piątek, 30 września 2016

Maria Cedro-Biskupowa - Niejedni mną pogardzają

Niejedni mną pogardzają,
Dlatego, żem ze wsi,
Ale by się gniewać o to
Nawet mi się nie śni.
Czyż nie warta jestem chleba,
Posłuchajcie, proszę,
Choć sczerniałe z pracy ręce,
Choć wiejski strój noszę.
Niechaj przyjdzie na mą rolę
Ktoś tam z miasta, młody,
To ja z sierpem czy z grabiami
Pójdę z nim w zawody.
Cóż poradzi wtedy taki,
Gdy zbóż pełne kłosy,
Jak nie będzie znał żniwiarki,
Sierpa ani kosy?
To niech sobie lepiej młody
Wróci do pisania,
Boby między rolnikami
Nie znalazł uznania.
A więc każdy niech pracuje
Według swojej woli,
Cześć ci, wiedzo i nauko,
Cześć pracy na roli.
*
Maria Cedro-Biskupowa (urodziła się 21 października 1912 r. , zm. 2013) poetka ludowa. przez całe życie związana z regionem świętokrzyskim, ukończyła trzy klasy szkoły podstawowej, przez dwa lata uczęszczała także do przyklasztornej szkoły gospodarstwa domowego prowadzonej przez siostry bernardynki w Świętej Katarzynie. Dość wcześnie została sierotą. Jej wiersze weszły w skład tomów „Wsi Tworzącej” oraz „Antologii współczesnej poezji ludowej” Jana Szczawieja.

14516333_365414330515102_2693598791813200177_n

czwartek, 29 września 2016

Sarah Clancy - Wotywa pogańska

modlę się o wiersz bez nazw własnych,

który zmieni moje miejsce, który wykorzeni

drobne nacjonalizmy z mojego umysłu

modlę się o koniec religii

i o zdania otwarte

z przestrzeniami słów

jak kamienie milowe chodników

modlę się o wiersze pełne talizmanów

dzięki którym mogę odgrażać się ciemności

modlę się o wiersz, który się wyrwie

i porwie mnie za sobą,

gdzieś, gdzie nie ma goryczy

modlę się by go nosić

jak szkaplerz wobec cynizmu

niech stanie się bodźcem

by przekuć gniew w działanie

modlę się o te dni, całkiem przecież ciepłe,

kiedy mam swój azyl, studnię świętej Brygidy,

wobec czyjeś młodej żałoby

bym potrafiła sprawić

bym potrafiła dostrzec

*

Tłum. Jakub Sajkowski

Sarah Clancy - poetka i performerka pochodząca z Galway. Wydała następujące tomy wierszy: „Stacey and the Mechanical Bull” (Lapwing Press, Belfast 2011), „Thanks for Nothing, Hippies” (Salmon Poetry 2012), „The Truth and Other Stories” (Salomn Poetry 2014). W roku 2013 wraz ze znajomą poetką z Galway, Elaine Feeney, opublikowała wielokrotnie nagradzaną płytę poetycką „Cinderella Backwards”. Sarah była nominowana do wielu prestiżowych nagród m.in.: The Ballymaloe International Poetry Prize, The Patrick Kavanagh Award i The Listowel Collection of Poetry Competition. W roku 2013 otrzymała indywidulane stypendium z Urzędu Miasta Galway. W tym roku została nagrodzona the Bogman's Cannon Irish Poeple's Poet 2015 Award. Jej utwory były publikowane w Słowenii i Meksyku. Kontakt: sarahclancygalway@gmail.com.
FB_IMG_1475158866520

Jakub Sajkowski – ur. w 1985 r., poeta, lektor języków, tłumacz, recenzent. Redaktor działu krytycznego w „sZAFie”. Wydał książki poetyckie: „Ślizgawki” (2010), „Google Translator” (2015). Wiersze publikował m.in. w „Pro Arte”, „Arteriach”, „Dwutygodniku”, „artPapierze”, na stronie internetowej Biura Literackiego oraz w lokalnym wydaniu „Gazety Wyborczej”. Finalista i laureat kilku konkursów poetyckich, ostatnio im. Klemensa Janickiego, „O Laur Czerwonej Róży”, oraz Konkursu Krytycznoliterackiego Pulsu Literatury w Łodzi. Laureat stypendium artystycznego miasta Poznania.

środa, 28 września 2016

Ewa Brzoza Birk - Nazaret

Moja cipka
jest czysta i złożona między nogami.
Sutki lśnią jak buty wypastowane na święta.

Miłość wymaga bliskości, ale nie wszystko
można opowiedzieć innemu księdzu ani zamknąć
wierszem.

Siedzę na skraju
materaca, pokazuję czułe
miejsca, które przez wieki przeklinali
śliniący kartki w mądrych księgach.

Pod sukienką ciało,
niby roztopione opiłki żelaza - gdy nie wspominam,
zasypiam jak dziecko
z lekko otwartymi ustami.

Śnię o dzikiej róży na prześcieradle,
pociętym ostrzem
brzytwy.

*

Ewa Brzoza Birk - Poetka. Mieszka w Danii, gdzie wyemigrowała w latach osiemdziesiątych z Warszawy. W roku 2009 zadebiutowała tomem wierszy "Krajobraz po meblach" .http://krajobrazpomeblach.blogspot.co.uk/ -
FB_IMG_1475074947647

wtorek, 27 września 2016

Debora Greger - Muzeum Brytyjskie

Debora Greger--Muzeum Brytyjskie

Waza Portlandzka

To był tylko rzymski przekład, nazbyt kwiecisty,
z dawno zaginionej Greki,
a jednak stałam przed wazą, przed którą
przedtem stał Keats,
czekając aż poczuję, co on czuł wtedy
lub później, na papierze—
nie byłam wymagająca. Nie byłam

nawet naukowcem, załamanym,
bo musi przyznać, przynajmniej w przypisach,
że nie potrafi udowodnić,
na której wazie, na pewno, Keats widział
"tę jałówkę ryczącą do nieba".
I jaki to ołtarz zielony, O tajemniczy kapłanie?
Gdzie była ta ofiara?

Mleczna bogini trzymała mleczno-białego węża
tuż przy piersi—
czy chciała, żeby Keats właśnie to zobaczył?
Studiował medycynę—
kiedy płuca niszczały z każdym krwawym oddechem,
posłano po cyrulika,
który przystawił błogosławioną pijawkę.

"Zimna sielanko! Zawsze gorąca . . ."
Stał przed kuźnią,
tęskniąc do ognia,
w czasie długiej drogi do domu. "Zawsze zdyszanej
i zawsze młodej—"
miał zaledwie dwadzieścia trzy lata. Będzie miał czas
na Amerykę Południową,

zaciągnie się jako chirurg na Indiaman,
spędzi rok w Kentucky,
jeśli gdzieś w pobliżu będzie biblioteka.
"Rozpalone czoło,
i spieczony język"—znał te objawy
i przypisywał je
jeszcze przez parę miesięcy miłosnej gorączce.

Marmury Elgina

Dużo mniejsze niż się spodziewałam,
stara sala operacyjna
przytulna—jedyne słowo, dające się użyć
jak kompres
na otwartą ranę pomieszczenia.
Nawet ci wrażliwi
w najwyższym rzędzie z tyłu, marzyciele,

nastoletni Keats,
gryzmolił zamiast notować,
widzieli, jak dziecko uśmiechnęło się
do doktora, a ten wybuchnął płaczem,
do operacji przystąpiono—
gdy tylko pacjentowi zawiązano oczy—
bez znieczulenia.

Plamy wżarte w podłogę,
piły wypolerowane,
zwyczajne szramy w topornym stole,
fartuch zawieszony
by jak przednie mięso czekał na rzeźnika,
skrzynka trocin
przygotowanych na krew –

ciało to tylko marmur.
Bogini ogniska domowego,
z kikutami ramion,
straciła głowę w jakiejś kłótni,
brutalnej lub błahej,
nikt już nie pamiętał. Jego matka nie żyje
od siedmiu lat.

Brat kaszle. Bóg rzeki
rozbudzony przez jakieś odgłosy,
uniósł się na jednym doskonałym ramieniu
by zobaczyć co się stało,
nie miał ani rąk ani stóp.
Koń to tylko głowa,
kamień wciąż drżał ze zmęczenia.

Tłum. Ewa Hryniewicz-Yarbrough

Wiersz po raz pierwszy opublikowany był w kwartalniku Fraza (Nr 64-65/2009).

