilović, Ślączka, Moore

I
Sylvia Plath - Ostrzeżenia

Unikaj próchna kiedy chcesz odpukać,
a po wygranej partii karty odrzuć precz;
nie pozwól nigdy aby poszła w las nauka.

Wśród złotych jabłek piękna każda sztuka,
choć wiedźma w jedno wlała jadu ciecz.
Unikaj próchna kiedy chcesz odpukać.

Kraterów na księżycu próżno z ziemi szukać,
plamy na słońcu to niewidzialna rzecz;
nie pozwól nigdy aby poszła w las nauka.

Kobra ubrana w kaptur prawdą się nie zbruka,
Przebrana za rycerza, pręży się jak miecz;
unikaj próchna kiedy chcesz odpukać.

Twarzy anioła nie pomylisz z fizjonomią trupa,
ale pozory mylą, w tej twarzy jest śmierć;
nie pozwól nigdy aby poszła w las nauka.

Bólu odkrytej prawdy nie da się oszukać,
nawet szczęśliwe gwiazdy spadają na łeb:
unikaj próchna kiedy chcesz odpukać,
nie pozwól nigdy aby poszła w las nauka.

Przełożył Janusz Solarz

*
Sylvia Plath (ur. 27 października 1932 w Jamaica Plain k. Bostonu, zm. 11 lutego 1963 w Londynie) – amerykańska poetka, pisarka i eseistka, zaliczana do grona tzw. poetów wyklętych. Współcześnie znana m.in. dzięki na poły autobiograficznej powieści Szklany klosz. Jej poezja należy do nurtu poezji konfesyjnej. Sylvia Plath jest przy tym jedną z czołowych postaci kierunku w literaturze lat 50. i 60. XX wieku, określanego mianem Konfesjonalistów (ang. Confessionalist).


II

Izabela Filipiak - Madame Intuita

Całe życie jak nauka second language
kupa emigracyjnych wyrzeczeń a w końcu
nie udało się nigdy pozbyć akcentu
rozpoznawano go ku memu oburzeniu
czułam się wszak zasymilowana 
jak należy: zatem tyle wysiłku na nic?

Tak zniechęcona w tajemnicy 
przed sobą
zaczęłam lekcje konwersacji
ulotnej mowy w niej też
mówię z akcentem
silniejszym nawet gubię
nitki i związki to nieuniknione

Mógłby nazywać się macierzysty ale ja
nie mam matki a trochę bajek i mitów
- taniec rozkojarzonej kobiety na linie
któremu przyglądasz się - czy spadnie? 
czy się czego chwyci? odnotowana pamięć 
temperamentalnych ataków i ich kresu - 
nieszczególnie zachęca do biegłości

Nie odzyskany znany język jest jak woda
przelewa się w palcach znów za chwilę pustych
i zroszonych daje posmak kryształowej przyjemności 
podczas gdy jak poeta wczesnego renesansu
cenię rozwiniętą strukturę łaciny
jej chlubną i logiczną zwartość

W retorycznych konkursach daje mi przewagę
język warstw wykształconych Tylko brak rozwagi
odwraca się od tej najsłuszniejszej z zasad 
iż pochodzenie nad wyraz niepewne 
należy wymazać gorliwą nauką
chociaż nie zniknie nigdy

Z niepewności nie mówię wcale
jedynie słucham wychwytuję dźwięki

strumień w górach spadając w dół głazów
gubi się jak urwany puls jak rytm jak echo
jak chochlik - tu jestem a tu znikam
zanim się zdążę zaśmiać wchodzę po kolana
w warstwy bólu i szkody - co z nimi zrobić?

Innym razem natrafiam na fragmenty listów urwane opowieści
Wtedy wiążę nitki oczyszczam pędzelkiem ciągłości rysunku
Patrzę tylko jestem szczęśliwa nie mówię nic

nie chcąc nawet oddechem spłoszyć stojącej na skraju drogi
na pół kobiecej na pół zwierzęcej postaci 
Czy kiedy się odwrócę i spojrzę tam znowu 
Zastanę choćby cień jej małych kopyt?

*
Izabela Morska (Filipiak) ,ur. 24 sierpnia 1961 w Gdyni – polska pisarka, poetka, eseistka, krytyk kultury, członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.


