I
Justyna Bargielska ‒ Tornerai
Noce są teraz dłuższe nieskończenie,
sekundy odmierza puls żółtych świateł
na kolejnych skrzyżowaniach pustego miasta,
które przejeżdżam, uciekając inkubom.
Wrócisz wrócę kiedy jutro obiecujesz przysięgam
– Poppea do Nerona, w operze, po włosku,
wrócił w następnej scenie po zmianie kostiumu.
Czy do mnie też wróci odmieniony?
Póki co szukam w sobie tego grzechu,
ale mężczyźni cuchną. Są zbyt miękcy lub zbyt twardzi,
jego ostatni dotyk zamienił mnie w kamień,
ostatni pocałunek zasznurował mi usta.
Najgorsze jest, że budzę się zlana potem
i przejęta pożądaniem wspólnego grobu
lub choćby dziecka, które nas rozdzieli
łagodniej nieco niż jego milczenie
*
Justyna Bargielska (ur. 1977) ‒ polska poetka i pisarka. Autorka siedmiu książek poetyckich. Publikowała w wielu pismach literackich, m.in. w „Odrze”, „Ha!arcie”. Jej wiersze były tłumaczone na język angielski, język słoweński i język bułgarski. Laureatka III edycji konkursu poetyckiego im. Rainera Marii Rilkego (2001) i nagrody specjalnej VIII edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina (2002). W 2010 roku za tomik Dwa fiaty otrzymała Nagrodę Literacką Gdynia. Za swój prozatorski debiut Obsoletki(2010) otrzymała nominację do Paszportów Polityki oraz Nagrodę Literacką Gdynia. Książka ta znalazła się w finale Nagrody Literackiej Nike 2011. Poetka projektu Sfotografuj wiersz – Zwierszuj fotografię. W 2013 za Bach for my baby została nominowana do Nagrody im. Wisławy Szymborskiej oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej "Silesius". W 2014 nominowana do Nagrody Literackiej Nike za Małe lisy. [Wikipedia]
fot. Wydawnictwo Wolno
II
Olvido García Valdés
gdyby mi było wolno pojechać z tobą w nocy,
w szarej godzinie metra, wcześniejszej
niż świt, gdybym mogła przyjąć,
kontemplować twoją twarz same kości, wyraz
dzikiego zwierzęcia, co myśli i żyje samo, gdyby
nie wzburzyły się gniewne słowa,
gdybym nie poczuła wiatru, co chłoszcze
drzewa w górze; co zrobiłam, czego nie
pamiętam, co zrobili, gdzie
toczy się życie i jest wolne, a nie
łagodne, gdzie ze swoją raną
to, co samotne w zwierzęciu
(I wszyscy byliśmy żywi)
Przełożyła Marta Eloy Cichocka
*
Olvido García Valdés (1950) – hiszpańska poetka i eseistka, tłumaczka m.in. Pasoliniego, Achmatowej i Cwietajewej, współzałożycielka takich pisma literackich, jak „Los Infolios”, „El signo del gorrión” czy „Hablar/Falar de Poesia”. Z wykształcenia filolożka i filozofka, długoletnia wykładowczyni języka hiszpańskiego i literatury, kierowała również Instytutem Cervantesa w Tuluzie, a teraz stoi na czele Dyrekcji Generalnej ds. Książek w Ministerstwie Kultury Królestwa Hiszpanii. Opublikowała siedem tomów poezji oraz dwie antologie: „La poesía, ese cuerpo extraño” (2005) i „Esa polilla que delante de mí revolotea. Poesía reunida” (1982-2008). Jest laureatką m.in. Premio Ícaro de Literatura (1991), premio Leonor de Poesía (1995) i prestiżowego Premio Nacional de Poesía (2007). Tłumaczona na angielski, francuski, niemiecki, polski, portugalski, rumuński, szwedzki, włoski, arabski i chiński. Była gościem Festiwalu Miłosza w Krakowie. Wydawnictwo Lokator opublikowało wiersze wybrane Olvido Garcíi Valdés pt. „Obraz, który trwa tyle, co życie” (2018) w przekładzie Marty Eloy Cichockiej. Jest nieprzyjaciółką poezji lekkostrawnej, traktującej czytelnika jako konsumenta.
III
Katarina Lavmel - Gdyby...
księżyc był wielkości
jednego piksela
miałby gabaryty nierozumnego mężczyzny
(kropla krwi na jego ciele)
dyndałby w górę jak ciało Neil’a Armstronga
a złota poświata tego księżyca
grzałaby mnie tak
jakbyś był przy mnie fizykalnie
uwierzyć w miraż? Iguany są blisko
z okularami lub bez
czujesz? – to różaniec
z Fatimy woń sandałowca
będzie otulać w nocy
nie tylko nasze palce
*
Katarina Lavmel ( Katarzyna Nazaruk ) - ur. 14.02.1974 r. w Słupsku, absolwentka filologii polskiej oraz bibliotekoznawstwa i informacji naukowej na AP w Słupsku, kierunku studiów podyplomowych Wizaż, technologie i stylizacje fryzjerskie na WSZiU w Poznaniu. Nauczyciel dyplomowany w Gdyni. Poetka, inicjatorka i organizatorka imprez kulturalnych(poetyckich) w Słupsku i Kobylnicy k. Słupska. Publikacje wierszy w wielu opiniotwórczych czasopismach: „Akant”, „Poezja Dzisiaj”, „Angora”, „Powiat Słupski”, „Kontury”, „Mroczna Środkowowschodnia Europa”, „Gazeta Kaszubska” , „Dziennik Bytowa”, „ Głos Pomorza”, „ Lyry Dram” oraz w wydawnictwach internetowych Autorka dwóch tomików poetyckich: „Żona Beduina(2011 r. – projekt w ramach stypendium kulturalnego Prezydenta Miasta Słupska), „Szept i przestrzeń”(2014r.), a także wierszy w kilku znaczących antologiach. Od X 2017r. członek Gdańskiego Klubu Poetów.
IV
Sharon Olds – Siostry seksualnego skarbu
Ledwo, siostra i ja, wyszłyśmy
z matczynego domu, wszystkim,
co chciałyśmy robić, było pieprzyć się, unicestwić
jej maleńkie jak u wróbla ciało, nogi
wąskie jak u konika polnego. Ciała mężczyzn
były niby ciało naszego ojca! Ogromne
pęciny, boki, uda. Męska
architektura bioder, kolan, łydek –
mogłyśmy go mieć: strome i zakazane
pośladki, wgłębienia pod kolanami, fiut
w naszych ustach, oh! fiut w naszych ustach.
Niby badaczki
odkrywające zaginione miasto, szalałyśmy
ze szczęścia, rozbierając mężczyzn
powoli i ostrożnie, jak gdyby
wydobywając zakopane artefakty,
dowodzące naszej teorii o utraconej cywilizacji:
tej, o której, jeżeli Matka mówiła, że nie istnieje,
to ona tam właśnie była.
Przełożył Jakub Winiarski
/z tomu „Satan says” (1980)/
*
Sharon Olds – urodzona 19 listopada 1942 roku w San Francisko amerykańska poetka, laureatka Pulizera i brytyjskiej Nagrody Literackiej Eliota. Obecnie mieszka w Nowym Jorku, gdzie uczy na uniwersytecie kreatywnego pisania.
Od tłumacza: „Ta poezja jest zmysłowa, brutalnie szczera, wspaniale autobiograficzna, a jednak odbijająca, zdaje się, więcej niż jedno poszczególne istnienie. Dotykająca każdego, kto się z nią zetknie.”
Jakub Winiarski – pisarz http://www.literaturajestsexy.pl
V
Ewelina Kuśka - Danuta goni tęczę
niebo opuszcza się na podwórko szarfą kolorowych neonów
żeby zareklamować deszcz. Danuta sama sobie podaje chusteczkę
gdy wzrusza ją pieśń wróbli tańczących nad brudną miską
napełnioną deszczówką.
Danuta goni tęczę. wierzy że po drugiej stronie spotka ptaka
o ludzkiej twarzy. trzepot jego białych skrzydeł rozproszy
wszystkie zmarszczki z jej czoła. we wnętrzu tęczy zobaczy
siebie taką o jakiej marzyła.
będzie pijana kolorami jak tańcząca pszczoła której skrzydełka
zzieleniały od nadmiaru adrenaliny. gdy anioły czyszczą piórka
w kałużach licząc krople rosy
na porannych łąkach. zbierają nektar z kwiatów do plastikowych
pudełek po kremach do demakijażu. Danuta goni tęczę.
wracając do domu będzie stąpać po wierzchołkach drzew
ostrożnie by nie poranić liści.
*
Ewelina Kuśka urodziła się w 1966 roku w Wodzisławiu Śląskim. Jej wiersze cechują się dużą wrażliwością językową i dojrzałością, pisze również w gwarze śląskiej, jest laureatką wielu konkursów literackich i gawędziarskich. W 2018 roku wygrała X Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Janusza Różewicza w Radomsku, w którym główną nagrodą jest tomik poetycki, a prezentowany tu wiersz pochodzi z pokonkursowego tomiku pt. Danuta goni tęczę.
Prywatnie żona, mama czworga dorosłych dzieci, mieszka w Jastrzębiu Zdroju, gdzie pracuje i od lat prowadzi zespół folklorystyczny.
VI
Iryna Ciłyk
.japonki i kamasze
Ludzie w japonkach vs ludzie w kamaszach.
Chociaż nie, nie ma żadnego versusu.
Nie ma sprzeczności.
Ludzie w japonkach czekają
na ludzi w kamaszach,
odmierzają każdy krok, każdy dzień –
trzysta sześćdziesiąt pięć, trzysta sześćdziesiąt cztery...
Albo nie czekają.
Pakują walizki do Grecji.
Wakacje, lato.
Nikt nie jest ostatecznie winien.
Albo nie czekają i pakują walizki do Grecji,
ale przelewają, przelewają
wszystkim achillesom na nowe letnie kamasze
z nubuku i cordury.
Żeby się oddychało.
Żeby ochroniło.
Wariantów jest niezliczona ilość.
Wszystkie słuszne albo nie.
Wieczorami ludzie w kamaszach
zrzucają ciężar
i rakiem chowają się do swoich pancerzy –
swoich śpiworów.
Przeglądają przez jakiś czas posty
równoległych żyć w smartfonach,
dziwią się trochę.
Grecja. Super. Kiedyś i ja...
A potem przychodzą krótkie nieznośne sny
o bachantkach albo syrenach
o miodowych głosach.
Śpij, mój miły.
Wiesz, nad ranem
zawsze śnią się
bliscy ludzie w japonkach
i ci drudzy
w maleńkich ortopedycznych sandałkach.
Przełożyła Aneta Kamińska
*
Iryna Ciłyk (1982) – poetka, prozaiczka i reżyserka. Urodziła się i mieszka w Kijowie. Absolwentka Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Teatru, Kina i Telewizji. Pracuje jako reżyserka oraz asystentka reżysera. Zrealizowała dwa krótkometrażowe filmy: Wdoswita (Blue Hour; 2008) i Pomyn (2012). Autorka książki poetyckiej Ci (2007) oraz dwóch prozatorskich: Pislawczora (2008) i Rodymky (2012).
VII
Marta Świderska-Pelinko – Nielot
zburzyła ściany
i na gałęzi wysokiego drzewa
ptakom podobna
uwiła gniazdo
gdy w leśnej głuszy
umilkły strzały
a trzask spadającego konara
powalił ją na kolana
okratowałeś ją
by nie mogła wydobyć
nawet fałszywego dźwięku
z podciętym skrzydłem
wzbiła się jak nielot
i znowu trafiła do klatki
milczy
ale nikt nie pojmuje dlaczego
*
Marta Świderska-Pelinko (ur. 1953 w Katowicach) – polska pisarka, poetka, tłumaczka, animatorka i działaczka kultury.
niedziela, 30 czerwca 2019
niedziela, 23 czerwca 2019
Lenkowska, Koronkiewicz, Shire, Kacperowska, Lazarová, Sikora, Kenyon
I
Krystyna Lenkowska ‒ Nóż z czerwoną rączką
Mój tato jest małym rycerzem i bawi się
nożem z czerwoną rączką
wywija nim jak szablą przekłada z ręki do ręki
- nóż – mówię żeby coś mówić a on patrzy na mnie jak na wariatkę
nożem z czerwoną rączką
wywija nim jak szablą przekłada z ręki do ręki
- nóż – mówię żeby coś mówić a on patrzy na mnie jak na wariatkę
skonany rytualną walką pada na boku i zasypia
trzymając nóż na sztorc
kiedy się budzi nóż jest jedynym oparciem prawej ręki
lewa trzyma się powietrza
trzymając nóż na sztorc
kiedy się budzi nóż jest jedynym oparciem prawej ręki
lewa trzyma się powietrza
pokój pachnie rozkrojonym jabłkiem
ten zapach łączy naszą pamięć
ktoś kogoś uczy obcych słówek ktoś komuś obiera jabłko
potem czyta bajki
ten zapach łączy naszą pamięć
ktoś kogoś uczy obcych słówek ktoś komuś obiera jabłko
potem czyta bajki
znajomy z dawnych lat przyniósł lekturę
dla zabicia czasu
ale książka pod tytułem „Literatura na Świecie” nie pasuje do dłoni
nie błyszczy
i nie jest czerwona
dla zabicia czasu
ale książka pod tytułem „Literatura na Świecie” nie pasuje do dłoni
nie błyszczy
i nie jest czerwona
przewracam kartki na chybił trafił
- John Updike Pizdy - czytam na głos żeby zabić ciszę
a tato patrzy na mnie jak na kosmitkę
- John Updike Pizdy - czytam na głos żeby zabić ciszę
a tato patrzy na mnie jak na kosmitkę
stara książka rozwala się na pół
spóźniony prezent dla przyjaciela literaturoznawcy
mężczyzny i jego konika
introligatora
spóźniony prezent dla przyjaciela literaturoznawcy
mężczyzny i jego konika
introligatora
żaden z nich już nie wie co to są pizdy i co się wylało na spodnie
seks czy sos pieczarkowy
najważniejszy jest nóż z czerwoną rączką który ma sens.
seks czy sos pieczarkowy
najważniejszy jest nóż z czerwoną rączką który ma sens.
*