*

Debora Greger, ur. w 1949 roku, Amerykańska poetka i artystka. Do przejścia na emeryturę wykładała literaturę i twórcze pisanie na University of Florida. Swoje prace plastyczne wystawiała w wielu galeriach i muzeach w USA. Jest laureatką licznych nagród poetyckich, stypendiów i wyróżnień. Od 1996 związana z wydawnictwem Penguin, gdzie wydała Desert Fathers, Uranium Daughters (1996), God (2001), Western Art (2004), Men, Women, and Ghosts (2008), By Herself (2012). Dzieli swój czas pomiędzy Gainesville na Florydzie i w Cambridge w Anglii.
FB_IMG_1475022434210

Ewa Hryniewicz-Yarbrough jest tłumaczką i pisarką mieszkającą aktualnie w USA. Przełożyła na angielski m.in. powieść Piotra Szewca Zagłada i tom wierszy Janusza Szubera, a na polski wydany w Znaku wybór wierszy Philipa Levine’a. Eseje i szkice publikowała w The American Scholar, Ploughshares, Poetry, Threepenny Review oraz innych czasopismach w Stanach Zjednoczonych.

poniedziałek, 26 września 2016

Anna Grabowska - koszerna grubość włosa

"Il y a une chose plus terrible que la calomnie, c'est la vérité".
- Talleyrand

babka mówi, że nie ma ogniotrwałych żydówek,
taką może rozpalić byle mąż, byle piec.
ledwie podrośnie i ktoś ciska iskrą

w piersi i usta, pokazuje palcem
podłogę i życie zaczyna się tlić.

wtedy trzeba zakryć włosy, palą się najszybciej.
babka pamięta żywy ogień, jest pewna
że bardziej od krocza, paliło gardło

coś, czego nie można dotknąć,
co z nas uchodzi. jak z komina.

*

Anna Soukane Grabowska - ur. 26.09.1969 roku w Paryżu. Studiowała na Sorbonie filozofię i politologię. Na trzecim roku podjęła również naukę na Uniwersytecie Pierre et Marie Curie na kierunku położnictwo. Po dyplomie podjęła pracę w Instytucie Pasteura, a później w Szpitalu Chorób Dziecięcych Necker, a obecnie - we własnym biurze nieruchomości. Mieszka nadal w Paryżu. Jest feministką, autorką wierszy, zebranych w tomie "Migotanie gwiazd i przedsionków".
FB_IMG_1474910562744

niedziela, 25 września 2016

Lyn Hejinian - Zdaje się że dopiero co zaczęliśmy a już tam się znaleźliśmy

Widzimy tylko liście oraz
gałęzie drzew gęstniejące
wokół domu. Te potulne
gry były zmysłowe. Nie
miałam więcej jak trzy lub
cztery lata, lecz kiedy byłam
zła wstrzymywałam oddech,
nie z wściekłości, lecz uporu
i aż do utraty przytomności. Cienie o jeden dzień głębsze. Każda
rodzina ma własny zbiór opowieści, lecz nie każda rodzina ma komu je opowiadać. W małej pracowni w wiejskim domu, jest to muzyczna
ekspresja pałającego optymizmu. Ptak sięgnąłby, lecz pozostałby tajemny. Brak aluzji: raz i pobrzmiewa samotnie. Telefon na dole był w małym pokoju, tak ciemnym jak szafa. Była różnica pomiędzy
bezzwɫocznym i nagłym w teatrze pełnym przemian. Bez czego
może istnieć osoba, tak jak morze istnieje beze mnie. Typowy zestaw błędów. Moja matka stała pomiędzy nami i trzymała nas za ręce, kiedy wchodziliśmy do szaro-błękitnej wody, pouczając nas na temat prądów, bardziej żeby przyprawić nas o dreszcze, niż żeby nas ostrzec przed prawdziwym niebezpieczeństwem, gdyż trzymała nas kurczowo za ręce, kiedy nadciągały fale, a my staraliśmy się przez nie skakać. Łuk deszczu, więcej, przelatuje z większą częstotliwością. Cztery pory roku okrążają kwadratowy rok. Lustro umieszczone w kroczu drzewa było jak dziura pod gołym niebem. Mogłam tak wiecznie jechać w tym samochodzie, a przynajmniej tak się zdawało, obserwując zmieniający się pejzaż, uważając na sen, i w takim spokoju. Wesołe miasteczko. Mgła podnosi późny wschód słońca. Są na tym ułożone kwieciste witki. Korzenie robinii unosiły kąt chaty. Nasz niepokój wzrasta przed nowo niespokojnymi. Jesteś i wiesz, że to dobrze, i zrób wszystko, żeby było lepiej. Pożeglował na wojnę. Życie nie bardziej wolne od życia zaginionego szczenięcia. Stało się popularne i zostaliśmy zasypani imitacją. Nasza stara ciotka zabawiała nas swoją zmyśloną opowieścią o zdarzeniu z jej dzieciństwa; katastrofie na żaglówce, która nigdy nie miała miejsca, lecz ponieważ w trakcie opowiadania sama w nią uwierzyła, pozostała niewinna i zwolniona z odpowiedzialności. Swego rodzaju bełkotanie w wodach inspiracji. W związku z ich powtarzaniem się, to co z początku zdawało się tylko szczegółami atmosfery stało się z czasem tematyczne. Tak jakby niebo plus słońce miały tworzyć liście. Lwia paszcza na ochotnika w ogrodzie rozwiera gardło pomiędzy palcami, a my szczypiemy pączki fuksji, tak, żeby trzaskały. Czy jest to umyślne. Skłania się. Od tych wzgórz mają duże łydki. Przekoziołkować przez kamienie, zasuszone błoto. Braliśmy mikę za złoto. Przerwa, róża, coś na papierze, w albumie przyrodniczym z wycinankami. Co następuje po surowej chronologii, jest bez pamięci. Jak dla mnie, musi istnieć treść tej nieobecnej rzeczywistości, przedmioty i okazje, które rozważyłam ponownie. Zapachy domu były teraz dziwną mieszanką powietrza rozchodzącego się nad krzakami róż, kamelii, hortensji, rododendronów oraz kęp azalii. Trudno rozpoznać głód od ochoty jedzenia. Moja babcia w kuchni z rękoma na biodrach, ubrana w coś co zwała domową kiecką, oglądała łańcuszki mrówek przesuwające się za kranem zlewozmywaka i rzekła do nas: „Rozpętuję wojnę.” W przeraźliwej oddali są struny. Są przeciwko błękitowi. Drzewa nieustannie otrzymują swoje własne cienie.

tłum. Ewa Chruściel

poemat prozą pochodzi z tomu "Moje życie"

*

Lyn Hejinian - amerykańska poetka, eseistka, tłumaczka, wydawca, pedagog. Wydała kilkanaście tomów poetyckich oraz książek z esejami.
FB_IMG_1474832578017

Ewa Chrusciel - poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików po polsku i dwóch po angielsku, ostatni tomik "Tobołek" wyszedł w czerwcu 2016 w Arteriach.

Fot. autor nieznany.

sobota, 24 września 2016

Justyna Bargielska - W tym kraju ludzie nadal jedzą mnóstwo wiewiórek

Wystarczyłby jeden telefon, ale jak wypada
zacząć taką rozmowę? Kto nie żyje?
Czy miałam dzieci? Którędy wyszły?
Czy je pozabijałam? Śniły mi się koszule
suszące się na wietrze, co ma oznaczać,
że zaczynam widzieć w obecnym partnerze
wady jego poprzednika. Miałam zatem
wspólników. Czy jestem hersztem bandy?
Czy to banda niedojd? Czy jedliśmy wiewiórki,
czy porywali dziewczynki i nimi wiewiórki karmili?

Prawda mnie wyzwoli, czyli obedrze do kości,
więc roboczo zakładam, że zostawiłam w dżungli
mój oddział, dzieci, wiewiórki, koszule na wietrze.
Po prostu będę z tym żyła.

*
Justyna Bargielska - pisze po polsku.
FB_IMG_1474742697762

piątek, 23 września 2016

Toyin Adewele-Gabriel - Olayimika

Pieśń pierworodnej
w rytmie gan-gana

Jestem pierwszym owocem twoich lędźwi.
Okraszona łaską.
Okraszona solą.
Kroczę w takt uderzeń bębna.
Z wiechciem rytualnym w ręce.
Jak bransoletki z mosiądzu na kostce, radość zatacza koło.

Jestem pocieszeniem,
zrodzonym na dzień cierpienia.
Jestem energią,
dziewiczym nasieniem,
zaczajonym pod okryciem z aso-oke.

Na końcu krętej drogi
pielęgnuję chusteczki
dla mistrzów, którzy płaczą...
Oto córka,
twoje błogosławione żniwo.
Twój koszyk pełen dojrzałych jamsów.
Twoje wonności.