III

Monika Milczarek ‒ święty związek małżeński

umyłaś wreszcie tę podłogę?
zaraz przyjdą goście
wyjmij kryształowe kieliszki
tylko nie potłucz
bo jeden kosztuje tyle ile ty sama

uczesz się bo umalowana już jesteś
fiolet to najmodniejszy kolor
na powiekach w tym sezonie

jak już wyjdą zabawimy się
przecież każda suka
musi mieć swojego pana

milczę
ustawiam noże równo
według wielkości
ostrzem do góry

*

Monika M. Milczarek ‒ nauczycielka języka angielskiego i poetka. Urodziła się i mieszka w Sieradzu. Pierwszy tomik pt. „Krzyk Źrenic” wydała w 2001 roku, drugi pt. „Tatuaż duszy” w 2013 i trzeci”Piórnik Przemian” w 2017 r. Wiersz pt. „dorastanie” otrzymał II nagrodę w turnieju jednego wiersza podczas Zlotu Poetów z województwa łódzkiego. Ponadto jej wiersze publikowane były w tygodnikach „Echo” i „Nad Wartą”oraz antologiach („Strofy nad łęgami” 1996) i almanachach (Tygiel Kulturalny 2002). Należy do sieradzkiej grupy poetyckiej „Desant”.


IV
Nina Rydzewska ‒ Miłość skończona

To ta, co go krwią swoją gorącą na wszystkie noce urzekła.
Co go parzyła i piekła uścisków swoich upałem.
Bez niej noce były białe i chłodne. Z nią ‒ czerwone jak piekło,
rozgrzane, jak ziemia słońcem, jej kremowym ciałem.

Leży w niebieskiej pościeli, jak żyjąca umarła.
Nie ciska się, nie wyje z rozkoszy i radości.
Kremowe, ciepłe plecy na skrzyżowaniu rąk wsparła.
Mężczyźnie serce zalały gorące przypływy miłości.

Mężczyzna ma profil niebieski, kanciasty i martwy,
jak kant rzeźbionego łóżka, w który wparł się czołem.
Za oknem jest noc zamazana, blada i wytarta
i sterczy drzewo kanciaste, malowane smołą.

Mężczyzna myśli powoli, w takt wolnego walca,
zaczepia oczami noc w oknie i kota na dachu.
I liczy ostrożnie, cierpliwie, ciężkie minuty na palcach ‒
Tak bardzo wolno wędruje słońce ze wschodu na zachód...

Kuśtykają minuty rozwlekłe za czyimś pogrzebem.
Coś ‒ zabite ‒ umarło. I coś się na zawsze skończyło.
Pocałunki nie brzęczą, jak muchy, pod wypukłym niebem,
bo wargi ostygłe i suche całować nie mają już siły.

Z drzew dawno opadła wiosna. I serce już nie jest nabrzmiałe.
Nuda sterczy za oknem i powiewa, jęcząc...
Księżyc gwiazd rogiem nie bodzie, wyblakły i ospały.
Kałużą noc się rozlała. Serce ściśnięte obręczą.

Jest cicho. Mężczyzna już wszystkie pocałunki z ust kobiety zcałował.
I jest tak, jak po skończonym dramacie w teatrze.
I nie ma już o czym mówić. Spaliły się wszystkie słowa.
I nie ma już na co patrzeć. Tak długo w oczy jej patrzał...

*

Nina Rydzewska, ur. 16 lutego 1902 roku w Warszawie, zm. 3 lutego 1958 roku w Szczecinie – polska poetka i powieściopisarka. Powieść: Akwamarynę wydała w 1937 roku, Ludzi z węgla w 1953 roku, Godzinę W oraz Rybacy bez sieci w 1958 roku. Rękopis powieści Mol na Krzyskim Wzgórzu został przyjęty do druku dwa dni po jej śmierci. Była członkiem Związku Literatów Polskich. Rok przed śmiercią otrzymała Nagrodę Literacką Szczecina.

Źródła: Część wierszy poetka opublikowała w tomie Miasto w 1929 roku.


V
Marijana Radmilović - bezwładne, bezcielesne
Niektórych twarzy pozbywamy się delikatnie, kolor za kolorem
usuwamy ból w oku, zmęczonym zmęczeniem.
Nie widzimy tych powoli gasnących oczu.
nie będziemy pamiętać, że jedli,
co mówili do siebie.
Wszystkie historie zakończyły się bez nich.
Ci, którzy pozostali, gromadzą się głęboko,
wyciszyły się głosy, odprowadzamy je
w gorzkim porzuceniu.
Będziemy mieć całą przestrzeń pozostawioną
w słowach bezwładne, bezcielesne słowa
obfite w pierwsze znaczenia. W nich wszystkie
nasze opuszczone krajobrazy rosną ciemne i dojrzewają,
wszystkie te piękne właściwości układają się w kierunku cieni i odległości.
Teraz, teraz możemy tylko podnieść się i odejść.
I tylko brakuje siły, by zapomnieć, jeszcze raz.
Przełożyła Ida Kowalczyk
*
Marijana Radmilović - ur. 1971 poetka pochodząca z Chorwacji.