Krystyna Lenkowska ‒ poetka, anglistka, tłumaczka literatury anglosaskiej, wydała wiele tomów poezji, ostatni „Carte Orange” (Eperons-Ostrogi, Kraków 2017) oraz m.in. powieść „Babeliada” (FRAZA, Rzeszów 2016). Tłumaczona m.in. na język francuski, angielski i ukraiński. Jej wiersz "Oko Johna Keatsa w Rzymie" dostał główną nagrodę na międzynarodowym konkursie w Sarajewie "Seeking for a Poem" za rok 2012. Autorka piosenek, członkini SPP, ZAiKS i międzynarodowego stowarzyszenia Poetas del Mundo. Mieszka w Rzeszowie.
źródło: Kwartalnik Pobocza
II
Justyna Koronkiewicz – Letnie przesilenie
Pomiędzy czwartą a piątą zmienia się
konsystencja światła, ptaki milkną, a drzewa
zastygają w bezruchu.
Taka cisza zwiastuje przełom, zapowiada zmiany. Wyczuwam w powietrzu
niepokój. Ludzie porzucają cienie. Odrywają się od swoich snów.
Krążą nerwowo po domach.
konsystencja światła, ptaki milkną, a drzewa
zastygają w bezruchu.
Taka cisza zwiastuje przełom, zapowiada zmiany. Wyczuwam w powietrzu
niepokój. Ludzie porzucają cienie. Odrywają się od swoich snów.
Krążą nerwowo po domach.
Nadchodzi czas Nowiu. Wypełniania ust śpiewem.
Pierwszy jest psalm wdzięczności. Dziękczynienia. Potem można
składać prośby. Przycinać włosy. Zrywać płatki róży.
Sznur modlitewny przesuwać w palcach. O jeden dzień dalej.
Pierwszy jest psalm wdzięczności. Dziękczynienia. Potem można
składać prośby. Przycinać włosy. Zrywać płatki róży.
Sznur modlitewny przesuwać w palcach. O jeden dzień dalej.
To nic, że kolana bolą i martwieją słowa. Coś musi obumrzeć.
Złuszczyć się jak skóra.
Z czasem wrócą plamy na księżycu. Błogie sny.
Tylko otwórz usta. Wypuść z siebie zwierzę.
Złuszczyć się jak skóra.
Z czasem wrócą plamy na księżycu. Błogie sny.
Tylko otwórz usta. Wypuść z siebie zwierzę.
*

Justyna Koronkiewicz – z wykształcenia polonistka, dzika kobieta z wyboru. Mieszka z rodziną w drewnianym domku w Górach Stołowych, z dala od cywilizacji. Piecze chleb, kisi ogórki, smaży powidła. Z żywiołów najbardziej lubi ziemię, choć jej duchowe imię związane jest z wodą. Debiutowała w 2016 roku tomikiem „Szamanka”, za który otrzymała Srebrne Sokole Pióro – nagrodę Kapituły Lubuskich Wawrzynów Literackich za debiut.
Źródło: Inter-. Literatura-Krytyka-Kultura nr 4(18) 2018
III
Warsan Shire ‒ Od tyłu
dla Saaida Shire
Wiersz może zacząć się od niego, idącego tyłem do pokoju.
Zdejmuje marynarkę i siedzi przez resztę życia;
Tak przywracamy Tatę.
Mogę sprawić, że krew wróci do grzbietu nosa, mrówki wbiegną do dziury.
Wchodzimy w mniejsze ciała, moje piersi znikają,
Policzki zmiękczają się, zęby wnikają z powrotem do dziąseł.
Mogę sprawić, że będziemy kochani, powiedz tylko słowo,
Daj im kikuty zamiast rąk, jeśli choć raz dotkną nas bez pozwolenia.
Mogę napisać wiersz i sprawić, że to wszystko zniknie.
Ojczym wlewa alkohol do szklanki,
Ciało Mamy wraca na górę po schodach, kość pojawia się na swoim miejscu,
Może utrzymuje ciążę. Może wszystko w porządku, dzieciaku?
Prześwięcę to całe życie i tym razem będzie tak dużo miłości,
Nie będziesz w stanie zobaczyć nic poza nią.
Zdejmuje marynarkę i siedzi przez resztę życia;
Tak przywracamy Tatę.
Mogę sprawić, że krew wróci do grzbietu nosa, mrówki wbiegną do dziury.
Wchodzimy w mniejsze ciała, moje piersi znikają,
Policzki zmiękczają się, zęby wnikają z powrotem do dziąseł.
Mogę sprawić, że będziemy kochani, powiedz tylko słowo,
Daj im kikuty zamiast rąk, jeśli choć raz dotkną nas bez pozwolenia.
Mogę napisać wiersz i sprawić, że to wszystko zniknie.
Ojczym wlewa alkohol do szklanki,
Ciało Mamy wraca na górę po schodach, kość pojawia się na swoim miejscu,
Może utrzymuje ciążę. Może wszystko w porządku, dzieciaku?
Prześwięcę to całe życie i tym razem będzie tak dużo miłości,
Nie będziesz w stanie zobaczyć nic poza nią.
Nie będzie można zobaczyć nic poza nią,
Będę przepisywać całe życie i tym razem będzie tak dużo miłości.
Może wszystko w porządku.
Może utrzymuje dziecko.
Ciało Mamy wraca na górę po schodach, kość powraca na miejsce, ojczym
Będę przepisywać całe życie i tym razem będzie tak dużo miłości.
Może wszystko w porządku.
Może utrzymuje dziecko.
Ciało Mamy wraca na górę po schodach, kość powraca na miejsce, ojczym
odlewa alkohol do szklanki.
Mogę napisać wiersz i zniknąć,
Daj im kikuty na ręce, nawet jeśli dotknęliby nas bez zgody,
Mogę sprawić, że będziemy kochani, powiedz tylko słowo.
Policzki zmiękczają się, zęby wnikają z powrotem do dziąseł.
Wchodzimy w mniejsze ciała, moje piersi znikają,
Mogę sprawić, że krew wróci do grzbietu nosa, mrówki wbiegną do dziury.
Tak przywracamy Tatę.
Zdejmuje marynarkę i siedzi przez resztę życia.
Wiersz może zacząć się od niego, idącego tyłem do pokoju.
Mogę napisać wiersz i zniknąć,
Daj im kikuty na ręce, nawet jeśli dotknęliby nas bez zgody,
Mogę sprawić, że będziemy kochani, powiedz tylko słowo.
Policzki zmiękczają się, zęby wnikają z powrotem do dziąseł.
Wchodzimy w mniejsze ciała, moje piersi znikają,
Mogę sprawić, że krew wróci do grzbietu nosa, mrówki wbiegną do dziury.
Tak przywracamy Tatę.
Zdejmuje marynarkę i siedzi przez resztę życia.
Wiersz może zacząć się od niego, idącego tyłem do pokoju.
przeł. Justyna Sośnicka
*