Tłum. Anna Błasiak oraz Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska

*
Toyin Adewale-Gabriel – nigeryjska poetka i krytyczka literacka. Autorka ośmiu książek. Pisze po niemiecku i angielsku. Założycielka i prezeska Organizacji Pisarek Nigerii (WRITA), która działa na rzecz poprawy sytuacji pisarek w jej kraju. Nagradzana za poezję i krótką prozę.
FB_IMG_1474659741813

Anna Blasiak - tłumaczka, poetka http://annablasiak.com

Agnieszka Wiktorowska-Chmielewska - poetka, dramatopisarka, miłośniczka kotów.

czwartek, 22 września 2016

Ewa Jarocka - Tej jesieni

to nie są wiersze o mnie, ja nie jestem niedoskonała. /do ideału brakuje mi tylko pół centymetra w talii, /a to tak, jakbym była po prostu piękna różnymi rodzajami urody. /to są wiersze o jakiejś innej dziewczynie. / to mapy jej zranień, które wyrysowała i pogniotła w kulki, /i uzupełniła nimi szpary między nią a obrazami do odrzucenia. /a wszystko to jest błyszczące, jak staniol, /od którego oślepłam tej jesieni. /ale to ona jest biedna, nie ja!

to są smutne wiersze. /szare, jak brak promieni słońca i uschły na wiór wieczny optymizm. /i ona, która chciałaby zakrzyknąć: /pragnęłabym być lubiana choćby przez wiatr. /jak dziura w serze przez ser. /tymczasem stworzona jestem do niczego. /czuję się tak, jakbym połknęła ognisko, /paznokcie wrastały mi w ciało /i nawet w ułamku nie nadawała się na bohaterkę twoich przytuleń. /nic.

*

Ewa Jarocka - poetka, absolwentka Edukacji Artystycznej w Zakresie Sztuk Plastycznych, autorka tomiku "nie ma dobrych ludzi" nagrodzonego w II Ogólnopolskim Konkursie im. Tymoteusza Karpowicza na autorską książkę poetycką.
FB_IMG_1474562587374

środa, 21 września 2016

Denise Duhamel - Dziecko które było prawie dzieckiem

Pewien gang braci nie pozwalał swej jedynej siostrze wyjść za mąż.
Chcieli, żeby była pod ręką, naprawiała buty
i suszyła ryby, które łapali. Siostra zaszła w ciążę,
jednak nie miała oficjalnego męża
i obawiała się konsekwencji, gdyby bracia poznali jej sekret.
Wywołała poród przed terminem,
ale tak wcześnie, że w zasadzie powiła samą krew.
Odrzucone dziecko odpłynęło w łodzi, którą wykonało
z czaszki psa, za wiosło mając kość ludzkiego ramienia.
Siostra nigdy nie dowiedziała się, że dziecko odwiedzało ją,
aby possać jej piersi, w czasie gdy spała.
Bracia, jeden po drugim, ginęli w tajemniczych okolicznościach.
Dziecko używało swoich mocy - chciało tylko odzyskać matkę.
Siostra udała się do szamana,
mówiąc mu, że to, czemu dała życie, nie było prawdziwym dzieckiem,
i że może mieć ono coś wspólnego ze śmiercią jej braci.
W końcu dziecko usłyszało prawdę i zrozumiało,
że nie jest przygotowane na ten świat. Urodziło się małą chwilę później
innej matce, która nie miała samolubnych braci.

Tłum. Tobiasz Sobczak

*
Denise Duhamel - amerykańska poetka urodzona w 1961 roku w Woonsocket, w stanie Rhode Island. Opublikowała łącznie 13 tomów wierszy. Jej wczesne utwory z: „Smile/Uśmiech” (1993), Girl Soldier/ Żołnierka (1996); „The Woman with Two Vaginas/Kobieta z dwiema waginami” (1995), propagowały treści feministyczne, a najpopularniejsza książka „Kinky” (1997), ośmieszała symbole popkultury np. lalki Barbie.
Poetka obecnie mieszka w Hollywood na Florydzie, gdzie wykłada literaturę oraz uczy kreatywnego pisania.
FB_IMG_1474484094937

wtorek, 20 września 2016

Narcyza Żmichowska - Zaklęcie

Idę lądem, płynę wodą,
A czy słońce lśni pogodą,
Czy pioruny z błyskawicą,
Czy na niebie gwiazdy świecą,
Czy mnie noc, czy dzień otoczy,
Czy mi jasno, czy mi ciemno,
Zawsze przy mnie, lub przede mną,
Takie wielkie czarne oczy!
Ach! to jej oczy!

Piję miód i piołun piję,
Zbieram ciernie i lilije,
Sok wyciskam, lecz w napoju
Nie ma zdrowia, ni spokoju,
Choć dokoła przestrzeń pusta,
Choć relikwię pocałuję,
Zawsze na mych ustach czuję,
Koralowe, drogie usta,
Ach! to jej usta!

Istna ona czarownica,
Świat zaklęła w swoje lica,
W swoje usta, w swoje oczy,
Już i pacierz nie odroczy;
Wszystko zmienia się w jej postać,
Kędy spojrzę, wszędzie ona,
Człowiek od tych czarów skona,
Lub sprawczynię musi dostać.
Ach! gdyby dostać!

*

Narcyza Żmichowska - ps. Gabryella (ur. 1819 w Warszawie, zm. 1876 tamże) - powieściopisarka i poetka, autorka "Poganki". Uważana za jedną z prekursorek feminizmu w Polsce. "Między pisarskiemi zdolnościami kobiet spółczesnych niezawodnie najpierwsza, nie wiemy, czy dosyć ceniona i uznana, jakby to nakazywał smak estetyczny." - pisał o niej Józef Szujski.
FB_IMG_1474384296215

poniedziałek, 19 września 2016

Lidija Dimkowska - Dusza narodowa

Od kiedy mój brat powiesił się na kablu telefonicznym,
mogę z nim godzinami rozmawiać przez telefon.
Przez cały czas jest naciśnięty klawisz Voice,
żeby miał wolne ręce
do naklejania plakatów na bożych słupach
i wzywania do zaciętej debaty na temat:
Czy dusza ma narodowość?
Drżymy oboje z podniecenia, analizujemy to
ja na tym, on na tamtym świecie.
Nauka udowodniła na przykład, że nie ma już rosyjskiej duszy,
że ten, kto śni o aniołach, depcze je po śmierci jak cień.
Może istnieje jakaś dusza turecka, chrzęści w słuchawce mój brat,
bo co rano słucha gwizdu czajnika Nazima Hikmeta,
zanim ten wyrusza do ziemskich bram
z wózkiem pełnym rogalików. Kupię Ci jeden dla duszy.
A potem milczy zdyszany. I szukamy duszy macedońskiej
wśród tablic rejestracyjnych na bożej drodze Wschód – Zachód,
w pudłach tekturowych z napisem "Nie otwierać! Geny!",
noszonych na plecach przez przeźroczyste trupy.
Więc nie można opierać się na trupach.
Trupy to nielegalni emigranci,
co przedzierają się do obcych krajów ze swoimi zapuchniętymi organami
i wykopują sobie ostatni grób
wystającymi przez dziury w ciele wyrostkami na kościach.
Tam wdają się w ostatnią awanturę
o niebo narodowe
i duszę, która nie jest już niczyją własnością.
Rośnie liczba ludzi bez dusz, dusz bez imion.
W autobusie nie ustępują sobie miejsca, odchodzą daleko samotnie,
szukając się przez pośredników, bez skutku.
Narody obrzucają się jajkami.

[ Portret kobiecy w odwróconej perspektywie, str. 223]

Tłum. Agnieszka Będkowska Kopczyk

*
Lidija Dimkovska - (ur.1971) - macedońska poetka, pisarka, eseistka oraz tłumaczka literatury słoweńskiej i rumuńskiej na język macedoński.
FB_IMG_1474307647004

Agnieszka Będkowska-Kopczyk - (ur.1972) - slawistka, językoznawczyni, tłumaczka i poetka.

niedziela, 18 września 2016

Zofia Bałdyga - Radio Erywań

Moje miasto jest czarno-białe,
a ja mu na to pozwalam,
z szacunku dla starszych.

Nie było Cię wtedy na świecie.
Wtedy, kiedy wpadło we własną pułapkę.
Wtedy, kiedy zjadło własny ogon.
Wtedy, kiedy obrona przeszła w atak.

Gra w odziedziczone kolory
zawsze kończy się awanturką.
my i żywioły

w nocy pękła rura i zalała szczyty.
żadna arka nie zahaczy już o czubek złamanego paznokcia
który wciskasz w szczelinę.
szukasz, a tu nie ma nic do znalezienia.
wszystko przecieka za granicę
wraz z młodymi mężczyznami w starych samochodach
koniecznie radzieckich.

my, żywioły i przykurzone pomidory
które sąsiad hoduje na podwórku.
drugi trzyma króliki, raz
dwa, trzy, co dziś na obiad. półuśmiech.
to co dobre i syte przecieka za granicę
a potem zgadnij co, pęka pod ciśnieniem
a może pod dostatkiem. przecieka. upływa.
zderzenie czołowe żywiołów. mówiłam ci
nie pal na stacji benzynowej.