VI
Katarzyna Ślączka ‒ Łyżeczkowanie

Wczoraj kazałam ciału rozebrać się do naga.
Dotykam go teraz po kawałku – miękko, pusto;
poniżej żeber wielka głucha jama;
wilgotny świeży grób, na który nie umiem patrzeć,
nad którym nie umiem płakać.

Nagle tyle rzeczy wymaga zapomnienia.
Pluszowe kocyki, kołysanki,
imię, jak spóźniony list, którego nie zdążyłam nadać.

A przecież trzeba jeszcze nakarmić szczenięta,
odebrać ze szkoły cudze dzieci.
To chyba trochę potrwa,
ale obiecuję, wkrótce, może już na wiosnę,
jak tylko rozkwitną blizny,
wybrzuszę się od początku, wypatroszę pamięć do czysta.

*

Katarzyna Ślączka ‒ ur. pod koniec 1990 roku w Szprotawie. Redaktor działu prozy „Portalu Pisarskiego”. Studiowała edytorstwo na wydziale filologii polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego. Do tej pory publikowała m.in. w 2miesięczniku, Sofie, Inter- i Szafie. Maluje, rysuje i fotografuje, a gdy to nie wystarcza, pisze poezję.


VII
Kim Moore - Jak kamień znalazł swój głos

czekaliśmy przez tak wiele żywotów
aż kamień przemówi, zastanawiając się

czy byłaby to przekonująca wypowiedź,
cokolwiek wartego zapisu.

po tym jak wojna wojen
zatrzymała się - kamień

wydawał drobne dźwięki raczej podobne
do chrząkania

bądźmy obojętni wobec obojętności
- powiedział kamień

a potem świat przemówił.

Przełożyła Oliwia Betcher

*
Kim Moore - Kim Moore urodziła się w 1981 roku, mieszka i pracuje w Cumbrii. "If we could speak like wolf", arkusz poetycki autorstwa Kim, otrzymał wiele wyróżnień i nagród: nagrodę Geoffrey Dearmer w 2012 r. oraz W 2014 r. New Writing North Award, nagrodę Eric Gregory w 2011 r. Debiutancki tomik poetki, "The Art of Falling", został opublikowany w 2015 roku.




niedziela, 4 lutego 2018

Nowak, Ponsot, Śliwińska, Bogusławska, Barbauld, Szymańska, Ceder

I
Katarzyna T. Nowak - Jest noc

i myślę o tym
czego nigdy nie zobaczę,
i o tym, co zobaczę,
nie pragnąc tego wcale,
i o tym, czego nigdy nie przeżyję,
i o tym, co przeżyć się boję,
a co będzie mi dane.

Myślę o ludziach,
którzy nigdy nie
zatrzymają na mnie wzroku,
i o tych, którzy zrobią to
na zbyt długo.

Myślę o obecności
mającej wypełnić nieobecność,
bez smutku, jednakże
o pragnieniu
zaspokajanym jedynie
częściowo,
a więc nigdy,
i o tym, że to dobrze,
bo zaspokojone pozbawiłoby mnie istnienia.

Myślę też o tym, co zdarza się pomiędzy,
zawisa na chwile w powietrzu i rozpływa się,
jak Uśmiech Kota z Cheshire.

Miejsca, w których nigdy nie będę.
Zapachy, których nie poczuję.
Białe mokre kamyki, których nie dotknę.

I to, co czeka na mnie,
na ten moment jedyny,
właściwy,
to dobre i to złe,
na które nie mam żadnego wpływu.

*
Katarzyna Nowak - ur.1964 w Krakowie. Mieszka w Krakowie.
W latach 1990-1995, związana z „Gazetą Krakowską”,między
1995 - 2000 z „Przekrojem”. w 2000 - 2005 z „Twoim Stylem”.
Od 2005 współpracuje z takimi czasopismami jak Wprost, wspomniany Twój Styl. Zajmuje się pisaniem książek.
Wydane pozycje:
2005 - „Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej” Wydawnictwo Literackie,
2007 - „Kobieta w wynajętych pokojach” WL,
2010 - „Kasika Mowka” WL,
2012 - „Owca w krzaku dzikiej róży” Szara Godzina,
2012 - ebook „Małżeństwo niemile widziane”.