Warsan Shire (ur. 1988) – Somalijsko-brytyjska artystka, performerka, poetka, autorka tekstów piosenek. Laureatka Nagrody Brunel University African Poetry.
IV
Dagmara Kacperowska – Grzebanie w odpadach
mówisz: w brzuchu mam taką malutką
dziurkę, i oglądasz przez nią wnętrze –
ciepłe i różowe. dotykasz tych wszystkich
miękkości organów, wilgotnych i śliskich
jak cipka albo okrężnica.
jest przyjemnie. ktoś głaszcze cię
po głowie, wciska w usta
cukierka szepcząc: oto ciało boże
a ono ma cierpki smak głogu.
smak dziecka, które żebrało
o miłość.
dziurkę, i oglądasz przez nią wnętrze –
ciepłe i różowe. dotykasz tych wszystkich
miękkości organów, wilgotnych i śliskich
jak cipka albo okrężnica.
jest przyjemnie. ktoś głaszcze cię
po głowie, wciska w usta
cukierka szepcząc: oto ciało boże
a ono ma cierpki smak głogu.
smak dziecka, które żebrało
o miłość.
*

Dagmara Kacperowska – z wykształcenia pedagog, z zawodu muzealnik, z potrzeby ducha poetka. Teksty publikowane były m.in. w „elewatorze”, „Odrze”, „Szufladzie”, „Wytrychu”, „Migotaniach”, Fundacji na Rzecz Kultury i Edukacji im. T. Karpowicza, „Gazecie Kulturalnej”, „PKPzin”, „Obszarach Przepisanych”, „Nowym BregArcie”, „Akancie”, „Inter”, „Babińcu Literackim”. W styczniu 2018 ukazał się debiutancki tomik zatytułowany martwy sezon wydany przez poznańskie wydawnictwo Fundacja Otwarta Na Twórczość. Kilkukrotnie nagradzana w konkursach poetyckich. Mieszka w Kłodzku na Dolnym Śląsku.
V
Zuzana Lazarová – Skamieniałe słońce
Na końcu czai się coś delikatnego
nieznośnie gładkiego
Ani to wejście, ani wyjście
Żaden tyłek, co ma dwa końce
ani rozpruty jamochłoni brzuch
Raczej śliski otoczak świata
Biały kontur
Niemy dzwon
dzwon bez serca
i przebłysk okrucieństwa
po którym człowiek tylko się ześlizgnie
Gardziel ciemności zaleje słońce
Głos dzwonu zrośnie się z pejzażem
A jaskinia ciała zamarznięta w skórze
rozpęknie się jak larwa
nieznośnie gładkiego
Ani to wejście, ani wyjście
Żaden tyłek, co ma dwa końce
ani rozpruty jamochłoni brzuch
Raczej śliski otoczak świata
Biały kontur
Niemy dzwon
dzwon bez serca
i przebłysk okrucieństwa
po którym człowiek tylko się ześlizgnie
Gardziel ciemności zaleje słońce
Głos dzwonu zrośnie się z pejzażem
A jaskinia ciała zamarznięta w skórze
rozpęknie się jak larwa
przełożyła Zofia Bałdyga
*

Zuzana Lazarová – (ur. 1986), czeska poetka i fotografka. Studiowała w pracowni Miroslava Vojtěchovský’ego. No-minowana do nagrody ORTEN.
Zofia Bałdyga, 1987, Warszawa. Autorka książek poetyckich „Passe-partout” (Warszawa 2006), „Współgłoski” (Nowa Ruda 2010) oraz „Kto kupi tak małe kraje” (Warszawa 2017). Absolwentka Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW. Tłumaczka najnowszej poezji czeskiej i słowackiej. Mieszka w Pradze.
VI
Patrycja Sikora ‒ Marina Abramović leży w trawie i patrzy
pewnie było już po wszystkim. wczoraj
kierowca ze wsi jak wszystkie inne torturował na dworcu autobus.
okrył go papierem ściernym jak kocem z polaru, szorował mu czoło
z rdzy: „synuś, synuś, jedźmy stąd, ja już nie mogę” ― płakał krótko.
jakaś wizja końca świata nagle
zapleśniały mu wąsy.
żona upiekła skubańca, nie miał wydać dwóch złotych, w szarym swetrze
zwłoki młodych myszy, mylił trasę już od początku.
najgorzej było na zakrętach ― zawsze ślisko i zimno,
na jego żywot święty z kuchni wołanie,
że jakaś kobieta z Belgradu wycięła sobie gwiazdę na brzuchu,
że dziecko zabiła, bo go nie chciała, że zwariowała
cała ziemia, a w niebie nikt nie mieszka.
żona płakała krótko w brudny fartuch,
pogoda też była w kratkę.
kierowca ze wsi jak wszystkie inne torturował na dworcu autobus.
okrył go papierem ściernym jak kocem z polaru, szorował mu czoło
z rdzy: „synuś, synuś, jedźmy stąd, ja już nie mogę” ― płakał krótko.
jakaś wizja końca świata nagle
zapleśniały mu wąsy.
żona upiekła skubańca, nie miał wydać dwóch złotych, w szarym swetrze
zwłoki młodych myszy, mylił trasę już od początku.
najgorzej było na zakrętach ― zawsze ślisko i zimno,
na jego żywot święty z kuchni wołanie,
że jakaś kobieta z Belgradu wycięła sobie gwiazdę na brzuchu,
że dziecko zabiła, bo go nie chciała, że zwariowała
cała ziemia, a w niebie nikt nie mieszka.
żona płakała krótko w brudny fartuch,
pogoda też była w kratkę.
*

Patrycja Sikora urodzona w Wieruszowie w 1989 roku. Pisze poezję i prozę. Finalistka projektu Biura Literackiego Połów 2018. Nominowana do Nagrody Głównej XXIV OKP im. J. Bierezina. Publikowała m.in. w magazynie „Kontent”, „Dwutygodnik”, „Czas Kultury”, „Helikopter”, „Mały Format”, „Tlen Literacki”, „Fabularie”, „Drobiazgi”. Mieszka w Poznaniu.
VII
Jane Kenyon – Pranie
Przez cały dzień koc łopotał i falował
na sznurze, miotany ciepłym wiosennym wiatrem.
Stamtąd oglądał pierwszego wróbla,
wczesne muchy prostujące lepkie nóżki
i zieloną ruń na południowych stokach.
Chmury przepływały nad górą. O zmierzchu
zabrałam koc do domu i spędziliśmy bezsenną noc
pod pachnącym przykryciem.
na sznurze, miotany ciepłym wiosennym wiatrem.
Stamtąd oglądał pierwszego wróbla,
wczesne muchy prostujące lepkie nóżki
i zieloną ruń na południowych stokach.
Chmury przepływały nad górą. O zmierzchu
zabrałam koc do domu i spędziliśmy bezsenną noc
pod pachnącym przykryciem.
Przełożyła Julia Hartwig
/ wiersz pochodzi z tomu „Dzikie Brzoskwinie. Antologia poetek amerykańskich.”
*

Jane Kenyon (ur. 1947, zm. 1995) – poetka amerykańska. Urodziła się w Ann Arbor w stanie Michigan. Studiowała na University of Michigan. Tam też poznała swojego męża, poetę Donalda Halla. Po ślubie przeniosła się na farmę Eagle Pond. Wydała cztery tomiki poetyckie From Room to Room, The Boat of Quiet Hours, Let Evening Come i Constance. Przełożyła też tom wierszy Anny Achmatowej. Zmarła na białaczkę.
niedziela, 16 czerwca 2019
Kowalewska, Gerstl, Michalczak, Iwanowa, Rembielińska, Krasewskaja, Podgórnik
I
Kaja Kowalewska – Możesz wierzyć w bajki, w Wyspy Zielonego Przylądka, w Misie Haribo
może masz życie ładniejsze od mojego
może się przedawniły pretensje
może nie zasypiasz na prawym policzku tylko
na lewym obłoku
może się przedawniły pretensje
może nie zasypiasz na prawym policzku tylko
na lewym obłoku
może masz serce większe od kłótni
i kłótnię mniejszą od świata
w którym mieszkasz
i kłótnię mniejszą od świata
w którym mieszkasz
może jesteś jutrem albo wczoraj jeszcze
jesteś i do wczoraj należysz
jesteś i do wczoraj należysz
może masz wszystko tak pewne
jak niepewność bo zawsze się zdarza
i nocą przenika najmocniej
jak niepewność bo zawsze się zdarza
i nocą przenika najmocniej
może wierzysz czasem że nic się nie skończy
że księżyc nic nie znaczy że nic się nie zacznie
dopóki się znów nie spotkamy
że księżyc nic nie znaczy że nic się nie zacznie
dopóki się znów nie spotkamy
a my ciągle jesteśmy dla siebie
z kamienia.
z kamienia.
*