Erywań 2014

*

Zofia Bałdyga - ur. 1987 w Warszawie. Autorka tomików „Passe-partout” (Warszawa 2006) i „Współgłoski” ( Nowa Ruda 2010). Współtworzyła poetycko-muzyczny projekt Elektroliryka. Absolwentka Instytutu Slawistyki Zachodniej i Południowej UW. Jej wiersze przełożone zostały na czeski, szwedzki, angielski i ukraiński. Tłumaczka młodej poezji czeskiej i słowackiej. Prowadzi fotobloga The Picktures (www.thepicktures.net). Obecnie mieszka i pracuje w stolicy Armenii, Erywaniu.
FB_IMG_1474211902118

Linda Nemec Foster - Różnica między Wschodem a Zachodem

U stóp Himalajów
kobiety obejmują drzewa w lasach,
by uchronić je przed siekierą drwala.
Gaje pełne są kobiet ubranych
w karmazynowe i szafirowe sari,
niektóre z małymi dziećmi u boku
kołyszą w ramionach pnie.
Jak cudowne wielobarwne łodygi
obejmują je i czekają.

W deszczu południowego Oregonu
mężczyźni wykonują swą pracę. Ich twarze
na tej starej fotografii są ciemne,
w kolorze sepii. Ścinają wielkie drzewa,
jedno po drugim. Otwarty, ziejący raną brzuch
sekwoi, która już dogorywa
staje się ogromną podpórką.
Sześciu mężczyzn i pies stoją na tle drzewa.
Koncentryczne pierścienie zastygają w oku aparatu.
Tłum. Ewa Parma
*
Linda Nemec Foster – amerykańska poetka polskiego pochodzenia, mieszka w Grand Rapids, Michigan. Autorka dziewięciu książek poetyckich i projektu Contemporary Writers Series w Aquinas College, Poet Laureate (2003-2005), laureatka licznych nagród poetyckich. Prowadzi stronę: http://www.lindanemecfoster.com/bio.htm
Ewa Parma - ur.1961. Anglistka, tłumaczka, lektorka języka angielskiego, wielbicielka karkonoskich szlaków, rocka i poezji Czesława Miłosza. Więcej na blogu autorki - http://ewaparma.blogspot.de/.


14199364_345096722546863_4961698470798193008_n

piątek, 16 września 2016

Agnieszka Wolny-Hamkało - * * *

Na przystanku autobusowym kobieta z bibułką we włosach
odwija z chusteczki brązowe ciastko i łamie je na pół.
Przygląda jej się chłopiec trzymając srebrny balonik -
jest to balon-ryba, balon-rekin i wpływa pod wiatę.
Chłopak w sportowej kurtce pisze esemesa.
Zerżnę cię – pisze – zerżnę cię, mała. Dwie nastolatki
patrzą na swoje krótkie cienie w to wczesnolistopadowe
ciepłe popołudnie. Jedna z nich właśnie dostaje okres.
To pierwszy raz, jest tak ciepło, trochę boli ją brzuch,
ale myślami jest gdzieś daleko, przy swojej zielonej gwieździe
na dnie jeziora, przy stoisku z bielizną Victoria’s Secret.
Pies na trzech łapach patrzy na brązowe ciastko, wie,
co jest w torbie chłopaka. Przez nos widzi
kanapki w plecakach, truskawkowe szminki, żółte
lekarstwo w butelce, zeszyt od matematyki
poplamiony colą, farby olejne dziewczyny, która ma w teczce
szkice. Na szkicach jest niskie słońce i wieże ratusza, pęknięte
miasto dużo większe i cięższe niż to tu, to teraz. Dziwne
myśli chodzą mi po głowie w ten ciepły jesienny dzień,
kiedy niebo jest tak wysoko, a ptaki chcą to ciastko, pies
chce to ciastko i ludzie nagle rozpinają płaszcze.
Czasem wystarczy kilka ciepłych dni, żeby odłożyć wszystko
na później i spacerować po ulicach zupełnie bez sensu
ale z wesołą miną, wpadać do znajomych i wyciągać, ile się da
z dziurawych kieszeni, z tego czarnego banku rozmaitości.

*

Agnieszka Wolny-Hamkało - pisarka, poetka, felietonistka. Autorka dwóch powieści, ośmiu tomów wierszy, trzech książek dla dzieci i trzech dramatów. Ostatnio wydała powieść „41 utonięć” (Iskry 2015). Jesienią ukaże się jej nowa książka „Nikt nas nie upomni”. Mieszka we Wrocławiu.
agnieszka wolny hamkało

czwartek, 15 września 2016

Lucille Clifton - hołd dla moich ud

te uda to wielkie uda
potrzebują miejsca
na swój ruch.
nie mieszczą się w małe
małostkowe przestrzenie. te uda
to wolne uda.
nie lubią, gdy je powstrzymywać.
te uda nigdy nie były w niewoli,
idą tam, gdzie zechcą.
robią to, co chcą.
te uda to potężne uda.
te uda to magiczne uda.
byłam świadkiem, jak
zaczarowały mężczyznę i kręciły
nim jak bączkiem!

tłum. Ewa Chruściel i Miłosz Biedrzycki

*

Lucille Clifton - (1936-2010) amerykańska poetka, pisarka i pedagog. W swoich utworach często odnosiła się do spraw dotyczących afroamerykanów oraz feminizmu. Autorka kilkunastu tomików oraz książek dla dzieci. Twierdziła, że "Poezja jest kwestą życia, nie tylko kwestią języka".

Ewa Chrusciel - poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików w języku polskim i dwóch po angielsku, ostatni tomik "Tobołek" wyszedł w czerwcu 2016 w Arteriach.

Miłosz Biedrzycki - poeta, tłumacz, jeden z najbardziej znanych autorów tzw. pokolenia brulionu.
lucille clifton

Fot. Dorothy Alexander

środa, 14 września 2016

Marta Fox - Sydonia von Borck

W trzeszczącym wózku z przewiązanymi oczami
w drodze do izby tortur
czesała jasne włosy i wplatała w nie
czarny bez
żeglarze jak zwykle się spoźniali
Śmierć jak miłość spadla na nią
znienacka
Wtedy noc rozgorzała płomieniem stosu
jęzory ognia lizały jej stopy
dym wgryzał się w oczy oszalał w jej włosach
poczuła wielkość swojego fizycznego istnienia
Ręce wyfruwały z płomieni i każdy palec
uczestniczył w życiu jak w sakramentach
– Gdzie jest twój kot Chim i pies Jurgen –
pytali oprawcy Sydonię Borck krwi szlacheckiej
– Nie wiem gdzie są teraz – zdążyła wyszeptać –
znajdźcie moją wspólniczkę Martę
na torturach odpowie na pewno

[z tomiku: Chcę być chłopcem jak mój ojciec]

*
Marta Fox - Poetka, powieściopisarka, eseistka.
Wydała ponad 40 książek (powieści, opowiadania, eseje, wiersze).
Jej poezja była tłumaczona na język angielski, niemiecki, portugalski, francuski, hiszpański. Strona internetowa: http://www.martafox.pl/
marta fox

wtorek, 13 września 2016

Na Ye - życie

Wielbiłam je
jak brązowy cukierek z mojego dzieciństwa.
Lizałam i natychmiast zawijałam.
Jeszcze jedno liźnięcie...
Powoli, lizałam je, coraz wolniej i wolniej,
i zawijałam coraz szybciej i szybciej.
Teraz jestem sama z papierkiem po cukierku.
I muszę powstrzymać to, co zasmuca.

*

Na Ye – (ur. 1964) chińska poetka, dziennikarka, pedagog. Nagrodzona dwoma najważniejszymi nagrodami literackimi w Chinach: People’s Literature Award and Lu Xun Award. Jej poezja porusza tematy uniwersalne.
na ye

Fot. autor nieznany

poniedziałek, 12 września 2016

Anna Podczaszy - Nie

(Bo ja dbam o swoją linię

papilarną.)

*
Anna Podczaszy – ur. 1972, poetka, koszykarka. Wykładowca w Centrum Języków Obcych w Legnicy. Debiutowała w roku 2000 tomem poetyckim „danc”, za który została nominowana do Nagrody Literackiej NIKE. Opublikowała również „Wte i nazad” (2003) i „Mniej, więcej” (2007). Od lat jest czołową zawodniczką żeńskiej drużyny koszykarskiej „Lew” Legnica – skrzydłowa, gra z numerem 10.