II
Marie Ponsot - Analiza

Analiza ma słabość do jeziora w górach,
bez dopływów co proszą o wytłumaczenie.
Nie cierpi zbędnych plusków, nie wie jak dać nura
bez zdejmowania ubrań. Wierzy w dochodzenie
krok po kroku: najpierw patrzy, czeka aż jej mignie
sens całości, by później wracać tam spojrzeniem
dopóki toń zmarszczona jak lód nie zastygnie,
a piana brzeg obrębi przed znieruchomieniem.

A wtedy analiza tnie lód na kawałki,
dziesiątki lub tysiące, błysk jeziornej wody
odbity po części w każdym, a wszystkie kryształki
są wierne wizji mistrza gdy pękają lody.

W błogości mgły wymownej wzór za wzorem znika
i dzieło zwieńczy w nurcie nur analityka.

*

Marie Ponsot urodziła się w 1921 roku w Nowym Jorku, gdzie spędziła większość swojego życia i gdzie wciąż mieszka. Po śmierci Richarda Wilbura w październiku ubiegłego roku, jest największą żyjącą mistrzynią tradycyjnych form literackich w języku angielskim. Debiutowała w 1957 roku (o, roku ów! — bo był to rok brzemienny w ważne publikacje także i u nas). Z jej debiutem wiąże się ciekawa historia. Otóż nieco przed wydaniem tej książki, w czasie transatlantyckiego rejsu z Nowego Jorku do Francji, Ponsot poznała na statku Lawrence’a Ferlinghetti’ego, sztandarowego przedstawiciela poezji “beat generation.” To on w końcu wydał jej pierwszy tom wierszy. Na następny trzeba będzie poczekać aż do 1981 roku (o roku ów! — są pewnie jeszcze tacy wśród czytelników Babińca, którzy pamiętają brzemienność tego roku!). W ponad dwudziestoletniej przerwie w obecności na rynky poetyckim, Ponsot wychowała siedmioro (!) dzieci, od 1970 roku sama, po rozwodzie z mężem. Cztery wybory wiersze, które wydała od tego czasu, razem z jej Collected Poems, które wyszły w ubiegłym roku, ugruntowały jej pozycję formalnej wirtuozerki, poetki metafizycznej, nowatorki. Ponsot “zmodernizowała” pisanie sonetu (przykładem jest dzisiejszy wiersz poetki w Babińcu), villanelli, sestyny. Wymyśliła też niezwykle misterną nową formę liryku, którą nazwała tritiną, a która jest skróconą wersją sestyny.

Przez lata zajmowała się również tłumaczeniem z języka francuskiego, między innymi bajek La Fontaine’a. Była też opiekunką, nauczycielką i inspiracją dla kilku pokoleń piszących wiersze kobiet. W Polsce zupełnie nieznana, co zmusza mnie do zadania pytania dlaczego mecenat translatorski spod egidy Literatury na świecie nie zarzuca swoich sieci poza przetrzebionym już akwenem, w którym oprócz szczupaków takich jak John Ashbery, Frank O’Hara, itd., mało co już pływa.

Przełożył i przygotował Janusz Solarz.



III
Joanna Śliwińska ‒ źli panowie

dawno ich nie było, od ślubu śnią mi się życzliwe
położne, pulchne bobasy, laktatory i zdrowe jaglanki,
to pewien rodzaj spokoju, już we mnie nie namieszają,
teraz tylko choroby wieku dziecięcego, upadki
z huśtawki i te pierwsze dni w przedszkolu, płacz dziecka
tak prawdziwy i głęboki, do jakiego nawet oni nie dali mi poznać.

ostatnio budzę się jednak często, to nie pory karmienia,
to ciężkie kroki z oddali. nie martw się po nas nie przyjdą mówisz
robią porządek z gadami, jestem dobry, jesteś dobra,
twoi rodzice dobrzy, dziadkowie chyba też (przypomnij jak
z nimi było?), mój ojciec upiekł miliard chlebów, ma bordowe
dłonie i przetrącony kręgosłup, a oni? spójrz na nich,
sprawiedliwość idzie.

śnią mi się fajne babki, już dorosłe, nie pasują tu trochę,
mają siłę stawiać opór, marzyć o tym co nieopisane
w dozwolonych książkach. panowie robią porządki,
Hania ściska dłoń ukochanej, Zosia przytula niemowlę
o skórze koloru palonego karmelu, dziadek też jest ich winą.