Kaja Kowalewska – z wykształcenia filolog polski, psycholog. Poetka, pisarka, krytyk filmowy, autor artykułów naukowych, rozpraw, podręczników do nauki języka polskiego i materiałów dydaktycznych, dyrektor artystyczny Wydawnictwa Novatorja. Autorka powieści metafizycznej Play listy, czyli nie wszystkie fobie są o miłości, powieści utrzymanej w klimacie realizmu magicznego: "Siedem grzechów głuchych", a także sześciu książek poetyckich: "Chaos i inne piętra", "Melanżcholie", "Niebospiecznik", "Łąki mi love", "Psychoprochy" i "Chaos. Listy i liście". Pod jej redakcją ukazała się właśnie antologia "Miłość w czasach fejskultury" (2019).
Laureatka NAGRODY PUBLICZNOŚCI w ramach głosowania społecznego w Łódzkiej Nagrodzie Literackiej im. Juliana Tuwima (2016).
II
Elfriede Gerstl – o życzeniach
I.
nie za bardzo wiem czego
powinnam sobie życzyć
zbliżają się moje urodziny
i zaczynają się denerwujące pytania
życzę sobie – moi drodzy –
żebym nie złamała kostki
żebym nie upadła – nie straciła
żadnego ze zmysłów
jak się da żadnego skurczu jelit żadnej zgagi
żadnego bólu karku
i żebym nie złamała zęba proszę –
przynajmniej nie w gospodzie
mogę sobie pozwolić na to czego
pilnie potrzebuję
kupowanie butów to dla mnie
zbyt wielki stres
nawet to co nazywa się sukcesem – małym i późnym –
przychodzi z trudem
ci którzy nie osiągnęli nawet tego
nie mogą w to uwierzyć
nie za bardzo wiem czego
powinnam sobie życzyć
zbliżają się moje urodziny
i zaczynają się denerwujące pytania
życzę sobie – moi drodzy –
żebym nie złamała kostki
żebym nie upadła – nie straciła
żadnego ze zmysłów
jak się da żadnego skurczu jelit żadnej zgagi
żadnego bólu karku
i żebym nie złamała zęba proszę –
przynajmniej nie w gospodzie
mogę sobie pozwolić na to czego
pilnie potrzebuję
kupowanie butów to dla mnie
zbyt wielki stres
nawet to co nazywa się sukcesem – małym i późnym –
przychodzi z trudem
ci którzy nie osiągnęli nawet tego
nie mogą w to uwierzyć
II.
może dwadzieścia lat temu
jeszcze bym się cieszyła
trochę uznania – wywiady –
wszystkie te bzdury
szmonces wymaga wysiłku
a przyjemności nie daje
teraz chcę akceptacji od tych
których cenię
może dwadzieścia lat temu
jeszcze bym się cieszyła
trochę uznania – wywiady –
wszystkie te bzdury
szmonces wymaga wysiłku
a przyjemności nie daje
teraz chcę akceptacji od tych
których cenię
III.
tak czasem gadam dumnie
i zarazem skromnie
nie chcę żyć w luksusie – ale
nie chcę też w niedostatku
jeden pokój więcej – nie odrzutowiec ani willa
móc gardzić tymi którzy ostatnio
zabiegają o moje względy
bo myślą że zdobyłam więcej władzy
tak czasem gadam dumnie
i zarazem skromnie
nie chcę żyć w luksusie – ale
nie chcę też w niedostatku
jeden pokój więcej – nie odrzutowiec ani willa
móc gardzić tymi którzy ostatnio
zabiegają o moje względy
bo myślą że zdobyłam więcej władzy
IV.
czy muszę sobie życzyć
żebym znowu życzyć sobie mogła
osiągnięcia jeszcze czegoś
prócz braku bólu
czy powinnam tylko cieszyć się spokojem
którego niektórzy nie zyskują nawet na starość
czy muszę sobie życzyć
żebym znowu życzyć sobie mogła
osiągnięcia jeszcze czegoś
prócz braku bólu
czy powinnam tylko cieszyć się spokojem
którego niektórzy nie zyskują nawet na starość
przełożył Ryszard Wojnakowski
/ wiersz pochodzi z książki "Używam więc jestem" (Wydawnictwo Austeria, 2018) /
*

Elfriede Gerstl (1932-2009) – austriacka poetka, ocalała z Holokaustu. Jej pierwszą opublikowaną książką była "Gesellschaftsspiele mit mir", zbiór wierszy i krótkiej prozy, która ukazała się w 1962 r. Pisała także eseje i opowiadania. Współpracowała z Grupą Wiedeńską, potem ze środowiskiem autorów w Grazu (GAV). Była zaangażowaną feministką, wiele z jej utworów dotyka tematyki ról płciowych. Do śmierci związana przyjaźnią z Elfriede Jelinek.
Ryszard Wojnakowski – tłumacz i wydawca literatury niemieckojęzycznej. Studiował germanistykę i skandynawistykę na UJ. 1983-1993 redaktor WL. Od 1993 „wolny strzelec”. Liczne nagrody i wyróżnienia, w tym Nagroda im. Karla Dedeciusa za całokształt 2009. Ok. 120 publikacji książkowych, wśród nich kilkanaście tomów poezji (Mayröcker, Aichinger, Lavant, Ausländer) i dwie antologie. Od 2000 wydaje dwujęzyczną serię współczesnej poezji austriackiej.
III
Katarzyna Michalczak ‒ „banał, ale tak było”
pisze mi to teraz, kiedy kwitnie jaśmin.
pisze mi to teraz, kiedy płaczę.
że był rok, że o mnie. jakieś moje getry. jakieś
sweterki, których już nie noszę.
był rok albo dłużej. „dla mnie całym światem”.
pisze to na czacie, żeby łatwiej
było mi wyjść na spacer.
pisze mi to teraz, kiedy płaczę.
że był rok, że o mnie. jakieś moje getry. jakieś
sweterki, których już nie noszę.
był rok albo dłużej. „dla mnie całym światem”.
pisze to na czacie, żeby łatwiej
było mi wyjść na spacer.
park sunie powoli. jak tu lało. mięśnie brzucha
prowadzą mnie prosto. w granatowym płaszczu
jestem bezpieczna. tak kosie,
kąp się. jasne, kąp się!
oczywiście. „w tym miejscu zgub
prowadzą mnie prosto. w granatowym płaszczu
jestem bezpieczna. tak kosie,
kąp się. jasne, kąp się!
oczywiście. „w tym miejscu zgub
iłam
pierścionek. był on dla mnie ważny”. srebrny
kapsel. srebrny –
kapsel. srebrny –
pisze mi to teraz, kiedy jego żona
jest w pracy. srebrny papierek. nie bierz
jaśminu do domu. w domu boli głowa.
jest w pracy. srebrny papierek. nie bierz
jaśminu do domu. w domu boli głowa.
// z tomu „Pamięć przyjęć”
*

Katarzyna Michalczak – doktorka socjologii; współredaktorka działu literackiego Nowych Peryferii „Drobiazgi”. Laureatka Nagrody Głównej (2016) i Specjalnej (2013) w konkursie poetyckim im. Jacka Bierezina. Rysuje komiksy: www.facebook.com/pilnujsieikorzystaj.
fot. M. Bałczewski
IV
Elena Iwanowa-Wierchowskaja
***
Stateczne zamieszanie
Na nadbrzeżnym stoku
W szarych zakładkach gór
Okolica zmienia
Siebie i wszystko wokół
Nie widzących, lecz wchodzących
Na ten zamknięty brzeg
Chrzęszczący żwirem.
Jak świątecznie i słodko
Sączą się śliwy
Na stole gospodarza.
Stateczne zamieszanie
Na nadbrzeżnym stoku
W szarych zakładkach gór
Okolica zmienia
Siebie i wszystko wokół
Nie widzących, lecz wchodzących
Na ten zamknięty brzeg
Chrzęszczący żwirem.
Jak świątecznie i słodko
Sączą się śliwy
Na stole gospodarza.
tłum. A. Nawrocki
*

Elena Iwanowa-Wierchowskaja, rosyjska poetka, tłumaczka, laureatka nagrody Anny Achmatowej.
V
Olga Rembielińska ‒ Chwila
Przelotny uśmiech nie oznacza nic ponad
mgnienie myśli, a zapada w pamięć.
Staje się pretekstem do budowania
historii. Może jesteś jedną z tych
mgnienie myśli, a zapada w pamięć.
Staje się pretekstem do budowania
historii. Może jesteś jedną z tych
kobiet, które łowią spojrzenia
mężczyzn w nadziei na odegranie
głównej roli w ich własnym
serialu
mężczyzn w nadziei na odegranie
głównej roli w ich własnym
serialu
A może damą zza szklanej szyby
u której mógłbym się zatrzymać
i pić wieczorną kawę słuchając
winylowych płyt Skalpela
u której mógłbym się zatrzymać
i pić wieczorną kawę słuchając
winylowych płyt Skalpela
królową lodu mieszkającą
w betonowej skale
bez najmniejszego okruszka
na nowoczesnym blacie
w betonowej skale
bez najmniejszego okruszka
na nowoczesnym blacie
Ja, bezdomny
chcący zamieszkać w Tobie
chcący zamieszkać w Tobie
*