FB_IMG_1473708921715

niedziela, 11 września 2016

Elżbieta Binswanger-Stefańska - tego widoku już nie ma

tego widoku już nie ma
jest nic jest powietrze
nikt już stamtąd nie patrzy na ziemię
nikomu widok nie zapiera tchu


a pamiętasz jak nam było radośnie tam w niebie
"you don't want to be down
when you are up"*
Statua Wolności pozdrawiała z dołu

starożytni stawiali piramidy ze skały
zaklinali wieczność
a my dla przyszłości
te dwie wieże ze szkła i stali

lekkie jak bańki mydlane
nieważkie jak dmuchawce
błyszczące i kruche
jak bombki na święta

tego widoku już nie ma
jak nie ma biblioteki w Aleksandrii
nieodpornej na boski ogień
jak nie ma przerwanych losów

w imieniu Allaha
jest żal jest zdziwienie
po nas zostanie nic
smutek i powietrze

*

*slogan reklamowy na prospekcie zapraszającym do zwiedzenia tarasu dostępnego dla turystów na dachu wieży WTC2

*

Elżbieta Binswanger-Stefańska - ur. 14.12.1953 w Krakowie - i obecnie mieszka znowu w Krakowie, mieszkała w Warszawie (2 lata), w Zurychu i pod Zurichem (30 lat), w Berlinie Zach. (rok), w Sztokholmie i pod Sztokholmem (2 lata), studiowała historię sztuki i in. kierunki w Zurichu (oraz 2 semestry literaturoznawstwa w Berlinie Zachodnim), zajmuje się pisaniem tekstów na różne tematy społeczne i kulturalne (publikacje w prasie szwajcarskiej, polonijnej i polskiej), tłumaczeniem tekstów (z j. niemieckiego, rzadziej z angielskiego i francuskiego), fotografią, czasem pisze wiersze.

elżbieta stefańska


fot. Jerzy Hanusz, Warszawa, marzec 1974

sobota, 10 września 2016

Joanna Oparek - Ferrari

Joanna Oparek - Ferrari

Kochanie tak bardzo naprawdę bardzo żałuję że nie chciałeś
nie chciałeś być mężczyzną który ma kochankę
który ma kochankę tak jak ma się nałóg albo sportowe auto
sportowe auto z odkrytym dachem jest jak kobieta z podwiniętą sukienką
podwiniętą sukienką wskazuje kierunek jazdy i tempo akcji przyspiesza jak auto
jak auto na autostradzie zmienia pas wymija inne wolne
inne wolne kobiety kochałyby Cię pewnie trochę wolniej
trochę wolniej robiłbyś to samo z nimi Kochanie czemu nie
czemu nie Kochanie powiedz mi dlaczego nie chciałeś
nie chciałeś wjechać mi prosto w latarnię być mężczyzną w sportowym aucie
w sportowym aucie z chromowanymi felgami z nałogami i sportową kochanką
sportową kochanką w czerwonym Ferrari
w czerwonym Ferrari z obiciami z jasnej skóry
jasnej skóry tej zdziry czułam to dotykałeś niechętnie
dotykałeś niechętnie tak lekko była taka rozgrzana
taka rozgrzana słońce zalewało ją robiło jej dobrze
jej dobrze robiło ci tak źle
tak źle robiłeś mi Kochanie to musiała być prawdziwa miłość
prawdziwa miłość nie chciała żeby moje usta były czerwonym Ferrari

wiersz pochodzi z tomiku "Berlin Porn" (WBPiCAK w Poznaniu, 2015)

*

Joanna Oparek - poetka, pisarka, dramatopisarka, dziennikarka. Autorka powieści "Mężczyzna z kodem kreskowym", "Jesień w Nowym Jorku", "Loża" oraz tomów poetyckich "Po kostki w niebie", "Czerwie", Berlin Porn". Od 2012 współtworzy Scenę 21 w Krakowie. Jest współzałożycielką Queerowego Centrum Kultury QCK.

FB_IMG_1473526633809


Fot. Andrzej Plichowski Rango

piątek, 9 września 2016

Karen Kovacik - Pandora przemawia (fragmenty) /Ida Linde - Testament maszynowej dziewczynki (fragment)

* * *
Czy mój grzech jest tak pierworodny
że nie ma nazwy? Czy to przez masło fistaszkowe,
które ci przywiozłam? Czy to wesele lata temu,
na którym zgubiłam but, tańcząc z pijakami?
Czy może chodziło o: „thank you” i „please,”
których nauczyłam twoją córkę?
Czy może to moja miłość do Warszawy, miasta pizzy
i billboardów, gdzie co noc zakwitają neony.


* * *
Ciociu, przecież nie umiem zwęzić dróg,
ani wstrzymać importu chińskich buraków.
Nie potrafię zniszczyć anten satelitarnych,
ani oduczyć się polskiego.
Nie mogę przewinąć życia wstecz,
zamknąć na głucho granice,
tak aż w pokoju na górze znowu pojawi się twoja córka,
znudzona, licząca płatki śniegu wycięte w srebrze.

tłum. Ewa Chruściel

*
Karen Kovacik - amerykańska poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików poezji: Metropolis Burning, Beyond the Velvet Curtain, i Nixon and I.

sfot. autor nieznany

Ewa Chrusciel - poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików po polsku i dwóch po angielsku, ostatni tomik "Tobołek" wyszedł w czerwcu 2016 w Arteriach.

Ida Linde - Testament maszynowej dziewczynki (fragment)

Pan Anderson wiezie mnie do szpitala.
Jasnozielone ściany, śledzę wzrokiem szparę
w suficie,
pielęgniarz przemyka obok, mówiąc o mistrzostwach.
Po raz ostatni myślę o matce.
Między nogami cieknie krew, gęsta i ciepła,
nieprzyjemny zapach zaczyna wypełniać pokój.
Pielęgniarka przygasza światło,
rozumiem, że nie chodzi o mnie.
To ten w środku nie chce zostać.
Miałam umrzeć pierwsza.
Ida Linde – Szwedzka pisarka, poetka, autorka dramatów. Zadebiutowała w 2006 r. tomem wierszy "Maskinflickans testamente" (Testament mechanicznej dziewczynki). W 2009 r. ukazał się zbiór prozy poetyckiej "Om jag glömmer dig blir jag en annan" (Jeśli o tobie zapomnę, stanę się kimś innym), a dwa lata później, w roku 2011, powieść "En kärleksförklaring" (Poleciały w kosmos).

ida linde
Fot. Magnus-Liam-Karlsson
Justyna Czechowska – ur. 1979 w Lublinie. Tłumaczka z języka szwedzkiego, literaturoznawczyni, animatorka kultury, autorka artykułów, antologii i wywiadów. Mieszka w Warszawie.


Karen Kovacik - Pandora przemawia

Pandora przemawia

dla mojej cioci Józefy Bierzało

***
Na początku była
karpatka z pieca
czekająca na czekoladową polewę.
Buraki posnęły
w wiślanym mule.
Gorący miód zamieniał
wódkę w złoto.
Powycinane płatki śniegu błyskały
nad łóżkiem twojej jedynej córki.
Tego grudniowego dnia, mimo stanu
wojennego, gęsi swobodnie kluczyły w śniegu,
a para unosiła się z pysków koni.
Furmanki obładowane były sianem.
Twoja córka nie marzyła jeszcze
o Londynie. Anglia kołysała się
u dalekich wybrzeży Europy
jak Atlantyda.


***
Ugościłaś nas, twoich pierwszych Amerykanów,
w izbie przy stajni z prosiakami i królikami
i nasypałaś czarnej herbaty do szklanek z cukrem
na kartki. Uśmiechnęłaś sie, dotykając
moich zimnych policzków. Odpowiedziałam
po angielsku, zatkana od niemej miłości.

***
Wtedy objawiły mi się tajemnice
czasownika i rzeczownika. Wtedy
nastąpiły wybory Okrągłego Stołu
i straż graniczna dała nam spokój.
Anteny satelitarne zakwitły na balkonach,
woda chlupnęła w nowych rurach, drogi
pochłonęły topole, traktory prześcignęły konie,
Internet zafurkotał na słupach. Wtedy twoja córka
nauczyła się angielskiego i zaczęła chomikować
perfumy bezcłowe. I chociaż żadne anioły
nie stąpiły na ziemię z ognistym mieczem,
apokalipsa zalała wiejskie sklepy
wypełniając półki snickersami i Domestosem.


***
Kiedyś liczyłaś dni według narodzin i uboju.
W twoim kalendarzu lipiec oznaczał agrest, a sierpień buraki cukrowe.
We wrześniu z wypchanej plastikowej torby
wysypały ci się łaciate króliki.
W spiżarni wisiały grzyby,
jak gąbczaste, brązowe kciuki.


***
A teraz jak straż graniczna odprawiasz mnie:
„Bez powrotu,” without return.
Bezosobowy, bez koniugacji
Słowa wstemplowane w paszporcie
dla wygnańca.


***
Czy mój grzech jest tak pierworodny
że nie ma nazwy? Czy to przez masło fistaszkowe,
które ci przywiozłam? Czy to wesele lata temu,
na którym zgubiłam but, tańcząc z pijakami?
Czy może chodziło o: „thank you” i „please,”
których nauczyłam twoją córkę?
Czy może to moja miłość do Warszawy, miasta pizzy
i billboardów, gdzie co noc zakwitają neony.