*

Joanna Śliwińska (1984) – laureatka kilkunastu ogólnopolskich konkursów literackich, wiersze publikowala m.in w „Arteriach”, „Tyglu Kultury”, „Cegle”. W 2011 roku ukazała się jej książka poetycka „Pędraki” wydana jako główna nagroda w III konkursie im. J. Różewicza. Mieszka i matkuje w Łodzi.



IV
Teresa Bogusławska

* * * (Dlaczego nie mam takiej mocy)

Dlaczego nie mam takiej mocy,
Żeby z człowieka stać się wiosną,
Pomagać kwiatom, kiedy rosną,
Woni i ciepła dodać nocy?…

Dlaczego nie mam takiej mocy,
Aby wydźwignąć świat z niedoli,
Żeby odeszło to, co boli,
Tak, jak odchodzą cienie nocy?…

Dlaczego nie mam takiej siły?
By zostać królem huraganów,
Zawładnąć mocą oceanów,
Aby przede mną pokłon biły.?.

Dlaczego nie mam takiej siły,
By skarby wiedzy skraść olbrzymie,
By wsławić kraju mego imię,
Aby mu światy pokłon biły?.

Słowa tego wiersza możemy usłyszeć w wykonaniu Mateusza Krautwursta z płyty „Nowe pokolenie 14/44”

https://www.youtube.com/watch?v=Ywha5wj7iCE

*

Teresa Bogusławska (ur. 13 lipca 1929 w Warszawie, zm. 1 lutego 1945) – polska poetka.
Podczas okupacji hitlerowskiej uczyła się na tajnych kompletach w warszawskim Gimnazjum im. Cecylii Plater-Zybek. W 1941 wstąpiła do konspiracji – należała do 6. Warszawskiej Żeńskiej Drużyny Harcerskiej Szarych Szeregów. Została aresztowana 23 lutego 1944 przez gestapo, osadzona w więzieniu na Pawiaku i tam torturowana na przesłuchaniach. Zwolniona 14 marca, chora na gruźlicę. Do lipca leczyła się w otwockim sanatorium. Wkrótce chciała wrócić do Warszawy.
Podczas powstania warszawskiego szyła mundury i opaski powstańcze. Tworzyła także ryngrafy z wizerunkiem Matki Boskiej. Po kapitulacji powstania przebywała w szpitalu, później znalazła się w Zakopanem. Zmarła na gruźlicze zapalenie opon mózgowych. Miała 16 lat.
W 1946 ukazał się tomik jej poezji pt. Mogiłom i cieniom.


V
Anna Laetitia Barbauld - Życie

(fragment)

Życie, czym jesteś, życie, tego nie wiem przecież,

Ale wiem, że się ze mną na wieki rozstaniesz,
A to gdzie, jak i kiedy, byliśmy w tym świecie,
Tajemnicą wieczystą dla mnie pozostanie,
Wiem jednak, że gdy kiedyś zostawisz mnie samą,
To, gdziekolwiek położą to ciało, tę głowę,
Żadna gruda nie będzie ponad pochowaną
Bardziej marna niż szczątki te bezwartościowe.
Dokąd uciekasz, dokąd? Gdzie lecisz po niebie?
Gdzie zakrzywiasz swojego lotu trajektorię?
Zanim się rozstaniemy to jeszcze mi powiedz,
Gdzie będę mogła znaleźć znowu pełną siebie.

*

Przełożył W.J. Darasz

Anna Laetitia Barbauld, ur.1743 zm.1825 - poetka i eseistka angielska epoki oświecenia, jedna z pierwszych kobiet roszczących sobie prawo do zajmowania się w swojej twórczości poważnymi, "męskimi" sprawami, w tym polityką. Niesłusznie niemal całkowicie zapomniana, została doceniona przez środowiska feministyczne, które dostrzegły w niej emancypantkę.

Wiktor Jarosław Darasz, urodził się w 1975 roku, polski tłumacz literatury pięknej, zwłaszcza poezji. Z wykształcenia jest bohemistą. Ukończył studia w zakresie filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studiował też na Uniwersytecie Karola w Pradze. Tytuł magistra uzyskał w 1999 na podstawie pracy o twórczości czeskiego poety Jiříego Ortena. Opublikował kilkanaście prac teoretycznoliterackich z dziedziny wersologii i eufonologii. Przekładem literacki zajmuje się od dwudziestu lat. Tłumaczy głównie z czeskiego i angielskiego. Przełożył około pięciuset wierszy i epigramatów.