Olga Rembielińska (ur. 1989) ‒ Publikowała w „Etnografii do kieszeni”, „Babińcu Literackim", „Szajn” oraz w „Globalnych wioskach. „Inter-”. Antologii wierszy z lat 2013-2018”. Uczestniczka projektu „Kultura oddolna”. Organizatorka warsztatów feministycznych dla kobiet.
VI
Liubow Krasewskaja ***
Błąkał się poeta labiryntami myśli,
Odpowiedzi szukał, całą noc wino pił.
A miasto spało. A na lampach zawisły
Sny obcych ludzi, mżył gwieździsty pył.
Odpowiedzi szukał, całą noc wino pił.
A miasto spało. A na lampach zawisły
Sny obcych ludzi, mżył gwieździsty pył.
Po tajemniczych błąkał się zaułkach
Swego marzenia, co wieki woła mnie.
Po całych światach serce się tłukło,
Lecz miasto spało. Prawda w winie jest.
Swego marzenia, co wieki woła mnie.
Po całych światach serce się tłukło,
Lecz miasto spało. Prawda w winie jest.
Przeł. Mira Łuksz
*

Liubow Krasewskaja - poetka, wiceprezeska Brzeskiego Oddziału Związku Pisarzy Białorusi
VII
Marta Podgórnik – Mój wiersz
Na nazwisko mam Podgórnik, nazywają mnie Marteczką
Rodzice, a koledzy mówią: Marti. Kochankowie czasem:
Martuś, może dałabym im dziecko, gdyby nie to, że są
Dla mnie dawno martwi.
Rodzice, a koledzy mówią: Marti. Kochankowie czasem:
Martuś, może dałabym im dziecko, gdyby nie to, że są
Dla mnie dawno martwi.
Gdy się czyn popełni wredny, żaden glejt już niepotrzebny
Żaden ślubu akt
Żaden zgonu akt
Gdy się czyn popełni podły, pomagają tylko modły.
Żaden ślubu akt
Żaden zgonu akt
Gdy się czyn popełni podły, pomagają tylko modły.
Urodziłam się w Sosnowcu, ale z serca jestem śląska
Rodzice w śląskiej chrzcili mnie katedrze.
Szkół wysokich nie kończyłam, ale pilnie się uczyłam
I na zabójstwach znam się całkiem biegle.
Rodzice w śląskiej chrzcili mnie katedrze.
Szkół wysokich nie kończyłam, ale pilnie się uczyłam
I na zabójstwach znam się całkiem biegle.
Mówią mi, że się puszczałam, ale ja po prostu spałam
W nie zawsze swoich hotelowych łóżkach.
No rzucajcie kamieniami w mój kurhanik z marzeniami
Którego bez wezwania nie opuszczam.
W nie zawsze swoich hotelowych łóżkach.
No rzucajcie kamieniami w mój kurhanik z marzeniami
Którego bez wezwania nie opuszczam.
Prawdą jest, że raz zabiłam, we krwi dłonie umoczyłam
Lecz tu na ziemi uszło mi to płazem.
Do wszystkiego się przyznałam, przez sekundę żałowałam
I będę czynić tak za każdym razem.
Lecz tu na ziemi uszło mi to płazem.
Do wszystkiego się przyznałam, przez sekundę żałowałam
I będę czynić tak za każdym razem.
Wiersz pochodzi z tomu „Mordercze Ballady”, uhonorowanego wczoraj Nagrodą im. Wisławy Szymborskiej.
*

Marta Podgórnik (1979) ‒ Poetka, krytyk literacki, redaktorka. Autorka kilku książek poetyckich. Laureatka Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2019 za tom "Mordercze Ballady", a także Nagrody im. Jacka Bierezina (1996). Wielokrotnie nominowana do prestiżowych nagród, m.in. Paszportu „Polityki, Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016), czy Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2017). Jej wiersze tłumaczono i drukowano na Słowacji, w Czechach, Niemczech, Rosji, Szwecji, Wlk. Brytanii, USA, we Włoszech i na Ukrainie. Mieszka w Gliwicach.
fot. Biuro Literackie
poniedziałek, 10 czerwca 2019
"ciało kobiety" WYRÓŻNIENIA
Anna Swoińska
Jezioro
porozrywał ją i wycedził
wszystkie jesteście kurwy
chciała umrzeć w trzcinach
potem dziwiły ją coroczne
narodziny dzieci nawet lubiła
nad jezioro nigdy więcej nie poszła
bała się bo do usunięcia
zostało jej tylko serce
*
Dorota Nowak
stan zapalny
gdy opowiadasz o ziemskich sprawach a srebro
z twoich ust spływa wprost do widzialnego światła
mam nieodpartą ochotę na seks z tobą – od lat
poddajesz mnie zmianom łatwiej im ulegam
może to za sprawą naszej piosenki a może chleba
powszedniego dokonujesz cudu przemiany płomienia
w święte odprężenie gasisz zmysły – z pokorą
wypełniam pustkę nieugiętą wiarą w sens modlitwy
myśl o seksie z tobą sprawia że najpierw biegnę
do sumienia by posłuchać echa odbitego od cierni
szukam miłosierdzia w ogniu piekielnym – tam
wzgardzeni i potępieni zbliżają się do prawdy
i znów mam ochotę na seks
Jezioro
porozrywał ją i wycedził
wszystkie jesteście kurwy
chciała umrzeć w trzcinach
potem dziwiły ją coroczne
narodziny dzieci nawet lubiła
nad jezioro nigdy więcej nie poszła
bała się bo do usunięcia
zostało jej tylko serce
*
Dorota Nowak
stan zapalny
gdy opowiadasz o ziemskich sprawach a srebro
z twoich ust spływa wprost do widzialnego światła
mam nieodpartą ochotę na seks z tobą – od lat
poddajesz mnie zmianom łatwiej im ulegam
może to za sprawą naszej piosenki a może chleba
powszedniego dokonujesz cudu przemiany płomienia
w święte odprężenie gasisz zmysły – z pokorą
wypełniam pustkę nieugiętą wiarą w sens modlitwy
myśl o seksie z tobą sprawia że najpierw biegnę
do sumienia by posłuchać echa odbitego od cierni
szukam miłosierdzia w ogniu piekielnym – tam
wzgardzeni i potępieni zbliżają się do prawdy
i znów mam ochotę na seks
niedziela, 9 czerwca 2019
Wenhryniuk, Jackowska, Kaléko, Łapot, Dianišková, Rosenstein, Štampe Žmavc
I
Chrystia Wenhryniuk – 000 254
Kiedy do ciebie z nieba mówią moje psy,
słyszę, jak rozciągają niebo od chmur
i krzyczą wszystkimi językami świata.
Ich ogony są takie długie i ostre,
że czasem zabijają się na moich oczach
i nabrzmiewają powodziami rzek.
Chcą wczepić się zębami,
żeby opuścić się jeszcze niżej,
ale odrywają się i lecą
niezbyt szybko
i niezbyt długo,
upadają przy drodze i tracą głos.
Wtedy moje psy stają się starymi ludźmi,
podobnymi do drzew z nadziemnymi korzeniami.
Wiem, że to one
i te korzenie przypominają mi wargi sromowe małe,
które są większe niż duże.
Do niewyciągniętych operacyjnych rurek
w płucach czy gardle.
I ja też chcę krzyczeć ochrypłym głosem,
kiedy dziura nieba nie zabliźnia się, jak tunel,
w którym nigdy już nie będzie jechać pociąg.
Moje psy jeszcze przyjdą do nieba.
Jedyne, co znają – swoją drogę i tę miłość,
za którą nie może wyrosnąć ani trawa, ani cmentarz.
Przełożyła Aneta Kamińska
*

Chrystia Wenhryniuk (1987) – ukraińska poetka, prozaiczka i malarka. Mieszka w Czerniowcach. Autorka zbiorów opowiadań: „Katarsys” (2005), „Hołyj NarKOTYK” (2006) i „Narodżuwatysia i pomyraty wzutymy” (2018), powieści „Chutir Ameryka” (2013), tomików poetyckich: „Boh u stini” (2008) oraz „Dowhi oczy / Długie oczy” (2013; polska wersja w przekładzie Anety Kamińskiej). Organizatorka wydarzeń literackich festiwalu Meridian Czernowitz oraz wieczorów literackich w Literatur Cafe. Współzałożycielka wydawnictwa dla dzieci „Czarne Owce”. Założycielka studia MonmARTr, w którym prowadzi kursy malowania. W Polsce jej wiersze i proza były drukowane w antologiach: „30 wierszy zza granicy. Młoda poezja ukraińska” (2012), „Listy z Ukrainy” (2016), w pismach: „Tygiel Kultury”, „Lampa” i „Wakat” oraz na stronach: ArtPapier i Babiniec Literacki (w przekładzie Anety Kamińskiej). W roku akademickim 2010/2011 przebywała w Krakowie na stypendium polskiego rządu dla młodych naukowców.
II
Olga Jackowska – Krakowski spleen
Chmury wiszą nad miastem, ciemno i wstać nie mogę
Naciągam głębiej kołdrę, znikam, kulę się w sobie
Powietrze lepkie i gęste, wilgoć osiada na twarzach
Ptak smętnie siedzi na drzewie, leniwie pióra wygładza
Poranek przechodzi w południe, bezwładnie mijają godziny
Czasem zabrzęczy mucha w sidłach pajęczyny
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie
Czekam na wiatr, co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na "RAZ!"
Ze słońcem twarzą w twarz
Ulice mgłami spowite, toną w ślepych kałużach
Przez okno patrzę znużona, z tęsknotą myślę o burzy
A słońce wysoko, wysoko świeci pilotom w oczy
Ogrzewa niestrudzenie zimne niebieskie przestrzenie
Czekam na wiatr, co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy na "RAZ!"
Ze słońcem twarzą w twarz
1983
*

można też posłuchać: https://www.youtube.com/watch?time_continue=5&v=1BO_XWAYl0M
Kora, właściwie Olga Aleksandra Sipowicz z domu Ostrowska, primo voto Jackowska (ur. 8 czerwca 1951 w Krakowie, zm. 28 lipca 2018 w Bliżowie) – polska piosenkarka rockowa i autorka tekstów, w latach 1976–2008 wokalistka zespołu Maanam.
Fot. Studio69
III
Mascha Kaléko ‒ Mały bilans pośredni
Co po mnie samej w końcu pozostanie?
‒ Trzy cienkie tomy i dziecko jedyne.
Reszta niewarta przelania na papier.
Wiatrowi mówię, co mam rzec, tym rymem.
Wprost niepojęte, jak się rozumiemy,
Ja z owym wiatrem, od dłuższej już chwili.
On wiele widział. Można wierzyć jemu.
Zna świat, wiec trudno mu szyki pomylić.
Tak wszędzie jest i będzie, rzecz nienowa ‒
W końcu nie powie człowiek ani słowa.
Tchórz nawet umie gadać, dobyć krzyku,
Milczenie dobrze brzmi w każdym języku.
Przełożył: Ryszard Wojnakowski
*