***
Ciociu, przecież nie umiem zwęzić dróg,
ani wstrzymać importu chińskich buraków.
Nie potrafię zniszczyć anten satelitarnych,
ani oduczyć się polskiego.
Nie mogę przewinąć życia wstecz,
zamknąć na głucho granice,
tak aż w pokoju na górze znowu pojawi się twoja córka,
znudzona, licząca płatki śniegu wycięte w srebrze.


Tłum. Ewa Chruściel

*

Karen Kovacik - amerykańska poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików poezji: Metropolis Burning, Beyond the Velvet Curtain, i Nixon and I.

s

Fot. Katarzyna Boruń-Jagodzińska.

Ewa Chrusciel - poetka, tłumaczka, pedagog, autorka trzech tomików po polsku i dwóch po angielsku, ostatni tomik "Tobołek" wyszedł w czerwcu 2016 w Arteriach.

czwartek, 8 września 2016

Maria Komornicka (Piotr Włast) *** / Mary O'Donnell - Budowniczowie arki

Maria Komornicka [Oto mi z oczu spływa kraina, w której zjawiłeś się majem]

Oto mi z oczu spływa kraina, w której zjawiłeś się majem -
Oto w zakręcie żegna mnie dom,
W którym się zrodził i umarł nasz świat -
Oto mi z nóg ucieka ląd,
Skąd, dzieci nieme, patrzyliśmy w dal -
Na zawsze odpływam stąd -
Prądem znaczonym wśród fal wzrokiem dzieci -
Ach, w bezmiar wiedzie ten prąd!
I nie wiem, gdzie znaleźć w bezmiarze
Ten kraj, ten dom, ten ląd -
W które mi zstąpisz majem.

*
Maria Komornicka (Piotr Odmieniec Włast) - młodopolska poetka/poeta, w pewnym momencie życia wyrzuciła swoje suknie i zaczęła podpisywać się jako Piotr Włast. Po swojej przemianie została zapomniana.
http://zientek.blog.pl/2013/06/30/odmieniec-i-czartolania-szkic-o-marii-komornickiejpiotrze-wlascie/



Mary O’Donnell - Budowniczowie Arki

O tej porze roku morderstwa to normalka,
choć słońca ani widu. W weekendy robi się gorąco.
Jakoś żyjemy w tej powodzi, pijemy, tańczymy i wydajemy kasę
zgodnie z łomoczącym rytmem, łup-łup, łup-łup.
Czarne auta węszą na przedmieściach,
przecinają drogi rwące jak rzeki, w środku po cztery, pięć osób,
wszyscy ogoleni, śmiercionośni, jeden silniejszy od drugiego,
mięśnie falują, prężą się klaty.
Każdy dom jest arką, gdzie dzieciaki
parami dają sobie w żyłę
z tej samej lśniącej łyżeczki.
Noego i jego żony już dawno nie ma.
Deszcz nadal pada.
O tej porze roku morderstwa to normalka.

[z tomu „The Ark Builders, Arc Publications 2009, s.47]

artPapier,1 czerwca 11 (275) / 2015

Tłum. Anna Błasiak

*
Mary O’Donnell – irlandzka poetka, pisarka i tłumaczka, autorka siedmiu tomów wierszy oraz pięciu powieści, w tym „Where They Lie”. http://www.maryodonnell.com/

Anna Błasiak - tłumaczka, poetka, przełożyła ponad 30 książek z angielskiego na polski oraz kilka pozycji z polskiego na angielski, w tym poezję: Marii Jastrzębskiej, Mary O’Donnell i Nessy O’Mahony. http://annablasiak.com/

Fot. autor nieznany

FB_IMG_1473346170017

środa, 7 września 2016

Grace Nichols - Gruba czarna kobieta wybiera się na zakupy // Ewa Sonnenberg - Muszelka

Grace Nichols - Gruba czarna kobieta wybiera się na zakupy

Zakupy zimą w Londynie
są prawdziwą udręką dla grubej czarnej kobiety
chodzi od sklepu do sklepu
w poszukiwaniu pasujących ubrań
a pogoda jest pod psem


Patrzy na zmarznięte chude manekiny
zmuszając się do uśmiechu
a te ładniusie ykspedientki
wymieniają znaczące spojrzenia
myśląc że tego nie zauważa

Pan nie zna litości

Nic miękkiego jasnego i falującego
podczas chodzenia
jak smużka słońca

Gruba czarna kobieta klnie pod nosem
w Suahili/Joruba i języku narodowym
całe te podróże i podróże

Gruba czarna kobieta może stwierdzić tylko
że jeśli chodzi o modę
to wybór jest marny

Nic powyżej rozmiaru yks el

tłum. Wioletta Grzegorzewska

*
Grace Nichols – pisarka ur. 1950 r. w Georgetown. Dzieciństwo spędziła w wiosce na wybrzeżu Gujany. Jej ojciec pracował jako dyrektor szkoły podstawowej, a matka uczyła gry na fortepianie. W roku 1977 wyemigrowała do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszka do dziś w Lewes (East Sussex) z partnerem, gujańskim poetą, Johnem Agardem; zadebiutowała tomem wierszy „Long-Memoried Woman” w 1983; opublikowała także kilka książek dla dzieci inspirowanych gujańskim folklorem i legendami indiańskich plemion Amerindian.

grace nichols

Wioletta Grzegorzewska - pisarka, tłumaczy poezję z języka angielskiego.

W ramach przypomnienia kolejny wiersz z sierpnia:

Ewa Sonnenberg - Muszelka

Mówiłeś: „Teraz tylko deszcz umie płakać”

Jakbyś zapomniał o dziewczynie która płakała każdym milimetrem ciała
Przeglądając się w okaleczonym pięknie zawstydzała grozę niebezpieczeństwa

Ukrywałeś przerażenie w chłodzie stóp i biegłeś wcielając się w kaskaderstwo odwagi

Jakbyś nie zauważył że ta dziewczyna całując twoje stopy całowała swoje rany
Otwierały się drzwi do pokoju gdzie śmierć śmiała się z samej siebie

W palcach hodowałeś delikatność z wyczuciem uczyłeś ją przypływów i odpływów

Jakbyś nie dostrzegł że ta dziewczyna mieszkała na dnie oceanu
Nie umiała mówić bo zamiast języka w jej ustach błyszczała perła

Za każdym razem budziłeś się w kimś innym

Jakbyś tańczył na jednym promieniu słońca nie rozumiejąc że ta dziewczyna
Ona na rękach przynosiła światło

Układałeś wers nieistniejącego w kosmosie wiersza

Jakbyś nie potrafił odczuć że ta dziewczyna znała język gwiazd
Gdy patrzyła w jej spojrzeniu była podpowiedź jednej z nich

I były w tobie niezliczone życiorysy z których próbowałeś wybrać właściwy

Jakbyś bał się przyznać że ta dziewczyna jest jedna jedyna we wszechświecie
Lustrzane ciała obcych ludzi dotyczyły tego czego się obawiałeś

I milczałeś bo chciałeś zapomnieć imię tej dziewczyny

Jakbyś nie wiedział że
Ta dziewczyna nie ma imienia

*
Wiersz pochodzi z najnowszego tomiku (przed drukiem) "Wiersze dla jednego człowieka".

Ewa Sonnenberg - poetka, nazywana słowiańską Safoną, Giocondą północy, cybernetyczną damą, autorka kilkunastu książek poetyckich, jej wiersze tłumaczone były na szesnaście języków.

ewa sonneberg

poniedziałek, 5 września 2016

Albina Pozdniakowa - * * *

Chcę mieć zawsze miesiączki, kiedy przychodzisz,
żebym mogła zabandażować się przed Tobą siedmioma bandażami,
założyć koło ratunkowe,
zapiąć swój pas cnoty;
i żebyś Ty odwijał te bandaże
i mówił: Chcę być dalej tam,
otwórz, wpuść mnie albo po prostu przyjdź,
słyszysz, sam sobie otworzę. Oddaj mi
wszystko, co masz: błyskotki i klucze,
i postaw mi piwo, i wypij ze mną, pliz,
i w ogóle, zakochana w sobie suko, milcz!
Tak kocham twoje łzy, kocham w łóżku doprowadzać cię do łez.


A ja kocham Twoje gardło, z którego wyfruwają urywane dźwięki, kiedy kocham się z innymi, tu, na Twoim łóżku.
Kocham swoje ubranie, którym otulam się od Ciebie,
kocham ugryzienia,
kocham pejzaże, na które, nie słuchając Cię, patrzę.
Chcę zawsze przychodzić, kiedy u Ciebie w domu jest dziewczyna
i Ty bardzo chcesz, ale (co ona nam powie) nie możesz,
i ja czekam, aż zmęczysz się tym chceniem, aż ja się zmęczę.
Więcej od Ciebie, koleś, może mieć pewnie każdy.