VI
Beata Szymańska – Znów jestem trochę sama

Znów jestem trochę sama na dobry początek
wśród sawanny i puszczy podmiejskiego lasku.
Brak tu wszelkiej rozmowy
i nic tu nie jeździ:
pełny rozwój duchowy.
Pochwalam tę samotność. Choćby za pokutę.
Ani się tu zakochać, ani naurągać.
Kos siedzi na gałęzi i chytrze spogląda,
czeka, żeby podać mu nutę do naśladowania.
Słońce kapie przez liście i łagodnie znika:
wypracowana czułość ku całej ludzkości.
Cichutko się roztapiam w mętnej samotności
w sam raz na moją miarę.
Nic tutaj nie jeździ.

*


Beata Szymańska urodziła się 28 stycznia 1938 roku w Puławach, jest poetką, prozaikiem, tłumaczką, była pracownikiem naukowym UJ z tytułem doktora habilitowanego filozofii. Ukończyła filologię polską i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Debiutowała wspólnie z Wincentym Faberem, Mieczysławem Czumą i Leszkiem A. Moczulskim tomem „Próba porównania” (WL, 1962). Jest autorką kilku tomów poetyckich, w 2014 roku otrzymała nominację do Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego – Orfeusz za tom „Złota godzina”.


Źródło: Beata Szymańska, Wiersze, WL, Kraków, 1983 oraz wikipedia


VII
Teresa Cader - Cesarzowa Shōtoku wynajduje druk w roku 770

Epidemia ospy, bunt. Czyż jej królestwo nie dość już zostało spustoszone?
Czyż bogowie zniszczenia nie zostali zaspokojeni?

Cesarzowa nie podda się, nie przyzna się do trudności.

Rada kapłanów, by nakazać modły w świątyniach wszystkich wiosek
wystarczyła, by pobudzić jej umysł:

Każe skonstruować milion miniaturowych pagód,
zleci architektom słowa pisanego,

żeby dla każdej z nich wydrukowali dhāranī,
które przepędzą demony zarazy i wojny.

Wzmocnione, powtarzane, modlitwy dotrą
do uszu Buddy jednym chórem,

tak, aby samotność modlącego się kapłana,
bezbronność pojedynczej modlitwy unoszącej się na czarnym tuszu,

nieprzewidywalność losów skrawka papieru wobec żywiołów
deszczu, wiatru i kapryśnego płomienia świecy

mogły ułożyć się w mistyczne chóry,
wznoszące się w powietrze z jednoczesną intencją.

Będzie się modliła za swój wynalazek, przekaże swym kapłanom wizję
wielości, żeby obdarzyli kamień, klocek, arkusz metalu

mocą szybkiego odbijania całych modlitw
aż zabrzmią jak śpiew gwiazd, jak szelest bambusowych liści.

Czyż milion dhāranī nie jest milion razy potężniejszy?

A jej własna modlitwa, jej pragnienie nieśmiertelności,
czy nie wzniesie się w górę milionem szepczących języków?

Przełożyła Joanna Banach

*
Teresa Cader - jest autorką kilku tomików poetyckich i laureatką szeregu amerykańskich nagród literackich. Jej tomik Guests otrzymał Norma Faber First Book Award od Stowarzyszenia Poetów Amerykańskich oraz The Journal Award w dziedzinie poezji. Wiersze Teresy Cader były publikowane w prestiżowych pismach amerykańskich, takich jak Harvard Magazine, Poetry, Agni, Ploughshares, czy The Atlantic Monthly.



Joanna Banach - ukończyła filologię angielską na Uniwersytecie Wrocławskim, a potem na Uniwersytecie w stanie Wirginia (VPI&SU). Obecnie prowadzi zajęcia z pisania esejów na lokalnych uczelniach w San Jose, w stanie Kalifornia. Publikowała wiersze i przekłady w kwartalniku literackim Fraza, a w przeszłości również w kwartalniku Kresy. Jej przekłady wierszy brytyjskiej poetki Ruth Padel ukazały się w książce Sztuka Kintsugi, opublikowanej przez PIW.



fot. Teresa Cader na zdjęciu z Mani Iyer (głuchym i niewidomym poetą, urodzonym i wychowanym w Bombaju)




Redakcja Babińca Literackiego zaprasza!

 Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie w blogowaniu, przedstawiamy Państwu obecny skład redakcji Babińca Literackiego...