Mascha Kaléko ‒ ur. 7 czerwca 1907 w Chrzanowie jako Golda Malka Aufen, adoptowana jako Mascha Engel, zm. 21 stycznia 1975 w Zurychu, niemiecka poetka. Pierwsza publikacja jej wierszy miała miejsce w 1929 roku w piśmie „Der Querschnitt”. W styczniu 1933 roku ukazał się jej „Liryczny zeszyt stenogramów” (wznowiony w 1956), a "Mała książka dla dużych", dwa lata później. W 2017 roku nakładem Wydawnictwa Austeria ukazał się zbiór przekładów poezji i prozy Maschy Kaléko pt. "Moje epitafium".
Ryszard Wojnakowski – tłumacz i wydawca literatury niemieckojęzycznej. Studiował germanistykę i skandynawistykę na UJ. 1983-1993 redaktor WL. Od 1993 „wolny strzelec”. Liczne nagrody i wyróżnienia, w tym Nagroda im. Karla Dedeciusa za całokształt 2009. Ok. 120 publikacji książkowych, wśród nich kilkanaście tomów poezji (Mayröcker, Aichinger, Lavant, Ausländer) i dwie antologie.
IV
Aleksandra Łapot
***
Zrobiliśmy szybko kilka kroków w przód
I pękały krwawo dojrzałe wiśnie,
Cierpkim sokiem pieczętując stopy.
Rozum przemoknięty pragnieniami
Szukał spokoju w wyschniętej krtani,
A głód chował się między palcami
Spłoszony obfitością smaków.
Nie było miejsca nad to i czas lękliwie
Przemykał łudzony obietnicami końca
Jak ten kot Schrödingera
Nigdy tak dobrze nie smakowała nauka
O atomach
*

Aleksandra Łapot, częstochowianka, uczennica liceum, tuż przed maturą, wyróżniona na XII Ogólnopolskim Otwartym Turnieju Jednego Wiersza im. Pawła Bartłomieja Greca. Uczestniczka Turniejów Jednego Wiersza w ramach programu FDS Czytaj! w Częstochowie.
V
Veronika Dianišková ‒ biały wąż
oddzielić się od dwóch mężczyzn, niedotykalnych, z odbiciem
mojego przerażenia w oddechu, kamiennych i łatwo, tak łatwo
obserwowalnych.
którym z tych dwóch jesteś ty, którą winę mam przyjąć jako swoją prawdę?
przestaję być biała, zamigoczę i zgasnę w sobie.
płonę, podczas gdy wyłazi ze mnie ogromny wąż, chłodny
jak oko, czysty jak krzyż
i zwinie się jak pytajnik.
nie mogłam cię /nie mogę/ wyciąć z siebie
zamarznięta w linii którą narysowałam
zbyt pewną ręką zbyt szybko...
wąż zmienia położenie, moim domowym
zwierzątkiem, moim jedynym dzieckiem jest ten oto okrzyk pokryty
łuskami, śpi przed drzwiami które jeszcze się poruszają
po twoim odejściu, doskonale otwarta lilia
przy płomieniu.
/to już nie jest plazma lecz symetryczne sztylety/
obudzi mnie cień pobliskiej rzeźby z twardym spojrzeniem
i dokładną myślą, tego chcę chcę chcę chcę
nie mogę nawet zapalić światła, uszczęśliwiona lękiem /zakaz grozy
i nakaz szczęścia zawalił się bez hałasu, zaszeleścił i znikł/
obejmij mnie naszym bólem, wniknij nasza boleści
nie nie nie nie
Przełożył Franciszek Nastulczyk
*

Veronika Dianišková urodzona 21.02.1986 r. W 2007 r. studiowała dramaturgię w Lizbonie. W wydawnictwie Ex - tempore wydała zbiór wierszy Labyrint okolo rúk ("Labirynt koło rąk"). Zajmuje się teatrem, pisaniem poezji, reportaży i od czasu do czasu krótkiej prozy.
Franciszek Nastulczyk urodził się 22.08.1957 r. w Bystrzycy nad Olzą (Republika Czeska). Absolwent UJ w Krakowie. Mieszka w Bielsku-Białej, pracuje jako nauczyciel. Poeta, tłumacz poezji czeskiej i słowackiej. Członek zespołu redakcyjnego kwartalnika literacko-artystycznego "Pobocza". Wydał kilka zbiorów poezji.
źródło: Kwartalnik Pobocza
VI
Erna Rosenstein ‒ Szczęście
Mieszkać.
Mówić światłem.
Budować kryształ.
Chodzić promieniem i mlekiem.
Otwierać słońce.
Świecić w przejrzystości.
Mieć ziemię i niebo.
Zbliżać skinieniem dalekość.
*

Erna Rosenstein (ur. 17 maja 1913 we Lwowie, zm. 10 listopada 2004 w Warszawie) – polska malarka surrealistyczna i poetka żydowskiego pochodzenia.
VII
Bina Štampe Žmavc ‒ Nic
Nigdy nie dokończyć
siebie i wiersza.
Umrzeć nietkniętą
i białą,
niespełnioną,
tak jak na pół przezroczysta dłoń
ukazuje się tylko poranku
i deszcz przez nią
przenika niekontrolowany
przez parasole
nad asfaltową
dżunglą głowy...
Bez korzeni,
tylko wąsami
w szerokości dali
wynurzają się i zagłębiają
między palce
i razem Tu
i Daleko stąd
spacerują
jasno i niewidocznie
ledwo wyczuwalny wieczór
niedokończonej ziemi
pod łuk nieba,
które rozszerza się niewyraźnie
gdzieś między gwiazdami a nicością...
i miękko poprzez Ciebie
opada niedokończony świat...
Przełożyła Karolina Bucka
*

Bina Štampe Žmavc (1951) ‒ poetka, pisarka, tłumaczka. Studiowała literaturę porównawczą i teorię literatury na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu w Lublanie. Jej dorobek literacki obejmuje obszerny zbiór wierszy i prozy dziecięcej, tekstów teatralnych, a także audycji radiowych. Mieszka i tworzy w Celju.
Karolina Bucka, ur. 1981, mgr filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Śląskim, specjalizacja w zakresie teorii translacji. Tłumaczenia publikowane były w: Arkadii, Opcjach, Studium oraz Antologii słoweńskiego haiku.
Źródło: Kwartalnik Pobocza.
poniedziałek, 3 czerwca 2019
"ciało kobiety", miejsce III EWA FRĄCZEK
Ewa Frączek
bikini
erka
była cichutka, lubelskie noce nie uznają
wrzawy,
nie lubimy przeszkadzać sąsiadom
ani
drażnić psów. mój był na przykład spokojny.
jego
mokry nos i wrodzone wścibstwo
ubawiły
sanitariuszy, polubili go bardziej
niż
mnie i moje kurwa kurwaa aa jajniki były
jeszcze
dwa, zanim zrobiło się prawdziwe
przedstawienie.
lekarz w roli głównej pytał o czas i siłę
ostatniego
stosunku tak głośno
że
nawet żul ze złamaną ręką szukał
schronienia,
co dopiero mój tata
który
zrobił się mniejszy niż kroplówka
i
niebawem zniknął z całą resztą atrakcji.
tak
naprawdę było nawet zabawnie, dwa jajniki
to
przeżytek jak dwa kolczyki dwoje dzieci
dwoje
rodziców.
gdyby
tylko nie ta blizna i koniec zdjęć
w
bikini, pokazów złożonych z mięśni na brzuchu
niby
od niechcenia. gdyby tylko nie ta blizna
niedziela, 2 czerwca 2019
Karbowska, Dhomhnail, Vukićević, Pradziński, Van hee, Herasymiuk, Pastan
I

Nuala Ní Dhomhnail – laureatka Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, jest irlandzką poetką piszącą w języku gaelickim, eseistką, krytyczką literacką, autorką scenariuszy i książek dla dzieci.

Komentarz autorki:
Nie jest to wiersz o mnie. Nie ja jestem „pomylona”. Pomyloną jest postać literacka. Ja to przede wszystkim ta w taksówce, która obserwuje wszystkie inne w swoich kompulsywnych rytuałach. Paul Delvaux malował je tak, aby każda mogła widzieć tę Inną. Tak to widzę, gdy patrzę w lustro.