Bo Ty przecież nie chcesz naprawdę, jak strzelać gola, zdobywać laski,
Ty przecież kochasz też te centymetry, te mililitry, które was oddzielą.
Ja chcę zawsze przed Tobą chować się za futryną,
chcę zawsze iść po powierzchni jak nartnik,
mijać wszystkich heraklitów w wodzie po łydki i wiedzieć na pewno:
dzisiaj z Tobą nie skaczę,
dzisiaj, jak zawsze, między nami stoi krwawa ściana.

tłum. Aneta Kamińska

Albina Pozdniakowa

Albina Pozdniakowa - ukraińska poetka, tłumaczka i krytyczka, autorka tomiku "Tiażinnia" (2012).

Aneta Kamińska - (ur. 1976) - polska poetka oraz tłumaczka nowej literatury ukraińskiej.

 

Wiersz z poprzedniego miesiąca:
Joanna Lech - Łatwy i szybki dochód

Between the bars
Elliot Smith

Albo nagle ten układ; nie mogę cię znieść
ani znieść braku ciebie między palcami.
Żadnych słów, tylko zakrętki na blacie
i oskubany wosk. (Czułość, która powinna
zostać jedynie na zdjęciach). I przypominam
sobie, jak zawsze od dymu śmierdziały
mi włosy, a ty się brzydziłeś poręczy.

Im bardziej się miotasz, tym bardziej
się mijasz. Szalenie obca i sprawna,
weź zimę z zaskoczenia!

Wyobraź sobie; w jednej chwili przychodzi sms
i pies wyje pod oknem tak przeraźliwie,
że cierpną od tego kości.

*

Joanna Lech - poetka, pisarka, autorka czterech książek, nominowana do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody Literackiej NIKE 2011.

niedziela, 4 września 2016

Niedziela z Magdaleną Gałkowską

Magdalena Gałkowska – chiromancja

"I’ll wait my turn
To tear inside you
Watch you burn"
Placebo - Broken Promise

bóg w podróbkach ray banów wiecznie mrużąc oczy
rył imiona w kamieniu. samozwańczy rzeźbiarz,
spec od piętna i bólu, topił nierządnice
w oceanie swej łaski, jak cień niezmierzonej.

dłoń w białej rękawiczce, co zatyka usta
na chwilę przed spełnieniem każe łapać oddech
tylko po to, by zaraz odebrać, co jego:
śpiew, absurdalną skruchę, marne obietnice.

i wybuchały światy, kończyły nad ranem
w przypadkowych objęciach, na krawędziach dłoni.
i wybuchały światy, niczym tanie race,
kupione na bazarze po cztery pięćdziesiąt.

[Z tomu „Fantom” Teatr Mały Tychy 2014]

*
Magdalena Gałkowska (ur.1975 w Poznaniu) - polska poetka. Opublikowała tomy poetyckie: Fabryka tanich butów(2009), Toca (2012), Fantom ( 2014). http://fabrykatanichbutow.blogspot.co.uk/
magdalena gałowska
Fot. autor nieznany

Kolejnym wierszem "przypominajką" jest:

Ludmiła Marjańska - Lato na wsi

Marii i Wiesławowi Feduniewiczom

Susza. Spękana ziemia. Nawet kret
chowa się głębiej w korytarze chłodu.
Wody brakuje w studniach. Strumień
wysechł i mostek śmiesznie zawisł w próżni,
Upał wysysa sok z czarnych porzeczek,
maliny jak suszone korale na krzaku.
Bielinek niestrudzenie lata nad grządkami
młodej kapusty, lekki jak powietrze,
wolny od trosk o jutro.
Pełnia lata. Siano w brogach schnie.
Konie rżą
Na pagórkach wiszą mgły poranne,
zanim słońce z nich zrzuci przejrzyste koszule
i zalśni – bezlitośnie jak wspaniały władca
złota kolczugą okryty
i tak spragniony, że gotów jest wypić
nie tylko Wiar, Turnicę, San,
lecz Jezioro Solińskie.
Wtedy na mieliźnie
osiądą wodne rowery, łodzie i stateczki,
a jachty zwiną skrzydła jak bielinki
pod koniec upalnego dnia. Z wieczorem
przyjdzie uspokojenie.
Siądziemy pod gruszą
pijąc schłodzone wino i będziemy mówić
o Pogórzu Przemyskim, Bieszczadach, o życiu
w mieście i na wsi,
o tym jak rodzą się wiersze
i legendy.

Młodowice, 15 lipca 1994
*

[Ludmiła Marjańska, Wybór wierszy 1958-1997, red. Piotr Matywiecki, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 1998, s. 179.]

Ludmiła Marjańska (ur. 1923 w Częstochowie – zm. 2005 w Warszawie) - poetka, prozaiczka i tłumaczka literatury angielskiej.

Fot. Piotr Dłubak

sobota, 3 września 2016

Dziś zapraszamy na wiersz Marii Jastrzębskiej

Maria Jastrzębska - Child dziecko

Jedna noga wystaje
spod kołdry z motywem dżungli.
Reszta twojego ciała zwinęła się w kłębek,
prawie embrionalny, i śpi.

Zawsze jakoś brakuje czasu,
żeby cię dostrzec. Wiecznie
cię poganiam, podnieś ciuchy
z podłogi / odłóż skrzypce /
pora wstawać / ubieraj się / idziemy.

W głębi ducha czasem myślę,
że jesteśmy do siebie podobne, choć
to niemożliwe i nie powinno
się liczyć. Zresztą

w twoim wieku miałam krótkie
włosy i kolekcję pistoletów
zawieszonych na ścianie nad łóżkiem.
Padłabym trupem, gdyby ktoś mnie zobaczył
z Barbie lub Kenem, twoimi ulubieńcami.

Wieczorem na ogół rozmawiam ze swoją matką
przez telefon. Znajomi mówią, że za często.
Tam, skąd pochodzę, rodziny
są zżyte, tłumaczę zręcznie,

zbyt zmęczona, by się z kimkolwiek spierać.
Nie ma słów na opisanie mojej roli
w twoim życiu.
Moja matka mówi,

że nigdy nie staniesz się częścią
naszej rodziny. Myję
i spłukuję ci głowę,
rozczesuję kołtuny, choć płaczesz.

Gdy odbieram cię ze szkoły,
rzucasz mi się na szyję
w tej swojej żółtej, puchowej kurtce,
jaskrawszej niż żonkile.

Tłum. Anna Błasiak

[Z książki 'Cedry z Walpole Park / The Cedars of Walpole Park', 2015]
*
Maria Jastrzebska − poetka, tłumaczka, redaktorka i animatorka kultury. Wiersze pisze po angielsku. Urodziła się 1953 roku w Warszawie, cztery lata później wyemigrowała na stałe z rodziną do Londynu. https://mariajastrzebska.wordpress.com/



Trzeci wiersz sierpniowy to:

Laurie Anderson - Jaś i Małgosia

Jaś i Małgosia żyją i mają się świetnie. Mieszkają w Berlinie
Ona jest kelnerką serwującą koktajle
On dostał rolę w filmie Fassbindera
Nocami popijają
Schnapps i gin, ona mówi:
Jasiu, ty mnie naprawdę przygnębiasz.
On na to: Małgosiu, potrafisz być suką.
On na to: zmarnowałem życie na twoją głupią legendę.
Tymczasem moją prawdziwą miłością była czarownica.
Ona pyta, czy jest historia, on na to:
Historia to anioł pędzący tyłem w przyszłość.
Mówi, że historia to sterta gruzu.
Anioł chce wrócić i zrobić porządek
Usunąć zniszczenia,
Ale od strony raju idzie sztorm.
Wiatr porywa anioła, anioł leci tyłem w przyszłość.
Ten wiatr, ten wiatr nazywa się postęp.

(tłum. J. Fiedorczuk)

właściwie Laura Phillips Anderson (ur. 5 czerwca 1947 w Glen Ellyn, Illinois) – amerykańska artystka eksperymentalna, piosenkarka, plastyczka, reżyserka, pisarka, rzeźbiarka, kompozytorka i performerka.

Laurie Anderson

piątek, 2 września 2016

Dzień z Moniką Milczarek

Monika Milczarek - nowoczesna kobieta

ma na imię 34
dwie siostry: Anoreksję i Bulimię
oraz matkę-mężczyznę
nosi pończochy i kokardy we włosach
maluje usta na czerwono i żuje gumę
co tydzień chodzi na mszę do centrum handlowego
i raz w miesiącu na spowiedź do terapeuty
bawi się chłopcami jak lalkami


to mała dziewczynka w za dużych szpilkach mamy
która ciągle próbuje udowodnić że coś potrafi

*

Monika M. Milczarek ( ur.1982) - absolwentka filologii angielskiej, nauczycielka i poetka, autorka dwóch tomików poetyckich: ”Krzyk źrenic” (2001) i „Tatuaż duszy” (2013).