Olena Herasymiuk urodziła się w Ukrainie, w Kijowie w 1991 roku. Pisarka działaczka społeczna, ratownik medyczny. Laureatka nagrody imienia Leonida Kyselowa (2012), miedzynarodowej ukraińsko-niemieckiej nagrody imienia Ołesia Honczara (2013), drugiej nagrody konkursu wydawnictwa „Smołoskyop” (2013). Autorka książek „Hłłuchota” (2013), „Rozstrilnyj kalendar” )nagroda „Najkraszcza knyha Zaporizkoji tołoky” (2017) i poematu „Tiuremna Pisnia” (2016). Jej wiersze przekładano na 11 języków. Pracownica Radia Swoboda i Armija FM, przy projektach „Newydymyj Batalion”, „Bez broni”, „1576.ua”. Od 2018 roku ratownik medyczny Medycznego Batalionu „Hospitaliery” Ukraińskiej Armii Ochotniczej. Nagrodzona odznaką za wkład w wyzwolenie Ukrainy spod antynarodowej władzy podczas Rewolucji Godności.

Linda Pastan (ur w 1932 roku) – amerykańska poetka żydowskiego pochodzenia, wydała siedemnaście książek poetyckich, laureatka wielu prestiżowych nagród - w 2003 roku zdobyła nagrodę Ruth Lilly Poetry Prize za całokształt twórczości. Ma trójkę dzieci i siedmioro wnuków.
Lidia Karbowska ‒ zatrzymanka
odbity chłopiec, przebita
dziewczynka, kolekcja znaczków
z miłosnymi sentencjami: nikt cię nie pokocha,
dziewczynka, kolekcja znaczków
z miłosnymi sentencjami: nikt cię nie pokocha,
póki nie pokochasz siebie; spieszmy się,
gdyż odchodzą – spieszmy się,
gdyż odchodzimy
gdyż odchodzą – spieszmy się,
gdyż odchodzimy
odbity chłopiec, przebita
dziewczynka, to samo ujęcie, ta sama zabawa: co
trzymam w rączce, czego
nie pokażę?
dziewczynka, to samo ujęcie, ta sama zabawa: co
trzymam w rączce, czego
nie pokażę?
*

Lidia Karbowska (1995) – studiuje filozofię na UAM w Poznaniu. Laureatka konkursów literackich, m.in. OKL im. S. Grochowiaka (2016), OKP im. D. Maliszewskiego (2018). Wydała tomik pt. „Niedomknięte okno wiersza” (2012). Kociara.
II
Nuala Ní Dhomhnaill – Wiersz dla Melissy
Dziewczynko jasnowłosa, tańcząca na wydmach,
masz wstążki w warkoczach, na palcach pierścionki,
choć nie liczysz, maleńka, nawet sześciu wiosen,
tobie daję to wszystko na tym kruchym świecie.
masz wstążki w warkoczach, na palcach pierścionki,
choć nie liczysz, maleńka, nawet sześciu wiosen,
tobie daję to wszystko na tym kruchym świecie.
Opierzone pisklę, które wyszło z gniazda,
nasiona kosaćca ginące w studzience,
krab, cały zielony, który bokiem sunie –
to, córko, dla ciebie, dar dla twoich oczu.
nasiona kosaćca ginące w studzience,
krab, cały zielony, który bokiem sunie –
to, córko, dla ciebie, dar dla twoich oczu.
Wół będzie radośnie brykać z groźnym wilkiem,
dziecko znajdzie w wężu kompana do zabaw,
lew się przy jagnięciu przyjaźnie położy
na pastwiskach, które tobie, mała, podaruję.
dziecko znajdzie w wężu kompana do zabaw,
lew się przy jagnięciu przyjaźnie położy
na pastwiskach, które tobie, mała, podaruję.
Otworzą się też szeroko bramy do ogrodu,
cherubin nie podniesie płomiennego miecza,
nikt nie będzie nosił listka figowego
w tym świecie bez skazy, który ci przekażę.
cherubin nie podniesie płomiennego miecza,
nikt nie będzie nosił listka figowego
w tym świecie bez skazy, który ci przekażę.
Moja biała córko, oto słowa matki:
złożę ci w dłoniach słońce, złożę w dłoniach księżyc,
w młynie Pana Boga wsunę się pomiędzy
dwa kamienne żarna, by cię w proch nie zmełły.
złożę ci w dłoniach słońce, złożę w dłoniach księżyc,
w młynie Pana Boga wsunę się pomiędzy
dwa kamienne żarna, by cię w proch nie zmełły.
[według przekładu Eiléan Ni Chuilleanáin]
Przełożył Jerzy Jarniewicz
*

Nuala Ní Dhomhnail – laureatka Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. Zbigniewa Herberta, jest irlandzką poetką piszącą w języku gaelickim, eseistką, krytyczką literacką, autorką scenariuszy i książek dla dzieci.
Prof. Jerzy Jarniewicz (ur.1958) – poeta, badacz literatury i tłumacz, znawca literatury brytyjskiej i irlandzkiej; wielokrotnie nagradzany i odznaczany, jest członkiem m.in. kolegium redakcyjnego „Literatury na Świecie” oraz kapituły Nagrody Literackiej Gdynia. Wydał 11 książek poetyckich i kilkanaście książek poświęconych literaturze, przekładał m.in. Jamesa Joyce’a, Johna Ashbery’ego, Edmunda White’a i Raymonda Carvera.
Źródło: „Sześć poetek irlandzkich”, wyd. Biuro Literackie, Wrocław 2012
Fot. Nuala Ní Dhomhnaill z rodzicami.
Nuala przyszła na świat w roku 1952 w Lancashire w Anglii, w rodzinie dwujęzycznej. Jej rodzice byli irlandzkimi lekarzami; podczas gdy ojciec posługiwał się w codziennym życiu gaelickim, matka używała angielskiego, w tym też języku wychowując córkę. Gdy miała pięć lat, Nuala zamieszkała ze swoją ciotką w hrabstwie Kerry w Irlandii, przeżywając – jak sama wspomina – swoistą podróż w czasie i dogłębny szok kulturowy. Ze świata angielskiej klasy średniej przeniosła się do małej irlandzkiej wioski, gdzie jej rodzina była pierwszą posiadaczką odbiornika radiowego; wieczorami do domu jej ciotki schodzili się sąsiedzi, by wspólnie słuchać wiadomości. To spotkanie czy zderzenie dwóch światów stanie się z czasem jedną z sił napędowych jej poezji. (źródło informacji - http://booklips.pl/…/przeczytaj-wiersze-nuali-ni-dhomhnail…/)
III
Danica Vukićević * * *
Podróżowałam z zamkniętymi oczami
Cała zła, cała w kwiatach
Woda pode mną
Cicha i ciemna, zawsze skrada się wzdłuż brzegu
Podróżowałam w ciemności, w głowie, w skórze
Natrętna jak wzrok wariata
Cała zła, cała w kwiatach
Myślałam sobie: Niech się dzieje co chce
Jestem tutaj, cienkie drzewo dzieli mnie
Od dna, od oblicza nieba
W cieniu
Dodawałam sobie odwagi, podżegałam serce do bicia -
Rozprysła się naga gwiazda
W pustce
Cała zła, cała w kwiatach
Woda pode mną
Cicha i ciemna, zawsze skrada się wzdłuż brzegu
Podróżowałam w ciemności, w głowie, w skórze
Natrętna jak wzrok wariata
Cała zła, cała w kwiatach
Myślałam sobie: Niech się dzieje co chce
Jestem tutaj, cienkie drzewo dzieli mnie
Od dna, od oblicza nieba
W cieniu
Dodawałam sobie odwagi, podżegałam serce do bicia -
Rozprysła się naga gwiazda
W pustce
Przełożyła Agnieszka Łasek
*

Danica Vukićević urodzona w Valjevie (1959), mieszka w Belgradzie. Ukończyła literaturę światową z teorią literatury na Wydziale Filologicznym w Belgradzie. Podporządkowanie własnemu „ja", liryczno-narratywna forma ekspresji, jak i siła wyrazu zbliżają ją do poezji Sylvii Plath. Wydała kilka tomów wierszy, m.in.: Kao hotel na vetru (1992), Kada sam čula glasove (1995, nagroda czasopisma „ProFemina"), Šamanka (2001), także zbiór opowiadań: Život je gorila (2000).
Agnieszka Łasek – Ukończyła filologię serbską i chorwacką (Poznań) oraz studia podyplomowe z literatury serbskiej (Nowy Sad). Interesuje się folklorem południowosłowiańskim. Tłumaczy z języka serbskiego, chorwackiego i bośniackiego, niedługo pewnie również z czarnogórskiego. Od czasu do czasu tłumaczy także z polskiego. Pracowała na uniwersytecie, w fabryce, zajmowała się programami rozrywkowymi, tłumaczeniami technicznymi. Obecnie jest pracownikiem wydawnictwa literackiego.
źródło: Kwartalnik Pobocza
IV
Lea Pradziński – pomylona
kobiety lubiące zadrapania, siniaki, a nawet sam tylko fiolet, kobiety o bladych twarzach i specyficznym rytmie bez powietrza, kobiety zapchane, wyobrażone
kobiety z zielonym napisem na łydkach, tak stromych, że buciki stają się porannym chłodem, kobiety młode, ale i dziwnie dojrzałe, połyskujące stare grusze
kobiety jak zielonkawy sok świeżym zmierzchem, lubiące blady błękit, kobiety czyste jak matki boskie, kobiety z zaokrągleniami kości słoniowej
kobiety jak żydówki, biegnące, oddające bez zastanowienia całą duszę, kobiety przenoszące kolor, owce, barany, kobiety smoki
kobiety z długimi palcami, wiecznie zsuwające dłonie po poręczy, kobiety ciche, zapatrzone, ciągnące się, płócienne, kobiety o fakturze brzozy
kobiety demony, wariatki, zielone, czarne, kobiety turkusowe, aksamitne, kobiety jak bażanty, z miskami. kobiety z mlekiem na dłoniach
kobiety opuchnięte, oplecione winoroślami, trupy u źródeł rzek, kobiety z krwią we włosach, w powiewie wiatraka, stojące w przejściu podziemnym
kobiety gryzące sutki namaszczane oliwą śliną i cukrem, kobiety wracające samotnie taksówkami, śpiewające jazz, lękliwe łanie
kobiety z halką na oczach śpiące pod murami kościołów, kobiety owijane pajęczyną, zjadające muchy, kobiety liczone seksem, brakiem, odchodzeniem
stoję i nikt nie patrzy w moją stronę, w lustro
kobieta beżowa, ciemnozielona, wytarta jak chodnik, mech
kobieta z zabitym psem, o stu palcach
kobieta, zamiast mężczyzny
pomylona
kobieta beżowa, ciemnozielona, wytarta jak chodnik, mech
kobieta z zabitym psem, o stu palcach
kobieta, zamiast mężczyzny
pomylona
*