Fot. Mariusz Mikołajczyk

monika milczarek

Dla przypomnienia, z zeszłego miesiąca, kiedy jeszcze nie funkcjonował blog: Marta Podgórnik - Gorzkie żale

Nie jestem poetką intelektu, ponieważ mam cipkę, a nie chuja; moje
poglądy na sztukę nikogo nie interesują. Nie jestem feministką, ponieważ
mam mózg oprócz cipki, i to on determinuje moje zachowania. Jestem
zakładniczką ludowej teorii, że mądrzejszy powinien głupszemu ustąpić.

Nie jestem mężatką, bo jestem w stanie sama się utrzymać. Ostatni
kochanek dymał mnie w skarpetkach na hotelowym łóżku. Strasznie było
fajnie.

Zawsze za wszystko płacę. To mnie nieco wkurwia, bo przecież koszta
imprez winny się rozkładać bardziej proporcjonalnie między członków
imprez. Jednakże nie narzekam.

Tak, czasami udaję głupszą niż jestem, żeby kolegom nie robić
przykrości. To jak zwalniać bieg, kiedy się z kimś ścigasz, z kimś, kto
jest Ci zbyt drogi, żebyś chciał z nim wygrać.

Tak, kotki, Bóg istnieje. Teraz słucham Waszych przewidywalnych wierszy,
i wiem, że istnieje, bo człowiek nie mógłby sam z siebie być tak
perfidnie samozachwycony tym, że potrafi jako tako sklecić trzy albo
cztery zdania i ktoś mu to wyda.

Wiem, że to będzie moja najsłabsza książka. Jest słaba, bo nudzi jej się
bycie silną. Przed trzydziestką wydała te wiersze zebrane z kilku
tomików, w których w coś wierzyła i dawała tej wierze wyraz na papierze.
Tymczasem nawet kochankowie jej nie szanowali. Nie, to nie. I
spierdalać. Jak to o niej mówili? „Tandetna efekciara”, „zazdrosna
grafomanka”, „niezła kupleciara”. Nie ma tragedii, bo już nie ma nic.

Graliśmy kiedyś we wszystkich zespołach, nawet discopolowych.
Tańczyliśmy głośno i cały świat się zwijał u naszych zmęczonych,
tanecznych stópek. Złote lata ponowoczesności. Potem przyszedł ten
grudzień, kiedy dałeś mi w twarz przy kolegach, i żaden nie zareagował,
bo przecież wiedzieli, że bym się obraziła. Potem usunęłam ciążę w
prywatnej przychodni w Tychach. Lekarz spartaczył sprawę, później go
zamknęli, ja nie chciałam zeznawać, nie chciałam przynosić więcej wstydu
rodzicom; już mieli go dosyć.

Dziewczyny z wydawnictwa, ten numer jest dla Was! Jesteście świetne;
bardzo Was przepraszam, że podnosiłam na Was głos i piłam alkohol. Nadal
piję alkohol, choć raczej nie podnoszę głosu. Chyba nie mam na kogo.
Nikt się nie wpierdala w mój styl życia i sposób, jaki obrałam, aby jako
dobra katoliczka zapobiec samobójczej śmierci, która, o ironio
lingwistyczna, jest grzechem śmiertelnym.

Gwiazdorze Rocka. Kochałam Cię mocno bezinteresownie. Pojechałam na
festiwal opolski, żeby Cię zobaczyć w idiotycznym kostiumie. Nawet dolna
warga mi nie drgnęła, znajomym też nigdy nie pozwalałam z Ciebie zakpić,
ani Cię oceniać. W łóżku byłeś najlepszy. W wannie też było cudownie.
Potem wybrałeś azyl na zadupiu, i pewnie nigdy nawet nie otwarłeś mojej
książki.

Kochani debiutanci, autorzy redagowanych przeze mnie książek, studenci
warsztatów twórczego pisania, pracodawcy, taksówkarze, komornicy,
prawnicy, ekspedientki, kolejarze, itd. Co Wam szkodziło być miłymi dla
mnie?

Byłam, a może bardziej starałam się być, miłą osobą. Niekiepsko się na
tych mrzonkach przejechałam.

.

[Marta Podgórnik, „Gorzkie żale”, {w:} „Dodatek LITERAcki. Gdynia”, nr 4(5)2009, str. 4.]

Marta Podgórnik (1979) - poetka, krytyczka literacka, redaktorka, laureatka Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina, nominowana do „Paszportu Polityki”, autorka ośmiu tomów wierszy.

marta podgórnik

czwartek, 1 września 2016

Dzień dobry! Dziś wiersz Ruth Padel

     Kochani, dokładnie w miesięcznicę założenia redakcji Babiniec Literacki, ruszamy z blogiem, na którym będziemy zamieszczać dziennie jeden wiersz (ten sam, który widnieć będzie na naszej facebookowej stronie). Oprócz tego na blogu pojawiać się będą felietony, recenzje i wszelkie ciekawostki dotyczące kobiet w świecie sztuki, szczególnie poezji.


    Zapraszamy do zapoznania się ze stronką "O nas", którą znajdziecie powyżej. Są tam zawarte informacje jak publikować u nas swoje wiersze.


Dziś wiersz Ruth Padel:


Ruth Padel - Kształtowanie

To szlifiernia fabryki fortepianów Bosendorfer,
Gdzie Tori Amos i jej Manager szukają
Idealnego instrumentu, na którym mogłaby
Wreszcie dokończyć piosenkę o nocy w L.A.,
Gdy została zgwałcona. (Jakiś desperat z pistoletem.)
To jedyny sposób, by wróciła do rzeczywistości, zostawiając
Za sobą ulubiony ciuch z Monsoon, czerwony jedwab
Porwany na siedzeniu Plymoutha.
„Na co komu muzyka?”, mówi jej PR w odpowiedzi.
„Aby nadać bólowi kształt.”


Więc co spotyka Tori tam, gdzie wytwarza się uświęcone
Instrumenty? Melodie lecące w tle jak deszcz ponad hałasem,
Jak w każdej fabryce. Chłopcy ścierający
Szafranowe wióry surowego mahoniu.
Fortepiany potrzebują dużo miejsca i wszędzie, gdzie Tori
Patrzy, są ściany wysokie na dwadzieścia pięć stóp ze zdjęciami
Nagich dziewczyn z rozłożonymi nogami. Skąd ten podejrzany
Akcent w miejscu z taką klasą? „Te zdjęcia inspirują
Naszych pracowników w trakcie delikatnego zadania,
Jakim jest nadawanie kształtu fortepianom”, mówi przewodnik.

tłum. Ewa Parma

*

Ruth Padel (rocznik 1946) - poetka, eseistka i autorka tekstów krytycznych, obecna w angielskiej literaturze od 1985 roku. Jej prapradziadkiem był Charles Darwin, któremu poświęciła książkę z okazji dwusetnej rocznicy urodzin. współpracuje z Londyńskim Towarzystwem Zoologicznym w zakresie ochrony tygrysów, nagrywa audycje radiowe, pisze blogi, wiersze, artykuły, prowadzi stronę internetową: http://www.ruthpadel.com/…

ruth padelEwa Parma - ur.1961. Anglistka, tłumaczka, lektorka języka angielskiego, wielbicielka karkonoskich szlaków, rocka i poezji Czesława Miłosza. Więcej na blogu autorki - http://ewaparma.blogspot.de/

*

Przypominamy również pierwszy wiersz, który pojawił się dokładnie miesiąc temu na naszej facebookowej stronie:

Sylvia Plath - Lustro

Jestem srebrne i dokładne. Nie mam uprzedzeń.
Cokolwiek widzę połykam natychmiast
Takie, jak to jest, niezamglone ani miłością, ani nienawiścią.
Nie jestem okrutne tylko prawdomówne -
Oko małego, czworokątnego boga.
Większość czasu medytuję na przeciwległej ścianie.
Jest ona różowa i nakrapiana. Patrzyłem na nią tak długo
że sądzę iż stała się częścią mojego serca. Lecz ona migoce.
Twarze i ciemność rozdzielają nas bezustannie.

Teraz jestem jeziorem. Kobieta pochyla się nade mną,
Przeszukuje aż do dna, żeby odkryć kim jest naprawdę,
Potem zwraca się do tych kłamców, świec i księżyca.
Nagradza mnie łzami i niepokojem rąk.
Jestem ważne dla niej. Odchodzi i powraca.
Co rano twarz jej zastępuje ciemność.
We mnie zatopiła młodą dziewczynę i we mnie stara kobieta.
Staje naprzeciw niej, dzień po dniu, jak okropna ryba.

przekład Zbigniew Herbert

*

Sylvia Plath (ur. 27 października 1932 w Jamaica Plain k. Bostonu, zm. 11 lutego 1963 w Londynie) – amerykańska poetka, pisarka i eseistka, zaliczana do grona tzw. poetów wyklętych.

plath


Do zobaczenia,

Redakcja

Redakcja Babińca Literackiego zaprasza!

 Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy! Po dłuższej przerwie w blogowaniu, przedstawiamy Państwu obecny skład redakcji Babińca Literackiego...