Komentarz autorki:
Nie jest to wiersz o mnie. Nie ja jestem „pomylona”. Pomyloną jest postać literacka. Ja to przede wszystkim ta w taksówce, która obserwuje wszystkie inne w swoich kompulsywnych rytuałach. Paul Delvaux malował je tak, aby każda mogła widzieć tę Inną. Tak to widzę, gdy patrzę w lustro.
Lea Pradziński - Poeta. W myśl surrealistów francuskich próbuje kontynuować ideę zapisu automatycznego. W swoich tekstach konstruuje kilkuwarstwowe światy, które nazywa zamkniętymi „zonami”. Jej twórczość można zakwalifikować do nurtu ośmielonej wyobraźni. Mieszka w Krakowie.
Źródło: Przekrój, Data publikacji: 08.03.2018
V
Miriam Van hee ***
śnieg wszędzie jest taki sam,
pomyślała, tylko tutaj
jest jeszcze dokładniejszy
podwórka zamienia
w idealne czworokąty, ulice
w proste nieskończone
pomyślała, tylko tutaj
jest jeszcze dokładniejszy
podwórka zamienia
w idealne czworokąty, ulice
w proste nieskończone
tu tylko trwa nieco dłużej,
dlatego nie ma rowerów,
pociechy, co
dałaby się powoli ośnieżyć
dlatego nie ma rowerów,
pociechy, co
dałaby się powoli ośnieżyć
Przełożył Jerzy Koch
/pierwsza publikacja wiersza po polsku w almanachu festiwalowym Silesiusa/
*

Miriam Van hee (Ghent , 16 sierpnia 1952) – belgijska poetka tworząca w języku flamandzkim, slawistka, tłumaczka dzieł m.in. Anny Achmatovej, Osipa Mandelstama i Josepha Brodskiego. Jako poetka debiutowała w 1978, od tego czasu wydała dziesięć książek poetyckich.
Fot. Miriam Van hee (2013), źródło Wikipedia.
VI
Olena Herasymiuk * * *
Jak się znaleźliśmy w jednym oddziale?
Nikt nie powie. Zresztą kogo tu pytać?
Krótka nauka: na polu walki
trzeba umieć czekać.
Nikt nie powie. Zresztą kogo tu pytać?
Krótka nauka: na polu walki
trzeba umieć czekać.
Wojna się toczy gdzieś poza czasem.
Z ostatnim żołnierzem kładzie się do grobu
Nikt nie zgadnie, kiedy się zaczyna.
Zresztą pytać nie ma kogo.
Z ostatnim żołnierzem kładzie się do grobu
Nikt nie zgadnie, kiedy się zaczyna.
Zresztą pytać nie ma kogo.
Nad blindażem rozkrwawione maki
wysokie, okrągłe. Jak jakieś sygnały.
Serce rwie się jak bity pies.
Jeszcze chwila – zrobi wyrwę w metalu.
wysokie, okrągłe. Jak jakieś sygnały.
Serce rwie się jak bity pies.
Jeszcze chwila – zrobi wyrwę w metalu.
Cisza, gdzie miałaby huczeć wojna.
To pole czy oko zasnuwa się mgłą?
Zwycięstwo, jak celna strofa,
nie zaczyna się od krzyku „Mamo!'
To pole czy oko zasnuwa się mgłą?
Zwycięstwo, jak celna strofa,
nie zaczyna się od krzyku „Mamo!'
Odmierzały dystans i koordynaty
rozplecione wstążki za wstążkami.
Znaliśmy rannych nie po imieniu,
ale po spisach z lekami.
rozplecione wstążki za wstążkami.
Znaliśmy rannych nie po imieniu,
ale po spisach z lekami.
Czarne i czerwone jak noc i ogień.
Noś na sercu, nie zgubisz.
Ile nas było? Ktoś robi rachuby?
Pytać nie ma kogo.
Noś na sercu, nie zgubisz.
Ile nas było? Ktoś robi rachuby?
Pytać nie ma kogo.
Jak długą pamięć będziemy wlec
przebitą jak łapa?
Kraj czeka na wieści z frontu więc
co dzień o dziewiątej słucha.
przebitą jak łapa?
Kraj czeka na wieści z frontu więc
co dzień o dziewiątej słucha.
Powoli, jak wspomnienie pierwszej miłości
gaśnie nad kopalnią słońce.
Płaczcie, żołnierze. Krew zatamowaliśmy,
i łzy płynąć skończą.
gaśnie nad kopalnią słońce.
Płaczcie, żołnierze. Krew zatamowaliśmy,
i łzy płynąć skończą.
Ludzie, adresy, miasto i wiek -
zerwane kłosy.
W lustrze czarny, obcy człowiek
patrzy mi w oczy.
zerwane kłosy.
W lustrze czarny, obcy człowiek
patrzy mi w oczy.
Październik 2018
Przełożył Janusz Radwański
*

Olena Herasymiuk urodziła się w Ukrainie, w Kijowie w 1991 roku. Pisarka działaczka społeczna, ratownik medyczny. Laureatka nagrody imienia Leonida Kyselowa (2012), miedzynarodowej ukraińsko-niemieckiej nagrody imienia Ołesia Honczara (2013), drugiej nagrody konkursu wydawnictwa „Smołoskyop” (2013). Autorka książek „Hłłuchota” (2013), „Rozstrilnyj kalendar” )nagroda „Najkraszcza knyha Zaporizkoji tołoky” (2017) i poematu „Tiuremna Pisnia” (2016). Jej wiersze przekładano na 11 języków. Pracownica Radia Swoboda i Armija FM, przy projektach „Newydymyj Batalion”, „Bez broni”, „1576.ua”. Od 2018 roku ratownik medyczny Medycznego Batalionu „Hospitaliery” Ukraińskiej Armii Ochotniczej. Nagrodzona odznaką za wkład w wyzwolenie Ukrainy spod antynarodowej władzy podczas Rewolucji Godności.
Janusz Radwański, poeta, tłumacz, autor książek poetyckich "Księga wyjścia awaryjnego", "Chałwa zwyciężonym", "Kalenberek" oraz "Święto niepodległości". Muzyk folkowy.
VII
Linda Pastan – Anioły
Are you tired of angels?
Myra Sklarew
Myra Sklarew
Mam dosyć aniołów,
sposobu w jaki ich wspaniałe skrzydła
szeleszcząc otwierają się niby kurtyna
dramatu którego nie życzę sobie oglądać.
Mam dosyć ich mlecznych tunik,
i szarf oblazłych gwiazdkami,
ich perfekcyjnych paznokci
przeświecających jak muszelki
z których dusze
maleńkich żyjątek już dawno uciekły.
sposobu w jaki ich wspaniałe skrzydła
szeleszcząc otwierają się niby kurtyna
dramatu którego nie życzę sobie oglądać.
Mam dosyć ich mlecznych tunik,
i szarf oblazłych gwiazdkami,
ich perfekcyjnych paznokci
przeświecających jak muszelki
z których dusze
maleńkich żyjątek już dawno uciekły.
Pamiętajcie o Lucyferze, chcę im przypomnieć,
jego zmiętych skrzydłach nietoperza
straconych bez łaski.
Ale one najzwyczajniej buchną śmiechem
jak dźwięk harfy wodnistym
jak kaskada spadająca przez pięciolinie.
Albo będą mi śpiewać
utraconym głosem mojej matki
odbierając dla siebie wszystkie dane jej
obietnice których nie mogłam dotrzymać.
jego zmiętych skrzydłach nietoperza
straconych bez łaski.
Ale one najzwyczajniej buchną śmiechem
jak dźwięk harfy wodnistym
jak kaskada spadająca przez pięciolinie.
Albo będą mi śpiewać
utraconym głosem mojej matki
odbierając dla siebie wszystkie dane jej
obietnice których nie mogłam dotrzymać.
Przełożył Jerzy Bartonezz
*

Linda Pastan (ur w 1932 roku) – amerykańska poetka żydowskiego pochodzenia, wydała siedemnaście książek poetyckich, laureatka wielu prestiżowych nagród - w 2003 roku zdobyła nagrodę Ruth Lilly Poetry Prize za całokształt twórczości. Ma trójkę dzieci i siedmioro wnuków.
Photo by Oliver Pastan
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
Redakcja Babińca Literackiego zaprasza!
Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie w blogowaniu, przedstawiamy Państwu obecny skład redakcji Babińca Literackiego...
-
Pewnie, że boli, gdy pękają pąki. Bo czemuż by wiosna się wahała? Czemuż by nasza tęsknota gorąca miała pozostać gorzko-zmarzło-biała? Łuska...
-
Blask ma w oczach, ale gorzkie usta. Serce, rzekłbyś, otwarte, ale kochać nie umie. Dzisiaj oświadcza przyjaźń, jutro jej zaprzeczy... Nieró...








